Polska to taki dziwny kraj, że zawsze chcemy robić po swojemu. Obowiązuje zakaz palenia i co? I nic. Palą w najlepsze, jak palili. Dojeżdżam codziennie pociągiem na uczelnię, w pociagu spędzam dziennie około 2 godzin, więc codziennie widzę nowe kwiatki. Ostatnio chamstwo osiągnęło już kolejne szczyty, bo nawet nie starają się kryć z paleniem. Stoją sobie w korytarzu przed przedziałami i palą w najlepsze. I mogliby tak palć w najlepsze, przecież nie za moje pieniądze to robią, jednak nie potrafią zatrzymać dymu przy sobie i jestem zmuszony na jego wąchanie, tym samym naruszają moją wolność i niszczą moje zdrowie. Dlatego jest zakaz palenia, który jest przepisem martwym.
_________________ 2010: 27 560 km
2011: 29 580 km
2012: 28 310 km
Piszecie ze pociagi ktorych relacje sa b dlugie po kilka czy kilkanascie godz powoduja ze palacz nie ma możliwosci zapalenia papierosa. Spojrzcie na samoloty. Loty trwajace po kilkanascie godzin i zakaz palenia. Owszem zdarzaja sie kwiatki w toaletach ale odrazu to wywoluje alarm a kary sa tak drakonskie ze naprawde sa to przypadki sporadyczne. Mam wrazenie ze palacze nie rozumieja tego ze dym, ktory roztacza sie wokol nich prz okazji palenia jest uciazliwy dla wielu innych ludzi. Ostatnio jadac Ex tatry do zakopca na kazdej stacji przy wagonach stalo po kilku podroznych i palilo na peronie. Tak tu tez jest zakaz ale przynajmniej nie pala w zamknietym pomieszczeniu jakim jest wagon. Wiec prosze palacze nie panikujcie tylko dajcie na wstrzymanie te pare godzin.
Miluś -Usunięty- Gość
Wysłany: 29-11-2011, 11:07
Cytat:
Dlatego jest zakaz palenia, który jest przepisem martwym.
Bo kolejarze sami palą papierosy w przedziałach służbowych i nie maja najmniejszej ochoty egzekwować tego zakazu. Nieraz widziałem sytuację, gdzie ktoś palił np w oknie, konduktor przeszedł i nic albo w najlepszym wypadku pogroził palcem.
Cytat:
jednak nie potrafią zatrzymać dymu przy sobie i jestem zmuszony na jego wąchanie, tym samym naruszają moją wolność i niszczą moje zdrowie.
No tak, palacze strasznie pokrzywdzeni bo papierosów zapalić w pociągu nie mogą, w kawiarni i strasznie im się utrudnia życie, ale żaden z nich nie pomyśli, że przy okazji palenia papierosa trują innych ludzi i czy to jest w porządku? Chcecie się truć, to trujcie się, ale nie róbcie tego innym ludziom. Ogólnie dyskusja o tym, by PKP IC wprowadziło wagony dla palaczy jest dosadnie mówiąc DAREMNA bo choćby spółka chciałaby takowe wprowadzić, to nie może, bo prawo tego zabrania.
Palenie przez kolejarzy to rzeczywiście jest problem, bo przecież żaden z nich nie będzie wtedy hipokrytą i nie upomni pasażera.
A pasażer czując to nieformalne przyzwolenie, nie ma już (jeśli poprzednio miał) żadnych skrupułów.
A gdyby tak poprosić konduktora/kierownika pociągu o nr służbowy. Ze swojej praktyki widzę, że często (choc nie zawsze) taka prośba czyni cuda i potrafi diametralnie zmienić podejście do pasażera. Nawet nie chodzi o pisanie skarg, a jedynie o to, że pracownik przestaje być anonimowy.
Oczywiście nie zmieni to ani kultury pasażerów ani pracowników kolei. Na to potrzeba chyba nie tylko bata w postaci prawa ale również wielu lat na zmianę mentalności. W ten sposób niestety jesteśmy często wychowywani, że najważniejsze jest to co 'nasze' i to co my chcemy, a to, że szkodliwe skutki naszych działań odczuwają inni to już sprawa drugo- czy trzeciorzędna.
Drodzy koledzy forumowicze,
podałem wcześniej kilka rad, jak wyeliminować (a przynajmniej spróbować to zrobić) palenie przez kolejarzy w pociągach. Palenie przez innych podróżnych też można wyeliminować. Nie będę "się powtarzał" że tak powiem, a wiem na 100% (z bardzo dobrze poinformowanego źródła), że były już na kolei przypadki wlepienia kolejarzom mandatów za palenie w pociągu. Naprawdę nie chodzi więc o to, by przy każdym w pociągu postawić policjanta, SOK-istę, kontrolera, czy jeszcze kogoś innego upoważnionego. Chodzi o to, by jak już ktoś zostanie złapany, to by mu się to nie opłaciło. I o to, by przewoźnikowi też się nie opłaciło tolerowanie łamania zakazu palenia. "Nota bene" przewoźnik ma psi obowiązek zapewnić, by pociąg był wolny od dymu tytoniowego. I doprawdy, jak ktoś zorientuje się, że za smród papierosowy może wyciągnąć kasę od przewoźnika, to "zrobi się ruch w interesie".
A dla tych, którzy uważają, że palaczom odbiera się wolność - kilka słów wyjaśnienia ze strony mojej skromnej osoby. Palcie sobie nawet pięć paczek papierosów dziennie, jeśli wam to sprawia przyjemność. Ale róbcie to tak, by nie szkodzić zdrowiu tych, którzy sobie tego nie życzą. A jeśli nie jesteście w stanie wytrzymać kilku godzin bez papierosa w miejscu objętym zakazem, to doprawdy jest to tylko i wyłącznie wasz problem. Naprawdę za zapalenie w samolocie objętym zakazem - na lotnisku czekałaby już na was ochrona.
Niestety, ludzie są chamscy na maksa i nic sobie nie robią z zakazów polenia ani już tym bardziej z tego, że może to przeszkadzac komuś innemu. W czasach kiedy jeszcze można było palic w wyznaczonych przedziałach ale w innych miejscach wagonu już nie, notoryczna wręcz była praktyka że palacz siedząc w przedziale dla palących, wychodził zapalic na korytarz pełen ludzi, bo przecież nie będzie sobie dymił w przedziale.
Dopóki nie wprowadzi się za złamanie zakazu palenia, drakońskich kar (oczywiście egzekwowanych), to możemy tylko pomarzyc o pociągach wolnych od dymu tytoniowego.
Dopóki nie wprowadzi się za złamanie zakazu palenia, drakońskich kar (oczywiście egzekwowanych), to możemy tylko pomarzyć o pociągach wolnych od dymu tytoniowego.
Ustawowe kary za palenie wcale nie są niskie. Mandat w wysokości do 500,- zł, to nie jest mało. Nawet, jeśli ktoś dostanie mandat tylko za 50,- zł, to i tak jest ból dla palacza oddać pół stówy za darmo. Chodzi o to, aby te mandaty były nakładane. I to nie tylko na podróżnych, ale także na kolejarzy, bo niestety, palenie w pociągach przez kolejarzy jest istną plagą. Palą konduktorzy, palą maszyniści. I o ile maszynista jara w lokomotywie, to "kij mu w nery" , niech sam siedzi w tej swojej kanciapie i się wędzi (szkoda tylko niepalącego maszynisty-zmiennika, który będzie zmieniał takiego śmierdziela na trasie). Ale jeśli to jest jednostka, to w imię czego pasażer ma wdychać dym i smród tylko dlatego, że maszynista (i oczywiście konduktor) jarają. Szczególnie patologicznym zachowaniem jest palenie przez kolejarzy jadących po pracy (zob. temat na tym forum "Przedział rowerowy, czy imprezowy?").
A może by się tak zebrała grupa chętnych kolegów - forumowiczów, stworzylibyśmy stowarzyszenie osób, które nie życzą sobie dymu tytoniowego w pociągach i będziemy ciągnąć kasę od przewoźników za niezapewnienie warunków podróży wolnych od dymu. Nagrywajmy palących kolejarzy i umieszczajmy na YouTube, jak na przykład pod tym adresem:
http://www.youtube.com/watch?v=NB1JYsIK2Gk
A może kiedyś znajdzie się grupa podróżnych, która spacyfikuje palącego kolejarza w pociągu?
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów
Widze, ze palacze sa na pietnowanym...
Jednak wiekszosc wypowiedzi ma sie nijak do propozycji autora tematu.
Wydaje mi sie dobrym pomyslem wprowadzenie odizolowanego miejsca (niekoniecznie wagonu w calosci) dla palaczy - tak aby dym sie nie dostawal do czesci dla niepalacych - bo teraz sie pali gdzie popadnie unikajac osob mundurowych - ze szkoda dla niepalacych (dym) i samych palacych (stres)
Wypowiedzi typu NIECH JADA AUTEM albo NIECH NIE PALA sa ponizej krytyki - warto znalezc rozwiazanie zadowalajace dla wszystkich...
Btw nie tylko palacze smierdza - abstrahujac od brudu w samych pociagach, osoby niepalace potrafia smierdziec bardziej od palacych, wiec tego typu arbitralne uogolnienia sa nie na miejscu.
Kiedyś w obecnej Pogorii byłem świadkiem, jak kobieta poszła ze skargą do kierownika, bo jeden z pasażerów palił sobie papieroska na korytarzu przy oknie. Reakcja kierownika? "Tak? Pali? Przecież nie wolno.", ironiczny uśmiech i poszedł do innego wagonu. Żałuję, że nie zapytałem go o numer i nazwisko, teraz wiedziałbym co robić. Jako osoba uczulona na dym tytoniowy tym bardziej jestem przeciwnikiem palenia w pociągach. Przy brakach taborowych nie wyobrażam sobie wydzielenia dodatkowego wagonu dla palących.
Może wg kolegi Gol moja wypowiedź będzie poniżej krytyki, ale moim zdaniem, jeśli komuś przeszkadza zakaz palenia w pociągu, niech wybierze inny środek transportu, to już tylko i wyłącznie jego problem.
Cytat:
A jeśli nie jesteście w stanie wytrzymać kilku godzin bez papierosa w miejscu objętym zakazem, to doprawdy jest to tylko i wyłącznie wasz problem.
To zdanie trafia w samo sedno i podpisuję się pod nim obiema rękami
a co by Kolega powiedział na moją propozycję wyżej, by pomyśleć o zjednoczeniu się w jakieś stowarzyszenie w celu wyeliminowania palenia w pociągach (przez podróżnych i przez kolejarzy) na drodze składania skarg na przewoźników i pozywania ich do sądu?
Pozdrawiam wszystkich niepalących.
NAŁÓG ZGINIE, JEŚLI ZGINĄ NAŁOGOWCY.
(to zdanie jest tylko ogólną myślą filozoficzną, w żadnym razie nie namawiam nikogo do przestępstwa)
W Polsce brakuję kultury palaczom. Przyjdzie koło wc i nawet się nie zapyta czy może. Palaczom życzę paczki papierosów za minimum 100 zł. Bardzo na tym państwo skorzysta.
@ep09-047: ten naród już ma. Tylko nieliczni wykazują się kulturą i pytają, czy nie będzie przeszkadzać jak zapalą. Większość kombinatorów albo pali jak gdyby nigdy nic albo kryją się po toaletach. Taki naród, że w d... ma przepisy. Nie można palić to nie można, ale co tam, przecież ich to nie dotyczy.
_________________ 2010: 27 560 km
2011: 29 580 km
2012: 28 310 km
Nie pale i nie palilam ale tez bym chciala, zeby byly takie przedzialy dla palacych. Niedobrze sie robi jak w przejsciach czy w kiblu wali dymem, bo nalogowcy nie wytrzymuja... Ze nie wspomne o przedzialach dla rowerow. Jak byly wyznaczone miejsca do palnia to jednak sie ograniczali, a teraz i tak pala - tylko byle gdzie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum