Wysłany: 07-11-2013, 22:03 Warszawiacy bez tańszych biletów
Rada Warszawy odrzuciła dziś obywatelski projekt uchwały w sprawie obniżenia cen biletów komunikacji miejskiej, zgłoszony przez koalicję „Stop podwyżkom cen biletów ZTM”.
Projekt przewidywał, że ceny biletów wrócą do wysokości z 2012 r., nie weszłaby też w życie kolejna podwyżka, zaplanowana na 2014 r. Projekt zgodnie poparli radni opozycji - PiS i SLD.
Rozwala mnie to głupie gadanie zwolenników odwołania HGW. Wysokie ceny biletów w Warszawie. Małe porównanko:
- Warszawa - 30-dniowy na wszystkie linie - 100 zł, 90- dniowy - 250 zł na wszystkie linie.
- Szczecin - 30-dniowy na wszystkie linie - 160 zł, 90 -dniowy - jedyne 422 zł.
Kto śmie mówić, że w Warszawie jest droga komunikacja? Aha, dla pikanterii dodam fakt, że PiS w kampanii referendalnej grzmiał, że ceny biletów w Warszawie są za wysokie. Jakoś nie wspomniał o cytowanym wyżej Szczecinie. No ale w Szczecinie rządzi koalicja PiS i SLD.
Prosty przykład, pokazuje jak można manipulować ludźmi i wmawiać im, że ceny biletów w Warszawie są najwyższe....
No właśnie, nie ma to jak manipulować - 160 zł kosztuje razem z liniami pospiesznymi, które to stanowią w Szczecinie uzupełnienie komunikacji i są faktycznie "pośpieszne", czyli taka "wersja premium" - nie to co w Warszawie, które zatrzymują się na prawie każdym przystanku.
Kto nie chce, kupuje "Zwykły" za również 100.
Brambor: dokładnie to samo miałem napisać. Ceny biletów w Warszawie są jedne z najmniejszych w kraju, a komunikacja jedną z najlepszych i to nie tylko w Polsce ale niejedne miasto europejskie takiej nie ma. Jeszcze niech Ci wszyscy krzykacze nie zapominają, że ani Pani prezydent Gronkiewcz -Waltz ani nikt z ZTM pieniędzy z podwyżek nie wziął sobie do kieszeni, tylko praktycznie cały tabor został wymieniony na nowy. Poza tym w Warszawie dzieci jeżdżą do 7 roku życia za darmo więc te ktoś to musi sfinansować a już np. w Gdańsku tylko do 4 roku.
Wstyd, że w tym kraju każdy sukces można zamienić w porażkę.
Proszę niech Ci wszyscy co byli z odwołaniem pani prezydent 13 października powiedzą ile dla komunikacji zrobili poprzedni prezydenci Warszawy po 1989 roku.
Jako że byłem za odwołaniem to napiszę: mniej więcej tyle samo.
To że wymieniono cały tabor wcale nie znaczy, że jest lepiej - kursy są tak samo rzadkie, nieregularne, a jazda powolna. I jeszcze tną. Nie sztuka kupić, każdy może sobie nakupować tyle ile chce.
Tylko że za poprzednich chociaż ceny były atrakcyjne, bo nie sięgano aż tak do kieszeni mieszkańca żeby zaspokoić swoje polityczne i prywatne ambicje.
Wszystkim poza metrem.
Jak ktoś jeździ tylko na trasie Ursynów-Śródmieście to ma fajnie, zgodzę się. Ale spróbuj pojechać gdzieś w innych relacjach, np. Gocław-Bemowo czy Targówek-Włochy. Co najmniej godzina w plecy, samochodem przynajmniej o połowę krócej. Zdecydowanie brakuje szybkich połączeń międzydzielnicowych jadących po magistralach, w tramwajach to zasnąć można tyle się stoi na światłach i 30 na godzinę pyr pyr pyr, autobusy polikwidowane, zresztą te co są i tak stoją w korkach. A rozbudowuje się głównie sieć drogową, tak się dba o transport publiczny...
Piotr13. Kompletna bzdura. Autobusy relacyjne tzn kursujące przez całe miasto łączace odlegle dzielnice nie mają najmniejszego sensu, bo są podatne na spoznienia i korki. Przykład linia 517 kursująca z Targówka do Ursusa, aż się prosi, żeby rozbić ten twór na dwie oddzielne linie które nie będą podatne na opóźnienia. Linia 517 w obecnym kształcie kursuje źle i malo punktualnie. To samo np linia 523 ze Starego Bemowa na Olszynke Grochowską, choć plusem tej linii jest to że kursuje po buspasie na trasie łazienkowskiej na całej długosci od wawelskiej az do ostrobramskiej. Mówi Ci to rodowity warszawiak, który zyje w warszawie ponad 30 lat i zna się na komunikacji miejskiej podobnie jak na kolejnictwie. Obecnie wdrażana strategia przez miasto jest dobra, czyli jak najmniej linii autobusowych kursujacych przez całe miasta a więcej linii autobusowych dowozowych do metra i tramwajow. Tak, trzeba stawiac na szynę. Takie linie były popularne głównie w czasach PRLu, kiedy w Warszawie nie było prawie wcale samochodów a co za tym idzie także korków. Teraz proponowany przez Ciebie system w ogóle nie sprawdziłby się. Linia 517 ma wciąż mocne lobby dlatego jest utrzymywany taki potworek kursujący przez całe miasto i tkwiący w sporych korkach głównie na pradze czy w alejach jerozolimskich. Każda próba ucywilizowania tej linii powoduje setki protestów, więc utrzymują tą linie, ale takie linie jak 517 nie mają racji bytu w warszawie. To relikt PRLu nijak mający się do dzisiejszych czasów. Powinno się tą linie podzielić na dwie a własciwie skrócić z Urusa do Placu Narutowicza czy dworca centralnego, dalej w relacji Centrum - Targówek linie ta powinno zastapić istniejące już 160 z nieco podbitą czestotliwoscia. Tak jak ładnie w koncu po kilku latach protestów rozprawiono się z innym potworkiem mianowicie linią 510 z Tarchomina do Dworca Centralnego, linia która dublowala trawaje od marymontu do centrum, tkwiąca w olbrzymich korkach na Al. Jana Pawła II nie miala zadnego sensu i została zlikwidowana pomimo protestów. Linie 510 zastąpił czesto kursujący autobus linii 186 na odcinku Tarchomin - Marymont a na odcinku Marymont - Centrum mega czesta linia tramwajowa 17 ktora w korkach nie stoi. I tak własnie powinno to działać. Ale rozumem, że to Ci nie odpowiada. Mamy potworzyć linie autobusowe kursujace przez całe miasto, żebyś Ty miał jak najmniej przesiadek. Przykro mi ale nie wiesz o czym piszesz. A co do linii rzadko kursujących, to sorry ale chyba mieszkamy w innych miastach. Bo linie autobusowe i tramwajowe w warszawie kursują najczesciej ze wszystkich polskich miast i także w porównaniu z europą zachodnią jeżeli chodzi o czestotliwosc komunikacja warszawska jest bardzo dobra. Najczesciej kursują tzw. "linie autobusowe dowążące do metra i tramwajów". Przykłady: prosze bardzo 101, E-6, E-8, E-4, 511, 509, 186 czyli linie obsługujace zachodnią białoleke tarchomin/nowodwory. Kolejny przykład to linie kursujące w relacji Targówek/Zacisze/Bródno - Plac Bankowy/Wola ciągiem alei solidarnosci i mostem slasko dabrowskim. Nie znajdziesz tam linii kursujacych rzadko. Przykład: 160,190, 512, 527 do tego tramwaje 23 i 26 głownie. I Ty mi tu piszesz o złej komunikacji? Oczywistym jest fakt, że linie peryferyjne tzw. socjalne obsługujace małe osiedla kursuja rzadziej. Nie można wszystkich linii puscic z jednokowo wysoką czestotliwoscia bo zabrakłoby taboru na linie ktore takiej czestotliwosci wysokiej rzeczywiscie potrzebują. Przez ostatnie 6 lat warszawska komunikacja bardzo się podbudowła. Wprowadzenie własciwie w 100% obsługi niskopodłogowej w komunikacji autobusowej. Zostało w tej chwili dosłownie kilkanascie sztuk ikarusów 280 w zajezdni przy ulicy stalowej której zostana ostatecznie wycofane w lutym 2014 roku po dostawie autobusów marki solbus z najnowszego przetargu ktory został rozstrzygniety. A wiec od lutego bedziesz miał 100% niskiej podłogi jezeli chodzi o autobusy. Jezeli chodzi o tramwaje jest niewiele gorzej. Przetarg na dostawę 186 tramwajów niskopodłogowych pesa swing pozwolił wycofac z grudniem ubiegłego roku najstarsze warszawskie tramwaje 13N, tzw "parówek", ktore kursowały w warszawie od poczatku lat 60. Teraz Warszawa czeka na kolejne 45 niskopodłogowych swingów z pesy dwukierunkowych co pozwoli wycofać praktycznie wszystkie tramwaje 105Na z lat 70/80. Oczywiscie faktem jest to, że wiekszosc inwestycji w warszawskiej komunikacji realizowana jest w 90% przy pomocy srodków unijnych ktorych kiedys nie było. Gdyby nie kasa z UE nie dałoby sie tego zrealizowac. Także trzezwo i bardziej obiektywnie spojrz na to co sie wokół ciebie dzieje, bo póki co mijasz się troszkę z prawdą. Nie wiem ile lat mieszkasz w Warszawie i jakie masz porównanie na inne polskie miasta, ale komunikacja warszawska jest najlepszą jezeli chodzi o duze miasta w Polsce.
Autobusy relacyjne tzn kursujące przez całe miasto łączace odlegle dzielnice nie mają najmniejszego sensu, bo są podatne na spoznienia i korki.
Bzdura. Są jak najbardziej potrzebne,a tymi opóźnieniami to przesada. Przykładowo linia 523 akurat się sprawdza, zarzuty są zupełnie nietrafione, chociaż powinna mieć zdecydowanie mniej przystanków. Linii 517 chcą pasażerowie i to ich głos ma być decydujący, nie użytkowników forum czy urzędników.
Cytat:
Mówi Ci to rodowity warszawiak, który zyje w warszawie ponad 30 lat i zna się na komunikacji miejskiej podobnie jak na kolejnictwie.
Czy Twoja rodzina aby na pewno mieszka tu od 3 pokoleń?
Cytat:
Linie 510 zastąpił czesto kursujący autobus linii 186 na odcinku Tarchomin - Marymont a na odcinku Marymont - Centrum mega czesta linia tramwajowa 17 ktora w korkach nie stoi.
Ale wlecze się niemiłosiernie stojąc na kolejnych światłach. Szczęśliwie linia 518 zapewnia bezpośrednie połączenie Tarchomina z Dw. Centralnym, więc nikt po 510 specjalnie nie płacze.
Cytat:
Najczesciej kursują tzw. "linie autobusowe dowążące do metra i tramwajów". Przykłady: prosze bardzo 101, E-6, E-8, E-4, 511, 509, 186 czyli linie obsługujace zachodnią białoleke tarchomin/nowodwory.
Akurat linie 186 czy 509 dla wielu pasażerów nie są linią dowozową a docelową. Oby tylko na 509 nie dołożyli przystanków, jak chce tego Wyborcza.
Cytat:
I Ty mi tu piszesz o złej komunikacji?
Zapraszam do porannych E8, czy powrotnych E6, do których nie da się wsiąść. Zapraszam do przepełnionego 122, dla którego rozkład jazdy to nic nie znaczący świstek papieru.
sheva17 Linii 510 też chcieli pasażerowie ale w koncu została skasowana jako niemająca najmniejszego sensu. Gdyby pasazerowie układali Warszawie przebieg linii autobusowych to całe miasto wyszłoby na tym jak to mówi się przyszłowiowo "jak zabłocki na mydle". Pasazerowie nie mają pojęcia o funkcjonowaniu komunikacji.
Nie zgadzam się z typowo urzędniczym stylem myślenia, który prezentujesz. Zdanie pasażerów powinno być decydujące, to ich postawa zapobiegła np. wykonaniu głupiej decyzji Ruty w postaci likwidacji linii E-2. Może brak konsultacji społecznych wprowadzanych w sposób doktrynerski zmian przyczyniło się do szokującego spadku liczby sprzedanych biletów? Zwalanie wszystkiego na podwyżkę biletów nie wyjaśnia całości sprawy. Zrozum, że osoby starsze, czy matki z dziećmi nie są tak mobilne jak Ty. Układając układ komunikacyjny miasta myślimy nie tylko o własnym tyłku, ale tez o niepełnosprawnych, matkach z dziećmi, kobietach w ciąży, czy o niepełnosprawnych. Dla nich chociażby powinny funkcjonować linie bezpośrednie, może nie z jakąś rewelacyjną częstotliwością, ale jednak powinny być. Jeżeli tego urzędnicy nie potrafią zrozumieć to zakorkuje się nam miasto. Sam osobiście wolę jechać samochodem niż przesiadać się kilkakrotnie, a teraz jakoś do metra też mnie nie ciągnie i raczej wolę już ten stojący czasem w korku autobus. Jak podliczę czas na dojazd do metra, oczekiwanie na skład i na kolejny autobus to wolę jechać już autobusem bezpośrednim, nie marznąc stojąc przy śmierdzącej wiacie.
sheva17 Linie E-2 nie miala być skasowana tylko zastąpiona linią 402 kursującą na tej samej trasie z bardzo prostej przyczyny. Charakter ekspresowy linii E-2 został już dawno zatracony, więc chciano ją zastapic linią przyspieszoną 402. Nic wiecej by sie nie zmieniło, poza numerkiem. Niestety magia numerka podziałała na tzw. niektórych "bezmózgich pasazerów". którzy zmiane numerka poczytywali jako likwidację linii. Dla mnie to był jakiś szok. Tzn pasazerowie protestowali własciwie przeciwko czemu? Żeby linia E-2 miała zostać onumerowana jako 402 na tej samej trasie? Chyba nie wiesz o czym piszesz. To tak jakby pasazerowie protestowali przeciwko zmianie nazwy np. TLK "SAN" na TLK "WISŁOK", i nic poza nazwą by sie nie zmieniło.
Macieju30: napisałeś wielki urzędniczy wywód, ale tak naprawdę chcesz utrzymać nędzny stan rzeczy i jeszcze próbujesz wmówić że wszystko jest OK. Może z urzędniczego punktu widzenia wszystko chodzi jak w zegarku, ale z punktu widzenia pasażera jest zupełnie inaczej.
Zgadzam się, że długie linie przez miasto są niepunktualne i sam podobnie napisałem. Ale to trzeba ZROBIĆ ŻEBY TAK NIE BYŁO. Ja nie mówię tylko o tym co robi ZTM, TW czy MZA, bo oni sami za wiele nie mogą, a o strategii całego miasta, bo to ono jest odpowiedzialne za organizację transportu. Obecna strategia nie jest właściwie realizowana, więc się nie sprawdza. Trzeba przystosować kolej do użytku miejskiego, trzeba budować nowe magistralne linie tramwajowe i organizować ruch tak, aby tramwaj miał największe pierwszeństwo. Na głównych ulicach bez tramwaju powinny być monitorowane buspasy, a autobusy być wyposażone w wymuszanie zielonego światła. Na koniec węzły przesiadkowe zorganizowane tak, aby zminimalizować wędrówki pomiędzy przystankami przez olbrzymie skrzyżowania z długimi cyklami świateł.
Teraz pociągi jeżdżą za rzadko i trudno się do nich przesiadać, węzły są do tego nieprzystosowane. Kolej w mieście dla mnie praktycznie nie istnieje, bo albo trzeba daleko chodzić, albo długo czekać, często też zawodzi. Tramwaje są powolne, długo stoją na każdych najmniejszych światłach (np. po 4 cykle świateł w centrum) bo organizacja ruchu jest robiona pod samochody. Faworyzowanie transportu szynowego przez miasto to żałosny mit. Jedno metro nie wystarczy, poza tym już pęka w szwach. Autobusy jeżdżą jak chcą i w większości nie mają żadnego priorytetu w ruchu drogowym.
Podsumowując, jak ktoś ma przed sobą perspektywę kilku przesiadek i za każdym razem czekania nawet po kilkanaście minut i jeszcze ma dużo za to zapłacić, wybiera samochód i nic w tym dziwnego. Gdyby mieli maksymalnie 2 przesiadki w schemacie: dowozówka-szybka linia "siekiera" międzywęzłowa-dowozówka, wszystko w miarę częste i szybkie, to może by skorzystali. Na dodatek każde duże osiedle powinno mieć bezpośrednie i szybkie połączenie ze śródmieściem, czy to tramwajowe czy autobusowe czy metrowe czy kolejowe.
Ja też tu żyję ponad 30 lat i tyleż jeżdżę komunikacją także masz trudnego rozmówcę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum