Wysłany: 27-08-2011, 11:00 Konduktor chciał wyrzucić 2,5-letnie dziecko z pociągu
Konduktor chciał wyrzucić 2,5-letnie dziecko z pociągu
– Kierownik pociągu straszył, że wyrzuci moją 2,5-letnią córkę z pociągu – żali się Małgorzata Kaniuk. – Krzyczał i był agresywny. Zarządcy kolei rozpoczęli wewnętrzne dochodzenie.
Opisywana sytuacja miała mieć miejsce 24 sierpnia w pociągu z Kołobrzegu do Szczecina. Wśród pasażerów była Małgorzata Kaniuk ze Szczecina. Jechała ze swoją 2,5- letnią córką oraz siostrą. Wracały z urlopu. Dzień wcześniej, by uniknąć kolejek zgłosiły się do kasy po zakup biletów.
– Tam poprosiłam o najkorzystniejszą ofertę. Dostałam bilet w takiej samej cenie, jak wtedy, gdy jechałam do Kołobrzegu – opowiada kobieta. – Zapytałem raz jeszcze: czy obejmuje ona całą naszą trójkę? Kasjerka potwierdziła, schowałam go do torebki i poszłam. Następnego dnia, kilka minut po starcie pociągu podszedł konduktor. Poprosił o przedstawienie ważnego dokumentu przejazdu.
Wtedy zaczęły się problemy. – Stwierdził wtedy, że nie posiadamy biletu zerowego dla mojej córki. Zaczęłam tłumaczyć, że takie dzień wcześniej sprzedała nam kasjerka. Przecież on nic nie kosztuje, dlaczego miałabym coś kręcić?
Dalej, według Czytelniczki "Głosu”, konduktor zmienił już swój ton. – Zaczął w chamski sposób wykrzykiwać: "Pani chyba zwariowała, czy chce Pani abym wyrzucił dziecko z pociągu”? Słowa przytaczam dokładnie takie, jakie usłyszałam. Byłam przerażona, podobnie jak moja córka. Widziało to mnóstwo podróżnych. Poniżana przez kierownika pociągu czułam się, jakbym była oszustką przewiezioną na gapę. Wypisał mi ten bilet za zero złotych, pobrał za to pięć złotych opłaty. Pasażerka po zdarzeniu napisała oficjalną skargę do dyrektora Przewozów Regionalnych w Szczecinie Andrzeja Chańko.
Zażądała zwrotu pieniędzy oraz oficjalnych przeprosin na łamach gazety. Dyrektor natychmiast wszczął wewnętrzne dochodzenie w tej sprawie.
– W tym przypadku mamy to szczęście, że w każdym wagonie znajduje się wysokiej klasy monitoring – przyznał Andrzej Chańko. – Do poniedziałku przejrzę dokładnie nagranie. Nie będzie na nim dźwięku, ale nie wyobrażam sobie, by konduktor tak się zachowywał z uśmiechem na twarzy. Widać będzie jego reakcję. Rozmawiałem też z pracownikami z Kołobrzegu. Jeśli kasjerka wprowadziła w błąd, to również oczywiście wyjaśnimy.
Dyrektor tłumaczy też, dlaczego trzeba zawsze pamiętać o bilecie zerowym. Pasażerowie nie zdają sobie z tego, że mimo że nie płacą za niego – kolej odzyskuje te pieniądze.
– Oddaje nam je Skarb Państwa, podobnie jak reguluje nam zniżki. Nie zmienia to faktu, że takie zachowanie jest niedopuszczalne. Jeśli je potwierdzimy, wobec pracownika zostaną wyciągnięte konsekwencje. W grę wchodzi nawet dyscyplinarne zwolnienie. Najpierw trzeba wszystko dokładnie ustalić – podsumowuje.
Nie wierzę aby kierownik pociągu zrobił taką awanturę o bilet zerowy. Jak mniemam mamy tu do czynienia z rozhisteryzowaną paniusią która nie posiadając takowego biletu nie dała sobie wyjaśnić ze powinna taki bilet nabyć. A tak na marginesie nie posiadała oferty rodzinnej? do takiego biletu obligatoryjnie otrzymałaby bilet zerowy.po powrocie zapewne zawiadomiła pismaków a te hieny jak zawsze nie badając sprawy do końca już ocenili kierownika pociągu.
twardypt91, kamiloroń, Zrozumcie! Bilety ulgowe są zwracane pezez państwo.
Przedstawię wam przykładem, abyście to zrozumieli.
Załóżmy że bilet normalny kosztuje 100 zl, a ulgowy 63. Jednak te 37 zwraca państwo z budżetu i do kolei trafia i tak 100 zl. Podobnie w przypadku biletu za 0 - panstwo oddaje cale 100 zl kolei.
To wprowadzić symboliczną opłatę w wysokości 1 zł na wszystkie linie dla dzieciaka, to nie jest aż tak dużo a wtedy problem się raz na zawsze rozwiąże, albo po jakiejś niższej ale adekwatnej cenie. Bo jak będzie za 0 zł to wtedy będzie gdybanie - kupić czy nie kupić?
Biedne rodziny nie podróżują koleją bo dla nich jest za droga przecież.
OPi, masz rację, ale to nie upoważnia drużyny konduktorskiej do chamskiego traktowania pasażerów. W końcu to dzięki pasażerom kolejarze mają pracę i środki na utrzymanie swoich rodzin. Pasażer źle potraktowany przez kolejarzy raczej już nigdy nie skorzysta z usług kolei! Uraz i niechęć do kolei pozostaje na długie lata.
Niestety, wśród 90% pracowników kolei nadal pokutuje pogląd, że kolej jest dla kolejarzy a nie dla pasażerów oraz, że każdy pasażer przynosi straty (jakiś beton z PKP kiedyś nawet dokładnie wyliczył tę rzekomą stratę!).
_________________ "Aby dowiedzieć się kto naprawdę tobą rządzi, sprawdź kogo nie wolno ci krytykować" - Voltaire.
Już ja wam powiem jak to było na prawdę... Pani kupując bilety jak duża część pasażerów uważa że skoro przewozi dziecko poniżej 4 roku życia (w 90% przypadkach bez żadnego dokumentu stwierdzającego wiek dziecka...) to przecież za bilet nie płaci, więc wgl. o dziecku nie powiedziała w kasie. A kasjerka biletowe zazwyczaj nie posiadają umiejętności jasnowidzenia i sprzedała pewnie bilety z ofert "Ty, i raz dwa trzy". Pod czas kontroli biletów, konduktor/kierownik pociągu ujawnił brak biletu "zerowego" który jak najbardziej powinien być, i wtedy zaczęły się gadki że po co skoro on i tak jest zerowy... w końcu wypisał taki bilet, słusznie pobierając opłatę za wydanie biletu w pociągu, po czym matka dziecka nie chciała uiścić tej opłaty, bo "to wina ******* kasjerki" [...]
Poprawka do mojego postu, mógłby być za darmo ale pod warunkiem że państwo nie będzie nic dopłacać, po prostu prawdziwie darmowy a nie zerowy(który faktycznie nie jest darmowy a powinien).
Zresztą kto czyta te Regulaminy na stronie przewoźnika w internecie skoro pasażerowie nawet nie potrafią spółek odróżniać. Więc skąd mają wiedzieć?
W ogóle chyba trzeba zmienić albo uaktualnić definicję słownikową słowa darmowy bilet według PKP.
Załóżmy zadam proste pytanie dziecku - co to jest darmowy bilet?
Ono powie że taki, za który nic się nie płaci.
I ma rację.
Ale PKP twierdzi że darmowy to taki za który nie płaci pasażer.
No ale państwo już płaci no ale i tak bilet darmowy...
Ale z drugiej strony PKP zastrzega sobie że ten bilet to nie darmowy tylko zerowy.
I ludzie też się gubią.
Ciekawe jak za komuny to wyglądało, bo chyba też takowe bilety były, ale nie słyszałem o takich cyrkach jak teraz w tamtych czasach.
Dla przykładu Arriva PCC(jako przykład konkurencyjnego przewoźnika) pisze w swoim Regulaminie:
Cytat:
§15. Przejazdy dzieci do lat 4
1.Uprawnieni
Dzieci w wieku do 4 lat – na podstawie ustawy z dnia 20 czerwca 1992 r. o uprawnieniach do
ulgowych przejazdów. Miarodajnym jest wiek dziecka (dzieci) w chwili rozpoczęcia podróży.
2.Zakres ważności
Osobie wymienione w ust. 1 uprawnione są do przejazdów z ulgą 100% uruchamianych przez
przewoźnika, przewidzianych w rozkładzie jazdy, z zastrzeżeniem § 17 .
3. Warunki stosowania
Przejazd dziecka (dzieci) w wieku do 4 lat odbywa sięna podstawie biletu jednorazowego z ulgą
100% z dokumentem stwierdzającym wiek dziecka.(...)
Źródło:Regulamin Arriva PCC
Czyli tam też tak jest, ale problemu nie ma, więc co jest?
Gdyby ja był takim konduktorem PR to bym grzecznie pouczył i zapłacił za to dziecko normalny bilet ze swojej pensji a nie targował się.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum