Niech sobie będą te busy ale należy ostro je kontrolować aby przewoźnicy zostali zmuszeni do wożenia ludzi w warunkach cywilizowanych. Ostatnio miałem nieprzyjemność przejechać się busem firmy której nazwa się zaczyna na D... - na trasie Kraków - Dobczyce. w obydwu przypadkach ludzie jechali jak śledzie. Ledwo co udawało się zamknąć drzwi do busa. Dla mnie to tragedia. Tylko mogę współczuć ludziom którzy muszą codziennie dojeżdżać w takich warunkach.
A jakby tego było mało, niektóre PKS-y musiały zrezygnować z wielu kursów na deficytowych liniach lokalnych gdyż busy odebrały im wpływy z dochodowych linii międzymiastowych.
A dlaczego? Ano dlatego, że busy zajęły najbardziej dochodowe i uczęszczane linie, a do tego często gęsto odjeżdżały i nadal odjeżdżają 5 minut przed PKSem.
Tak było na moim lokalnym Lubelsko-kraśnickim podwórku. Jeździł sobie PKS Kraśnik z różnych miejscowości do Lublina w kilku wariantach, zabezpieczając połączenia pomiędzy największymi zadupiami w województwie i jego stolicą. Tętnicą, która utrzymywała to przedsiębiorstwo przy życiu były połączenia Lublin - Kraśnik Fabryczny. Z tych połączeń przynoszących względne zyski, były finansowane te bardziej deficytowe, zwłaszcza do mniejszych miejscowości.
Przyszły busy. OK, niechby sobie i jeździły, ale zaczęła się wolnoamerykanka. PKS odjeżdża o 5:30, bus o 5:25, do tego taniej, bo rozliczał się ryczałtem i nie płacił składek. Że szybciej to już nie wspomnę. Kasy nie miał, więc podatki płacił takie jak mu się chciało. Jeździło tego całe mnóstwo, jak pisze A dosłownie co pięć minut. Ale przyszedł kryzys. PKS musiał najpierw ograniczyć liczbę kursów i połączeń a później zbankrutował. Ktoś w między czasie wpadł na pomysł, żeby w busach zainstalować kasy fiskalne. Od razu część busiarstwa zawiesiła działalność i te mniej dochodowe czy wręcz deficytowe połączenia zlikwidowano, odcinając tysiące nie zmotoryzowanych ludzi od świata. Do tego ceny biletów poszły w górę o 100% w ciągu 5 lat, podczas gdy jeździły jeszcze PKSy, ceny stały w miejscu, a na pewno nie były większe niż u państwowego przewoźnika.
Obecnie poważne kłopoty ma również PKS Wschód, który zdaje się, również padnie w przeciągu 5-6 lat...
Teraz wygląda to tak, że jest bodajże 10 przewoźników operujących na linii, którzy jeżdżą jak chcą i kiedy chcą. Kilku największych dyktuje ceny tym mniejszym. Jak ktoś się nie dostosuje, to mają różne metody na wywarcie presji. I uwierzcie, ceny przejazdu busem nie są wcale niskie. Za przejechanie 50 km z Lublina do Kraśnika tzw. Starego trzeba zapłacić 9,5 zeta. 2,5 zeta drożej jest do Janowa, położonego jakieś 30 km dalej. Podczas, gdy bilet kolejowy kosztuje ... 5,5! Ale UMWL nie skieruje na linię rozwadowską więcej szynobusów, bo:
- linia ma ograniczoną przepustowość (zamknięte stacje w Leśniczówce i Wilkołazie oraz mijanka w Majdanie),
- jeździ na niej dużo busów (położona jest wzdłuż DK 19),
- mało ludzi jeździ koleją (ale rozkład jest dostosowany do potrzeb wszystkich za wyjątkiem pasażerów).
No i niestety, fatalne położenie stacji kolejowej w Kraśniku. Zdecydowanie za daleko od samego miasta, nie mówiąc już o centrum. Ale są jeszcze miejscowości za Kraśnikiem, których mieszkańcy dojeżdżają do pracy do Lublina. Kraśnik ma jeszcze jeden atut nie wykorzystany przez kolej: bocznica do FŁT (największy pracodawca w powiecie Kraśnickim) w Kraśniku Fabrycznym , gdzie mieszczą się ważniejsze urzędy i mieszka około 10-15 tyś ludzi. Ludzi których spora część pracuje w Lublinie.
Podsumowanie: polityka urzędników nie pomaga ani tzw państwowym przewoźnikom ani obywatelom. Uregulowanie zasad i ustanowienie przepisów a także koordynacja rozkładów jazdy przewoźników zanim zostali "wpuszczeni" na rynek uratowała by i kolej i komunikację publiczną w całej postaci przed obecną katastrofą. A zrobiono dokładnie odwrotnie.
Henryk, tak było, do póki jeździły PKSy. Skończyły się PKSy skończyły się tanie bilety. I konkurencja. Szybsza jazda też się skończyła ponieważ:
- korki w Lublinie są olbrzymie. W szczycie z Dworca PKS do rogatek w kierunku Rzeszowa nawet i godzinę można jechać. Poza szczytem także nie lepiej. Pół godziny to minimum
- ITD i policja dosłownie polują na busy ze względu właśnie na wariacka jazdę.
Ja rozumiem, że każdemu się spieszy, ale 100km/h przez środek jakiejś miejscowości to już przegięcie pały.
Miluś -Usunięty- Gość
Wysłany: 29-11-2011, 11:28
A na trasie Andrychów- Bielsko Biała to norma. Droga Krajową 52 busiarze potrafią jechać nawet 110km/h a dodam, że ta droga do najlepszych nie należy.
1,5 promila alkoholu miał kierowca busa przewożącego pasażerów z Żółkiewki do Lublina. W kierowanym przez niego pojeździe jechało siedmiu pasażerów.
59-letni Mieczysław S. z Bychawy w tym stanie na szczęście zdążył przejechać niespełna kilometr. Został zatrzymany przez policjantów z Krasnegostawu jeszcze w Żółkiewce kilka minut po godzinie 7.
Kontrola odbyła się w ramach policyjnej, ogólnopolskiej akcji "Alkohol i Narkotyki
Kierowca wkrótce usłyszy zarzuty. Za prowadzenie pojazdu po pijanemu kodeks karny przewiduje karę do dwóch lat więzienia oraz utratę prawa jazdy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum