25 czerwca kolejny raz wybrałem się na wycieczkę z Turkolem. Tym razem była to przejażdżka z Poznania przez Gniezno, Kcynię i Nakło do Białośliwia na paradę lokomotyw wąskotorowych. Nieczynną linię Gniezno-Nakło miałem już zaliczoną pociągiem SKANSEN (brakowało mi tylko odcinka Gniezno-Gniezno Winiary, który pokonaliśmy po ciemku), ale chciałem ją sobie odświeżyć i utrwalić, tym bardziej że przejazd odbywał się w obie strony. Bilet kosztował 69 zł, jednak część osób (w tym ja) miało 50 % zniżki, jako rekompensatę za duże opóźnienie pociągu PELIKAN do Szubina w kwietniu. Było to dodatkową zachętą aby wybrać się na tę przejażdżkę (chociaż ja akurat planowałem ją i bez tego).
Wyruszam wieczorem w piątek 24 czerwca. Jest to dzień zakończenia roku szkolnego i pierwsza noc kursowania pociągów sezonowych. Z Kędzierzyna nie wyjeżdża więc już dzisiaj CENTAURUS tylko GANIMEDES czyli dawny PIRAT do Świnoujścia i Kołobrzegu. CENTAURUS na czas wakacji został skierowany przez Strzelce, a pociągi podobnie jak w roku ubiegłym wymieniają się wagonami we Wrocławiu. Cały skład (poza sypialkami) zestawiony z czeskich wagonów z siedzeniami zarówno materiałowymi jak i skajowymi. Pociąg przyjechał do Kędzierzyna 13 minut przed czasem, bo rozkład na odcinku Rybnik-Kędzierzyn jest źle ułożony. Na wyjeździe filmuje nasz pociąg (w tym mój łeb w oknie ) Szymsza1 – kędzierzyński MK, dzięki któremu zawsze możemy oglądać na youtubie wszystkie nowe pociągi jakie pojawiają się w Kędzierzynie, w pierwszy dzień ich kursowania. Na odcinku Kędzierzyn-Wrocław w moim wagonie dość luźno, ale w stolicy Dolnego Śląska czeka spory tłum ludzi (za Wrocławiem system proponował już tylko bilety bez wskazania miejsca). Wysiadam więc we Wrocławiu i dalej pojadę AURORĄ, w której bez problemu dostałem miejsce przy oknie i jeszcze trafiłem na zdeklasowaną jedynkę. Wcześniej oglądam sobie manewry na wrocławskim dworcu a jest ich sporo, m.in. wymiana wagonów między CENTAURUSEM i GANIMEDESEM i przepinanie wagonów Jelenia Góra – Gdynia z AURORY na MERCURIUSA. Podczas podróży do Poznania staram się chociaż lekko pospać, bo wiele godzin przede mną. W Poznaniu jesteśmy po 3:00. Do pociągu chce wsiąść kilkunastoosobowa grupa z rowerami. Automat kilkukrotnie zapowiada, że z tyłu składu zostaną podpięte wagony ze Świnoujścia, więc rowerzyści tam się ustawiają. Skład ma jednak spore opóźnienie. Na facebookowym profilu IC czytam (oprócz narzekań na tłok w GANIMEDESIE, z którego wysiadłem we Wrocławiu), że był jakiś problem z wagonem w Stargardzie. Podróżni z moich wagonów nie są zachwyceni z faktu, że będą oczekiwać na spóźniony skład. Jakiś czas później okazuje się, że grupa ze Świnoujścia ma wyjątkowego pecha, bo po wcześniejszych problemach z wagonem zaliczyła jeszcze wypadek śmiertelny tuż przed samym Poznaniem. W tym samym momencie do drużyny z czekających wagonów zgłasza się facet i informuje, że jedzie na samolot do Warszawy. Zostaje podjęta decyzja, że AURORA odjedzie bez wagonów ze Świnoujścia. W tym momencie zaczyna się spektakl w postaci próby ładowania kilkunastu rowerów w różne miejsca w składzie w połączeniu z irytacją drużyny. Dodatkowym elementem spektaklu jest facet, którego dziewczyna na wieść o długim postoju poszła do toalety w budynku dworca i nie wraca, a on nie może się do niej dodzwonić. Drużyna stwierdza, że nie będą z takiego powodu wstrzymywać odjazdu, ale na szczęście dziewczyna zdąża w ostatniej chwili. Jakiś czas później na dworcu cyklicznie zaczynają pojawiać się podróżni z pechowego CENTAURUSA, którym zorganizowano transport zastępczy. W dalszą drogę do stolicy pojadą TLK WARTA z Zielonej Góry. Opóźniony jest też pociąg TLK URANIA, który przez Ivonę zapowiadany jest jako „do stacji Kołobrzeg slesz Ustka”.
Gdy robi się jasno idę zaliczyć brakujący mi odcinek sieci tramwajowej a dokładniej Most Uniwersytecki, na który po dłuższej przerwie wróciły tramwaje. Z przystanku Bałtyk jadę 13-ką. Zaliczam wspomniany most i dalszy odcinek na ul. Święty Marcin. Dojeżdżam do Placu Bernardyńskiego. Idę na Stary Rynek. Na ulicy, którą się skierowałem pełno śmieci po nocnych melanżach i siedzący żule. Aż wstyd, że taka ulica znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Starego Rynku. Linią 5 powracam w rejony dworca. Na dworcu spotykam różnych miłośników w tym Piotrka (Pepe) i Bartka. Czekamy na podstawienie naszego pociągu, ale może to się odbyć dopiero po odjeździe TLK LOMPA do Katowic, który czeka na skomunikowanie. W końcu podstawiają się PAŁUKI. Jedną ze stacji pośrednich wymienianych przez Ivonę jest „Nakło nyy slesz Notecią”. Ruszamy o 7:00 i kierujemy się w stronę Gniezna. Przed Poznaniem Wschód gwałtownie zwalniamy, okazało się, że na międzytorzu stoi jakiś mikol z kamerą… -,- Gratuluję głupoty… Krótki postój w Gnieźnie i kierujemy się na nieczynną linię do Kcyni i Nakła. Uzupełniam mój brak zaliczeniowy. Spacerowym tempem toczymy się do przodu. Na każdej stacji ogląda nas trochę lokalnej ludności, wsiadają też nowe osoby. Przed Damasławkiem dołącza nieczynna linia z kierunku Wągrowca. Dość smutno wygląda semafor przy torze z kozłem oporowym. Większość przejazdów, które mijamy ma podniesione szlabany. W Kcyni udaje mi się sfotografować nie tylko skład na peronie, ale także budynek dworca od strony ulic. Za Kcynią prędkość jeszcze gorsza. Przed Nakłem odchodzi jakaś chyba nieużywana bocznica, a następnie wjeżdżamy po łuku i dołączamy się do linii od strony Piły. W Nakle mamy przewidziane 1,5 godziny postoju, ponieważ udamy się do Muzeum Komunikacji w Paterku. Przez przystanek Paterek przejeżdżaliśmy jadąc z Kcyni i chyba pierwotnie właśnie stąd mieliśmy się udać do muzeum, ale ostatecznie zdecydowano się na podwózkę autobusem z dworca w Nakle. Dzielimy się na 2 grupy (według wagonów), ja załapałem się do pierwszej. Jest dzisiaj straszny upał, więc przejazd to wielka masakra, ponieważ okazało się, że autobus nie ma ani klimy ani otwieralnych okien a szyberdach jest zepsuty. Cel naszej podróży to nie typowe muzeum (jak np. skansen w Chabówce) tylko domek z posesją, na terenie której właściciel zgromadził sporą kolekcję zabytkowych autobusów. Są między innymi Ikarusy, stare Jelcze czy kultowe Ogórki. Kilka eksponatów jest ukrytych na podwórku przy samym domku. O muzeum opowiada nam przewodniczka, jednak ze względu na upał sporo osób zdecydowało się oglądać zbiór na własną rękę zamiast stać w jednym miejscu. Po obejrzeniu wszystkiego wracamy do autokaru, który w międzyczasie zrobił rundkę po drugą grupę. Przed odjazdem wykonujemy zdjęcie grupowe. Wracamy do Nakła myśląc tylko o tym kiedy ta jazda się skończy... Przejeżdżamy przez rynek, więc właściwie mogę uznać, że mam zaliczone kolejne miasto. Wysiadamy przy dworcu. Autobus ponownie udaje się do Paterka, a my mamy ponad pół godziny czasu wolnego. Całą kilkudziesięcioosobową grupą udajemy się do pobliskiego spożywczaka po lody i prowiant. Taka ilość osób szokuje ekspedientkę, która myśli że jesteśmy jakąś pielgrzymką, ponieważ podróżuje z nami ksiądz. Następnie już na peronie oczekujemy na odjazd. Ja oczywiście dokumentuję nową dla mnie stację. Przepuszczamy kibel Bydgoszcz-Piła. Po przyjeździe drugiej grupy ruszamy do Białośliwia.
Po dotarciu na miejsce większość udaje się na położoną obok stację wąskotorową, gdzie odbywa się impreza. Ja jednak z kilkoma miłośnikami zostaję na stacji normalnotorowej i dokumentuję ją oraz oblot składu, który przestawia się na tor przy peronie 2. Przy okazji pozdrawiam osoby z naszego pociągu, które w różnych momentach wycieczki zagadywały do mnie, że kojarzą moją stronę i działalność w internecie. Na stacji wąskotorowej możemy oglądać rozmaity tabor, hale a także przejechać się drezyną lub pociągiem wąskotorowym. est również wystawa eksponatów kolejowych. Są też oczywiście punkty gastronomiczne i kiełbaski, które w przeciwieństwie do Wolsztyna mają normalną cenę. Głównym punktem programu jest parada lokomotyw. Stacja ma trochę nietypowy układ więc pojazdy najpierw zjeżdżają z górki, następnie zmieniają kierunek i jadą na dolną część stacji. Albo na odwrót w zależności co gdzie stało. Nie znam się zupełnie na taborze wąskotorowym, więc odpuszczę sobie opisywanie poszczególnych pojazdów. Wspomnę jedynie, że wśród prezentującego się taboru były 2 parowozy: Px38-805 sprowadzony ze Żnina dzięki uprzejmowści Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji oraz Bn2t z poznańskiej kolejki Maltanka. Po zakończeniu parady udaję się na peronik, aby odbyć przejazd pociągiem wąskotorowym. Regularne przewozy prowadzone są na odcinku Białośliwie-Wolbórka, a po drodze jest przystanek Kocik Młyn. Niestety dzisiaj ze względu na imprezę kursy odbywają się tylko na krótszej trasie czyli Białośliwie-Kocik Młyn, więc zaliczenie nie będzie pełne. Według informacji, które otrzymał Turkol od organizatorów z kolejki wąskotorowej, kursy przewidziane dla pasażerów naszego pociągu mają odbyć się o 15:00 i 15:30. Ja zawsze jestem przezorny i udałem się na pierwszy kurs. Zestawianie składu trwa dość długo i ostatecznie wyjeżdżamy ok. 15:20. Na wyjeździe rzut oka na tabor przy szopie. Udało mi się ulokować w wagonie odkrytym. Jedziemy na 2 lokomotywy. Z przodu prowadzi nas Px38-805, a jakieś 100 metrów za nami jedzie sobie luzem Bn2t, który czasem robi za popych na wzniesieniach. Trasa sympatyczna, pośród lasów i natury. W Kociku Młynie chwila przerwy. I radosna wiadomość o bramce Kuby Błaszczykowskiego w meczu Polska-Szwajcaria, który niedawno się rozpoczął. W drodze powrotnej jest odwrotnie: prowadzi nas parowóz z Maltanki a drugi robi za popych. W tą stronę jestem blisko czoła składu, więc stopień zadymienia dość duży. Powracamy do Białośliwia. Po przyjeździe zastajemy teren imprezy dość opustoszały, a ci którzy zostali skupieni są w jednym miejscu: stworzonej na szybko strefie kibica, gdzie jest możliwość śledzenia meczu Polska-Szwajcaria. Konsumując drugą kiełbaskę również oglądam zmagania naszych piłkarzy. Muszę tutaj wspomnieć, że niestety organizatorzy pociągów wąskotorowych dali plamę, gdyż po przyjeździe naszego pociągu i zajęciu miejsc w wagonach przez kolejną grupę okazało się, że na razie kolejnego kursu nie będzie. Minąłem się nawet z kierownikiem pociągu, który mamrotał coś w stylu, że on nie będzie cały dzień jeździć i idzie na obiad. W ten sposób osoby z naszej turkolowej wycieczki, które zamierzały jechać późniejszym kursem nie mogły odbyć przejazdu w ogóle. Korzystając z faktu, że jest już mało ludzi zaglądam jeszcze do hali. Robię też jeszcze zdjęcia na stacji.
Ok. 16:30 powoli kieruję się już do składu Turkola. W drogę powrotną wyruszamy o 16:42. W Nakle zmiana czoła. Kierujemy się ponownie w stronę Kcyni. Jedziemy sobie spacerowym tempem, a po stronie Bydgoszczy widzimy ciemną chmurę. Okazało się później, że przez tamte rejony przeszła potężna nawałnica, a linia między Nakłem a Bydgoszczą była przez pewien czas nieprzejezdna. W pociągu potworzyły się lokalne strefy kibica, bo Polacy właśnie strzelają karne. Niedługo później w całym pociągu zapanowała radość z wejścia Polski do ćwierćfinału Euro 2016. W Kcyni na peronie zastajemy kilka młodych osób w kibicowskich strojach. Postoje na tych samych stacjach co rano, udaje się też złapać w czasie jazdy kilka innych. W końcu i nas dopada burza, ale na szczęście poza silnym deszczem nic złego się nie dzieje. W Gnieźnie Winiary widzimy akcent kibicowski. Docieramy do Gniezna, w którym zastajemy IC MIESZKO do Wrocławia, któremu zdefektował lok. Jadąc dalej mijamy siódemkę luzem jadącą mu na pomoc. W Poznaniu kończymy tą fajną przejażdżkę. Pozostał mi jeszcze powrót do domu IC ORION, który przybywa planowo. Chwilę przed odjazdem przy tym samym peronie zatrzymuje się opóźniony IC MIESZKO do Wrocławia i rusza tuż przed nami. Jazda upływa spokojnie. Frekwencja duża, więc udało mi się załapać już tylko na miejsce przy korytarzu. W Opolu planowy dłuższy postój, jednak godzina odjazdu mija, a my dalej stoimy. Wyglądam na peron i widzę, że obsługa krząta się przy jednym z tylnych wagonów. Okazuje się, że awaria jest na tyle poważna, że trzeba będzie wagon wyłączyć. Najpierw następuje przejście wszystkich pasażerów z pechowego wagonu do innych, przez co w pociągu robi się tłok na korytarzach. Bardziej wkurzające jest natomiast gderanie kilku podpitych osób, którego muszę słuchać przez około godzinę. Wyjeżdżamy za stację pozostawiając w peronach sypialkę, następnie wycofujemy się na boczny tor, gdzie zostawiamy zepsuty wagon. Jego odłączanie trochę trwa, więc część ludzi zaczęła wychodzić z pociągu na tory co spowodowało krzyki drużyny. Następnie ponownie przestawiamy się w perony aby zabrać sypialkę i w końcu ruszamy w dalszą drogę. W pociągu sporo osób, które jadą na skomunikowanie z CHOPINEM do Warszawy. Drużyna podaje informację, że pojadą EIP bez dopłaty i mają zajmować miejsca w wagonie nr 6. W Kędzierzynie jestem z około 80-minutowym opóźnieniem. To nie pierwsza przygoda podczas powrotu z Turkola (wcześniej zaliczyłem już zerwanie sieci oraz wykolejenie z rozpruciem rozjazdu ). Dziękuję Turkolowi za kolejną fajną wycieczkę. Następne spotkanie będzie w sierpniu przy okazji Parady Lokomotyw w Międzychodzie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum