Na kolei zdecydowanie nie ma to znaczenia!!!!!!!!!!!! Liczy się tylko i wyłącznie to czy masz jakiegoś znajomego ziomka a i dyrektorem można zostać!!!!!!!!!!!!!!!!!! Aha no i jeszcze jedno: władza wręcz nienawidzi osób które "myslą"!!!!!!!! Logika na kolei to obcy temat!!!!!!!! No cóż jacy pracownicy taka firma!!!!!!!!!!!!!!!!
lukasz3k007, wyjąłeś mi to z ust, a raczej z klawiatury.
Jeśli chodzi o spółki kolejowe (państwowe i samorządowe) to wykształcenie i kwalifikacje nie mają absolutnie żadnego znaczenia! Liczą się tylko układy i znajomości oraz przynależność partyjna. Wykształcenie to sprawa drugorzędna.
Pracowałam w jednej ze spółek PKP i niestety znam to z autopsji. Często bywało tak, że jakiś cwaniaczek po zawodówce czy nawet tylko po podstawówce, ale np. ze związkowymi plecami miał wyższe wynagrodzenie zasadnicze od osoby po maturze, choć pracowali na tym samym stanowisku.
W trakcie kolejowej "kariery" ukończyłam studia, ale tytuł magistra w żaden sposób nie przełożył się na wyższe zarobki. Ba, o awansie mogłam zapomnieć, bo nie miałam odpowiednich znajomości. Natomiast dzieci i pocioty związkowych bossów, naczelników i dyrektorów intratne posady otrzymywali od razu. W związku z tym nie pozostało mi nic innego jak kontynuować zawodowy rozwój poza PKP.
Nie tylko na kolei tak jest, tak jest prawie wszędzie. Zdarzają się jednak wyjątki od reguły - sam nie posiadam wykształcenia (bo średnie techniczne to nie jest wykształcenie), nie posiadam żadnych znajomości, nie jestem wąsatym związkowcem a te 1600 - 1700 przelewu co miesiąc dostaję. Niestety, póki co to sytuacja na kolei idealnie pokazuje że nie liczy się papier, liczą się plecy i grubość skóry na 4literach
_________________ Pokuccy kopciarze - łączcie się !
Pawel_15, lepsze średnie techniczne niż wyższe humanistyczne. Mam znajomych po studiach na politologii, dziennikarstwie itp. nikomu niepotrzebnych kierunkach i teraz pracują fizycznie na śmieciówkach za 1200 zł po supermarketach, kebabach, knajpach itp. Perspektywy zawodowe po tych śmiesznych studiach mają zerowe, bo nie poziom wykształcenia jest najważniejszy, ale konkretny fach w rękach!
Prowadzę własną firmę i kiedyś dałem ogłoszenie, że szukam ludzi do pracy. Dostałem chyba ze 30 CV, z czego 90% było od ludzi po studiach humanistycznych. Zatrudniłem chłopaka po technikum, który teraz w studium policealnym zdobywa drugi techniczny fach. Takiemu bezrobocie nie straszne...
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Jak to dobrze że zrobiłem tego technika po LO. Chciałem iść na studia na dwa kierunki: historia i politologia. Dobrze że nie poszedłem, dziś miałbym 5 lat w plecy i przez kolejne szukałbym JAKIEGOKOLWIEK płatnego zajęcia. A tak mam umowę jeszcze na 4 i pół roku na etat !
_________________ Pokuccy kopciarze - łączcie się !
Nie tylko na kolei tak jest, tak jest prawie wszędzie.
Masz rację. Dlatego młody, ambitny człowiek, bez znajomości i wpływowych rodziców, ma dwa wyjścia: wyścig szczurów w prywatnej korporacji i użeranie się z jemu podobnymi MWzWM, albo własny biznes. W korporacji wytrzymałam pół roku. Teraz mam własny biznes.
Własny biznes bardzo fajna rzecz, tylko co zrobić jeżeli w pierwszych miesiącach nie dość że nie zarobisz nic dla siebie, to jeszcze nie będziesz mieć na ZUS, KRUS, SRUS i inne g.. ? Nie każdy z miejsca będzie na własnym biznesie zarabiał po 2500, czasem jest tak że zaczynasz od 100 co miesiąc by potem mieć jakiś sensowny pieniądz. Na Kajmany spieprzać, do UK czy lepiej do Delaware ?
_________________ Pokuccy kopciarze - łączcie się !
Pawel_15, są dotacje na własny biznes, a ponadto początkujący przedsiębiorca przez pierwsze dwa lata płaci preferencyjne składki ZUS (w sumie 414 zł na ZUS i NFZ). Jak ktoś ma łeb na karku to sobie poradzi. Niestety nasza młodzież generalnie jest niezaradna życiowo, zamiast liczyć na siebie - liczy na państwo. Socjalistyczną postawą roszczeniową młodzi przebijają swoich rodziców i dziadków! Szczytem marzeń młodego Polaka jest praca w państwowym urzędzie lub w państwowej firmie, najlepiej za biurkiem.
Niestety nasza młodzież generalnie jest niezaradna życiowo, zamiast liczyć na siebie - liczy na państwo. Socjalistyczną postawą roszczeniową młodzi przebijają swoich rodziców i dziadków! Szczytem marzeń młodego Polaka jest praca w państwowym urzędzie lub w państwowej firmie, najlepiej za biurkiem.
Starsze pokolenia dostały w dupę od komuny i są bardziej odporne na trudy życia. Natomiast młodzież była i jest chowana w cieplarnianych warunkach i teraz widzimy tego efekty. Oczywiście nie można generalizować, bo i wśród młodych są ludzie odporni psychicznie, zaradni życiowo i przedsiębiorczy, ci jednak w większości opuścili naszą "zieloną wyspę" i układają sobie życie za granicą, bo nie oszukujmy się, POlska to nie jest kraj dla młodych ludzi. Podobnie było za pierwszej komuny, gdy z kraju emigrowali ludzie najlepiej wykształceni i najbardziej obrotni. Pod rządami PO mamy drugą komunę, która wygnała z kraju już ponad 2 mln młodych ludzi i końca nie widać. To największa fala emigracji w powojennej Europie!
_________________ Bądź szczery, a wyzwą cię od chamów i prostaków.
Nie tylko na kolei tak jest, tak jest prawie wszędzie.
Masz rację. Dlatego młody, ambitny człowiek, bez znajomości i wpływowych rodziców, ma dwa wyjścia: wyścig szczurów w prywatnej korporacji i użeranie się z jemu podobnymi MWzWM, albo własny biznes. W korporacji wytrzymałam pół roku. Teraz mam własny biznes.
Mam znajomych pracujących w korporacjach. Są w pełni zadowoleni. Zarówno z zarobków, jak i warunków pracy. Ale to są korporacje z branż technicznych oczywiście.
Raport jest ogólnie przewidywalny i zgodny z powszechnym wyobrażeniem, zastanawiam się więc, po co go robiono?
Po humanistycznych studiach też można znaleźć pracę, tylko trzeba się bardziej namęczyć i iść nie-utartymi ściezkami. Ludzie odnajdują się w marketingu, firmach badawczych, prasie (także specjalistycznej), agencjach reklamowych, własnych działalnościach i cholera wie gdzie jeszcze, tylko trzeba być troszkę bardziej obrotnym i mieć łeb na karku. Na pewno nie można myśleć po staremu: "skończę kierunek i robota sama na mnie czeka". Wybierając dany kierunek trzeba myśleć o tym, czy naprawdę nas to interesuje i pielęgnować te zainteresowania tak, żeby one potem jakoś zaprocentowały. Nie wystarczy pozdawać egzaminy.
To nie tak, że same w sobie studia humanistyczne są złe - powiedziałbym raczej, że często trafiają na nie ludzie bez żadnego pomysłu na siebie i bez sprecyzowanych zainteresowań. Chcą jakoś przeczekać, gdzieś się "przechować", bo nie jest zbyt trudno, a martwią się dopiero wtedy, kiedy zauważają, że przez te 5 lat nie robili dosłownie nic, a często nawet olewali egzaminy i zaliczenia.
Ci, którzy idą na studia techniczne po prostu częściej wiedzą czego chcą. Ale to nie znaczy, że jedne studia są lepsze bądź gorsze od drugich. Po prostu zaspokajają inne rodzaje potrzeb, a przy okazji trafiają na nie inaczej nastawieni ludzie. Pod tym kątem bym zjawisko analizował, a nie tylko pod kątem zarobków.
Oczywiście, że można znaleźć dobrą pracę po humanie. Mimo wszystko jakoś nie widzę humanisty w prasie specjalistycznej bez wiedzy technicznej.ale kierunki zamawiane pokazują, ze nie ma kierunku idealnego. Bez cwaniactwa i odrobiny szczęścia łatwo zginąć
Co z tego, ze niektorzy maja tytul mgr, inz., dr, itp jak pozostaja idiotami. I pozniej taka osoba ma dostac lepsza pensje/prace?
@victoria: rynki sa nasycone. W dodatku niskie kwoty dofinansowania nie pomoga wystartowac ci z biznesem. A ktory bank udzieli Ci pozyczki/kredytu jesli nie masz dobrego zabezpieczenia?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum