Wysłany: 08-05-2012, 17:18 Przejazd niestrzeżony a syrena lokomotywy
Witam.
Mam pytanie do Maszynistów i nie tylko.
Mieszkam 50 metrów w prostej linii od przejazdu niestrzeżonego 2 lata temu nie był to problemem (3-4 pociągi dziennie) ale teraz jest to jakaś paranoja, obecnie przejeżdża tędy dziennie jakieś 20 pociągów i każdy daje sygnał syreną lokomotywy gdyby to był jeszcze jeden sygnał tak jak to powinno być, ale nie jest jakiś maszynista który dmie tą syreną tak jakby był ślepy, dzisiaj o 16:40 jadąc na Goleniów jak zaczął trąbić jakieś 80 do 100 metrów przed przejazdem to skończył praktycznie jak był za nim i mało tego jakieś 40 do 50 metrów za przejazdem jeszcze raz zatrąbił, zaznaczam że przed Przejazdem na nim i w pobliżu niego nie było NIKOGO no i oczywiście na torach też nikogo nie było. A żeby było "śmieszniej" to przed przejazdem z obu stron nie ma znaków W 6 , W 6 a i W 7
Więc moje pytanko brzmi: Dlaczego przed tym nieoznaczonym przejazdem jest dawany sygnał baczność i czemu jeden Maszynista może przejechać normalnie i dać 1 sygnał a inny wali kilka sygnałów lub jeden barrrrrdzo długi ? czy maszynistów nie obowiązują przepisy regulujące stosowanie syreny ? czy też mogą robić co im się żyw nie podoba z syreną pociągu.
"No pewnie ze moja, jestem bardzo biedny i potrzebowałem kaski, wiec zawinąłem znaki na złom" Nie do mnie to pytanko proszę kierować bo żadnych znaków nawet palcem nie ruszałem, tym bardziej nie wiem co się z nimi stało no i czy w ogóle tam były. Swoją drogą to maszyniści co kierują pociągami sami powinni zwrócić na to uwagę no chyba że są ślepi i dlatego dają sygnał przed i za przejazdem.
Ja odpowiedziałem na pytanie teraz chciałbym się dowiedzieć : Dlaczego przed tym nieoznaczonym przejazdem jest dawany sygnał baczność i czemu jeden Maszynista może przejechać normalnie i dać 1 sygnał a inny wali kilka sygnałów lub jeden barrrrrdzo długi ? czy maszynistów nie obowiązują przepisy regulujące stosowanie syreny ? czy też mogą robić co im się żyw nie podoba z syreną pociągu ?
Dodam jeszcze że przejazd ten jest na bocznej mało uczęszczanej drodze.
Pospieszny mam nadzieję ze dostaniesz za ten post ostrzeżenie. Jakim prawem sugerujesz, ze chłopak który założył ten temat ukradł znaki? Sorry za off top ale Pospieszny ewidentnie robi się na tym forum bezczelny. Pozdrawiam.
Może ten przejazd jest na łuku, jeden maszynista daje sygnał Baczność przed każdym przejazdem inny tylko wtedy gdy zbliża się do przejazdu samochód. Jeżeli widzi zagrożenie to trąbi. Może wtedy ktoś się kręcił koło torów, może wydawało mu się że coś podjeżdża do przejazdu. A nie przesadzasz troche z tą odległością? Przy dawaniu sygnału baczność po części słychać to w kabinie więc dla przyjemności sobie nie trąbi.
_________________ w pociągu:
2010-2012=14439km
2013-49706km
No właśnie nie przesadzam z odległościami, tak jak pisałem mieszkam max 50 metrów w linii prostej od tego przejazdu. A tego dnia było dokładnie tak jak opisałem.
Więc się zastanawiam czy maszyniści kierujący pociągami są normalnymi ludźmi. Bo zachowanie tego gościa w tamtym dniu to jakaś paranoja.
Przez kilka lat mieszkałem tuż obok linii kolejowej i miałem również okazję zaobserwować tego typu sceny. Maszyniści używali syreny bardzo różnie: jedni bardzo krótko, niemal niezauważalnie, inni z kolei baaaaardzo dłuuuuugo - dodam, że znak nakazujący używanie sygnału ustawiony był przed wiaduktem, a więc w miejscu, gdzie praktycznie zagrożenia nie ma. Był jeden taki maszynista, którego rozpoznawaliśmy zawsze po syrenie - jechał na sygnale dobre kilkaset metrów. Zawsze były komentarze typu: "O, jedzie nasz wariat" itp. Sąsiedzi nawet mierzyli mu czas "wycia". Ponieważ linia była w sumie mało uczęszczana, wszyscy traktowaliśmy to z przymrużeniem oka i nie pamiętam, żeby ktoś był na serio wkurzony.
Ale fakt jest faktem: zdaje się, że przepisy nie regulują długości sygnału dźwiękowego (czy może się mylę??), więc maszyniści trąbią sobie według upodobania. Jak ktoś potrzebuje być zauważalny albo się wyżyć to ma ku temu okazję.
Maszynista ma obowiązek przed każdym przejazdem także strzeżonym, zamykanym z nastawni, automatycznych i niestrzeżonym dać sygnał Rp1 ''Baczność''.
Jest to jeden długi dźwięk syreny lokomotywy. Ale co rozumieć przez długi?
4 sekundowy czy 10 sekundowy? a może minutowy? nie ma sprecyzowanej zasady.
Przejazd który jest max 50 metrów od mojego domu jest mało uczęszczany przez pieszych i pojazdy.
Ponadto nigdy nie słyszałem żeby coś się na nim stało, mieszkam tu 5 lat a wcześniej był to mój ogród, więc coś bym wiedział, a poza tym jest to mała miejscowość i o wypadku było by głośno.
Wnioskuję z tego że nie jest on przejazdem podwyższonego ryzyka.
Ostatnio pociągiem kierował jakiś amant zakochany w syrenie i gwizdku, przed przejazdem jakieś 100 m dał ciągły modulowany sygnał na przemian syrena i gwizdek tak z 10 do 15 sekund a nikogo nie było w pobliżu przejazdu, już się zacząłem zastanawiać czy się aby nie huśtał z nudów na tych sygnałach.
Zastanawiam się czy coś można z tym zrobić ? Wiem że Maszyniści mają obowiązek dać sygnał Baczność, ale są jakieś granice dobrego wychowania, w okolicy mieszkają ludzie i mają małe dzieci, miejscowi często chodzą na spacery obok torów z dziećmi w wózkach "jest to mało uczęszczana droga" przejazd jest dobrze widoczny z obu stron, więc PO CO WALIĆ DŁŁŁŁŁŁŁUGI SYGNAŁ jak wystarczy krótko i na temat " przecież nie jest określone jak ma być długi".
Tylko że takie sygnały głośne nie są dobre dla naszych uszu. Mnie np.wkurzałoby takie trąbienie długie i często. Ale rzeczywiśćie, maszyniśći muszą przed przejazdem kolejowym trąbić, aby ostrzec ludzi znajdujących się przy przejeździe. Tylko myślę, że to już zależy od samych maszynistów, jak długie sygnały dają?
Witam, mam pytanie dotyczące przejazdów kolejowych, więc sądzę, że to dobry dział W Polsce mamy różne rodzaje przejazdów. Wiadomo, że najbardziej bezpiecznymi są te z odpowiednim oznakowaniem, sygnalizacją, która wskazuje na to, iż zaraz zaczną się opuszczać szlabany. Jednak u mnie w mieście jeden przejazd wygląa tak, że są tylko szlabany. I tu moje pytania. Skąd pracownik kolei siedzący w sterówce wie, że zamykając szlabany nie uderzy nimi jakiegoś z pojazdu? Jadę sobie spokojnie i nagle opuszczają się szlabany. Ale jeżeli zaczną się opuszczać, gdy wjadę na tory? Sam przejazd składa się z dwóch torowisk, więc jest względnie krótki, więc nawet gdybym się znalazł między szlabanami, a one zaczną się opuszczać, to zdążę wyjechać z przejazdu. Zapewne kierowca widząc szlabany opuszczające się zatrzymuje się, ale gdyby znalazł sie ktoś, kto chce zdążyć i szlaban z wyjazdu zamknie się przy nim to co? Pracownik go otwiera? Jak się wtedy zachować? Przypuśćmy, że przejazd jest szeroki ( na kilka torowisk ) i nie zdążyłem wyjechać z przejazdu. Ktoś się znalazł w takiej sytuacji? I jeszcze pytanie co do pracownika. W sterówce obok tego przejazdu on nie ma żadnej widoczności na jeden ze szlabanów skąd on ma wiedzieć, że opuszczając szlabany nie przygniecie jakiegoś samochodu? Wychodzi ze sterówki się upewnić? Możecie mi to jakoś rozjaśnić, jak to działa? Dzięki za wszelkie informacje)
Opisany przez ciebie przejazd kolejowy przypomina mi przejazdy z lat PRL-u zamykane ręcznie, czyli "na korbkę". Wyglądało to tak że dróżnik otrzymywał przez telefon informację od dyżurnego ruchu o zbliżającym się pociągu, po czym wychodził z nastawni/budki i kręcąc korbką zamykał przejazd (najczęściej występowały 2 korbki, każda do dwóch przeciwległych szlabanów). Większość z tamtych przejazdów także nie posiadało sygnalizacji świetlnej, zamiast świateł stosowano dźwięk, który brzmiał tak jakby uderzały o siebie dwie metalowe rurki.
Według obecnych przepisów strzeżony przejazd kolejowy (Kat. A) obsługiwany przez dróżnika, nie wymaga sygnalizacji świetlnej. Tak więc przejazd który opisujesz jest zgodny z przepisami, natomiast jeśli chodzi o bezpieczeństwo opuszczania zapór to jest już inny temat. Dróżnik ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo na przejeździe który obsługuje, w razie potrzeby podnieść szlabany (np. gdy ktoś wjedzie na przejazd w trakcie opuszczania zapór) a także odpowiada za porządek i widoczność na przejeździe (w razie zagrożenia lub nieprawidłowości musi powiadomić o tym odpowiednie służby).
Być może opisywany przez Ciebie przejazd kiedyś zamykany był ręcznie, a podczas zmiany mechanizmu opuszczania zapór po prostu nikt nie pomyślał o zainstalowaniu sygnalizacji świetlnej.
Gdyby ktoś był ciekawy to podaję link do odcinka serialu "Zmiennicy" w którym pokazano przejazd kolejowy zamykany ręcznie: LINK (Przewińcie do minuty 31:40).
W każdym razie możesz zadzwonić lub napisać E-mail do PKP z pytaniem dlaczego na w.wym. przejeździe nie ma sygnalizacji świetlnej. Na stronie internetowej PKP są dane kontaktowe do regionalnych oddziałów spółki.
@Meniu, sugestie Pospiesznego może były nie na miejscu, ale masz jakiś problem z maszynistami widzę. A to, że są ślepi (czemu od razu nie głusi przy okazji), zakochani w syrenie i gwizdku... Po pierwsze, to gwizdek ma co najwyżej kierownik pociągu. Na spalinowozach i elektrowozach nie ma gwizdków, są syreny: nisko i wysokotonowa. W parowozach również gwizdki się nie znajdowały, były za to gwizdawki.
Przepisy nie regulują, fakt, i czasem ktoś da koncert. Może lepiej, żeby 1000 razy grał niepotrzebnie, niż raz za krótko, słabo. Ton specjalnie ma możliwość modulacji, żeby go było lepiej słychać.
Swoją drogą przypomniał mi ten temat, jak przed laty wyżywałem się syreną w "Mechaniku" symulatorze na postaciach stojących na peronie, i tak się nie ruszały, ale rozumiem "amantów syreny i gwizdka" .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum