Kędzierzyn - Racibórz - Chałupki - Bohumín - Ostrava - Olomouc - Pardubice - Praha - Vrané nad Vltavou - Dobříš - Vrané nad Vltavou - Čerčany - Praha
Na początku czerwca postanowiłem kolejny raz odwiedzić stolicę Czech. Tym razem oprócz zaliczania braków w samej Pradze chciałem również pozwiedzać lokalne linie kolejowe w okolicy. Wyruszam w poniedziałek 6 czerwca tradycyjnie pierwszym regio do Raciborza. Na peronie w Dziergowicach żul z piwem ubrany w koszulkę z napisem „Od jutra będę grzeczny”. W Raciborzu mój kibel przechodzi na regio do Wrocławia a ja mam godzinkę czekania. Po peronie wałęsa się jakiś nawiedzony facet, który podchodzi do każdej napotkanej osoby, mówi do niej ‘dzień dobry’ około 10 razy i odchodzi dalej. :-| Do pociągu do Katowic ładuje się grupa dziewczyn ubranych w wojskowe mundury. Ok. 7:30 przyjeżdża kibel z Katowic, którym pojadę dalej. Od tego rozkładu po kilku latach przerwy mogę ponownie dojechać pociągiem do samego Bohumína, bez konieczności robienia z spaceru z Chałupek na autobus. Przejściówka jak za starych dobrych czasów kosztuje 2 zł, jest też kilka ciekawych ofert umożliwiających podróżowanie po kraju Moravskoslezským. Są to Bilet dobowy Kolei Śląskich oraz bilety Silesia Weekend. W praktyce oznacza to, że kupując bilet Silesia Weekend np. Rudyszwałd-Chałupki możemy za śmieszną kwotę podróżować po wcale nie tak małym kawałku wschodnich Czech (i to wszystkimi kategoriami pociągów!). Stan trasy Racibórz-Chałupki ciągle bez zmian czyli wleczemy się żółwim tempem. W Rudyszwałdzie dołączamy się do wyremontowanej niedawno trasy z Rybnika, którą jeżdżą niektóre EC z Warszawy do Czech. W Chałupkach do pociągu wsiada wycieczka ok. 20 osób, co mnie pozytywnie zaskakuje. W Bohumínie mamy 3-minutowe skomunikowanie ‘drzwi w drzwi’ z rychlikiem do Brna, jednak przesiadka jest zbyt krótka, aby pobiec do kasy po bilet. Polski kibel po zmianie czoła wyrusza w drogę powrotną do Katowic. Na pokładzie jakieś 5 osób. Mam trochę czasu, więc udaję się na bohumíński rynek, bo wstyd się przyznać, ale nie miałem jeszcze okazji na nim być. Następnie powracam na dworzec. Podczas oczekiwania na mój pociąg przez perony przejeżdża ciekawy skład – transport wagonów budapesztańskiego metra, które jadą na modernizację do Rosji. Ok. 10:00 lekko opóźniony przyjeżdża EC PRAHA z Warszawy do Pragi z EP09 na czele. Skład jechał przez Chałupki, więc nastąpi zmiana czoła. Gdy z jednej strony odpinany jest polski lok, z drugiej w tym samym czasie podpina się czeski z dodatkowym wagonem kursującym w relacji Bohumín-Praga. W tym właśnie wagonie mam miejscówkę, która do biletu internetowego jest bezpłatna. Jadę podobnie jak ostatnio na Super Akční jízdence Ostrava-Praha za 190 Kč, do której dokupiłem jednorazówkę z Bohumína za 20 Kč. Standard wagonów nie powala, a po naszej stronie prestiżowa spółeczka kasuje za ten pociąg niemałą kasę. Czeskie drużyny też nie są idealne, bo kierpociowa z mojego pociągu przed odjazdem pali papierosa na peronie, tuż nieopodal tabliczki o zakazie palenia… Trasę do Pragi znam dobrze, więc nie będę się nad nią rozwodził. Napiszę jedynie, że od Ołomuńca w przedziale komplet 6 osób i tradycyjnie złapaliśmy niewielkie opóźnienie. W Pradze jestem przed 14:00.
Podczas mojego 2-dniowego pobytu będę poruszać się na bilecie dobowym na Pražską integrovaną dopravę (PID) w wariancie na wszystkie strefy (czyli Praga i dość spore okolice) za 160 Kč. Najpierw trzeba go jednak zakupić więc w tym celu udaję się (co wydawało mi się logiczne) do punktu obsługi PID znajdującego się w ČD Centrum. Okazuje się, że biletu dobowego na cały PID… nie kupię w kasie PID, za to mogę go kupić w kasie ČD. Zostaję odesłany obok do kasjerki, która właśnie rozpoczyna pracę, więc od razu wystawia mi potrzebne bilety i nie muszę stać w długiej kolejce. Dzisiejsze popołudnie poświęcę na zaliczenie 2 lokalek na południe od stolicy: Praha - Vrané nad Vltavou - Dobříš i Vrané nad Vltavou - Čerčany. Mam jeszcze trochę czasu, więc rozglądam się po dworcowych sklepikach. Jest tu między innymi piętrowa księgarnia oraz stoisko z płytami i filmami, gdzie można kupić filmy geograficzne przecenione na 5 Kč. Udaję się na jeden z najdalszych peronów, gdzie zostanie podstawiony mój szynobus. W peronach stoi też EC na węgierskich wagonach oraz RailJet, który niedługo odjedzie do Graz. Moja osobówka to trójczłonowa Regio Nova. Z Prahy hl.n. wyjeżdżamy tunelem w stronę Prahy-Vršovic. Za tą stacją znajduje się baza gdzie stacjonują składy, zaczyna się też nasza linia lokalna. Zaliczamy sporo praskich przystanków, przez pewien czas jedziemy wzdłuż Vltavy. Część pociągów dojeżdża tylko do małej zadbanej stacyjki Vrané nad Vltavou, skąd można pojechać w 2 kierunkach: Dobříš lub Čerčany. Linie rozdzielają się jednak trochę dalej, mają jeszcze wspólny przystanek Skochovice. My kierujemy się w prawo i przejeżdżamy mostem na drugą stronę Vltavy. Pierwsze kilometry trasy wiodą przez dość górzysty teren, momentami przejeżdżamy koło ścian skalnych. Potem okolica robi się coraz łagodniejsza, ale cały czas lekko pofałdowana. Uznałem, że linia jest bardzo ładna, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem co czeka mnie na drugiej trasie. Końcowa stacyjka Dobříš położona jest na skraju miasteczka. Znajduje się tu rampa do załadunku drewna. Dokumentuję stację. Poczekalnia oczywiście czynna i jak w większości pipidówkowych poczekalni znajduje się w niej stolik i krzesła, tutaj akurat w wersji deluxe. Jest też dość ciekawie wyglądająca roślina w dużym wazonie. W drogę powrotną ruszamy o 16:44. Kierownik dziwi się dlaczego od razu wracam. Rozlokowałem się w przedziale dla MK, więc mogę robić fotki przystanków. Na stacji Čisovice dłuższy postój i mijanka więc można wyjść pozwiedzać. Wysiadam na stacji Vrané nad Vltavou, gdzie spotykamy kolejny pociąg do stacji Dobříš. Przed dworcem przystanek, z którego odjeżdża linia autobusowa dowożąca do pobliskiej miejscowości. Na rozkładzie adnotacja, że autobusy oczekują na skomunikowania z pociągami, ale tylko określoną ilość minut. Stacyjka jest na odludziu, pobliskie miejscowości też chyba nie są dość duże, a pociągi przyjeżdżają tu co pół godziny, a na stacji funkcjonuje kasa, automat i pizzeria. To obrazuje przepaść między koleją w Czechach a Polsce. Obok budynku dworca malutki ogródek, w którym znajduje się betonowy zameczek. Mija pół godziny i przyjeżdża kolejna Regio Nova, którą pojadę do stacji Čerčany. Musimy jednak poczekać na lekko opóźniony pociąg przeciwnej relacji, na którym pojawiają się wagoniki Btx i spalinówka. Dobrze, że to badziewie nie trafiło się na moim pociągu. Wracamy do Skochovic, a następnie odbijamy tym razem w lewo. Jedziemy wzdłuż Vltavy i zaliczamy tunel, za którym znajduje się stacja Davle. Im dalej tym linia robi się coraz ciekawsza. Na początku jechaliśmy tuż obok rzeki, z czasem widzimy ją coraz niżej w dolinie zaliczając kolejne tunele a czasem także i jakiś wysoki wiadukt. Są też i ściany skalne, a także jezioro. Trasa do Dobříš wypada jednak blado w porównaniu z tym odcinkiem. Również staram się dokumentować stacje i przystanki.. Dłuższy postój tym razem na zadbanej i zmodernizowanej stacyjce Týnec nad Sázavou. Pod koniec trasy już bardziej stonowane widoki. W pewnym momencie jedziemy tak blisko drogi, że jakiś 'zdolniejszy' kierowca bez problemu mógłby się otrzeć o pociąg. Do Čerčan wjeżdżamy od strony Benešova. Chwilę po naszym wjeździe przemyka bez zatrzymania rychlik do Pragi. Od mojej ostatniej wizyty stacja bardzo się zmieniła. Zniknęły położone na łuku małe peroniki przy budynku dworca, w zamian nieco dalej pojawiły się porządne zadaszone perony z przejściem podziemnym. Ostatni dziś pociąg to City Elefant na osobówce Benešov u Prahy - Praha hl.n. Jedziemy zmodernizowaną magistralą. Koło stacji Říčany mijamy siedzibę firmy o nazwie KASIA. Między stacjami Praha-Uhříněves a Praha-Horní Měcholupy znajduje się terminal kontenerowy. Na głównym praskim dworcu jesteśmy przed 21:00. Słonik po krótkim postoju wyruszy w drogę powrotną do Benešova. Jestem bardzo niemile zaskoczony, że na głównym dworcu w stolicy Czech nie ma darmowego WiFI. Wsiadam w metro, którym jadę na Nádraží Holešovice. Stamtąd 1 przystanek do Ortenovo náměstí i udaję się na nocleg do sprawdzonego już dwukrotnie hostelu Plus Prague. W sezonie letnim ceny oczywiście wyższe, ale i tak trafiłem korzystnie, bo za 2 noclegi zapłaciłem 459 Kč. W pokoju oprócz mnie jeszcze 2 dziewczyny i 4 facetów. Nie mam planu na jutrzejszy dzień, więc po ogarnięciu się idą w ruch wydrukowane tabele z cegły i obmyślam jak tu jutro najkorzystniej pojechać.
DZIEŃ 2 - 7.06.2016.
Praha-Smíchov Na Knížecí - Praha-Zličín - Hostivice - Rudná u Prahy - Hostivice - Kladno - Kralupy nad Vltavou - Neratovice - Praha hl.n. - Praha-Smíchov - Rudná u Prahy - Beroun - Karlštejn - Praha-Smíchov - Praha Masarykovo - Hostivice - Středokluky - Hostivice - Praha-Zličín - Praha-Smíchov Na Knížecí
Plan udało się ułożyć moim zdaniem całkiem dobry i ok. 8:00 opuszczam pokój. Pierwszym punktem programu będzie tzw. Praski Semmering czyli dość widokowa linia w zachodniej części miasta, która wspina się pod górę dużą pętlą, a następnie idzie w kierunku Rudnej u Prahy. W tym celu muszę dostać się na przystanek Praha-Smíchov Na Knížecí. Podjeżdżam tramwajem do Nádraží Holešovice, gdzie przesiadam się na linię metra C. Na stacji przesiadkowej Florenc zmieniam linię na B. Przesiadka wymaga pokonania kilku długich ruchomych schodów i przejścia kilkoma tunelami. Mam obawę czy zdążę na pociąg, bo wyszedłem z hostelu trochę późno. Metrem B jadę do stacji Anděl. Kierując się drogowskazami z symbolem pociągu wychodzę jak się okazuje prawie przy samym przystanku, który był moim celem. Przy peronie stoi już motoraczek 810. Ciężko uświadczyć już motoraka takiego jak dawniej czyli z niskimi skajowymi siedzeniami. Ten jest jeszcze najbardziej zbliżony do oryginału bo ma wymienione tylko siedzenia, natomiast okna i malowanie są po staremu. Obecnie pojazdy te przemalowywane są na niebieski a okna z lufcikami zastępowane normalnymi, które można otwierać. Po odjeździe mijamy nieopodal mały i nieco ukryty peronik funkcjonujący jako przystanek Praha-Smíchov severní nástupiště (na który w sumie nie wiem jak się dostać z miasta), a następnie obok mamy perony podstawowej stacji Praha-Smíchov. Pokonujemy najciekawszy odcinek trasy czyli wspomnianą pętlę, z której jest ładny widok na miasto oraz Vltavę. Obok biegnie estakada tramwajowa trasy na Sídliště Barrandov, którą z pociągu widzimy raz po jednej a raz po drugiej stronie. Po zaliczeniu kilku praskich przystanków jesteśmy na stacji Praha-Zličín, gdzie mamy dłuższy postój i mijankę z motorakiem w przeciwną stronę. Obok znajduje się pętla tramwajowa Sídliště Řepy, a przed budynkiem dworca ciekawa rampa kolejowo-tramwajowa. Kontynuujemy trasą polną linią do węzłowej stacji Hostivice (gdzie jeszcze zawitam dziś kilka razy), a następnie pokonujemy krótki odcinek umożliwiający przejazd do Rudnej u Prahy (znajdującej się na lokalnej linii Praha-Smíchov – Beroun). Spotkają się tu 2 pociągi: ze stacji Beroun do Praha-Smíchov i mój powrotny do Praha-Smíchov Na Knížecí. Tym samym motorakiem powracam do Hostivic. Mam troszkę czekania, jednak nie ruszam się poza stację, bo nie ma tu nic ciekawego. W dalszą podróż udam się kolejną Regio Novą tym razem na pociągu do Kralup nad Vltavou przez Kladno. Trasa trochę w klimatach leśnych. Kladno to miasteczko, w którym znajduje się kilka stacji kolejowych i kończy tu bieg sporo pociągów z Pragi. W szczycie pociągi dojeżdżają tu nawet co 20 minut. Ja dojeżdżam do samego końca czyli do Kralup nad Vltavou. Jest to duża stacja znajdująca się na magistrali Praha - Ústí nad Labem - Děčín. Część peronów jest położona na łuku. Stacji nie tknęła modernizacja, więc perony wyglądają mało korzystnie, podobnie jak hol dworca, w którym z powodzeniem funkcjonują pragotrony, których u nas już prawie nie ma (nie mylić z bydgoszcztronami). Robię krótki spacer po najbliższej okolicy dworca, gdzie znajduję kilka całkiem ładnie wyglądających budynków. Przede mną teraz kolejna linia lokalna: Kralupy nad Vltavou – Neratovice. Mam ją zaliczoną częściowo (do stacji Úžice), bo wtedy trafiłem na nieplanowaną KKA w związku z wypadkiem. Jedziemy pojedynczym motorakiem bez drużyny. Na trasie raczej nic ciekawego. W Neratovicach dłuższa przerwa, a motorak wyruszy niedługo z powrotem do Kralup. Idę obejrzeć miejscowość. Trafiam na szkołę, której logo jest dziwnie podobne do logo pewnej polskiej instytucji, przez wielu niezbyt lubianej. Kawałek dalej odbywa się kiermasz książek na świeżym powietrzu, który sobie oglądam. Stojący obok mnie mężczyzna kupuje album o Hitlerze. Gdy zbliża się godzina odjazdu mojego pociągu powracam na stację. Najpierw przyjeżdża pociąg w przeciwnym kierunku zestawiony z wagonu silnikowego oraz doczepki. Mój pociąg to sam wagon silnikowy. Jedziemy niezelektryfikowaną linią, z której korzystają m.in. rychliki Praha-Tanvald. Na stacji Praha-Satalice dostrzegam tablicę z ozdobnym pismem gdzie dyżurny wpisuje (albo wpisywał w przeszłości) wielkość opóźnienia pociągu w danym kierunku. Dojeżdżam do Prahy hl.n.
Zaglądam do holu dworca, a następnie dosłownie w ostatniej chwili (w momencie robienia zdjęcia kierownik podawał już odjazd ) wskakuję do City Elefanta jadącego do Prahy-Radotín. Podjeżdżam nim na dworzec Praha-Smíchov. Czas, który mam wykorzystuję na zjedzenie ‘obiadu’, którym jest kawałek pizzy oraz na zwiedzenie stacji i budynku dworca. Następnie wsiadam w Regio Novę do stacji Beroun przez Rudną u Prahy. Tą trasą kursuje kilka par pociągów lokalnych jednak terminy na niektórych odcinkach są tak ustalone, że wcale nie jest łatwo trafić w pociąg, którym można przejechać trasę w całości. Po wyjeździe odbijamy w prawo i przejeżdżamy pod estakadą tramwajową na Barrandov. Podczas jazdy ponownie odwiedzam węzełek Rudná u Prahy, gdzie już dziś byłem. Na fotkę załapuje się stacyjka Vráž u Berouna. Na stacji Beroun-Závodí dołączamy się do linii z Rakovníka i docieramy na główną stację Beroun. W pobliżu torów znajduje się ściana skalna. Tutaj również perony i budynek nie tknięte remontem, dość ładnie jest za to na placu przed budynkiem. Odjeżdża właśnie rychlik do Pragi, ale ja na bilecie PID mogę korzystać tylko z pociągów Os i Sp. Ale nie będę długo czekać, bo na większości tras wylotowych z Pragi osobówki jeżdżą co pół godziny (a do Kladna chyba jeszcze częściej). Na osobówce przyjeżdża podwójny City Elefant, bo jest to pora popołudniowych powrotów z Pragi. Z powrotem w składzie będzie luz, bo jadę w przeciwpotoku. Ruszamy o 15:15. Na stacji Karlštejn ciekawostka: peronowa wypożyczalnia książek. Wysiadam ponownie na dworcu Praha-Smíchov. Z kolejowych rzeczy mam do zaliczenia jeszcze odcinek Hostivice-Středokluky, który jest fragmentem linii Hostivice-Podlešín, ale całość da się zaliczyć tylko w weekend, a nie wiem kiedy będę mieć okazję być w Pradze w dzień wolny. Do Hostivic udam się osobówką z dworca Praha Masarykovo, ale mam jeszcze dużo czasu, więc najpierw uzupełnię brak tramwajowy Anděl-Kavalírka. Podczas mojej ostatniej wizyty na tym odcinku odbywał się remont i trzeba było pokonać go autobusem, który dowoził na wahadłowy tramwaj docierający do pętli Sídliště Řepy. Z dworca Smíchov do węzła Anděl podjeżdżam metrem. Następnie tramwaj 9-ka. Zaliczam brakujący odcinek linii tramwajowej dojeżdżając do przystanku Kotlářka. Tam szybko przesiadam się na 16-kę, którą powracam. Kolejna przesiadka następuje na 14-kę. Docieram nią bezpośrednio do dworca Masarykovo. Do odjazdu około pół godziny, więc kupuję sobie 2 párki v rohlíku i zwiedzam tą czołową stację. Mimo że stacja jest czołowa kończą tu bieg zwykłe składy wagonowe z Děčína. Mechanik jednego takiego składu po zakończeniu jazdy zabiera się za mycie przedniej szyby w lokomotywie. Perony dość obskurne, dworzec również nie powala. Swego czasu były plany likwidacji tej stacji i przeniesienia wszystkiego na hl.n. ale chyba dobrze, że wycofano się z nich bo ruch na obu dworcach jest ogromny. Na peronie spotykam stary czeski kibel zwany żabą. Pisałem już ostatnio, że jest to pociąg o standardzie naszego EN57 jednak w środku te składy są już bardzo zapuszczone. Wyjeżdżam o 17:30 Regio Novą do Kralup nad Vltavą przez Kladno. Ponownie dojeżdżam do Hostivic gdzie czeka już motorak do stacji Středokluky. Niebieski i z normalnie otwieralnymi oknami, co mnie bardzo cieszy, bo z powrotem pojadę nim do samej Pragi i to przez Semmering. Na razie zaliczam lokalną linię, na której fragmencie jest tylko 5 par pociągów, a całość jak już wspominałem można zaliczyć tylko w weekend 2 parami pociągów. Odbijamy w prawo i oddalamy się od pozostałych 2 linii (do Kladna i Rudnej u Prahy). Pierwszym przystankiem jest Jeneč zastavka. Co ciekawe znajduje się on tuż obok stacji Jeneč na linii do Kladna, do której ponownie się zbliżyliśmy i przez moment jedziemy równolegle do niej. Zastanawiające jest dlaczego moja linia nie mogła odgałęziać się dopiero tu, tylko musiała to zrobić od razu za Hostivicami i iść zupełnie innym przebiegiem. Jedziemy głównie przez pola a w oddali widać praskie lotnisko, które mam zamiar obejrzeć sobie jutro. Do stacji końcowej znajdującej się na odludziu dojeżdżam tylko ja. Podczas robienia zdjęć zostaję obszczekany przez pieska dyżurnej ruchu. Mechanik w pewnym momencie chyba postanowił mnie nastraszyć, bo zamknął drzwi i ruszył w kierunku Hostivic (jest to ostatni pociąg w dobie), ale ja nawet nie zareagowałem, bo widziałem, że jeszcze nie ma godziny odjazdu i podanego semafora. Motorak zatrzymał się kawałek dalej. W drodze powrotnej pociąg również na większości trasy prywatny. Nie wysiadam w Hostivicach tylko jadę dalej. Na stacji Praha-Zličín według rozkładu mamy połączyć się z drugim motorakiem i wspólnie dotrzeć do Pragi. I tak się dzieje, jednak mech przychodzi i każe się przesiąść do pierwszego pojazdu z czego jestem baaardzo niezadowolony, bo tamten ma uchylne okna, a za chwilę będzie najciekawszy odcinek. Uciekł mi przez to np. ładny widok na Vltavę i statek ale jakieś zdjęcia udało się zrobić. Po przejechaniu najbardziej widokowego odcinka mijamy perony dworca Praha-Smíchov oraz ten śmieszny peronik severní nástupiště. O 19:15 meldujemy się na przystanku Praha-Smíchov Na Knížecí.
Dzień się jeszcze nie skończył, więc uzupełnię teraz 2 braki tramwajowe, które mi zostały. Gdy tylko opuściłem stację natychmiast podjechał tramwaj, więc ekspresowo wsiadam (z roztargnienia zapomniałem jaki numer linii ). Dojeżdżam do przystanku Hradčanská, gdzie przesiadam się na 1-kę, którą pojadę na Sídliště Petřiny. Podczas mojej ostatniej wizyty cała ta trasa była w remoncie. Na pętli kilka zdjęć. W drogę powrotną udaję się 18-ką. Docieram do przystanku Malostranská. Wracam się teraz do znajdującej się nieopodal pętli, po której tramwaj wspina się pod górę. Aby tam się dostać muszę przejść ciemną zalesioną ścieżką po schodach. Po nieprzyjemnym zapachu można wywnioskować, że miejsce to służy jako toaleta dla żuli. W sumie nie była to najlepsza decyzja, bo dużo prościej było wysiąść na przystanku Chotkovy sady i podejść do punktu widokowego od góry. Widok jest bardzo ładny, szczególnie o tej porze dnia, gdy zachodzące słońce oświetla praskie budynki. W dole można też obserwować tramwaje, które po objechaniu pętli przejeżdżają obok mnie. Nie wracam już śmierdzącą ścieżką, tylko z przystanku Chotkovy sady zjeżdżam tramwajem, a następnie z pomocą metra docieram do stacji Muzeum. Można tu przesiąść się na tramwaj, jednak trzeba znaleźć tunelik, którym można na niego dojść. Wsiadam w 11-kę. Przy ostatnich resztkach dnia zaliczam ostatni brakujący mi odcinek czyli Bruselská-Otakarova. Podczas ostatniej wizyty ten odcinek również był w remoncie, ale dzięki temu było mi dane zaliczyć nieużywany w ruchu planowym trójkąt torowy Zvonařka. Trasa wiedzie z górki, po drodze mamy przystanek Nuselské schody, ale nie mam czasu by obczaić co to dokładnie za schody i gdzie prowadzą. Wysiadam na Náměstí Bratří Synků i kolejną 11-ką powracam do Muzeum. W drodze na metro zakupuję kolejny kawałek pizzy. Metrem udaję się na Nádraží Holešovice. Tym razem wychodzę po drugiej stronie stacji metra i zaglądam na chwilę na dworzec Praha Holešovice, który nie jest typowym dworcem, a kasy i hol znajdują się w tunelu (coś podobnego jak w Sosnowcu Głównym). Na całym dworcu nie ma absolutnie żywego ducha. Innym tunelem kieruję się na przystanek tramwajowy. Okazuje się, że będę musiał długo czekać, więc ten jeden przystanek przechodzę sobie pieszo. Po drodze mijam coś co przypomina perpetuum mobile. Jest również sklep, na którym namalowane są różne absurdalnie wyglądające obrazki. Niektóre z nich z motywem kolejowym. Szczególnie zwróciłem uwagę na kowboja na peronie stacji Praha Holešovice walczącego z dziwnym potworem wyłaniającym się zza pociągu. Pieszo docieram do hostelu. Dzisiaj luz, bo po przyjściu w pokoju zastaję tylko jedną skośnooką dziewczynę (była też poprzedniej nocy). Późnym wieczorem dołącza jeszcze jeden facet.
Dzisiejszy dzień spędzę już w samej Pradze na zaliczaniu różnych ciekawych rzeczy. Wyruszam jak zawsze tramwajem z Ortenovo náměstí. Tym razem 14-ka. Docieram do przystanku Vltavská. Metrem C podjeżdżam na Florenc. Zaczyna tu bieg ciekawa linia autobusowa – 194, która będzie pierwszym punktem programu. Jest to linia obsługiwana małym busikiem, która kluczy po ciasnych uliczkach starego miasta, w tym przejeżdża przez Staroměstské náměstí. Można więc wygodnie siedząc obejrzeć część starówki. W niektórych miejscach na uliczkach jest tak ciasno, że nawet nasz mały busik miewa problemy z przejechaniem. Przejazd trwa pół godziny i kończy się tam gdzie się zaczynał czyli na węźle przesiadkowym Florenc. Teraz zaliczę ostatnią brakującą mi linię metra czyli B. Najpierw obieram kierunek wschodni czyli Černý Most. Wysiadam jednak chwilę wcześniej – na stacji Rajská zahrada. Stacja znajduje się już na powierzchni i jest dwupoziomowa czyli perony dla obu kierunków znajdują się jeden pod drugim. Podobna stacja jest w Wiedniu (Stubentor). Niestety nie udało się trafić na moment, że dwa pociągi przyjechały w tym samym czasie. Ostatni odcinek linii poprowadzony jest w tunelu nad ziemią. Na końcowej stacji krótki rekonesans. Obok przebiega dwupasmowa ruchliwa droga, zapewne jakaś wylotówka z miasta. Wyruszam w drugą stronę i tym razem przejeżdżam całą linię aż do końcowej stacji Zličín. Na zachodnim odcinku też są miejsca, gdzie metro poprowadzone jest na powierzchni, a przez ściany tunelu prześwituje światło dzienne. Stacja metra Zličín połączona jest z dworcem autobusowym. Udam się teraz na praskie lotnisko, na które zawiezie mnie przegubowy autobus linii 100. Zaraz po odjeździe zostają podane komunikaty, z którego terminala odbywają się które loty. Jedziemy fragmentem autostrady, dzięki czemu szybko przemieszczamy się z południa na północ miasta. Przy dojeździe do lotniska jeszcze raz zostają podane komunikaty co skąd lata. Najpierw mijamy terminal, z którego odprawia się tylko jakieś specjalne loty, a następnie 2 ogólnodostępne. Autobus kończy bieg kawałek dalej na parkingu, który pełni funkcję pętli. Wracam się kawałek i oglądam sobie oba terminale, które są ze sobą połączone. W obu spory ruch. Lotnisko opuszczam autobusem linii 119. Linia jedzie północno-zachodnim skrajem miasta. Wysiadam przy pętli Divoká Šárka, aby dalej kontynuować jazdę tramwajem, bo akurat tą linię tramwajową zaliczałem tylko w jedną stronę. Wspominałem już, że pętla ta jest nietypowa, bo tramwaje różnych linii objeżdżają ją w różnych kierunkach. Odjeżdżam 26-ką, bo trafiła się jako pierwsza. Chcę jechać na Ujezd, aby przejechać się lanovą dráhą na Petrin. Muszę więc złapać gdzieś linię, która się tam kieruje. Szczęśliwie pojawiła się za nami od razu w pierwszym możliwym miejscu (Vítězné náměstí), więc od razu przeskakuję na 20-kę. Przez pętlę (po której wałęsałem się wczoraj), tunelik oraz Malostranské náměstí docieram do Újezdu. Podchodzę pod górkę do dolnej stacji lanovej dráhy. Nad torem jest mały wiadukcik. Dołączam do garstki ludzi czekających w niewielkim holu. Przed wejściem obsługa sprawdza czy posiada się bilet, jest też kasownik, w którym można go skasować. Następnie na schodkowym peronie czekamy na przyjazd kolejki. Szybka zmiana kierunku i jedziemy w górę podziwiając piękny widok na Pragę. Po drodze jest mijanka oraz stacyjka Nebozízek. Gdy jeden wagonik stoi na stacji środkowej, drugi w tym samym czasie musi stać na szlaku. Jeszcze kilkaset metrów i osiągamy stację górną Petřín. Chwilę rozglądam się po okolicy, a następnie zjeżdżam na dół.
Chciałem teraz zaliczyć jeszcze tramwaj wodny, ale niestety nie starczy mi już czasu. Zaliczyłem go 28 lipca podczas wycieczki z Kasią w celu zwiedzania miasta. Nie będzie z niej oddzielnej relacji, więc dołączam go do tego materiału. Okazała się nim maleńka łódeczka z silniczkiem. Na tyle mała, że płynąc można zanurzać sobie rękę w Wełtawie. Obsługuje ją sternik w marynarskiej czapeczce. Takich promów jest kilka w różnych częściach miasta. Funkcjonują one normalnie w ramach komunikacji miejskiej, więc na łódeczce znajduje się kasownik (taki sam jak w autobusach czy tramwajach), a bilet można zakupić u sternika. My wybraliśmy najdłuższą trasę. Wsiedliśmy na przystanku Výtoň (który jest w środku trasy) i przepłynęliśmy do przystanku Náplavka Smíchov. Następnie z powrotem przez Výtoň popłynęliśmy na drugą końcówkę - Císařská louka. Tutaj dłuższa przerwa w czasie, której sternik po zacumowaniu łódki udaje się do kanciapy. W okolicy nie stwierdziliśmy nic ciekawego, więc od razu najbliższym kursem popłynęliśmy z powrotem do przystanku Výtoň, gdzie można przesiąść się na tramwaj.
No a teraz wracamy do czerwca i przystanku Újezd, gdzie wysiadłem z lanovej dráhy. Tramwajem 22 jadę do przystanku I.P. Pavlova. Następnie metrem podjeżdżam na dworzec główny. Zaglądam jeszcze szybko do sklepików, zakupuję 3 filmy po 5 koron (o Berlinie, przyrodniczych gigantach Europy oraz Republice Południowej Afryki), a następnie wsiadam w Pendolino do Ostravy. Bilet to oczywiście Super Akční jízdenka (225 koron). Podczas jazdy jak zawsze dostaję wodę i gazetę. Niestety zmienił się portal pasażera, na który wchodzi się po połączeniu z WiFI. Nie odnalazłem już widoku z kabiny maszynisty. Znów łapiemy małe opóźnienie i zostaje podana informacja, że rychlik do Luhačovic będzie oczekiwać na nas w Ołomuńcu. Na wjeździe do Ołomuńca kierownik przekazuje jeszcze informację, na którym peronie oczekuje rychlik. W Ostravie jestem o 17:00. Spotykam się tu z koleżanką ze studiów Sandrą i jej chłopakiem Tomem. Tramwajem jedziemy do przystanku Křižíkova i idziemy do pobliskiej knajpki, gdzie spędzamy trochę czasu. Następnie powracam na dworzec. Dzięki temu, że pociągi do Polski jeżdżą znów z Bohumína, mogłem być w Ostravie godzinę dłużej. Osobówka do Suchdolu nad Odrą. Do Bohumína podjeżdżam rychlikiem z Brna. Polski kibelek oczekuje już przy peronie 1A. Na tablicach kierunkowych jest jako pociąg do Raciborza, jednak w zapowiedziach i na wyświetlaczach peronowych mamy Katowice (skład faktycznie przechodzi w Raciborzu na pociąg do Katowic). Do pociągu znów ładuje się wycieczka. U kierownika zakupuję przejściówkę. Tuż przed naszym odjazdem na stację ma wjechać Pendolino z Pragi, jednak ma kilka minut opóźnienia. Nam również wypisują 5 minut w plecy. SC zatrzymuje się przy tym samym peronie, ale nikt się z niego nie przesiada. Stoimy jeszcze dłuższą chwilę, a następnie wyjeżdżamy do Polski. Możliwe, że powód opóźnienia był inny i wcale nie było to skomunikowanie z SC (zresztą ja nie zaryzykowałbym takiej przesiadki na ostatni w dobie pociąg do domu). W Chałupkach wsiada 5 osób. Ponieważ w Raciborzu mam tylko 5 minut na przesiadkę zgłaszam skomunikowanie. Otrzymuję informację zwrotną, że mają czekać. Do Raciborza wjeżdżamy na styk, więc szybko przebiegam do kędzierzyńskiego kibla. Mechanik stwierdza, że zdążyłem w ostatniej chwili, więc nie wiem czy żartował czy nie wiedział, że ma czekać na skomunikowanie. W Kędzierzynie jestem ok. 20:30, chwilę po mnie wjeżdża skomunikowany z nami kibel Gliwice-Wrocław.
Noclegi w Pradze są tak tanie, że nie ma sensu męczyć się w nocnych pociągach tylko lepiej obudzić się rano wypoczęty na kolejny dzień zwiedzania i zaliczania.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum