Ja zawsze przywiązuję (zaczepiam) mój plecak gdy kładę go na górnej półeczce w przedziale. 2-3 razy w życiu widziałem przypadki spadania bagaży (czyli b. rzadko), ale wolę złego nie kusić. A swojego notebooka b. lubię, nie chciałbym zbierać jego resztek, ani opatrywać ofiar.
Wyborcza to lewacka gazetka, która wychodzi z założenia, że obywatel jest zbyt głupi żeby samemu zadbać o siebie. Potrzebuje miliona podpowiedzi, nalepek, ulotek i oczywiście szechterowskiego szmatławca . Jak ktoś nie jest w stanie ocenić, że kawał metalu nie służy do tego żeby sobie wisiał tylko do tego, że ma potrzymać nasze ciało to proponuję w ogóle nie ruszać się z domu. No kto normalny wierzy, że metalowe łańcuszki utrzymają kilkadziesiąt kilo Do tego dochodzi tania sensacja i już mamy skandal! Jak ktoś nie myśli to w życiu jeszcze wiele razy upadnie, nie tylko z półki w pociągu.
EDIT: Co do zasadności i przydatności dodatkowych nalepek to znalazłem, że jest nawet nalepka "UWAGA DRZWI":
I mikole jeszcze jej nie zerwali, żeby powiesić sobie na drzwiach w domu? No popatrz się popatrz, co za niedopatrzenie!...
Moim zdaniem ta naklejka ostrzega przed staniem (trzymaniem rąk) w miejscu, w które drzwi się automatycznie przesuwają przy otwieraniu, i wcale nie jest taka głupia. Głupio tylko ktoś ją nakleił - na drzwiach, zamiast w tym miejscu "zagrażającym przycięciem".
Lubimy się śmiać że Amerykanie tacy głupi, a taką gospodarkę jak oni (nawet w kryzysie), naukę, technologię, chcielibyśmy mieć, oj bardzo.
Ninio napisał/a:
wychodzi z założenia, że obywatel jest zbyt głupi żeby samemu zadbać o siebie. Potrzebuje miliona podpowiedzi, nalepek, ulotek
A nie jest tak? Zamykamy oczy na fakty, bo opisano je w niewłaściwej gazecie? Jest opisany b. konkretny przypadek.
Jak ktoś nie jest w stanie ocenić, że kawał metalu nie służy do tego żeby sobie wisiał tylko do tego, że ma potrzymać nasze ciało to proponuję w ogóle nie ruszać się z domu.
O to to 100% racji
Nie bądźmy już tacy drobiazgowi, no chyba, że jesteśmy "dziećmi specjalnej troski" i potrzebujemy wiedzieć czy na kiblu trzeba siadać dupskiem, kucać nogami, a może atakować "z małysza". Jeśli czegoś nie jestem pewny to pytam, i dziwię się, że kobieta nie zapytała czy z jej łóżkiem jest wszystko już w porządku konduktora WARSu(tym bardziej przy swoim wieku).Przy całym tragizmie sytuacji, dobrze że ta kobieta nie sturlała się jak kręgle i nie wytrąciła z sąsiednich łóżek ludzi
Cytat:
A nie jest tak? Zamykamy oczy na fakty, bo opisano je w niewłaściwej gazecie? Jest opisany b. konkretny przypadek.
Najważniejsze, że policja, która zazwyczaj czepia się za nic,na którą narzekamy,która wystawia mandaty złośliwie, potomkowie "zomowców" zachowała się COOL! a kolej BLEE!bo nie chce zapłacić!
Jak ja uwielbiam ten naród
dziwię się, że kobieta nie zapytała czy z jej łóżkiem jest wszystko już w porządku konduktora WARSu(tym bardziej przy swoim wieku)
Nie zapytała (klient nie ma obowiązku interesować się szczegółami technicznymi budowy wagonów), teraz jest poobijana (pewnie nigdy więcej nie pojedzie pociągiem), wiadomość poszła w eter, kolejni ludzie wybiorą busy zamiast kuszetek. Nie było naklejek ostrzegawczych, więc nie można nawet powiedzieć "przecież ostrzegaliśmy" (taki dupochron jest głównym celem wieszania naklejek, co jak widzę nie wszyscy rozumieją).
Mimo to, dobry nastrój i zadowolenie kolejarzy jak widzę nie opuszcza.
Ale trzeba być w życiu trochę zaradny i mieć ograniczone zaufoanie do wszystkiego co nas otacza. Jak jeszcze jeździły bonanzy do Poznania, to jeżdżąc kilka lat temu zawsze podróżowałem w ostatnim wagonie, razem z pewnym emerytowanym kolejarzem, który zanim coś włożył na półkę, uwieszał się na niej patrząc czy nie spadnie mu torba na głowę...
Zaraz zaraz. Załamało się górne łóżko. Nigdy nie spotkałem się z przypadkiem, aby leżanki górnego poziomu były złożone! (Pomijając oczywiście przypadki, gdy kuszetki jeździły jako 2. klasa). W ostatnim miesiącu 4 razy wsiadałem do kuszetki na stacjach początkowych (3 razy w Polsce, raz w Austrii) i zawsze złożone były tylko środkowe łóżka! Może więc nie było tak, że pani sobie je sama rozkładała. Jeśli zastała je już rozłożone, to miała prawo domniemywać, że wszystko jest OK. Przyznaję też, że nie jest tak, że za każdym razem kontroluję czy "pałeczki" są w odpowiedniej pozycji, tym bardziej, jeżeli wsiadam w późno w nocy, gdy wszyscy już śpią i myślę tylko o zajęciu swojego miejsca. Poza tym nie można wszystkim obarczać klienta. To przecież on płaci, więc ma prawo wymagać, a nie musi znać się na budowie wagonów! Przejazd kuszetką to "usługa hotelowa" (www.wars.pl), proszę mi pokazać hotel, w którym do obowiązków gościa należy montaż i sprawdzenie wytrzymałości łóżka! Tak więc nie róbmy z tej pani na górze osoby niespełna rozumu, bo nie wydaje mi się aby to ona była winna swego upadku. Co do naklejek - wszystko co istotne (szczególnie dla życia i zdrowia) powinno być opisane i to w kilku językach! Jest naklejka o łańcuszku (a nie sądzę, żeby ktoś nie wiedział czemu on służy), to czemu nie może być takiej? - zwłaszcza, jeżeli konwojenci nie poczuwają się do odpowiedzialności. I nie jest prawdą, że naklejki od razu znikają - w wagonach jest jest np. mnóstwo starych map sieci kolejowej, w tym sprzed ukończenia CMK!!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum