FPS Cegielski i PKP Intercity znów na wojennej ścieżce
Fabryka Pojazdów Szynowych (FPS), którą od zakładów Cegielskiego kupiła Agencja Rozwoju Przemysłu znów ma kłopoty z kontraktem dla PKP Intercity.
FPS realizuje kontrakt na dostawę wagonów dla kolejowej firmy o wartości 96 mln zł netto.
- Są pewne problemy z wykonaniem umowy, ale na razie nic się nie dzieje – mówi Paweł Ney, rzecznik PKP Intercity.
Tymczasem do „PB” dotarła informacja, że kolej żąda zwrotu zaliczki od FPS.
- Była o tym mowa, jeśli będzie taka konieczność będziemy wykorzystywać wszelkie możliwości przewidziane umową – dodaje Paweł Ney.
FPS nie skomentowała sprawy, ale jest tajemnicą poliszynela, że odebranie zaliczki pogrążyłoby firmę.
To nie pierwsze starcie obu państwowych zakładów.
Jesienią FPS nie miała na wypłaty dla pracowników i skarżyła się, że kolej nie odbiera zamówionych wagonów.
źródło: Katarzyna Kapczyńska, Puls Biznesu
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
PKP Intercity zażądało zwrotu 27 mln zł zaliczki od Fabryki Pojazdów Szynowych Cegielski w związku z opóźnieniem poznańskiego producenta taboru z dostawą wagonów. Zwrot zaliczki może oznaczać bankructwo FPS – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
- Żądanie zwrotu zaliczki wynika z zapisów umowy i nie oznacza automatycznego odstąpienia od kontraktu mówi „Dziennikowi Gazecie Prawnej” Paweł Ney, rzecznik prasowy PKP Intercity. Według PKP Intercity FPS już dwukrotnie nie dotrzymał terminów dostaw.
Umowa FPS z PKP Intercity obejmuje w sumie produkcję 17 wagonów: 8 sztuk wagonów typu 159A (bezprzedziałowe II klasy) oraz po 3 sztuki wagonów: 158A (bezprzedziałowe I klasy), 157A (z przedziałami dla niepełnosprawnych) i 156A (przedziałowe). Wartość kontraktu to około 96 mln zł netto.
To nie pierwszy spór obu firm. W ubiegłym roku poznański producent taboru narzekał, że przewoźnik nie odbiera zamówionych wagonów, przez co zakład traci płynność finansową.
Jak dowiedział się „DGP”, PKP Intercity otrzyma pieniądze mimo kłopotów finansowych fabryki, która narzeka na brak zamówień. Przewoźnik zarządał ubezpieczenia kontraktu i FPS podpisał stosowną umowę z firmą Euler Hermes. W przypadku kłopotów w realizacji kontraktu ubezpieczyciel zwróci pieniądze zamawiającemu – informuje „DGP”.
Zwrot zaliczki pogłębia trudną sytuację Fabryki Pojazdów Szynowych, która została sprzedana przez fabrykę Hipolit Cegielski styczniu tego roku Agencji Rozwoju Przemysłu. – Spółka przespała swój czas i nie przygotowała konkurencyjnej oferty tramwajów z niską podłogą. Teraz jest już po wszystkim. Ponad 80 proc. kontraktów zostało rozdanych – mówi Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR.
Nie do końca, właśnie mnie to zastanawia, czemu niektóre wagony wyjeżdżają po rewizji ze starymi barwami. Jadąc przez Polskę na Mazury ostatnio spotkałem pojedyncze "świeżynki" po rewizji w Opolu i były malowane na... zielono..., daty rewizji były z końca czerwca i początku lipca...
Chyba, że to z jakiegoś wcześniejszego zamówienia... ale to mała niekonsekwencja i tak...
Gdzie trafiają te wagony po rewizji w nowym malowaniu? Do Warszawy, Gdyni? Chyba mam pecha, bo jeżdżę po zachodniej Polsce TLKami dosyć często, a jeszcze nigdy wagonu w malowaniu TLK nie spotkałem. Dobrze by było, gdyby trafiły do Przemyśla. Patrząc na składy wystawiane przez Przemyśl, stwierdzam, że muszą mieć poważne braki taborowe.
Gdzie trafiają te wagony po rewizji w nowym malowaniu? Do Warszawy, Gdyni? Chyba mam pecha, bo jeżdżę po zachodniej Polsce TLKami dosyć często, a jeszcze nigdy wagonu w malowaniu TLK nie spotkałem. Dobrze by było, gdyby trafiły do Przemyśla. Patrząc na składy wystawiane przez Przemyśl, stwierdzam, że muszą mieć poważne braki taborowe.
Na przykład na Przemyślaninie jeżdżą, więc Twój post zupełnie nietrafiony.
Ja jestem za tym żeby IC wszystkie swoje wagony przemalowywało w ich barwy. Wtedy sytuacja byłaby jasna i klarowna, przy odróżnianiu pociągu TLK od IR dla ZWYKŁEGO podróżnego. A teraz często wagony w TLK wyglądają identycznie jak te w IR lub nawet gorzej.
Kolejne przesunięcie otwarcia ofert na składy zespolone dla PKP IC?
Prawdopodobnie przesunie się rozstrzygnięcie przetargu na dostawę 20 szybkich pociągów dla PKP Intercity. Na wartą 400 mln euro inwestycję brakuje pieniędzy – czytamy w „Rzeczypospolitej”.
Otwarcie kopert w przetargu na dostarczenie wagonów miało nastąpić w marcu. Termin jednak przełożono na 8 września z powodu braku zapewnionych środków na finansowanie zakupów. Jak powiedział „Rz” prezes PKP IC Grzegorz Mędza, w ciągu kilku dni ma się okazać, kiedy to się stanie. Przewoźnik dysponuje kwotą 200 mln euro zapewnioną z funduszy unijnych w ramach programu operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.
Drugie tyle PKP IC otrzyma w ramach kredytu z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, ale warunkiem zapewnienia zwrotu inwestycji. Do tego potrzebna jest 10-letnia umowa na obsługę tras międzywojewódzkich, która miała być podpisana przez PKP Intercity. Jak twierdzi Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu infrastruktury, do 8 września nie uda się jej podpisać, bo umowa jest jeszcze przygotowywana.
Tabor, który zamierza kupić PKP Intercity ma kursować z prędkością ok. 200 km/h, m.in. z Warszawy do Trójmiasta. Pierwsze składy miały zostać dostarczone jeszcze przed Euro 2012, jednak wiadomo już, że przed mistrzostwami nie będzie ukończona ani trasa, ani pociągi. — Od rozstrzygnięcia przetargu do podpisania umowy minie co najmniej trzy miesiące, trzeba się liczyć z odwołaniami — mówi „Rzeczypospolitej” były prezes PKP IC Czesław Warsewicz.
Otwarcie ofert w przetargu na 20 składów zespolonych dla PKP Intercity zostało ponownie przesunięte. Nowy termin to 30 września - dowiedział się Rynek Kolejowy.
Pierwotnie zakładano, że otwarcie nastąpi 8 września. Przewoźnik nie podał przyczyny przesunięcia terminu. Strony biorące udział w postępowaniu zostały już powiadomione o tym fakcie.
PKP Intercity po raz kolejny przesunęły termin otwarcia ofert w przetargu na 20 składów zespolonych. - To już ostateczny termin. Więcej przesunięć nie będzie - mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej" prezes przewoźnika, Grzegorz Mędza. Powód? Brak wieloletniej umowy z resortem infrastruktury na dofinansowanie połączeń międzymiastowych.
Bez niej spółka nie może sfinalizować negocjacji z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym ws. pożyczki 200 mln euro. Tyle spółce brakuje, by sfinansować zakup nowych pociągów. Sama takich pieniędzy nie ma, bo ubiegły rok spółka zakończyła z blisko 77 mln zł straty, a po pierwszych sześciu miesiącach tego roku jest na ok. 140 mln zł na minusie.
O kontrakt wart ponad 400 mln euro walczy francuski Alstom, kanadyjski Bombardier z polską PESĄ, niemiecki Siemens i włoski AnsaldoBreda z Newagiem Nowy Sącz - czytamy w "DGP".
źródło: Dziennik Gazeta Prawna / RK
_________________ Żelazna kadra też z czasem rdzewieje.
A beton kruszeje...
Koleje: Alstom wierzy w polskie TGV
30 września mija termin składania ofert na dostawę 20 pociągów mogących się rozpędzać do 230 km/h dla PKP Intercity.
O kontrakt wart co najmniej 400 mln euro ubiegali się najwięksi gracze w branży kolejowej. Do finałowej rozgrywki weszły francuski Alstom, włoski AnsaldoBreda, kanadyjski Bombardier i niemiecki Siemens.
Polski przewoźnik może nie mieć jednak wyboru, gdyż kolejni producenci wycofują się z wyścigu. – Nie będziemy składać oferty – powiedział „DGP” Jarosław Piotrowski, dyrektor branży mobility w Siemensie. Koncern skalkulował, że jego oferta znacznie przewyższałaby budżet PKP Intercity. Szansą na obniżenie kosztów produkcji składów Velaro dla Polski była umowa na dostawę podobnych pociągów do Niemiec, ale tej wciąż nie ma. – W tej sytuacji nie będziemy ryzykować ceny – tłumaczy nam jeden z szefów Siemensa.
Według naszych informacji oferty nie złożą też Bombardier i AnsaldoBreda. Firmy odstrasza niepewna sytuacja PKP Intercity, które wciąż nie zamknęły budżetu na realizację projektu. Pewne jest tylko 200 mln euro z Unii. Własnych pieniędzy spółka nie ma, a banki nie chcą rozmawiać z firmą, która tylko w pierwszym półroczu miała blisko 140 mln zł straty.
W martwym punkcie utknęły też rozmowy z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym gotowym dołożyć brakującą kwotę. Gwarancją miała być wieloletnia umowa PKP Intercity z Ministerstwem Infrastruktury na dofinansowanie połączeń realizowanych nowymi pociągami. Ale zablokował ją Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, uznając, że składy będą jeździły po komercyjnych trasach i budżet nie powinien do nich dokładać.
Fatalne okoliczności nie zrażają tylko francuskiego Alstomu. Hubert de Blay, dyrektor strategiczny koncernu, powiedział nam, że firma złoży ofertę.
Pomysł zakupu szybkich składów krytykują jednak przedstawiciele branży. – To sposób na odwrócenie uwagi od bieżących problemów na polskiej kolei, która pogrąża się w zapaści – mówi Jakub Majewski, ekspert od rynku kolejowego. – Zakup 20 składów zespolonych niczego nie załatwia. PKP Intercity natychmiast potrzebują kilkudziesięciu nowych pociągów i programu modernizacji istniejącego taboru. Za chwilę nie będą miały czym wozić pasażerów – uważa nasz rozmówca.
Według Adriana Furgalskiego, dyrektora w Zespole Doradców Gospodarczych TOR, korzystniejszy dla spółki byłby zakup wolniejszych pociągów. – Są tańsze i ich utrzymanie mniej kosztuje. W pełni wykorzystywałyby też możliwości polskiej infrastruktury. Nie będziemy mieli wielu linii dla pociągów jeżdżących powyżej 200 km/h – argumentuje.
Andrzej Wach, prezes PKP SA, broni kosztownego zakupu. – Szybka kolej to cywilizacyjny wymóg – tłumaczy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum