@bert; ogolnie spolki kolejowe powinny byc zarzadzane lepiej. A czy RR odejdzie czy nie to raczej nie poprawi sie nic w KS, bo nadal beda olewac pasazerow
KŚ jest nadal źle zarządzanie - oto przykład złego zarządzania kryzysowego z wczoraj. Relacja moja:
Kryzys zarządzania kryzysowego w Kolejach Śląskich
Pociąg może się zepsuć – takie jego prawo jako urządzenia, ale zarządzanie kryzysowe nie może się zepsuć, nie może nie działać, gdy pojawi się sytuacja nadzwyczajna, niestandardowa.
Każda spółka przewozowa ma swoje procedury, jak działać w sytuacjach nadzwyczajnych, a sytuacja, gdy psuje się skład w szczerym polu czy w ciemnym lesie, jak w zaistniałej sytuacji jest właśnie taką sytuacją. Teraz mogę postawić pytanie, co działa nie tak w zarządzaniu kryzysowym Kolei Śląskich, że u celu podróży jestem 3 godziny później? Sytuacja wcale nie taka skomplikowana do rozwiązania: przed p. odg. Broniów w piątek 17.10.2014 ok. godz. 20.50 psuje się jednostka elektryczna serii EN57 świeżo po modernizacji przeprowadzonej przez firmę Newag. Pociąg jechał w relacji Wisła Głębce-Gliwice jako ostatni pociąg z Wisły w kierunku stolicy województwa śląskiego. W pociągu kilkanaście osób, w tym jadące dalej na przesiadki w kierunku Warszawy czy Gdańska. W dodatku jest w miarę ciepła jesień, nie ma wichury czy nawałnicy śnieżnej…
Pociąg po obowiązkowym opuszczeniu pantografów, które występuje w tym miejscu nie chce z powrotem „zaskoczyć”… Zatrzymujemy się, zaczyna się zmaganie obsługi pociągu z awarią. Po kilku próbach reanimacji, które zajmują ok. godziny nie udaje się nic zrobić, w międzyczasie zapadają ciemności – nie działa nawet oświetlenie awaryjne, stoimy w ciemnym lesie, choć do oświetlenia posterunku brakuje kilkunastu metrów. Jednak miejsce zatrzymania jest celowo wybrane przez maszynistę – dzięki temu nie blokujemy całego posterunku i np. ostatni poc. do Wisły mija nas i kontynuuje jazdę ze zmianą kierunku w Chybiu.
Atmosfera w pociągu jest spokojna, podróżni to przeważnie ludzie młodzi, większość jakoś wybitnie się nie spieszy do domów, poza tymi co jadą na przesiadkę… Kolejarze pytają się, czy dobrze się czujemy, czy wszystko w porządku. Na to zapytanie, ktoś odpowiada, że brak zasięgu… Faktycznie zasięg telefoniczny bardzo słaby i to nie ze wszystkich sieci, internet bezprzewodowy nie działa. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy gdyby na pokładzie pociągu był automat Warsu z jedzeniem i piciem (znajdują się w kilku zmodernizowanych jednostkach podobnych do naszej, więc słuszne są te rozważania – akurat w tej jednostce automatu niebyło) czy pracownicy mogliby nam coś z niego wydać bezpłatnie w ramach wsparcia podróżnych podczas awarii… Doszliśmy zgodnie do wniosku, że nie, gdyż to inna spółka obsługuje automaty i nie ma zapewne takiego porozumienia i nawet trudno sobie w polskich realiach takie porozumienie wyobrazić, bo w takich kwestiach powszechnie panuje „niedasizm”…
Najgorsze jednak jest przed nami. Otrzymujemy informację (po 1,5 h od zatrzymania!), że jedzie pociąg zastępczy i nas zabierze, po ok. 20 min. pociąg zamienia się na autobus jadący z Wisły, a ostatecznie pod nastawnią meldują się dwa małe busy, które przyjechały bodajże z Cieszyna i miały problem z trafieniem w to miejsce… Kolejne cenne minuty uciekają, atmosfera już nie jest taka spokojna. Po ponad dwóch godzinach od zatrzymania kolejarze dają nam komunikat, że będziemy wychodzić z pociągu i torami podejdziemy pod nastawnię, gdzie oczekują busy. Pomagają w opuszczeniu pociągu i legalnie poruszamy się po torach przy p. odg. Broniów. Sytuacja jest dość niebezpieczna, bo do posterunku od strony Czechowic-Dziedzic zbliżył się pociąg, który przyjechał po naszą zdefektowaną jednostkę – przyjechał poczciwy EZT serii EN57 dzierżawiony przez Koleje Śląskie od Przewozów Regionalnych – jak się dowiedzieliśmy pociąg przyjechał z Bielska-Białej.
I tu zaczyna się najciekawsza część całego zdarzenia. Jak się później dowiedzieliśmy w Pszczynie od kierownika ostatniego w dobie pociągu Bielsko-Biała – Katowice, który na nas tam czekał – obydwa pociągi minęły Pszczynę i pojechały w kierunku Katowic. I zamiast nas przesadzić do sprawnej jednostki i przewieźć nas do Pszczyny – skoro już zapadła taka decyzja, że zastępcza komunikacja zawiezie nas do tej stacji, gdzie będzie czekał pociąg w kierunku Katowic – to pakuje nas się do małych busików z niemiłymi jak się okazało kierowcami i wozi się po okolicznych lasach przez 45 minut… Zajmuje to tyle czasu, bo kierowcy nie znają drogi, a w dodatku kierownik pociągu zmienia w czasie jazdy decyzję z bezpośredniej jazdy do Pszczyna na wjazd do stacji Zabrzeg, gdzie oczywiście nikt nie czeka na opóźniony pociąg. Należało się logicznie zastanowić, kto o rozsądnych zmysłach czekałby 3 godziny na pociąg widmo na małej i nieprzyjemnej stacyjne prawie w środku nocy… Lepiej jednak było zwiększać opóźnienie nasze i czekających na nas pociągów tym niepotrzebnym wjazdem do Zabrzegu. Dodam że w Katowicach zwiększa się opóźnienie ostatniego pociągu do Gliwic, który także na nas będzie oczekiwał. Nie rozumiem takiego toku rozumowania i procedur podejmowania decyzji.
Ostatecznie po bardzo nerwowej jeździe busikami, podczas której zwiedziliśmy wszystkie możliwe zakątki okolic Zabrzegu dotarliśmy do Pszczyny. Dodatkowo drugi busik z kierownikiem pociągu pojechał przez Czechowice-Dziedzice wzmagając opóźnienie, chociaż zdefektowany pociąg w swojej relacji nie jedzie przez tą stację…
Przedstawiciele Kolei Śląskich jeśli cokolwiek w tej sprawie powiedzą, to będą to zapewne piękne słówka o skomplikowanych procedurach wysłania pociągu zastępczego (a jednak pociąg do holowania przyjechał, więc jednak da się…), o kosztach pociągu zastępczego (a co nas podróżnych podatników województwa śląskiego interesuje takie tłumaczenie – z naszych płaconych podatków mają być pieniądze na szybkie i sprawne rozwiązywanie takich sytuacji kryzysowych!) albo o tysiącach innych problemów, o których my wredni i czepiający-się-o-nie-wiadomo-co pasażerowie nic nie wiemy…
Jedno jest pewne – tak nie może działać zarządzanie kryzysowe w żadnej firmie, nie tylko przewozowej… Czy kiedy mamy awarię z fabryce lub elektrowni, to ważne decyzje zapadają po godzinie lub dwóch? To jest niedopuszczalne, by decyzje o wysyłaniu komunikacji zastępczej były podejmowane tak wolno, a sama organizacja komunikacji zastępczej to droga przez mękę.
Piszący te słowa jest częstym użytkownikiem pociągów, zna problemy trapiące polską kolej i nie pisze tych słów tylko po to, by „wieszać psy” na biednych i zagubionych pracownikach Kolei Śląskich, a w wierze, że w końcu te procedury zostaną usprawnione, a przewoźnicy w sytuacjach kryzysowych będą bardziej dbać o dobro pasażerów, o ich jak najszybsze dowiezienie do celu, a nie będą patrzeć na koszty albo zasłaniać się nielogicznymi procedurami, czy po prostu wykazywać się niekompetencją i brakiem logicznego myślenia. A tak można nazwać decyzję o przewożeniu nas busikami zamiast pociągiem-holownikiem lub decyzję o zajeżdżaniu na stację Zabrzeg zamiast jazdy bezpośredniej do Pszczyny.
Ostatecznie jak już pisałem, do celu podróży przybyłem 3 godziny później niż wynikało z rozkładu jazdy, mając dużo dodatkowego czasu, by z współpasażerami dyskutować, nad tym, co jest do zmiany na kolei od zaraz – wniosek główny: brak kompetentnych ludzi na odpowiednich stanowiskach i brak konsekwencji za podejmowanie błędnych decyzji, nie służących interesom pasażerów. Wydaje się, że interes polityków i prezesów spółek jest ważniejszy od interesu obywateli, ale to w Polsce nie jest żadną nowością…
_________________ Tramwaj musi wrócić do Gliwic. Frankiewicz już odszedł!
dddbb -Usunięty- Gość
Wysłany: 18-10-2014, 17:33
Powinniście wszyscy, jak jeden mąż, wysłać skargę do KŚ i do UTK, to może ktoś odpowiednich klepek zacznie używać.
Godzina pojawienia się informacji o zdarzeniu na stronie przewoźnika mówi sama za siebie:
Cytat:
Awaria pociągu nr 49326 relacji Wisła Głębce 19:42 – Gliwice 23:30
17/10/2014 - 21:44
Pociąg nr 49326 relacji Wisła Głębce 19:42 – Gliwice 23:30 uległ awarii między Chybiem Mnich, a Zabrzegiem Czarnolesie. Do stacji Pszczyna pasażerowie pojadą zastępczą komunikacją autobusową, gdzie przesiądą się do pociągu jadącego do Katowic.
Ja skargę zamierzam złożyć i tu i tu. Inne osoby także powinny to zrobić. Nie można odpuścić, bo tylko przez konsekwentne piętnowanie takich działań można małymi krokami coś zmienić, może naiwnie myślę?
Co do wyborów, to wskażcie mi prokolejowych kandydatów/polityków, bo w województwie śląskim takich nie znam...
_________________ Tramwaj musi wrócić do Gliwic. Frankiewicz już odszedł!
Składaj reklamacje,nie wiem czy to cokolwiek pomoże.Aktualne w KS ogranicza się stanowiska kolejowe oraz wpływ na zarządzanie uzyskują osoby które wygladaja na to ze na kolei nie znają się.
Reklamacja moim zdaniem jest nie do końca zasadna.
Jeżeli już, to domagałbym się zwrotu za bilet i nic więcej. KKA była, więc teoretycznie było wszystko
w porządku.Oczywiście podstawa do zwrotu jest, ale poza zwrotem i przeprosinami niewiele zyskasz.
To jest moje zdanie, ale trochę w tematyce siedzę
A co się działo w ubiegłą niedziele na trasach z Beskidów to woła o pomstę do nieba. Ja usiłowałem wsiąść w Pszczynie do pociągów KŚ od godziny 18;34 w kierunku Katowice niestety musiałem przepuścić cztery podrząd nie było opcji wejścia do środka, nawet szpilki nie dało się włożyć.W Wisełce było z 500 osób i w dodatku krótki Elf to tylko jeden przykład.
Dokładnie, planując podróż pociągiem (niezależnie od spółki) zakładam, że dojadę do celu i zapłacę za to jakąś określoną należność. Przy niewywiązaniu się przewoźnika sam zwrot za bilet nie jest satysfakcjonujący.
Gorzej, bo kas jak na lekarstwo teraz - i jak tu udowodnić, że chciałeś jechać pociągiem, tylko nie miałeś możliwości się do niego dostać?
Przecież w Pszczynie są kasy ?
Umowa przewozu to bilet, jak masz bilet, to na pewno udowodnisz że nie pojechałeś (kierownik musi zrobić
adnotacje na bilecie - brak miejsca w składzie lub coś w tym stylu)
dddbb -Usunięty- Gość
Wysłany: 20-10-2014, 14:20
Pod warunkiem, że się do kierownika dopcham... Piszesz tak, jakbyś nie jeździł pociągami - nie każdy waruje pod pierwszymi drzwiami, są jeżdżący z rowerami, z dziećmi, osoby starsze.
Poza tym nie pisałem stricte o tej sytuacji, tylko ogólnej tendencji - kas jest mało i nawet w Pszczynie kiedyś jest zamykana, a nie mając biletu nie udowodnisz, że chciałeś jechać pociągiem
Prezes KŚ zwolniony za naruszenie procedur bezpieczeństwa.
Rada Nadzorcza Kolei Śląskich odwołała Piotra Bramorskiego ze stanowiska prezesa Kolei Śląskich. To efekt kontroli Urzędu Transportu Kolejowego, który stwierdził naruszenie przez przewoźnika przepisów dotyczących obowiązków przedsiębiorcy w zakresie systemu zarządzania bezpieczeństwem (SMS).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum