Uważam za błąd korzystanie z utartych wzorców przy szukaniu pracy. Jeśli kwalifikacje są typowe to trzeba zostać najpierw zauważonym przez rekruterów. Bądźmy kreatywni.
Będąc osobą co to z niejednego pieca grzane wino żłopała, nie jedną rózgą dostała po 4 literach, na nie jedną drabinę bez szczebli weszła i nie jedno koło ratunkowe innym rzuciła - spróbuję coś podpowiedzieć opierając się na przykładach.
Do pewnej firmy headhunterskiej przyszła zalakowana butelka ze zwiniętym listem w środku. Po rozbiciu (bo przez szyjkę nie dało się wyciągnąć) okazało się, że jest to aplikacja zawodowa w konkursie na szefa marketingu. Mimo, że nadeszło ponad 200 dokumentów człowiek ten natychmiast, na żądanie samego klienta, został zaproszony na rozmowę.
Student który wpadł na pomysł umieszczenia swojego ogłoszenia o pracę na bilbordzie (koszt 1500 zł za 1 tydzień w ruchliwym miejscu) został nagłośniony w TVP i już 3 dnia mógł przebierać w ofertach od pracodawców ceniących pomysłowość i determinację.
Pewnym szokiem dla rekruterów, szukających młodego prawnika było gdy przyszedł człowiek w eleganckiej koszuli opatrzonej napisem: żądających głupie pytania pozwę za zmarnowanie mojego czasu. Rekrutacja była do banku więc z miejsca został odstrzelony. Jednak gdy prawnika szukała nowa kancelaria międzynarodowa wchodząca na polski rynek headhunterzy przypomnieli sobie natychmiast o tym człowieku i dostał pracę.
Gdy Jean Claude van Damme przyjechał do USA nie miał ani pieniędzy ani znajomych. Miał osiągnięcia (mistrz Karate) ale wykonywać musiał przez kilka lat proste prace fizyczne lub kompletnie poniżej jego kwalifikacji. Dopiero gdy w Hollywood udał napaść na Chucka Norrisa (sprowokował go do bójki) po to tylko by zaprezentować swoje umiejętności, sprawność i muskulaturę dostał jednocześnie pracę jego osobistego trenera, ochroniarza i możliwości występowania w filmach.
Bloger Kominek pozyskał intratny kontrakt od Burger Kinga,zwiedził USA, zaczął zarabiać i być rozpoznawalnym w mediach dzięki kontrowersyjnemu tekstowi "Dr Oetker, ty pizdo”. Dziś Kominek żyje z blogowania.
Młoda studentka prawa o imieniu Iza została zatrudniona w mojej firmie, gdyż zgłaszała się na każde praktyki (darmowe) miesiąc w miesiąc ogłaszane na jej uczelni (współpraca firmy z biurem karier). Przychodziła bardzo punktualnie, była bardzo pracowita i coraz lepiej zorientowana w realiach firmy oraz swojego zawodu. Gdy po 5 miesiącach pojawił sie wakat Iza uzyskała stanowisko bez konkursu, pomimo, że była dopiero na drugim roku.
Student finansów założył bloga poświęconego działaniom firmy, dla której chciał pracować. Kilka razy w tygodniu publikował wpisy skrupulatnie analizując działania finansowe i inwestycyjne firmy. Nie był agresywny ale rzeczowy i wykazywał się coraz lepszą znajomością tej korporacji. Prezentował też pomysły, z których najpierw firma zaczęła korzystać, a potem skontaktowała się z nim, proponując stanowisko analityka za spore pieniądze, pod warunkiem, że zlikwiduje bloga, a jego inwencja będzie kierowana wewnątrz struktury a nie na zewnątrz.
Jak widać nietuzinkowe podejście i determinacja przynoszą czasem lepsze wyniki niż zasypywanie pracodawców tonami CV i pogrążanie się w beznadziejnym marazmie. Osoby pomysłowe i aktywne zostają w końcu zauważone, a Internet im daje dodatkowe możliwości.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum