Szymek, to co ja proponuję to nic innego jak sposoby na usprawnienie systemu sprzedaży
Co innego skarga anonimowego pasażera (pewnie przez gazety): "o, a na dworcu była straszna kolejka, kolej jest do d...!", a co innego raport z komputera: średni czas oczekiwania: 10 minut, maksymalny: 80 minut...
Moim zdaniem zamiast pytać czemu ubywa kas, należy zapytać czemu nie przybywa biletomatów! Nowy system który od paru miesięcy jest w ICowych na Centralnym jest już naprawdę dość przyjazny i uniwersalny (przedtem było z tym kiepsko). Więc na większych stacjach: biletomat (dwa, trzy, cztery... zależnie od potrzeb) a do tego 1-2 kasy dla pasażerów konserwatywnych, placących gotówką, lub wymagających specjalnej obsługi (nietypowe oferty, zwroty, niepełnosprawni, etc.).
twardypt91, każdy ma prawo kupić bilet wtedy, kiedy mu to odpowiada. W opisanym przypadku z Helu podróżny kupował po prostu 5 biletów naraz, tylko żeby było taniej jako bilet abonamentowy. Dla kas takich jak Wrocław, Warszawa, Poznań i wielu innych w dużych miastach jest to chleb powszedni, natomiast mało kto kupuje bilet abonamentowy Hel - Wrocław. Stąd też pasażer mógł pomyśleć - we Wrocławiu wystawili mi bilet w 2 minuty, tu będzie tak samo...
rysio, ale niestety tylko podstawowe oferty - zwykły jednorazowy bilet z prostymi ulgami procentowymi. Nic więcej, nawet głupiej dopłaty na rower nie można zamówić przez net, nie mówiąc o takich "cudach" jak bil. abonamentowy, czy rodzinny.
To samo zresztą biletomaty. A szkoda.
witja napisał/a:
z Helu podróżny kupował po prostu 5 biletów naraz, tylko żeby było taniej jako bilet abonamentowy
Ech tam, takie czarowanie rzeczywistości. Kupował ofertę której kasjer(ka) nie znała, i tyle. Właśnie żeby unikać takich tłumaczeń (panie, nikt takich biletów nie kupuje!) proste bilety powinny być wystawiane z biletomatu, a w kasie - raczej te bardziej skomplikowane.
Moim zdaniem jeśli jedyny kasjer nie umie wystawić biletu w 2 minuty, to powinien wydać odpowiednie poświadczenie i zajmie się tym konduktor w pociągu. Macie w IC możliwość sprzedaży abonamentówek, bil. rodzinnych z terminali? W Przewozach bez problemu można wystawić REGIOkarnet, bil. turystyczny, czy nieśmiertelne "Ty i raz dwa trzy".
Po pierwsze, moim zdaniem dopłata za wystawienie biletu w pociągu, w porządku, niech będzie ale na pewno nie 10 zł, bo to jest zwykłe zdzierstwo i nic więcej. I w przypadku gdy jedzie się do 180 km, czyli z Warszawy do Lublina czy Białegostoku, to opłata ta stanowi ponad 25% wartości biletu (bilet normalny w 2 klasie na TLK w tych relacjach kosztuje 38.50 zł). To powinna być symboliczna opłata 1-2 zł, nic więcej. Nie przesadzajmy aż tak dużo pracy nasi konduktorzy nie mają, często całą drogę siedzą rozłożeni w przedziale i łaskę robią jak poinformują podróżnego o podstawowych rzeczach, a już nie wspomnę jak są obrażeni jak chcemy przypadkiem zgłosić skomunikowanie. Nie mówię że wszyscy, bo niektórzy są naprawdę bardzo sympatyczni i widać że zależy im na kliencie.
Po drugie nie wiem czy oddzielenie sprzedaży regionalnej i tej nie związanej z rezerwacją miejsc od sprzedaży biletów z rezerwacją miejsc nie byłoby dobrym pomysłem. Tak było swojego czasu na jednym z najgorszych dworców w Polsce, warszawskim dworcu zachodnim ( to jeszcze w czasach kiedy pociągi pośpieszne były w Przewozach Regionalnych). Do kas IC zawsze były długaśne kolejki, i sprzedaż biletów jednorazowych na Ex czy IC zajmowała zawsze średnio około 10 minut, podczas gdy sprzedaż bietów na pociągi pospieszne i regionalne zajmowała dosłownie chwilę. To często wina samych podróżnych, bo zaczynają przebierać, wybierać: a może przy oknie, a przodem do kierunku jazdy pociągu, A sypialny to może na górze, nie na dole, a może w środku, a żeby nie wiało, żeby nie śmierdziało itp, itd. Najgorsi (posłużę się tu analogią do kierowców) są tzw. niedzielni podróżni. Jedzie taka madame wypachniona, wymalowana że dech zatyka raz na rok pociągiem, przychodzi miesiąc wcześniej kupić bilet i to w godzinach największego szczytu przewozowego (najczęściej piątek i niedziela po południu) i się zaczyna koncert życzeń. To naprawdę krew człowieka zalewa i właśnie wtedy często można nie zdążyć kupić biletu.
Stopniowe wprowadzanie biletomatów uważam za pomysł jak najbardziej trafiony, tak jak jest już w wielu krajach Europy Zachodniej, tylko po pierwsze żeby zawsze działały, po drugie muszą być w miarę proste w obsłudze, i dobrze byłoby gdyby oprócz płatności kartą można w nich było płacić pieniędzmi zarówno papierowymi jak i monetami, jak jest w przypadku biletomatów komunikacji miejskiej choćby w Warszawie. Nie mówię, że od razu wszyscy rzucą się do biletomatów ale stopniowo społeczeństwo się do tego przekona. W końcu nie wymagajmy cudów jak naród przez wieki był pozbawiony takich nowinek, a wszystko co szło z zachodu to złe i niedobre, jak nam władza tłumaczyła.
Co do Holandii bo też się pojawiła tu taka opinia. W tym kraju kasy biletowe na pociągi komunikacji krajowej są tylko na największych dworcach (Amsterdam, Rotterdam, Haga, Arnhem, Utrecht). Wszędzie indziej są automaty biletowe a na niektórych mniejszych dworcach bilet można kupić w takich małych sklepikach z napojami, kawą, słodyczami. Ale zarówno tutaj jak i w kasie za każdy bilet kupiony dopłaca się 0,5 Euro, czyli około 2zŁ.
Macie w IC możliwość sprzedaży abonamentówek, bil. rodzinnych z terminali?
Wszystkie bilety jednorazowe z ulgami można kupić w pociągu. Abonamentowy jest to bilet wieloprzejazdowy, wiec podobnie jak weekendowy, podróżnika czy miesięczny można go kupić tylko w kasie.
ale niestety tylko podstawowe oferty - zwykły jednorazowy bilet z prostymi ulgami procentowymi. Nic więcej, nawet głupiej dopłaty na rower nie można zamówić przez net, nie mówiąc o takich "cudach" jak bil. abonamentowy, czy rodzinny.
Tak, ale gdyby ludzie kupowaliby te najprostsze przez internet, kolejek by nie bylo
witja, rozumiem. No, w Przewozach obowiązuje nieco inna logika - nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pasażer kupił sobie turystyka albo REGIOkarnet w pociągu, mimo że są to bilety wieloprzejazdowe.
Nie robi się też utrudnień przy jednorazowych przejazdach dalej, niż tylko tym jednym pociągiem - od razu wystawia się bilet na całą trasę. Nikt na tym nie traci, nikt nie obraża się, a pasażer ma łatwiejsze życie. Oferty typu "Ty i raz dwa trzy" są wystawiane z automatu, bez proszenia.
Wyższa kultura obsługi pasażera - jak w Alior Banku
rysio, generalnie masz rację. Dlatego ja również wszystkich namawiam: kupujcie bilety przez net!
psim, Ta... jasne... wyższa kultura konduktorzy PR często gęsto wystawiają, bilety na całą trasę! byle by podróżny zapłacił więcej... nie wiem. Nie rzadko jadąc Przemyślanina do Wrocławia, mam bilety wydane np. z Gniezna, Rogoźna i innych regionalnych stacji o godzinie 22 i dalej do Wrocławia też na REGIO (przecież to logiczne że o tej godzinie jak już jedzie tylko TLK)...
Opłata, jakiej żądają konduktorzy za wystawienie biletu w pociągach spółki PKP Intercity, to 10 zł. Opłata ta niejednokrotnie przewyższa jego wartość. „Gazeta Krakowska” pyta, czy 10 zł za czynność wystawienia biletu to nie za drogo.
„Gazeta Krakowska” opisuje przypadek pasażera, który ze względu na długą kolejkę nie zdążył kupić biletu na dworcu. Udał się więc do konduktora, który sprzedał mu bilet, ale za usługę doliczył do ceny biletu 10 zł. Jest to stała opłata ustalona przez spółkę PKP Intercity. Opłata ta obowiązuje także w pociągach TLK.
Krakowski rzecznik konsumentów Jerzy Gramatyka powiedział „Gazecie Krakowskiej”: - Zachodzi podejrzenie, że ta kwota jest nadmiernie wygórowana w stosunku do czynności, jakie musi wykonać konduktor przy wydrukowaniu biletu – zaznacza rzecznik.
- Konduktor ma w pociągu bardzo dużo różnych obowiązków, od których musi się odrywać, aby sprzedać wsiadającej osobie bilet. Dlatego opłata dodatkowa ustanowiona jest w takiej właśnie wysokości – powiedziała „Gazecie Krakowskiej” Beata Czemerajda z Biura Komunikacji i Promocji PKP Intercity. Sprawę ma zbadać Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Może ktoś logicznie to wytłumaczy dlaczego w pociągach spółki PKP IC można kupić bilet tylko do stacji końcowej danego pociągu, a nie do stacji przeznaczenia? Moim zdaniem biorąc pod uwagę, że obecnie kasy biletowe są likwidowane, automatów nie ma jest to po prostu kolejny "świetny" sposób sięgnięcia przez PIC do kieszeni pasażera, i w ten sposób załatanie chociaż częściowo problemów finansowych, które to spółka ma TYLKO I WYŁĄCZNIE z własnej winy. Przykład z ostatniej niedzieli gdy wracałem z Nidzicy do Warszawy pociągiem TLK 51100 i wsiadłem do przedziału gdzie jechał pasażer z Olsztynka do Wrocławia. Ponieważ w Olsztynku kasy biletowej już nie ma, był zmuszony zakupić bilet u konduktora. Owszem, za wydanie biletu nie zapłacił, ale mógł go nabyć tylko do Warszawy a tam od nowa kupować bilet do Wrocławia czyli od nowa płacić za bilet. W momencie gdy likwiduje sie kasy biletowe coś takiego jet zwykłym bezprawiem, tym bardziej, że jest to nawet w przypadku gdy kontynujemy podróż pociągiem tego samego przewoźnika, ba nawet tego samego rodzaju, jak w sytuacji opisanej powyżej.
Domyślam się , że owy pasażer jechał do Warszawy pociągiem TLK a od Warszawy do Wrocławia pociągiem Ir. Więc dlaczego się dziwisz, że konduktor Intercity nie mógł sprzedać biletu na pociąg Przewozów Regionalnych. Przecież to dwie różne spółki.
_________________ Mniej pracuj, więcej odpoczywaj!
nawet jeżeli jedzie TLK od Warszawy to i tak konduktor z pociągu 51100 sprzeda mu do Warszawy z dopiskiem ''dalej PKP IC'' siada sobie w pociągu do Wrocławia a konduktor mu robi dopłatę do biletu na odc. Warszawa-Wrocław, tzn. pobiera różnicę w kilometrażu np. Olsztynek -Warszawa Centralna N=40zł a Olsztynek - Wrocław p. Warszawę kosztuje 51zł to mu pobierze te 11zł różnicy, podróżny nic nie traci.
_________________ w pociągu:
2010-2012=14439km
2013-49706km
Siwiutki 91: dziękuję za odpowiedź, coś takiego to jest logiczne, skoro nie mogą sprzedać do stacji końcowej to dobrze, że robią taką adnotację, a najważniejsze żeby podróżny nic nie tracił.
mateusz piszcz: ten podróżny miał kontynuować podróż z Warszawy do Wrocławia pociągiem TLK 16200 (dawne "Karkonosze"), także tu żadna zmiana spółki nie wchodziła w grę. Dopiero teraz widzę że pomyliłem w poprzednim poście numery pociągów, zywkła literówka. To był pociąg TLK 51104 z Olsztyna do Warszawy Zach. (dawne "Mazury").
pawelu, wg. mnie taka praktyka jest bardzo dobra. Tak jak wcześniej pisałem, jak często mamy problemy z biletami wydanymi przez konduktorów PR, którzy bardzo często bez sprawdzania w całej relacji wystawiają na pociąg Regio...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum