Pełznie przez Polskę lokomotywa,
tak umęczona, że ledwo żywa –
aż pot z niej spływa.
Człapie i sapie, iskier nie ciska,
ledwo się żarzy żar z paleniska.
Buch – ruszaj w drogę!
Uch – już nie mogę!
Puff – wpadam w trwogę!
Uff – zmień załogę!
Choć ledwo sapie, choć ledwo zipie,
to palacz wcale węgla nie sypie.
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali.
Udecja jedzie w pierwszym wagonie
i już się ubek przykleił do niej.
W drugim wagonie – donosiciele,
A razem z nimi heros na czele.
W trzecim wagonie tłoczy się ZOMO.
Spałuje czwarty? Cóż – nie wiadomo,
bo w czwartym burdel na kółkach pędzi,
a tłok tam taki, że nikt nie wejdzie.
W szóstym zaś jadą sami tajniacy,
W siódmym spasione biurwy po pracy,
W ósmym polityk, działacz i klecha,
W dziewiątym stoi krzyż z puszek „Lecha”
i celebryci wśród żurnalistów.
Dalej zaś Polska – w koszmarnym ścisku:
starcy, kobiety, dzieci, ojcowie,
lekarz i górnik, belfer, stoczniowiec,
uczciwy prawnik, szczery dziennikarz,
Polak, któremu padła fabryka,
rolnik, sprzątaczka, dziwki, dziewice
i mnóstwo innych, których nie zliczę.
Wrzask, ścisk, głód, ból, smród – w takim wagonie –
i to bez przerwy, po świata koniec.
Lecz choćby przyszło ubeków tysiąc,
wszystkich nie wezmą – mogę to przysiąc.
Niechaj się każdy spina, natęża,
a nie poradzą – taki to ciężar!
Nagle – gwizd!
Nagle – świst!
Para – w tłok!
A tu – szok!
Bowiem
powoli
jak żółw
ociężale
zwolniła
maszyna
na szynach
ospale.
– A czemu? A czemu? A czemu to tak?
Dlaczego hamuje? To bardzo zły znak!
– Gdzie leży przyczyna? Ten pociąg to wrak,
prowadzi go wariat i skończył się trakt.
– Palaczu, syp węgiel i rusz tak czy siak!
– Lecz właśnie się skończył! Lecz węgla już brak…
Choć palacz posłuszny na rozkaz się zrywa,
nie słucha rozkazów LO—KO—MO—TY—WA.
Szarpnęła wagony i koło za kołem
hamować zaczęły z ogromnym mozołem.
I szarpie, i ciągnie, i tłucze, i wali,
aż wszyscy na się poupadali:
Bolek na Lecha,
a Lech na Znaka,
Znak na Wojciecha,
ten na Kiszczaka.
Bul na Adama,
Adam na schody;
pod nimi dama,
co lubi lody.
Janusz Stefana
tuli łeb świński;
na samym dole
sędzia …ysiński.
Jeden na drugim
wije się, kłębi,
aż wrzask najgłębszych
dosięga głębin.
Ciała skłębione –
Meduza, smok –
wiją się w nicość.
Już skrył je mrok…
Więc gdy kocioł w niebo strzelił
w dymie, huku i kipieli,
ani się nie obejrzeli –
ani zdążył pisnąć kapuś,
premier skryć się wśród tajniaków,
ubek krzyknąć: „Moje teczki!”,
Bolek wspomnieć cios zdradziecki,
Janusz kasę, Wojciech grudzień,
Adam kłamstwa tkane w trudzie –
nawet okiem nie mrugnęli,
kiedy wszystkich diabli wzięli!
Wszystkich wszyscy diabli wzięli…
WSZYSTKICH – wzięli…
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum