Kolejne 50 osób straci pracę w Świętokrzyskim Zakładzie Przewozów Regionalnych. Wyszło to na jaw podczas podpisywania umowy na obsługę lokalnych połączeń kolejowych.
Umowę podpisali Tomasz Moraczewski, prezes Przewozów Regionalnych, i Adam Jarubas, marszałek województwa świętokrzyskiego. Obaj podkreślili, że to koniec trudnych negocjacji. Rzeczywiście, negocjacje były trudne. Pierwszy przetarg nie doszedł do skutku, bo Przewozy zaproponowały zaporową cenę. Samorząd rozpoczął więc negocjacje z prywatnymi przewoźnikami i wtedy najlepszą cenę zaoferowały Przewozy Regionalne, które za trzyletni kontrakt dostaną prawie 53 mln zł. Ale to koniec dobrych wiadomości. We wtorek okazało się, że konieczna będzie dalsza restrukturyzacja kieleckiego zakładu PR. - Chodzi o dostosowanie struktury do sytuacji rynkowej - przekonywała Edyta Szczepanik, dyrektorka zakładu Przewozów Regionalnych w Kielcach. Świętokrzyskie PR zatrudniają 354 osoby, a w ramach programu dobrowolnych odejść z pracy zrezygnowało już 88 osób. - Ale konieczna jest dalsza restrukturyzacja i odejście dalszych 50 osób - stwierdziła Szczepanik.
- Czujemy się oszukani. Gdy rozmawialiśmy o programie dobrowolnych odejść, twierdzono, że jeżeli odejdzie około 90 osób, kolejnych zwolnień nie będzie. A teraz jest mowa o kolejnych 50 - skomentował Zbigniew Kukulski, przewodniczący "S" w świętokrzyskim zakładzie Przewozów Regionalnych. Zapowiada, że związki zawodowe nie zgodzą się na takie rozwiązanie. - Niewykluczone że dojdzie do strajku generalnego - zapowiada Kukulski.
Pięciu rewidentów białostockiej spółki kolejowej Przewozy Regionalne za zgodę na dobrowolne odejście z pracy otrzymało po 30 tys. zł. Wzięli odprawy, po czym wrócili na swoje stanowiska. Dyrektorka zadłużonej po uszy firmy nie widzi w tym nic złego. Tłumaczy, że są potrzebni do zrealizowania umowy z innym przewoźnikiem
Zwolnienia są elementem większego programu restrukturyzacji, przeżywających ogromne trudności organizacyjne i finansowe Przewozów Regionalnych (od zeszłego tygodnia nie kursuje część międzywojewódzkich pociągów InterRegio). W samym oddziale białostockim z 411 zatrudnionych do końca roku ma pozostać 340. Dobrowolnie z pracy zdecydowały się odejść 52 osoby. Otrzymali za to wysokie odprawy. Kolejnych 19 osób pożegna się z koleją już z końcem czerwca. Wówczas to właśnie Przewozy Regionalne zrezygnują z usług rewidentów, zajmujących się m.in. naprawą i badaniem stanu technicznego wagonów i lokomotyw.
Ci rewidenci, którzy nie zdecydowali się na dobrowolne zwolnienie, wytykają dyrekcji niegospodarność.
- Podczas zwolnień tzw. monitorowanych (określony limit osób do dobrowolnego zwolnienia) z pracą pożegnało się siedmiu rewidentów. Wzięli odprawy i po miesiącu pięciu z nich dyrektorka ponownie zatrudniła, tyle że na umowę o pracę na czas określony - skarży się jeden z pracowników, który woli pozostać anonimowy. Sam z pracy nie zrezygnował, bo wierzy, że zakład zażegna swoje finansowe kłopoty. - Ale byłoby to możliwe pod warunkiem, że każdy grosz będzie wydawany z głową. A nie z jednej strony oszczędza się na wszystkim, a z drugiej wywala się kasę w błoto - mówi zrezygnowany.
- Każdy w zakładzie mówi tylko o tym, atmosfera jest fatalna - wtóruje mu inny kolejarz. - Zwolnieni, którzy dostali odprawy, pracują razem z tymi, którzy z końcem czerwca też pożegnają się z pracą i nawet figi z makiem nie dostaną. To niesprawiedliwe.
Elżbieta Załuska, dyrektorka Przewozów Regionalnych w Białymstoku, nie widzi nic niestosownego w tym, że zatrudniła rewidentów, których miesiąc wcześniej zwolniła, przyznając im wysokie odprawy.
- Miałam do tego prawo - zaznacza. - Do 30 czerwca realizujemy umowę ze spółką PKP Intercity. Aby wywiązać się z niej, musiałam zatrudnić ponownie tych rewidentów.
Do kolejnego przetargu organizowanego przez PKP Intercity białostockie Przewozy Regionalne raczej nie przystąpią.
Po co dyrektor w ogóle zwalniała rewidentów?
- Mieliśmy określoną liczbę osób do dobrowolnych odejść. Proponowałam wszystkim, pierwsi zgłosili się ci rewidenci i oni zyskali - odpowiedziała Załuska.
W centrali Przewozów Regionalnych w środę nikt nie miał czasu zająć się tym tematem (odsyłano do dyrektor Załuskiej...). Zarząd myśli raczej, jak spłacić gigantyczny dług (ok. 240 mln zł) zarządcy infrastruktury kolejowej. O komentarz poprosiliśmy więc urząd marszałkowski, który dofinansowuje Przewozy Regionalne - w tym roku przekazał 17,5 mln zł. Wicemarszałek Ignacy Jasionowski, który odpowiada za kolej, nie ma wątpliwości, że dyrektor Załuska postąpiła niegospodarnie.
- Sytuacja jest niedopuszczalna i co najmniej niezręczna. Rozmawiałem już z panią dyrektor i ustaliliśmy, że następnym razem tego typu sprawy będzie konsultowała ze mną - zapewnia wicemarszałek.
Bardziej dosadny jest radny niezależny Jacek Cylwik, który często wytyka kuriozalne sytuacje na kolei.
- To kolejny dowód na to, że nikt nad Przewozami Regionalnymi nie panuje i to nie tylko w naszym województwie, ale całym kraju. Przecież za odprawy dla tych osób, które w dalszym ciągu są zatrudnione w zakładzie, można sfinansować roczny kurs szynobusu z Białegostoku do Suwałk (w jedną stronę 200 tys. zł). Wydaje mi się, że ta sprawa musi mieć swój dalszy ciąg na sejmiku województwa - mówi.
Wysłany: 20-05-2010, 19:36 dyżurni ruchu w Jeleniej Górze zostają zwolnieni
Od czerwca 2010r. bodajże jedni z ostatnich dyżurnych ruchu peronowych w PR zostają przeniesieni do PLK - Wałbrzych .
Można wywnioskować, że już w czerwcu panią/pana z czerwona czapką w stacji Jelenia Góra nie zobaczymy.
Jak podaje portal warsztat.info, 31 maja podczas roboczego spotkania obecnych przedstawicieli zarządu Przewozów Regionalnych z przedstawicielami organizacji związkowych 7 zakładów spółki zgłosiło jeszcze nadpodaż zatrudnienia. Redukcja w sumie w siedmiu zakładach ma wynieść dokładnie jeszcze 202 osoby.
Zarządu poinformowali, iż na dzień dzisiejszy nie jest do końca pewne czy osoby te otrzymają jakiekolwiek odprawy pieniężne, ponieważ PDO (program dobrowolnych odejść się już skończył) a tych osób to już nie obejmuje. W tym miejscu głos zabrał Waldemar Ziobro, przew. Związku Zawodowego Pracowników Warsztatowych informując, iż związek informował Zarząd na piśmie o gotowości przystąpienia do rozmów oraz negocjacji w sprawie osłon socjalnych dla pozostałych pracowników - podaje portal warsztat.info.
Areczek, - to prawda, że Waldemar Ziobro zabrał głos w tej sprawie. Jednocześnie inne związki zawodowe zgłosiły ten problem do Zarządu Spółki PR.
Ostatecznie ustalono, że na następnym spotkaniu związków zawodowych z Zarządem Spółki tj. 10.06.2010 r. program osłon socjalnych będzie opracowywany - czy Zarząd Spółki i Rada Nadzorcza to zaakceptuje
Związkowcy z Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych grożą dyrekcji blokadą torów, jeśli ta nie wycofa wypowiedzeń dla 29 pracowników. Dyrektor zakładu tłumaczy zwolnienia oszczędnościami i chce o tym rozmawiać, ale związkowcy są nieugięci. Nie wykluczają nawet strajku – informuje „Gazeta Lubuska”.
- Jeśli nasza dyrekcja nie cofnie do końca tygodnia 29 wypowiedzeń, to w najbliższy poniedziałek rano wychodzimy na tory. Zablokujemy pociągi na ruchliwym rzepińskim węźle – mówi „Gazecie Lubuskiej” Zbigniew Spurgiasz, szef Solidarności w Lubuskim Zakładzie Przewozów Regionalnych. Dalej Spurgiasz tłumaczy, że dyrekcja spółki podpisała z pracownikami porozumienie gwarantujące, że w tym roku zwolnień nie będzie. A okazało się, że od 1 czerwca niektórzy pracownicy dostali wypowiedzenia.
Dyrektor Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych, Grzegorz Dwojak tłumaczy „Gazecie Lubuskiej”, że spółka musiała wprowadzić liczne oszczędności, obejmujące także zwolnienia 29 osób. Dodaje, że 12 osób może liczyć na zatrudnienie w innej spółce kolejowej, 2 otrzymają świadczenia przedemerytalne a jedna przejdzie na emeryturę.
W piątek dyrekcja zakładu ma ponownie spotkać się ze związkowcami i poszukać porozumienia, które pozwoli uniknąć blokowania torów. Związkowcy jednak zapowiadają, że tylko rezygnacja ze zwolnień może skłonić ich do rozmów. W przeciwnym razie nie wykluczają nawet strajku – czytamy w „Gazecie Lubuskiej”.
źródło: Gazeta Lubuska / RK
_________________ Żelazna kadra też z czasem rdzewieje.
A beton kruszeje...
W poniedziałek kolejarze skupieni w związkach zawodowych mieli zablokować tory w Rzepinie. Jednak w piątek doszli do porozumienia z dyrekcją Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych i protestu nie będzie.
Dyrektor Grzegorz Dwojak przyznaje, że zakład zwolni 29 ludzi. - Ale 15 osób jest bezpiecznych, kilku z nich pójdzie na emeryturę, a reszcie zapewniamy pracę w innych spółkach PKP - tłumaczy dyrektor. - Natomiast dla 14 nie mamy pewnych propozycji.
Bez pracy zostaną osoby dotychczas zatrudnione przy obsłudze informacji kolejowej, kasjerki oraz tak zwani rzemieślnicy - czyli ci kolejarze, którzy zajmują się naprawą wagonów.
Zbigniew Spurgiasz, szef Solidarności w Lubuskim Zakładzie Przewozów Regionalnych, liczy że rzemieślnicy znajdą zatrudnienie w poznańskim zakładzie przewozów regionalnych.
- Jest na to szansa - twierdzi. - Jeśli zaś chodzi o informację kolejową, tę trzeba utrzymać przynajmniej w miastach wojewódzkich, bo jest potrzebna pasażerom. Będę o tym rozmawiał z władzami województwa.
źródło: Gazeta Lubuska
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Jeśli zaś chodzi o informację kolejową, tę trzeba utrzymać przynajmniej w miastach wojewódzkich, bo jest potrzebna pasażerom. Będę o tym rozmawiał z władzami województwa.
W województwie lubuskim, jak widać myśli się o utrzymaniu informacji kolejowej.
Na Dolnym Śląsku praktycznie już taki zawód nie istnieje. Nawet w stolicy Dolnego Śląska o iinformacji kolejowej można zapomnieć
Mam pytanie do związkowców. Wiem, że na forum tacy są. Czy domagacie się redukcji etatów w administracji waszych zakładów? Bo ciągle tylko czytam o zwolnieniach "na dole". Zwalnia się wszystkich tylko nie biurwy! Dlaczego przerośnięta biurwa jest ciągle nietykalna?
Nie musicie mi odpowiadać, bo odpowiedź znam. Prawie 10 lat pracowałam w PKP. Otóż związkowym bossom zawsze bliżej było do administracji niż do szeregowych pracowników. Taka jest prawda!
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Są związki, które za szeregowym pracownikiem idą i w każdej sytuacji doradzają, pomagają. Ale cóż z tego, jak inne związki mają to gdzieś .
Przykre to, ale prawdziwe.
Mam pytanie do związkowców. Wiem, że na forum tacy są. Czy domagacie się redukcji etatów w administracji waszych zakładów?
Noema, zapomnij! Kilka lat temu, jak Przewozy Regionalne były w grupie PKP (z resztą penie i tak jest nadal) pracownicy biurowi byli zatrudnieni na stanowisku monterów/rewidentów a siedzieli w biurze na Kopernika w Białymstoku i grzali dupą fotel, czasem wstając na herbatę/kawę. A zwalniano prawdziwych kolejarzy, pracujących na torach. No a jak to wyglądało? 20 monterów/rewidentów/ustawiaczy i 5 pracowników biura. A w rzeczywistości było odwrotnie czyli nie 20 do 5 ale 5 do 20.
Iktorn, wiem doskonale, że tak się praktykuje. Wielu kolejarzy oficjalnie zatrudnionych jest na stanowiskach robotniczych, a tak naprawdę ciągle siedzą w biurach, gdzie tylko spijają kawę po turecku, wypalają tanie śmierdzące papierosy i przewracają papiery z kupi na kupkę, choć i to nie zawsze. Znam takich osobiście. A wszystko odbywa się za wiedzą i cichym przyzwoleniem związkowców, w porozumieniu z dyrektorami i naczelnikami. Zresztą ci pseudo-biurokraci to w większości członkowie związków zawodowych i/lub krewni związkowych bossów.
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Ostatnio zmieniony przez Noema dnia 12-06-2010, 18:22, w całości zmieniany 1 raz
No to może czas, aby ktoś coś zrobił. Szlag mnie trafia, bo wszyscy o tym wiedzą, nikt nic nie robi - tylko zwalnia się ludzi, którzy na prawdę pracują na kolei, na torach, w deszczu i zimnie. I po iluś latach pracy daje im się kopa w dupę, mówiąc "sorry, ale jesteś już nie potrzebny".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum