Wysłany: 11-12-2014, 20:19 Deregulacja zawodów kolejowych
Od dziś zawody m.in. zwrotniczego, dróżnika obchodowego, dyspozytora ruchu metra, dyżurnego ruchu i stacji metra będą bardziej dostępne. 11 grudnia w życie wchodzi bowiem tzw. druga transza deregulacji zawodów.
Jerry, nie ma takiego wymogu. Pracowałam jako dyżurna ruchu, a szkoły kolejowej nie kończyłam. Rzecz jasna zaczynałam od zwrotniczego na nastawni u boku dyż. ruchu, nawet dróżniczką przez jakiś czas byłam. Wszystko poprzedzone stosownymi szkoleniami i wewnętrznymi egzaminami. Na stanowisko dyż. ruchu "awansowałam" po ok. pięciu latach pracy.
Nie bardzo rozumiem na czym miałaby polegać ta deregulacja zawodów kolejowych. Przecież naczelnik sekcji nie posadzi podwładnego na nastawni bez jakiejś praktyki, bez uprzedniego przeszkolenia oraz przeegzaminowania teoretycznego i praktycznego. Tym bardziej, że wajchy wychodzą już z użycia, a praca na LCS przy skomputeryzowanych stanowiskach sterowniczych to nie przelewki. Jedno błędne kliknięcie myszką i prokurator na karku!
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Od kiedy zawody kolejowe są "regulowane"? I na czym miałaby polegać ich deregulacja? Na tym, że byle kto z ulicy zgłosi się do pracy na kolej i od razu będzie np. kierował ruchem pociągów? Bez żadnych szkół, szkoleń, kursów, egzaminów, uprawnień, badań psychotechnicznych?
_________________ Bądź szczery, a wyzwą cię od chamów i prostaków.
Od zawsze zawody kolejowe były regulowane. Kobity jak nie rozumiecie to sobie poczytajcie, chodzi przecież o szkołę, że kiedyś były przyjmowane osoby wyłącznie z wykształceniem które było zapisane w czymś tam i osoba z innym wykształceniem nie mogła zostać przyjęta, np na maszynistę były tylko przyjmowane osoby z technikum elektrycznym a teraz może być osoba po liceum przez co więcej osób ma szanse dostać pracę, wszystkie egzaminy i badania trzeba przejść jak kiedyś a nawet jeszcze bardziej.
en57-2000, to o czym mówisz nie jest regulacją. Logiczne jest, że aby wykonywać jakiś zawód trzeba skończyć odpowiednią szkołę. Po technikum elektrycznym nie zostaniesz mechanikiem samochodowym tylko elektrykiem. Po studiach medycznych nie będziesz prawnikiem tylko lekarzem. Tak samo jest z zawodami kolejowymi. Co prawda nie ma szkół kształcących konduktorów czy kasjerów biletowych, ale żeby być np. maszynistą trzeba mieć techniczne rozeznanie, najlepiej skończone technikum. Typowy humanista po LO raczej nie odnajdzie się za nastawnikiem lokomotywy i w warsztacie.
Tak więc to nie żadna regulacja tylko zdrowy rozsądek!
_________________ Żelazna kadra też z czasem rdzewieje.
A beton kruszeje...
No właśnie po deregulacji zawodu maszynisty rzesze typowych humanistów po LO odnalazło swoje miejsce za nastawnikiem lokomotywy w PKP IC i o to chodzi w tej deregulacji, wcześniej nie mogli pracować, bo konieczne było posiadanie wykształcenia elektrycznego.
Jerry, nie ma takiego wymogu. Pracowałam jako dyżurna ruchu, a szkoły kolejowej nie kończyłam. Rzecz jasna zaczynałam od zwrotniczego na nastawni u boku dyż. ruchu, nawet dróżniczką przez jakiś czas byłam. Wszystko poprzedzone stosownymi szkoleniami i wewnętrznymi egzaminami. Na stanowisko dyż. ruchu "awansowałam" po ok. pięciu latach pracy.
Tak się składa że ja miałem zaszczyt jeszcze skończyć kolejówkę i odbywałem praktyki na nastawniach i egzamin na dyplom zdałem Ale nie pracuje jako dyżurny
Ale chodzi mi o to że teraz osoba z zawodowym wykształceniem tj. muracz, piekarz, fryzjer będzie mogła pójśc na kurs i zdawać egzamin na te stanowisko. Dla mnie to jest trochę durne i patologiczne ale oczami naszych władz ma to wypełnić braki w szeregach osób odpowiadających za prowadzenie ruchu.
_________________ 2012/18- 205 476 km
2019- 69 888 km
2020- 50 138 km
2021- 50 251 km
2022- 18 455 km
2023 -27 051
2024 -25 164
A masz coś do piekarzy? Generalnie nie wiem czy na kolei jest coś czego średnio pojętny piekarz nie jest w stanie opanować w trakcie powiedzmy rocznego, maksymalnie dwuletniego, dobrze ułożonego programu szkolenia(no może poza energetyką).
_________________ Ignorancja znacznie częściej wywołuje uczucie pewności siebie niż wiedza.
Nie rozumiem waszych żali, ale tak to już jest w kraju, w którym przeregulowuje się wszystko i z przesadą. Ta deregulacja wzbogaca tylko rynek pracy i pozwala przekwalifikować się ludziom, którzy wcześniej nie wybrali jakiejś ścieżki (może dlatego że od dziecka nie wiedzieli, że kiedyś zachcą pracować na kolei?). Nie ma tu przecież mowy o zniesieniu wewnętrznych egzaminów, polityki kadrowej, praktyk, itp. Wiadomo że nikt nikogo nie weźmie na dyżurnego z ulicy.
Nie ma nic patologicznego w tym, że ułatwia się dostęp do zawodu ludziom, którzy naprawdę chcą w nim pracować (i pewnie ze względu na brak kierunkowego wykształcenia będą się starać jeszcze bardziej niż ci, którzy uważają, że "skoro kolejówkę skończyli to już wszystko potrafią" i wpadaja w rutyniarstwo). To po prostu zmniejsza determinizm wykształcenia i "ukastowienie" naszego rynku pracy.
Ale wiadomo, że każda deregulacja czegokolwiek zawsze wywołuje u nas lamenty grup już uprzywilejowanych. Taksówkarzy, prawników, przewodników turystycznych, doradców nieruchomości (serio!) i kogo tam jeszcze. A to tylko krok ku normalności.
Są na kolei osoby (oczywiście nie wszystkie) które uważają, że praca "kolejarza" stopniem trudności i ogromem wiedzy jest porównywalna z neurochirurgią eksperymentalną. Jak widzą, że ktoś po 2 letnim przygotowaniu zawodowym sobie radzi to im się burzy światopogląd.
_________________ Ignorancja znacznie częściej wywołuje uczucie pewności siebie niż wiedza.
Pracuje na stanowisku automatyk,płaca marna.Ludzie z zewnątrz zatrudnieni na PKP muszą poznać i przejśc jakiś staż na kolei.Mechanikiem , dyżurnym czy automatykiem zostaniesz po odbyciu stażu i kursie.Człowiek z ulicy może zamiatać perony.
Borys_q, nie ma czegoś takiego jak zawód (profesja) "kolejarz". Na kolei pracują ludzie różnych specjalności. Niektórzy prosto z ulicy mogą przyjść do pracy na kolej zamiatać perony, sprzedawać bilety czy zapowiadać pociągi - to żadna filozofia. Ale są takie stanowiska pracy, na których wymaga się odpowiedniej wiedzy i przygotowania. Maszynista i dyżurny ruchu bezpośrednio odpowiada za życie pasażerów (patrz Szczekociny) i tu nie ma miejsca dla przypadkowych osób!
Niestety, z pracą na kolei bywa często tak jak z pracą w policji. Do policji nie wszyscy się nadają, ale że w tej formacji występuje selekcja negatywna to pchają się tam młodzi, którzy widzą w tym stałą państwową pracę i szybką resortową emeryturę. Z pracą na kolei bywa podobnie: państwowy etacik, ulgowe bileciki na pociągi... Oto motywacja wielu młodych ludzi.
Gdy zwalniałam się z PKP moi rodzice nie mogli tego przeboleć. No bo jak mogłam rzucić wygodny etat w państwowej firmie, ze stałą pensją? Cóż, nie każdy ma mentalność homo sovieticusa... A znam wielu, którym PKP życie uratowało, bo byli (są) nieudacznikami z dwoma lewymi rękami, którzy w normalnej prywatnej firmie nie zagrzaliby długo miejsca, bo nic nie potrafią a i inteligencją nie grzeszą. Każdy kto pracuje na kolei zapewne zna takich ludzi w swojej sekcji, w swoim zakładzie...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum