ET87, ta ścieżka rowerowa kończy się w Pławnej, mniej więcej w połowie drogi z Lwówka do Lubomierza.
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Dziekuję Noema. Zawsze śmigałem na trasie JGóra - Wleń/Wojciechów - Lwówek, z Pławnej w kierunku Lubomierza jakoś nigdy mnie nie poniosło. Czas to nadrobić.
Noema, No właśnie. Z Lwówka do dawnego dworca Pławna Średnia czyli w terenie równym gdzie łatwo takie rzeczy zrobić. W przypadku 283 taki równy teren jest między Wleniem a Lwówkiem. Skoro da się na starotorzu zrobić ścieżkę rowerową to da się też drogę. Właśnie dla zapewnienia potrzeb komunikacyjnych takiego Marczowa czy Dębowego Gaju gdzie wszystkie drogi dojazdowe mają szerokość 4 i wiodą pionowo w górę lub pionowo w dół teren należało by tak wykorzystać by jak najowocniej przysłużył się lokalnej społeczności.
Wielokrotnie wnioskowałem za lat jeszcze w miarę normalnej kolei na 283 o jakiś pociąg pracowniczy. W odpowiedzi UMWD zawsze otrzymywałem odpowiedź że z Marczowa są liczne połączania PKS do Jeleniej Góry czy Bolesławca z przystanku Marczów 1. A to jest szczyt hipokryzji bo gdzie jest ów Marczów 1 ?- 3 km od rogatek wsi przy nieoświetlonej drodze w środku lasu ! Piszę rogatek bo Marczów jest łańcuchowy i do drugich rogatek wsi robi się już 7 km. Czy to jest normalne że ludzie muszą pokonywać takie odległości. Pisałem już że jeśli wylano by tu asfalt to do Wlenia jest 5 km obecnie dragami minimum 9 więc niemalże dwukrotnie więcej. To samo dotyczy Lwówka Śląskiego. Starotorzem jest 9,5 km drogą 16.
Czasem trzeba widzieć coś poza czubkiem własnych nosów. W miastach w miejscach gdzie ludzie wydeptują "ścieżkę na skróty" do supermarketu zaraz powstają w tych miejscach chodniki. Dlaczego od nas oczekuje się że będziemy się dostosowywać do dyrektyw z Wrocławia dla którego nie jesteśmy żadnym partnerem w grze. Dlaczego mamy godzić się na utrzymanie złomowiska pokolejowego przeobrażającego się pomału w fabrykę chwastu?!My tu żyjemy i to przede wszystkim nasze grunty (bo to grunty publiczne) więc warto pozwolić samorządom wykorzystać je tak jak by tego chciały.
Owszem mamy świadomość tego że jest to droga bez powrotu, ale lepsze takie wyjście niż stanie w miejscu przez kolejne dekady.
Co do zarzutu robertrush przestałem się tam wypowiadać już bardzo dawno dawno temu. IK jest jedynym miejscem gdzie jeszcze czasem zabieram głos. Pozdrawiam
A kto i za czyje pieniądze według Ciebie miałby taką drogę wybudować? Pominę kwestię przepisów, bo to osobna kwestia, która na starcie ten projekt obala.
To już ani moje ani Twoje bystrzak2000 zmartwienie. W Urzędach są ludzie którzy już tematem się zajmują. Propozycji jest wiele i nie jest przesądzone że trakt wzdłuż Bobru pozostanie szlakiem żelaznym
My tu żyjemy i to przede wszystkim nasze grunty (bo to grunty publiczne) więc warto pozwolić samorządom wykorzystać je tak jak by tego chciały.
Czy Waszeci epoki sie nie pomyliły? Może zrozumiem pojęcie "nasze grunty" - jeśli płacicie za nie podatki, ale "grunty publiczne"? Nie słyszałem o takich. Nawet jeśli odbywa lub odbywał się po nich transport publiczny to nie są to grunty publiczne. Mają właściciela (najczęściej to Skarb Państwa), mają administratora (zarządcę) i WY (cokolwiek to oznacza) nic na nich zrobić nie możecie. Może gdy WY (cokolwiek to oznacza) nabędziecie prawo dysponowania nieruchomością, to sobie zaordynujecie budowę autostrady lub kosmodromu, w ostateczności ścieżki rowerowej, o ile jest to zgodne z MPZP i po spełnieniu pewnych innych warunków. Na razie to - marzył indor o niedzieli...
Sądzę, że chodziłoby o przejęcie gruntów przez gminę i wówczas to byłby gminne grunty zarządzane przez lokalny samorząd. Teraz należą do PLK?
Żeby była jasność, jestem przeciwny likwidacji linii kolejowych, a już z całą pewnością przeciw likwidacji na rzecz ścieżek rowerowych, to jak kupić 32-calowy telewizor najnowszej generacji tylko po to aby oświetlał pokój - niby się sprawdzi, ale to niegospodarne.
Marcel Hans, więc lepiej, żeby nieczynne linie kolejowe stały odłogiem przez kilkadziesiąt lat (albo na wieczność) i lokalna społeczność nic z tego nie miała?
Jeśli szanse na odbudowę linii i wznowienie ruchu pasażerskiego są zerowe to taką linię należy rozebrać (zanim zrobią to złomiarze!) i przerobić na drogę samochodową lub rowerową. A jeśli przyszłe pokolenia zechcą mieć w tym miejscu kolejkę to ją sobie zbudują.
Nie oszukujmy się, w dobie samochodów (dziś prawie każdy go ma, jak komórkę) stricte lokalne, boczne linie kolejowe, łączące wioski i niewielkie miasteczka powiatowe nie mają sensu. Nie wygenerują potoku pasażerów na dyle dużego, żeby utrzymywanie takiej linii było ekonomicznie uzasadnione. Ludzie chętnie korzystają z kolei, ale tam gdzie pociągi jeżdżą szybko i często, gdzie drogi kołowe są zakorkowane, gdzie jest wiele zakładów pracy, szkół, uczelni, urzędów etc. Takie linie mają potencjał.
_________________ Gdyby głupota umiała latać, LOT miałby poważnego konkurenta w postaci PKP.
Sądzę, że chodziłoby o przejęcie gruntów przez gminę i wówczas to byłby gminne grunty zarządzane przez lokalny samorząd. Teraz należą do PLK?
To nie wygląda tak prosto, w jednym kroku nie da się tego przeprowadzić.
Ponieważ Bonifas pisze "W Urzędach są ludzie którzy już tematem się zajmują" , więc nie będę się wcinał miedzy wódkę a zakąskę, poczekamy na efekty. Może się B. pochwali lub będzie w publikatorach.
@Ralny
Wiadomo, że takie decyzje muszą być zawsze podejmowane indywidualnie, jednak w Polsce w ostatnich latach często likwiduje się linie kolejowe, których byt miałby sens, gdyby poprawić ich parametry lub zadbać o dostosowanie do potrzeb czy to pasażerów czy firm prywatnych (mimo wszystko kolej to także transport towarów). Trzeba się mocno zastanowić, czy dana linia na pewno już nie ma racji bytu, czy akurat nie mamy na nią pieniędzy, pomysłu, więc weźmy dotację i zróbmy ścieżkę rowerową.
Nie jest prawdą, że każdy Polak ma samochód. Są całę grupy ludzi, którzy z samochodów nie korzystają, bo nie mogą (są też i tacy, którzy nie chcą, np. w wielkich aglomeracjach, ale to inny temat), nie zawsze też można własnym samochodem gdzieś pojechać (a to naprawa, a to coś innego). Kwestia tego, czy linia kolejowa może stanowić sposób na zapewnienie dobrej komunikacji zbiorowej dla mieszkańców przy założeniu jej dobrego stanu, jeśli nie (bo np. przebiega zbyt daleko od centrów miejscowości, bo jest znacznie dłuższa niż drogi utwardzone), a równocześnie nie ma żadnych zapatrywań na jej wykorzystanie w transporcie towarowym (brak żadnego dużego zakładu pracy w pobliżu linii), wówczas można zlikwidować.
No to prawdziwe sku........o wrocławskich oszołomów oczadziałych dymem jaworzyńskiej Tkt-tki.
Z jednej strony podważali i wyśmiewali rozpaczliwe próby lokalnych samorządów i działaczy zmierzające do pozyskania środków finansowych na remont linii. Twierdzili wówczas iż 70-80 mln to za dużo to za drogo na remont czynnej przecież linii, a z drugiej strony remont trasy przez jugowickie lasy jest jak najbardziej potrzebny i pożądany bez względu na koszty, mimo iż ostatni pociąg pojechał tam w 1989 roku i nie cieszył się wówczas oszałamiającą frekwencją. Niemniej jednak lwówecką sobie "zaliczyli" z jaką bądź prędkością a Jedliny nie i to jest ból prawdziwego oszołoma, że kolorkiem sobie trasy na mapce nie pociągnie.
Wracając do tematu, to pas wywłaszczenia pod tor kolejowy to koło 8m, a jak się zerwie koronę powiedzmy 1 m nasypu to się okaże iż mamy do dyspozycji nie 3 a 5 metrów.
Jeśli gminy przejmą linię to ich słabość finansowa nie pozwoli na odbudowę i prowadzenie ruchu kolejowego, jednak można będzie zrobić całkiem wygodną drogę lokalną powiedzmy z zakazem wjazdu pojazdów ciężarowych i większych autobusów.
Nie oszukujmy się, w dobie samochodów (dziś prawie każdy go ma, jak komórkę) stricte lokalne, boczne linie kolejowe, łączące wioski i niewielkie miasteczka powiatowe nie mają sensu. Nie wygenerują potoku pasażerów na dyle dużego, żeby utrzymywanie takiej linii było ekonomicznie uzasadnione.
W przypadku ruchu pasażerskiego nie można patrzeć wyłącznie z punktu widzenia rachunku ekonomicznego, gdyż lokalny transport pasażerski z z natury jest deficytowy. Czy linie lokalne nie mają sensu? W Polsce z reguły nie mają, bo przy 3-4 parach pociągów na dobę mieć nie mogą. Jednak wystarczy popatrzeć za naszą południową granicę i tam nagle ten sens się odnajduje.
Agonia linii lokalnych w Polsce trwała już od dobrych kilkudziesięciu lat i sromotny upadek był tylko kwestia czasu. Przede wszystkim PKP nigdy nie były przygotowane do obsługi takich linii. Na większości z nich królowały ciężkie trzyosiowe lokomotywy spalinowe ciągnące po 2 wagony. Do tego dochodził kiepski rozkład jazdy nie uwzględniający potrzeb pasażerów. Ale to już ogólny polski problem, że komunikacja publiczna jest w większości przypadków na żenująco niskim poziomie, więc ludzie zostali zmuszeni do zakupu samochodów i do codziennego z nich korzystania. Ten stan rzeczy powoli się zmienia, ale kilkudziesięciu lat zaniedbań w kilka lat się nie nadrobi.
romun napisał/a:
Twierdzili wówczas iż 70-80 mln to za dużo to za drogo na remont czynnej przecież linii, a z drugiej strony remont trasy przez jugowickie lasy jest jak najbardziej potrzebny i pożądany bez względu na koszty, mimo iż ostatni pociąg pojechał tam w 1989 roku i nie cieszył się wówczas oszałamiającą frekwencją.
Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Każdy ZIT miał możliwość dowolnego wyboru inwestycji. Wałbrzych wybrał sobie Kolej Doliny Bystrzycy (pomijając wątpliwy sens tej inwestycji), a Jelenia Góra wybrała sobie nowe przystanki na terenie miasta.
romun napisał/a:
Wracając do tematu, to pas wywłaszczenia pod tor kolejowy to koło 8m, a jak się zerwie koronę powiedzmy 1 m nasypu to się okaże iż mamy do dyspozycji nie 3 a 5 metrów.
A co jak nie ma nasypu, tylko przekop? A co z obiektami inżynierskimi? Jak spojrzy się na to dokładniej, to koszt budowy drogi o sensownych parametrach śladem zlikwidowanych linii kolejowych wcale nie będzie wiele niższy od modernizacji tejże linii.
A kto mówi że na całym odcinku... Pod asfalt nadaje się wyłącznie odcinek Wleń- Lwówek gdzie takowych nie obiektów nie ma. Koszt inwestycji wcale nie taki duży jeśli rozbije się go na Gminy (8km drogi Wleń i 8km Lwówek), a korzyści społeczne płynące z inwestycji ogromne. Przez wyborców taka inwestycja była by pożądaną i docenioną zwłaszcza że w 2018 roku wybory i czymś trzeba się wykazać.
Gminy na remonty/ dostosowanie takich gruntów otrzymują dotację z UE bo robią je jako dojazdy do pól uprawnych, także z dotacją nie było by żadnych problemów- to jest akurat najmniejszy problem. Szkopuł tkwi ws oddania gruntów przez PKP do lokalnych magistratów i tu mogą być samorządom kłody rzucane pod nogi
To i tak wychodzi 16,5 kilometra. Wiesz w ogóle ile kosztuje wybudowanie kilometra drogi? A tutaj nie będzie wcale tak łatwo, bo nasyp i tak trzeba poszerzyć, by uzyskać minimalną wymaganą przepisami szerokość drogi. Ii nagle się okaże, że remont całej linii kolejowej byłby niewiele wyższy.
Wg obowiązujących przepisów MSD Gminnej = 3,5 m więc wcale nie trzeba było by za wiele ścinać. Więcej we Wrocku przez śmietniki ścinacie brukową kostką na Biedronkę niż kosztowała by ścinka i budowa drogi w ramach programów gminnych w granicach działki obecnego torowiska. Tyle w temacie, kończę dyskusję!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum