Wysłany: 25-09-2013, 01:42 Fenomen gówno wartych prac
W 1930 r. John Maynard Keynes przewidywał, że do końca wieku technologia rozwinie się na tyle, że w krajach takich jak Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone nie będzie pracowało się więcej niż 15 godzin tygodniowo. Nie ma podstaw, aby uważać, że Keynes się mylił. Biorąc pod uwagę dostępne technologie, opisana sytuacja jest możliwa; nie ma jednak miejsca, wręcz przeciwnie – „usprawnienia” mają służyć temu, żebyśmy pracowali jeszcze dłużej. Aby to osiągnąć, powstająca w ten sposób praca do wykonania powinna być, i faktycznie jest, bez sensu. Ogromne rzesze ludzi, zarówno w Europie, jak i Ameryce Północnej, spędzają całe swoje pracownicze życie wykonując zadania, które, jak sami po cichu przyznają, nie muszą tak naprawdę być wykonane. Moralne i duchowe zniszczenia wywoływane przez taką pracę są większe, niż mogłoby się wydawać i, choć praktycznie nikt o tym głośno nie mówi, zostawiają bliznę na naszym zbiorowym jestestwie.
Dobry artykuł! Mnie jednak zastanawia, że ktoś ma taki łeb, że potrafił nam wmówić, jak to bardzo potrzebne są takie prace. Na przykład firmy zajmujące się sprzedażą powierzchni reklamowych. Albo organizujące wyjazdy firmowe. Albo spotkania focusowe.
_________________ Kłodzko-Wałbrzych - najpiękniejsza kolej świata.
Artykuł bardzo ciekawy, tyle, że to nie jest żaden fenomen, a po prostu tak działa kapitalizm. Przykłady są jeszcze bardziej wymowne, niż telemarketerzy czy badania fokusowe. One jeszcze jakoś tam są potrzebne.
W kapitalizmie liczy się obrót, tj. przedsiębiorstwa, a co za tym idzie ich zarządy i pracownicy mają co jeść wtedy, gdy pracują, wytwarzają coś i sprzedają. Nawet, gdy nie jest to potrzebne. Najbardziej jaskrawym przykładem jest zaplanowana zawodność - generalnie AGD nie żyje teraz dłużej niż 5-7 lat. Księżycowa, socjalistyczna ekonomia PRL czy ZSRR była w stanie wyprodukować sprzęty działające nawet 30 (automat polar PS 663) albo i 50 lat (budziki Sława). I to, co z ludzkiego punktu widzenia jest pożądane i wartościowe - trwałe, dobrze działające produkty, które można raz wyprodukować i możliwie długo używać - bo przecież pracuje się, by zaspokoić potrzeby, a nie pracuje dla pracy. Ale dla kapitalizmu to śmiertelne zagrożenie, więc jakość produktów się pogarsza, by trzeba je było częściej kupować i oczywiście produkować, z czego ludzie mają chleb. Jest to oczywiście równie absurdalne co socjalizm, ale ludzie przekonają się o tym dopiero, gdy zacznie braknąć zasobów.
Co więcej, produkty w ten sposób uśmiercane nie są po prostu marne (bo takie też się zdarzają, to inna kwestia), ale wyposażone w specjalne słabe miejsca, które je unieruchamiają. Za przykład niech posłużą drukarki EPSON, w których odkryto zaprogramowaną liczbę wydruków, po których się blokowały, mimo, że fizycznie były zupełnie sprawne. Gość który to wykrył i odblokowywał urządzenia miał spore kłopoty. To skrajny przypadek, najczęściej są to jakieś osłabione miejsca konstrukcji, czy sama konstrukcja uniemożliwiająca wymianę zużywających się części, lub ustanowienie na te części zaporowych cen.
Najlepiej by było, gdyby przedmioty były powiedzmy jednodniowego użytku, trzeba by nonstop produkować, zarabiać wirtualne pieniążki i oczywiście cieszyć się, bo to takie innowacyjne.
_________________ PLK - Pazerne Likwidatorstwo Kolei
I to, co z ludzkiego punktu widzenia jest pożądane i wartościowe - trwałe, dobrze działające produkty, które można raz wyprodukować i możliwie długo używać - bo przecież pracuje się, by zaspokoić potrzeby, a nie pracuje dla pracy.
czy aby na pewno? Wyprodukowanie rzeczy o dłuższej żywotności są droższe bo wymagane jest użycie droższych materiałów. Poza tym technologia idzie do przodu i za kilkadziesiąt lat sprzęty te byłyby nieatrakcyjne. Można wziąć za przykład kolej - tabor jest bardziej wytrzymały niż drogowy i dlatego jeździ, a pasażerowie nie mają nowoczesnego komfortu w starych 111A, EN57 czy nawet Bohunach...
Na szczęście na kolej ta zaraza nie dotarła, choć np. wnętrza są dużo mniej wytrzymałe. Borykano się z tym w metrze warszawskim, gdzie rosyjskie wagony 81 mają trwałe wnętrza, a Metropolis bardzo delikatne, i np. mocowania rurek do podłogi w zastraszającym tempie korodowały.
Nie mylmy dwu pojęć. Produkt lipny i tani jest złej jakości, po prostu. Tymczasem zaplanowana zawodność trapi produkty często niezbyt tanie. Na politechnikach tego uczą, jak w dobry projekt wprowadzić słabe miejsca, które zacznie trafiać szlag po gwarancji. I to jest dopiero gówniany zawód, w istocie niepotrzebny, a w zasadzie szkodliwy, ale z punktu widzenia gospodarki sensowny, bo daje pracę przy produkcji kolejnych jednorazówek.
_________________ PLK - Pazerne Likwidatorstwo Kolei
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum