zwłaszcza PR, bo z niedoborem kibli akurat problemu nie ma.
Jak nie ma, jak jest. W małopolskim zakładzie akurat, problem jest duży, często brakuje drugiej jednostki do pociagów zestawionych z 2xEZT i powstaje niesamowity burdel. Nalezy dodać, że problem nie jest spowodowany przez awarie, tylko nieefektywne wykorzystanie taboru, np. jednostki które stoją na Płaszowie i czekają na 'swój' pociąg który odjedzie za 5 godzin, są oznaczone jako 'jednostki będące w ruchu'.
Pasażerowie wracający do domu na święta nie były zadowolone z podróży. Np. skład relacji Białystok-Kraków miał tylko trzy wagony i dodatkowo włączono w nim ogrzewanie.
– To jakaś paranoja. Jak można w takim okresie puszczać pociąg z trzema wagonami, z których jeden jest pierwszej klasy – mówi Magdalena Trapaz, która wracała w piątek na święta do Kielc. – Nie dość, że tłok przeogromny, to jeszcze temperatura jak w saunie. Dopiero po interwencji pasażerów obsługa pociągu wyłączyła ogrzewanie.
Spółka PKP Intercity przyznaje, iż brakujący tabor to problem. – Wiele naszych pociągów musi przejść remonty i okresowe przeglądy – mówi Paweł Ney, rzecznik PKP Intercity. – Tymczasem oferenci tak zażarcie walczą o kontrakty na naprawy, i oprotestowują rozstrzygnięcia, że siedem umów zostało podpisane z ok. półrocznym opóźnieniem.
Jak dodaje jednak rzecznik, wszystkie składane protesty zostały w wyższych instancjach oddalone. – Nie mniej jednak straciliśmy czas. A nie możemy wysyłać wagonów, które nie są dopuszczone do ruchu. Przez dwa lata modernizację musi przejść 500 wagonów TLK. Remonty będą kosztować 35 mln zł.
źródło: Życie Warszawy
_________________ Podróżny pamiętaj! Podróż pociągiem skraca czas przejazdu koleją. (S. Bareja)
Pułtuś -Usunięty- Gość
Wysłany: 07-04-2010, 15:09
taaaaa a prestiżowy EIC Małopolska, jezdzi w pełnym 12 wagonowym zestawieniu. Z tego ludzi jest może na 2, 3 wagony. Czy ktoś to w ogole ogarnia w spółce ile ludzi jezdzi ktorym pociagiem ? Widuje czesto Małopolske w strone Gdyni, w Krakowie i tłumów nie ma, a nie wierze zeby w Warszawie dosiadało sie ludzi na 10 wagonów! Mozna spokojnie odjąć z 5 pudeł i dać na wlasnie takie pociagi, jak ten opisywany wyzej
Ten pociąg od 3 miesięcy jeździ na 3 wagonach.
Zresztą - wszystkie pociągi relacji Białystok --> Warszawa Centralna miały frekwencję na poziomie 120-150% ( wczorajszego dnia ).
TLK z Krakowa Gł./Lublina do Kołobrzegu na 13 wagonach ( w tym barowy, w Malborku nie zmieścił się w peronie ), a frekwencja i tak ponad 100%.
TLK to ma problem z grzaniem w nocnych, ostatnio w Kraków - Poznań to byłem w kurtce, w czapce, i jeszcze kaptur założyłem, dalej nie mogłem zasnąć bo się z zimna trząsłem, jakieś dziewczyny co też w przedziale jechały to się też poubierały w co miały, pytam konduktora za Wrocławiem, że może by tak włączył ogrzewanie, a tak zaraz włącze mówi. Niestety hamulce się zwaliły, to znaczy od Wrocławia bardzo głośno jechał, ja nawet się zastanawiałem czy nie zmieniać wagonu bo wózki się zwaliły i się wykolei albo coś. W każdym razie w Obornikach Śląskich przez 15 minut spuszczali powietrze z czegoś (bo syczało) i mówili, że się nie chce odluzować. Wagon naprawili ale niestety przez całą aferę o mojej prośbie zapomniano, i kolejne 2 godziny do Poznania marzliśmy dalej. I to nie odosobniony przypadek bo miesiąc temu też w nocnym marzłem.
Choć pół żartem, pół serio, może to specjalnie, po to by ludzie swoich stacji nie przejeżdzali, bo w powrotną trasę jak były tylko 2 osoby w przedziale, że się położyć dało, i ogrzewanie działało, to zamiast w Krakowie obudziłem się w Bochni...
PKP. Pociąg za krótki, pasażerowie zostali na peronie !
Jak trudno wydostać się z Lublina, przekonali się podróżni niedzielnego pociągu do Świnoujścia. Ci, którzy nie zmieścili się w pociągu i tak mieli szczęście, bo w Puławach doszło do bójki o miejsca, a kolejarze prosili ludzi, żeby już nie wsiadali. - Względy techniczne - tłumaczy się z za krótkiego składu PKP Intercity.
Pani Anna zaprosiła na zwiedzanie Lubelszczyzny koleżankę z Ustki. To Amerykanka polskiego pochodzenia, która niedawno wróciła do kraju. Zwieńczeniem wizyty w Lublinie była Noc Kultury. - Koleżanka była zachwycona. Mówiła, że to takie europejskie miasto - mówi pani Anna. Ale dobre wrażenie prysło, kiedy trzeba było wrócić do Ustki.
Za krótki pociąg
Koleżanka pani Anny miała kupiony bilet na pociąg relacji Lublin - Świnoujście w niedzielny wieczór. - Pociąg był po prostu za krótki. Przyszłyśmy na stację pół godziny przed odjazdem i już nie było gdzie toreb postawić, nie mówiąc już, żeby samemu stanąć - opowiada pani Anna. Skład do Świnoujścia dociera po 13 godzinach.
Kobiety chciały nawet dopłacić, żeby pojechać pierwszą klasą, ale takich wagonów w ogóle nie było. Koleżanka zwróciła bilet i mimo że nie pojechała z nie swojej winy, to i tak kolej potrąciła jej 10 procent ceny przejazdówki.
Ostatecznie kobieta wyjechała z Lublina w poniedziałek rano. - Osób, które zrezygnowały z podróży w niedzielę, było więcej - mówi pani Anna.
I tak miała szczęście
Mimo tego wygląda na to, że koleżanka pani Anny miała szczęście. Byłaby zszokowana, jeśli usłyszałaby opowieść Marcina, który tym samym pociągiem jechał do Warszawy. - Przez całą drogę stałem z torbami, a wokół upchani byli ludzi - opowiada.
W Nałęczowie podczas postoju konduktorzy prosili pasażerów, żeby jeszcze się przesunęli, bo muszą wejść kolejni. - Jakoś się udało - mówi Marcin.
W Puławach było jeszcze gorzej. Na peronie czekało około 50 osób. Jak tylko pociąg się zatrzymał, kolejarze powiedzieli ludziom, że nie wejdą. - Zaczęli krzyczeć, że dwie godziny temu też był pociąg do Warszawy i też się nie zmieścili - opowiada Marcin.
W pewnym momencie trzech mężczyzn weszło do pociągu i wyrzuciło na zewnątrz bagaże pasażerów. Ci wyskoczyli na peron i zaczęła się regularna bójka.
Ostatecznie do pociągu wsiedli wszyscy, oprócz agresywnej trójki. - Tanie Linie Kolejowe - ubolewa Marcin.
Małe Wu Wu na peronie
- Na stacji w Lublinie spotkałam rodzinę z dziećmi. Też się nie zmieścili do pociągu - mówi pani Anna. Okazało się, że to część zespołu dziecięcego Małe Wu Wu, który w Noc Kultury koncertował w Ogrodzie Saskim. - Tak mi było wstyd. Pytali mnie o autobusy do Warszawy albo o tani hotel. Zaproponowałam im miejsce u mnie, ale odmówili - dodaje.
Mirek Olszówka, menedżer Małego Wu Wu potwierdza: - Większość zespołu odjechała własnymi samochodami, ale basista, dwoje rodziców i dwójka dzieci miały kupione bilety do Warszawy - mówi.
Zamiast pociągiem odjechali busem. - Ostatnim, jaki udało się złapać przy Ruskiej. Wyprosili u kierowcy, żeby ich zabrać. Były tylko cztery miejsca, a osób pięć. Na szczęście kierowca się zgodził - opowiada Olszówka.
Względy techniczne
Niedziela oznaczała dla wielu koniec długiego weekendu i powrót do domów po Nocy Kultury. - Można było pomyśleć o dłuższym pociągu. Zwłaszcza że na tę noc do Lublina przyjechało tysiące turystów - mówi pani Anna.
- W ogóle mamy problem z komunikacją. Sam jestem organizatorem festiwali i wiem, co to znaczy - mówi Olszówka, który co roku w Lublinie robi "Strefę Inne Brzmienie". - Artyści i widzowie przyjadą do miasta, ale nie mają się z niego jak wydostać - dodaje Olszówka.
Jak tłumaczy się z tej sytuacji PKP Intercity? - Podstawiony pociąg był zgodny z planem. Sześć wagonów II klasy, 2 kuszetki i sypialny - wylicza Paweł Ney, rzecznik prasowy PKP Intercity. - Nie mógł być dłuższy ze względów technicznych. Wagony nie mogą wystawać poza perony, na których się zatrzymują, a w Warszawie pociąg został wydłużony - tłumaczy.
Tam został dołączony skład z Terespola. W sumie do Świnoujścia dotarło 12 wagonów. Co zdaniem Neya jest optymalną liczbą. Ney ma nadzieję, że to, co wydarzyło się w Lublinie, to incydentalny przypadek i się nie powtórzy przy kolejnych dużych imprezach.
Wagony nie mogą wystawać poza perony, na których się zatrzymują, a w Warszawie pociąg został wydłużony - tłumaczy.
A to ciekawe, bo w przepisach kolejowych istnieje zapis, że w przypadku, gdy wagony znajdują się poza krawędzią peronu, to wsiadanie/wysiadanie odbywa się tylko w wagonach stojących przy krawędzi peronu. Np. w Warce ś.p. Ustronie tak stawało...
_________________ W codziennych podróżach kolei dziękuję, wybieram transport drogowy!
Jak tłumaczy się z tej sytuacji PKP Intercity? - Podstawiony pociąg był zgodny z planem. Sześć wagonów II klasy, 2 kuszetki i sypialny - wylicza Paweł Ney, rzecznik prasowy PKP Intercity. - Nie mógł być dłuższy ze względów technicznych. Wagony nie mogą wystawać poza perony, na których się zatrzymują, a w Warszawie pociąg został wydłużony - tłumaczy.
Niedorzecznik Ney jak zwykle ściemnia. Dzisiejsza kontra PKP PLK:
Żaden peron na trasie Lublin-Warszawa nie jest za krótki - mówi Małgorzata Kwiatkowska, rzecznik lubelskiego oddziału spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, która administruje torami i peronami. - Wagon ma 25 metrów, lokomotywa ma 10 metrów długości. Na peronach po drodze do Warszawy mogą zatrzymywać się długie składy - dodaje.
Peron na stacji Puławy Miasto ma 390 metrów, Pilawa - 349 metrów. Wynika z tego, że na tych stacjach swobodnie może zatrzymywać się 12-wagonowy skład razem z lokomotywą. Taki pociąg zajmie wtedy... 310 metrów.
- Tak samo jest na pozostałych stacjach: Lublin, Nałęczów, Dęblin - wymienia Kwiatkowska.
Lokomotywa jest trochę dłuższa (zależnie od typu ok. 16-19 m), jednak to nie ma żadnego znaczenia, bo lokomotywa może się zatrzymać poza peronem, jeśli pozwala na to usytuowanie "krzyża" i semafora.
_________________ Bądź szczery, a wyzwą cię od chamów i prostaków.
Ney jest BEZCZELNYM KŁAMCĄ. To już jest trzeci świat, żeby ktoś taki jeszcze pracował po tego typu akcjach... Aż muszę zwracać honor (?) UTK na których w tej sprawie delikatnie nabluzgałem. Tym bardziej że jak piszą inni zatrzymywanie się pociągów na zbyt długich peronach jest warunkowo dopuszczalne.
Może chodziło o stawkę za tory? Trochę matematyki:
Jeżeli skład miał 6 wagonów, to ważył nominalnie minimum 330 ton razem z lokomotywą. Podstawienie dwóch dodatkowych wagonów wg relacji znajomych co tym jechali (WLABem) pozwoliłoby zabrać wszystkich, którzy nie dostali się do składu w Puławach. Pociąg ważyłby wtedy max. 420 ton, co NIE WPŁYNĘŁOBY NA ZMIANĘ STAWKI OD PLK! Przedział opłaty jest od 300 do 450 ton. Co więcej, nie wpłynęłoby też na nią na odcinku za Wawą gdzie pociąg był połączony ze składem z Terespola. Za pociąg pasażerski max opłata jest powyżej 600 ton, ile by nie ważył. 600 ton już 13 wagonów czyli tyle, co planowo ze stolycy wyjeżdża ma już przekroczone.
Zakładamy, że połowa ludzi pojedzie czym innym niż pociąg PKPIC następnego dnia. Trzeba im zatem oddać za bilety, przynajmniej tym 80% z nich którzy zdecydują się je zwrócić. Średnio za bilet płaci się koło 40 zł. Razy 60 = 2500 zł. Tyle straty mogła ponieść spółka.
Może chodziło o opłatę za tory postojowe dla dodatkowych wagonów? W końcu gdyby przyjechały jako poranny podsył, to gdzieś stać by musiały?
Nic z tego. Tory postojowe to 1,64 zł za godzinę postoju za tor. Wagony musiałby tam stać 2 miesiące żeby wyszło drożej niż te bilety...
Wniosek jest tylko jeden. To nie ekonomia zadecydowała. Zdecydowała o tym wymienione w artykule burdel organizacyjny, indolencja, niekompetencja i wdupiemanie pasażera. Ile łącznie miesięcznie zarabiają wszyscy ci "ludzie", dla których zbyt trudne jest: 1) przewidzieć zwiększone obłożenie pociągów przy tak wielkiej imprezie 2) zorganizować dwa wagony z Grochowa dzień przed i odstawić je dzień po 3) ewentualnie załatwić żeby ten pociąg ciągnęła EU07 a nie EP07 żeby móc ją dać w podwójnej trakcji, bo z 15 pudłami mogłaby sobie nie poradzić (do Lublina wysyłają najgorsze jakie są).
Moja propozycja na wyjście z tego z twarzą: wyrzucić rzecznika (za kłamanie w żywe oczy) i dyrektora lubelskiej sekcji IC (za skrajnie nieprofesjonalne podejście do wykonywanych obowiązków). Przekazałem już kolegom z lubelskiej PO których centrala przynajmniej się boi, bo za każdym razem im odpisuje. Zobaczymy.
Wniosek jest tylko jeden. To nie ekonomia zadecydowała. Zdecydowała o tym wymienione w artykule burdel organizacyjny, indolencja, niekompetencja i wdupiemanie pasażera.
Oczywiście, że tak. Co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości.
Sytuacja z przepełnionymi pociągami powtarza się od lat podczas długich weekendów, świąt i wakacji. PKP IC nie wyciąga z tego żadnych wniosków, a niedorzecznik Ney za każdym razem bredzi to samo.
_________________ Bądź szczery, a wyzwą cię od chamów i prostaków.
Moja propozycja na wyjście z tego z twarzą: wyrzucić rzecznika (za kłamanie w żywe oczy)
Niedorzecznik Paweł Ney raczej jest nietykalny i nadal będzie w mediach wygadywał niedorzeczności. Cytat z forum Rynku Kolejowego:
"Prezesie Mędza, zmień pan czym prędzej rzecznika spółki, bo Ney tylko ośmiesza PKP IC. Chyba, że boisz się pan jego tatusia popieranego przez Wacha, który prezesuje w jednej ze spółek należących do PKP Cargo?"
Prezesem spółki CARGOSPED (spółka-córka PKP Cargo) jest Bogusław Ney, o którym można poczytać w wątku Szpion-biznes w PKP Cargo.
Ujawnienie agentów specsłużb w PKP Cargo było głównym powodem nasłania na nasze forum policji i prokuratury przez zarząd PKP S.A. z Wachem na czele. Pisał o tym tygodnik "NIE":
http://pokazywarka.pl/lapaj_nicka/
Wiadomo o co chodzi....W wagonach PKP IC śpią żule, a s-ka potem nie ma czym jeździć. Po co tak kręcić Panie Ney, prawda jest przecież wszystkim znana.
A może to się tyczy tylko wybranych stacji i wybranych pociagów, jak wygodniej dla IC?
Jakoś niedawno widziałem w Tczewie 3816 z wystającym za peron całym wagonem, a te TLK co zatrzymują się w Gąsocinie i innych pipidówach, a 56200 i 53202 w Tczewie?
_________________ " Doświadczenie to coś, co zdobywasz tuż po chwili w której go potrzebowałeś."
E. Murphy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum