[Noema]

Fejzbuk zatrząsł się w posadach z oburzenia, ponieważ PKP Intercity sprzedało bilety z rezerwacją na IC relacji Lublin - Kraków, a pociąg przyjechał bez czterech wagonów i ludzie skakali sobie do oczu, ponieważ obsługa podmieniła kartki na wagonach udając, że to inny wagon. Do tego doszło sprzedanie po kilka biletów na to samo miejsce, upał i w efekcie niemal wybuchła rewolucja na peronie.

https://www.o2.pl/informacje/gdzie-godnosc-pasazera-afera-po-podrozy-pociagiem-pkp-intercity-7186782154418784a

A propos traktowania pasażerów przez PKP Intercity, w sieci trafiłam na ciekawy komentarz anonimowego internauty, który cytuję w całości:

No cóż, osobiście uważam że nie ma nic bardziej parszywego niż spółka PKP Intercity właśnie. Tam się potwierdza stara jak świat prawda: ojciec porządny, matka porządna a syn kolejarz. To co te chamskie Janusze tam odpierdalają to się w pale nie mieści. Albo się drzwi w tym gównie same w czasie jazdy otwierają i może wyssać kogoś na zewnątrz, albo nie otwierają w ogóle na stacji. Pół roku temu to miałem taką akcję że chyba nikt mi nie uwierzy – kupiłem bilet Szczecin – Poznań – jakiś tajemniczy „bez gwarancji miejsca do siedzenia” cokolwiek to kurwa znaczy, bo pociąg objęty „całkowitą rezerwacją miejsc” no ale chuj wsiadam. Wszędzie nabite jak stodoła po dożynkach, ludzie spłaszczeni nawet na korytarzach, ale jeden wagon pusty. Na samym końcu. No to wbijam do niego i w kompletnie pustym przedziale zajmuję sobie pod okienkiem miejsce. Po chwili zjawia się syn kolejarz od tatusia i mamusi i mi mówi że muszę opuścić ten wagon. Pytam go dlaczego – w sensie czy jest tu jakaś rezerwacja? Bo nie widać żadnych kartek albo chętnych. On że nie. No to pytam co jest – może to jakiś „przedział służbowy”? On że nie. No to pytam o co chodzi. Syn kolejarz tatusia i mamusi, mówi wówczas że ten wagon jest to wagon pierwszej klasy. No to zdębiałem – wystawiam głowę na korytarz upewniam się ze wszędzie wymalowane są dwójki. Mówię mu że to jest wagon drugiej klasy i to wynika z jego fabrycznych oznaczeń. On że ten wagon został uznany jako pierwszej klasy. Ja pytam przez kogo on tak został uznany bo nie widać nigdzie opiekującego się nim psychiatry. On że przez niego i resztę tej tak zwanej „drużyny konduktorskiej”. Poprosiłem w takim razie żeby sprowadził kierownika pociągu i tej drużyny, bo ja nie jestem psychologiem i nie będę mu w stanie pomóc widząc aż takie poważne problemy z akceptacją istniejącej rzeczywistości. Przyszedł z kierownikiem i tamten to samo: że ten wagon w tej trasie został uznany jednomyślnie przez całą obsługę za wagon pierwszej klasy. Nie pytałem czy maszynista brał udział w tych ustaleniach z obawy że zamiast po dwóch szynach pojedzie po jednej, tylko pokazałem im palcem dwójkę wymalowaną na drzwiach do przedziału. Oni swoje, że powinienem go opuścić i się upchnąć do tamtych wagonów przepełnionych. No to pokazałem im jeszcze raz bilet i powiedziałem że skoro oni wagon drugiej klasy uznali sobie jednogłośnie za wagon pierwszej klasy to ja jednogłośnie uznałem mój bilet drugiej klasy za bilet pierwszej klasy. I co mi pan zrobi? Oni że wezwą policję. Ja żeby śmiało wzywali. No i poszli w chuj a ja miałem pusty przedział dla siebie. Tamte kolejowe bydło po prostu sobie złośliwie upchnęło stłoczonych pasażerów – którzy kurwa kupil w tej parszywej spółce bilety – mając cały wagon tylko dla siebie. To był szczyt chamstwa – bywało już bowiem różnie – praktycznie to zawsze jest coś mniej lub bardziej chamskiego w tej parszywej spółce parszywego Janusza, ale tak skurwysyńskiej akcji to jeszcze wcześniej nie miałem.
Innym razem zamówiłem u Janusza z okienka PKP intercity bilet z Wrocka do Szczecina. On patrzy tępo w ekran i mówi po godzinie, że takiego pociągu nie ma. Ja mu że taki pociąg jest jest tylko to jest jakaś indiańska kompozycja i część wagonów w Poznaniu jedzie do Szczecina a część do Gdańska a część do Świnoujścia. Wklepał się głębiej w ten swój ekran i ulepiony z siedmiu innych pociągów ten mój wynalazł. Wydrukował bilet, skasował pieniądze i mi go razem z resztą kasy wysunął przez szufladę pod szybą. Patrzę a tam pisze Wrocław – Świnoujście. No to mówię mu że ja chciałem do Szczecina. On mi że ja chciałem do Świnoujścia. Ja mu że ja kurwa wiem lepiej gdzie ja kurwa bilet chciałem i proszę to skorygować. On że nie warto bo niewielka jest różnica w cenie. Pytam jaka? On że jakieś pięć złotych. Ja mu na to żeby w takim razie dał ze swoich pięć złotych skoro to on się pomylił. On wtedy odkrył że jednak może dokonać korekty. No to ja mu żeby dokonał. On dokonał i powiedział że muszę osiem złotych dopłacić za zwrot biletu i za korektę. Och ty kurwa… skurwysyn usłyszał ode mnie uprzejme pytanie: jak to się stało że po całym trudnym życiu przeznaczonym na hodowlę brudnej brody, skończył pan życiową karierę jako tępawa kasjerka na najbardziej zaszczurzonym dworcu w Polsce? Co poszło nie tak kiedy tacie pękła gumka i zamiast się wyładować na kaloryfer musiał spuścić się do jego mamy, która tam mieszka bezdomna?
Bydło – jak na waszej drodze ludziska pojawi się spółka PKP intercity to wiedzcie, że trzeba natychmiast na niewyobrażalnie chamskie i bezczelne bydło szczególnie uważać. I zaopatrzyć się zawczasu na tęgi bat dla bydlaków – najlepiej w jakąś dobrą wiązankę, która nie jest zła.

[TFZ]

Biorąc pod uwagę sposób wyrażania się przez autora owych wypocin - w trakcie pisania maila, a więc nie w wagonie, tylko gdy emocje już opadły - pozwalam sobie uznać, że w tym akurat wypadku określenie "bydło" jak najbardziej pasuje.