Na Dworcu Centralnym w Warszawie nowy minister transportu puszył się w niedzielę z dumy, że nowy rozkład jazdy tak gładko wszedł w życie. W istocie to niemały sukces, że nie śnieżyło i torów nie skuły mrozy, w dodatku osiągnięty po zaledwie czterech tygodniach urzędowania! - pisze w felietonie Judyta Watoła
Z całego serca gratuluję, ale spieszę donieść, że na naszym poletku też odnosimy sukcesy. Oto pociągi na najbardziej uczęszczanej w województwie trasie wraz z nowym rozkładem jazdy weszły w kolejną fazę rozwoju i będą jeździć o minutę wolniej niż dotychczas.
Ten nieuchronny proces zwalniania trwa zresztą od lat. Kiedyś odcinek z Katowic do Zabrza pociągi osobowe pokonywały w tempie 23 minut, teraz potrzebują pięciu minut więcej. Jeszcze większe osiągnięcia odnotowują ekspresy. Taki "Górnik" na przykład uwijał się w 17 minut, ale przybyło mu lat i teraz 19-kilometrowy odcinek pokonuje w 24 minuty. Nie zmienia to faktu, że i tak pozostaje liderem w swojej konkurencji: inne ekspresy potrzebują o minutę więcej.
Trudno się nie wściekać, kiedy mamy szynobusy, a jeździmy wolniej niż ciuchcią! Ponoć to z winy starych torów. Tylko jak mam w to wierzyć, skoro w kółko tyle było objazdów i opóźnień z powodu remontów?
Gdzie indziej się jednak udaje. I to wcale nie w Niemcach - jak powiedziałaby moja babcia - ino w Polsce. Na przykład czas przejazdu na trasie Stargard Szczeciński - Czaplinek jest dziś niemal o połowę krótszy niż kiedyś. Wiem to na mur-beton, bo jechałam tamtędy na wakacje do Psich Głów: szybsze pociągi są możliwe i może nawet łatwiejsze do załatwienia niż pogoda bez śniegu i mrozu
Korzystając z pięknej pogody, mój znajomy wybrał się w niedzielę na wycieczkę z Bielska-Białej nad Jezioro Goczałkowickie. Popsuł mu się samochód, więc zdecydował się na pierwszą od kilku lat podróż pociągiem.
W uszach jeszcze brzmiały mu narzekania, więc był miło zaskoczony tym, co zobaczył. Bielski dworzec po remoncie rzeczywiście jest bardzo ładny, a w oczekiwaniu na pociąg można tu się napić wyśmienitej kawy. Delektując się jej smakiem, znajomy przeszedł na peron i przeżył kolejne radosne zdziwienie - pociąg przyjechał o czasie, zaś w środku okazał się czysty, a siedzenia miał wygodne. - Nigdy nie powiem złego słowa o polskich kolejach! W przyszły weekend pojadę do Wisły - postanowił.
To był jednak koniec sielanki. Na pokonanie zaledwie 15-kilometrowej trasy pociąg potrzebował aż 29 minut! Znajomy myślał, że może wloką się z powodu jakiejś awarii. I był bardzo zdziwiony, tym razem już negatywnie, gdy okazało się, że tak jest na tej trasie zawsze. Policzył, że niewiele więcej czasu zajęłoby mu dojechanie do Goczałkowic na starym rowerze i przestał wychwalać koleje. No cóż, stali pasażerowie już się do żółwiego tempa pociągów przyzwyczaili, ale na nowych koleje nie mają co liczyć, jeśli nie przyspieszą.
@pospieszny zgadzam się z Tobą w 100% . Dzięki wlekącym się pociągom traci się pasażerów bo czas się liczy. Temu też padła linia Bielsko-Biala Gł. - Cieszyn gdzie 39km.jechało się prawie 2 godziny.
Czy most nad Czarną Przemszą między Sosnowcem Południowym a Dańdówką grozi zawaleniem? Bo póki co pociągi zwalniają tam z oszałamiających 40 km/h do 10 km/h...
Możesz podać kiedy dokładnie wprowadzono to ograniczenie? Jeżeli będę znał datę - choćby przybliżona - mogę spróbować w inny sposób się dowiedzieć czemu ta ,,10'' jest wprowadzona
[ Dodano: 25-03-2012, 19:29 ]
Zły stan techniczny mostu kolejowego nad rzeką Przemszą. Wprowadzono ograniczenie do 10 km/h
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum