Kolejarze nie muszą narzekać, od narzekania na wszystko są zasrane Związki Zawodowe (tfu!), które narzekają niezależnie od sytuacji. Czy dobrze czy źle, związkom zawodowym zawsze będzie źle Powinno się je w całej Polsce zdelegalizować.
_________________ Pokuccy kopciarze - łączcie się !
O co przyjaciele toczycie spory?
W porozumieniu jest napisane
1. Strony ustalaja. nastepujące zasady podwyzszenia wynagrodzenia
zasadniczego dla pracownikow Spółki wynagradzanych wg zasad ZUZP:
• od dnia 1 sierpnia br. w wysokosci 120,00 zt srednio na zatrudnionego,
• od dnia 1 lipca 2012 roku w wysokosci 130,00 zl srednio na
zatrudnionego z mozliwoscia. kolejnego etapu podwyzki w I półroczu
2013 roku po ocenie sytuacji finansowej Spotki oraz zaopiniowaniu ww.
podwyzek przez organy statutowe Spółki.Kto tu się pyta o rodzaj opinii, negatywna czy pozytywna. Bez względu na opinię Spółka płaci.
Czytając dokładnie treść Porozumienia stwierdzam, że Miętek i Grymel nie są dżentalmenami bo perfidnie wycieli Pania Prezes.
Jak do tego dorzucimy resztę uzgodnień należy Pani Prezes powiedzieć Pa, Pa
_________________ Jeśli wrogowie cię chwalą, musiałeś popełnić błąd.
(August Bebel)
Komentarz Małgorzaty Kuczewskiej – Łaski, prezes spółki Przewozy Regionalne:
"Koszt podwyżek dla pracowników spółki wynegocjowanych ze związkami zawodowymi wyniesie w tym roku łącznie ok. 17 mln złotych. W związku tym będziemy szukać oszczędności, aby pokryć przynajmniej część tej kwoty.
Wstępne prognozy dotyczące wyniku finansowego spółki w 2011 r. wskazują na to, że będzie on gorszy niż przewidywaliśmy. Jeszcze dwa miesiące temu ocenialiśmy, że strata na koniec roku wyniesie ok. 40 mln złotych. Obecnie szacujemy, że spółka zanotuje stratę w wysokości ok. 60 mln złotych. Nie jest to jednak związane wyłącznie z podwyżkami płac. Znaczny wpływ na ostateczny wynik finansowy ma również wzrost cen paliwa.
Mamy nadzieję, że zwołany przez ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka szczyt kolejowy będzie miejscem merytorycznych rozmów. Z tego względu bardzo nam zależało, aby zakończyć spór zbiorowy i uniknąć akcji protestacyjnych w czasie trwania szczytu. Wydawało nam się, że rozmowy prowadzone pod groźbą strajku nie byłyby merytoryczne.
Kwestie odszkodowań za straty spowodowane strajkiem, których będą domagać się samorządy województw są regulowane w umowach z poszczególnymi marszałkami. Jeżeli umowa przewiduje kary to spółka będzie je musiała ponieść. Nie są to jednak duże kwoty. Zostały one uwzględnione w kosztach strajku, które w sumie wyniosą ok. 4,5 mln złotych."
Związki zawodowe ustami pana Miętka postulowały, żeby podwyżki wynagrodzeń w PR nie odbywały się kosztem dalszego zadłużania spółki. Zarząd już wyliczył 17-milionowy deficyt tylko w tym roku, a więc postulat nie został spełniony. W takim razie panowie związkowcy - do strajku biegiem marsz! Pokażcie, że nie rzucacie słów na wiatr!
_________________ Bądź szczery, a wyzwą cię od chamów i prostaków.
Modliszka, to może uświadomisz nam jak inaczej zarząd może sfinansować podwyżki wynagrodzeń, jeżeli spółka i tak przynosi straty. Zarząd nie ma innego wyboru - pieniędzy nie dodrukuje.
W porozumieniu zapisano, że spółka nie wydzierżawi 10 EZT Kolejom Śląskim , będzie honorować ulgi kolejarzy do końca 2012 i cofnie zwolnienia w Ślaskim Zakładzie Przewozów Regionalnych i myślę , że to jest najważniejsze dla związkowców. Jeśli chodzi o podwyżki pracownicy w zasadzie dostali to co proponował zarząd spółki od początku czyli zyskali nic, a ponadto jak spółka przetrwa to następnej podwyżki to mogą jej oczekiwać dopiero w 2014. Wzmocnili również chęć marszałków do tworzenia własnych kolei - zamiast się dogadać. Tylko model Kolei Mazowieckich może uratować Przewozy Regionalne ponieważ to samorządy mają pieniądze - rząd tu już nie pomoże bo nie ma jak. Jedyne co rząd mógłby zrobić to dopłacać więcej do utrzymania infrastruktury co wpłynęłoby na koszty przewoźników ale na to się nie zanosi. Co do pieniędzy na podwyżki znajdą się nie zapłaci się komuś za coś i jakoś to będzie do następnego strajku.
A intryguje mnie jeszcze jedna sprawa. Dlaczego w innych firmach, jak nie odpowiadają warunki pracy, to pracownik z niej rezygnuje i szuka lepszej, a w spółkach kolejowych nic takiego nie funkcjonuje.
Ponieważ w PR oraz innych spółkach dawnego PKP średni wiek wynosi coś około 45 lat. Czy myślisz, że ktoś po 50 znajdzie pracę? Chyba u prywaciarza za 1400 brutto bez ŻADNYCH dodatków i socjalu, nierzadko na czarno.
Nie mówię tu o spółkach kolejowych ale ogólnie. Stan zdrowia często także może mieć wpływ. A i system pracy także ma plusy: 12 na 24 albo 48 (po nocy). I dodatki różnego rodzaju.
jozek napisał/a:
Założę się, że z rekrutacją na stanowiska konduktorów czy kierowników pociągów nie byłoby problemu, nawet przy obecnych zarobkach.
Może być problem, ponieważ spora część młodych ludzi chciałaby zarabiać 5000 najlepiej euro + bonusy i nie pracować dłużej niż 40 h w tygodniu. Ale są ludzie, którzy poszli by i za 1500 zeta do pracy na kolei. I jeszcze by się cieszyli.
W każdym bądź razie cieszę się, że nie doszło do zapowiadanego strajku. Strajk w ostatni weekend wakacji to był by gwóźdź do trumny.
Jest jeden sposób na znalezienie pieniędzy w PR , do tej pory redukcja zatrudnienia dotykała tylko pracowników fizycznych , czas na reformę administracji , biura aż puchną, związkowcy przemilczeli ten problem , no chyba że sposób zarządzania tyczył i tego problemu, tak rozbudowanej administracji ta spółka nie wytrzyma . Tu jest ogromna rezerwa, gdyby PR wziął ktoś z zewnątz to z opaską na oczach zredukował by o 50 % zatrudnwienie i nie miało by to wpływu na funkcjonowanie PR.
Póki co to wszystko idzie w przeciwnym kierunku - co rusz to kolejne województwa tworzą swoje spółki kolejowe, niezależne od PR, a co za tym idzie administracja kolejowa rozrasta się i rozrasta... A swoją drogą, jeśli macie wiedzę na temat wielkości administracji w PR, to jak szacujecie - o ile wzrosłoby takowe zatrudnienie, jeśli działalność PR byłaby zawieszona na rzecz kilkunastu spółeczek poszczególnych województw? Mianowicie na ile administracja PR jest rozrośnięta w stosunku do realnych potrzeb, tzn. czy bardzo wzrosłyby ogólne koszty administracji spółek kolejowych w przypadku "upadku PR" i utworzenia małych spółek przez poszczególne województwa.
Blisko pół miliona złotych stracą małopolskie Przewozy Regionalne za wakacyjny strajk swoich pracowników. Kolejarze zapewniają, że tych pieniędzy nie odbiją sobie na pasażerach.
W połowie sierpnia przez cały dzień w trasę nie wyjechało blisko trzysta pociągów małopolskich Przewozów Regionalnych. Zamknięte były również kasy tego przewoźnika. PR nie zapewniły też komunikacji zastępczej z wyjątkiem specjalnego autobusu, który dowoził pasażerów z okolic dworca do Balic. Zwłaszcza w mniejszych miejscowościach w Małopolsce oznaczało to kompletny komunikacyjny paraliż. Wielu mieszkańców nie dostało się wówczas do pracy lub musiało korzystać z uprzejmości zmotoryzowanych znajomych. Wszystko przez strajk kolejarzy domagających się podwyżek.
Zarząd województwa małopolskiego, współwłaściciela PR, podjął w środę decyzję o karze dla przewoźnika za całodniowy strajk generalny. Zgodnie z umową między województwem a PR za każdy pociąg, który nie wyjedzie w trasę, Przewozy muszą zapłacić tysiąc złotych kary. To nie wszystko. Za dzień, w którym nie kursowały pociągi, województwo nie wypłaci też przewoźnikowi dotacji. Łącznie protest pracowników będzie kosztował małopolskie PR ok. 440 tys. zł (z czego 198 tys. zł to wstrzymana dotacja od województwa). To dużo, ale i tak mniej, niż początkowo zakładano. W dniu protestu PR szacowały, że jego skutki mogą oznaczać dla spółki stratę nawet 600 tys. zł.
Przyjmujemy decyzję województwa ze spokojem i na pewno podróżni nie będą obciążeni jej konsekwencjami. Nie zamierzamy z tego powodu ani zmniejszać liczby kursów, ani w żaden inny sposób obarczać pasażerów kosztami kary, jaką na nas nałożono - zapowiada Ryszard Rębilas, dyrektor małopolskich zakładów PR.
Kolejarze twierdzą zresztą, że wcale nie jest jeszcze pewne, czy karę zapłacą. - Nie uważam, by cała odpowiedzialność za strajk leżała po stronie naszych pracowników. Będę jeszcze o tym rozmawiał z zarządem województwa, ale nie chciałbym na razie mówić o tym nic więcej - ucina dyrektor Rębilas.
Prawdopodobnie kolejarze będą starali się przerzucić odpowiedzialność za komunikacyjny paraliż na centrale związków zawodowych, które zorganizowały strajk w całym kraju. Wiele wskazuje, że ta argumentacja nie przyda się na wiele. Zarząd województwa jest bowiem nieugięty. - Był strajk, nie było usługi, będzie kara. W przypadku każdego kolejnego strajku przewoźnika zachowamy się tak samo - nie pozostawia złudzeń Roman Ciepiela, wicemarszałek województwa małopolskiego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum