Wysłany: 09-12-2008, 21:57 Kryteria opłacania tzw. mendagerów kolejowych
Uprzejmie proszę osoby zajmujące się kalkulowaniem zarobków pracowników kontraktowych na stanowiskach kierowniczych o podanie kryteriów jakie brane są pod uwagę przy określaniu kwoty wynagrodzenia tychże pacowników. Intrygują mnie zawiłości i pokrętność procesu dochodzenia do kwty określonej kontraktem np. dyrektora oddziału , tzw. dyrektora ds ,,wirtualnego" projektu i innych pijawek tuczonych za pomocą kolejowej kasy.Proszę również o podanie kryteriów oceny pracy, określania stopnia wywiązywania się z powierzonych obowiązków oraz jakie kary stosowane są w przypadku nie dopełnienia tychże przez kadrę kierowniczą. Prośba moja podyktowana jest niepohamowanym zdziwieniem - jak można tak ordynarnie ładować kasę w ludzi którzy nie mają żadych efektów pracy i których działalność staczaa kolej w opinii klientów i pracowników na dno!! Zgóry dziękuję za informację . Życzę miłego dnia.
leo1407
Ma! Były minister transportu J. Polaczek (PiS) był i jest z Łop(B)us deBiL i wg tych kryteriów lobbował przy obsadzaniu stanowisk w zarządach spółek PKP (i nie tylko). PiS już dawno wyborcy odsunęli od sprawowania władzy a zmiany w zarządach tylko "kosmetyczne" a nietykalni nadal są członkowie Opus Dei. Rozumiesz leo ?
Brak odpowiedzi na moje pytanie, które zadają sobie zwykli kolejarze. To dzięki nam jeszcze coś wogóle jeździ po tych torach. Teraz widać kto kryje się pod nicami Wielkich Sprawiedliwych na tym forum. Myślę, że to same szczekające i zawistne dyrektorki i naczelniczki sprawnie podgryzające koleżanki i kolegów z sąsiedniego referatów węszące afery, do których sami z chęcią by się przyłączyli.
jak można tak ordynarnie ładować kasę w ludzi którzy nie mają żadych efektów pracy
Kontraktowi są na współczynniku zależnym od wielokrotności średniej krajowej. A więc płaca ich zależy od średniej krajowej a nie od efektów. W kontrakcie, który tak naprawdę jest zakamuflowaną umową o pracę nie ma nic o efektach pracy jest tylko o średniej krajowej oraz, że ... nie warto chorować. Natomiast można nic nie robić; dłubać w nosie przez 8 godzin i oglądać gołe baby w internecie omijając łatwo blokadę, ważne tylko aby być grzecznym dla tych, którzy są wyżej w hierarchi biurokratycznej.
Ci którzy są na tzw. kontraktach np. naczelnicy wydziałów w centrali PR (70 osób), zarabiają od 2,0 - 2,7 średniej krajowej płacy ogłaszanej przez Główny Urząd Statystyczny. Tak, nie od efektów ich pracy zależna jest wysokość płacy ale od średniej krajowej. Dlatego jest na kolei jak jest taki mendadżer nie ma motywacji do działań nowatorskich, nie musi być kreatywny, ma być bezwzględnie posłuszny władzy.
Do podanych wskaźników płacy należy dodać jeszcze premię kwartalną, która nie przekracza jednomiesięcznej płacy. Za co ta premia, w sytuacji gdy PR stęka i żebrze w ministerstwie o kolejną bezzwrotną pomoc.
Ze względu na to, że od kilku lat średnia płacy w kraju rośnie a dla kolejarzy niekontraktowych spada, naczelnicy wydziału, dyrektorzy, pełnomocnicy zarządu itp. mają co kwartał podwyżkę płacy.
Te tzw. kontrakty dla kolejarzy to nic innego jak umowa o pracę. Spory powstałe na tle realizacji kontraktu rozpoznaje sąd cywilny - sąd gospodarczy. Kontraktu nie dotyczą wynegocjowane (np. przez związki zawodowe) przywileje pracownicze. Ważnym elementem kontraktu jest elastyczność stosunku łączącego strony - łatwość rozwiązywania (zwolnienia).
Natomiast w przypadku kolejarskich kontraktowych naczelników spory powstałe na tle realizacji tej umowy rozpoznaje sąd pracy. Mają oni przywileje pracownicze jak np. bilety kolejowe z 99% ulgą. Ich umowa obowiązuje na czas nieokreślony i jest trudna do wypowiedzenia/rozwiązania. To rozwiązanie dotyczy również zastygniętych od wielu lat jak muchy w miodzie Dyrektorów Biur w Centrali spółki Przewozy Regionalne.
Inaczej przedstawia się sytuacja członków zarządów spółek kolejowych. To jest rzeczywiście może być kontrakt (to zależy od elementów zawartych w treści). jednak mimo to i tak zazwyczaj spadają "na cztery łapy".
Nie nagłówek - tytuł napisany na kartce papieru decyduje o tym czy jest to rzeczywiście kontrakt ale treść tej umowy. W sytuacji spółek kolejowych używanie nazwy kontrakt jest absurdalne. Powstało ono na użytek samych zainteresowanych - sitwy. Celem takiego przyjętego rozwiązania było obejście wewnętrznych regulacji prawnych w spółkach kolejowych. W ten sposób oszukano związkowców ponieważ nie stosuje się odpowiednich regulacji wynikających z Zakładowych Układów Zbiorowych Pracy - Tabela zaszeregowania i płac. Przyzwoleniem i arogancją Rad nadzorczych jest stosowanie dla kadry kierowniczej średniego szczebla tylko korzystnych postanowień zawartych w ZUZP. Nie stosuje się natomiast postanowień dotyczących "widełek" płacowych. "Widełki" te też, zdarza się, że są "obchodzone".
Za opisany tu stan w kwestii płac odpowiedzialność ponoszą głównie Rady Nadzorcze poszczególnych spółek. W mniejszym stopniu członkowie zarządów.
W Radach Nadzorczych znajdują się przedstawiciele załogi - pracowników czyli na ogół liderzy związków zawodowych. Oni też mają wpływ na podejmowane decyzje. Nie należy ich całkowicie obwiniać ponieważ stanowią oni zawsze mniejszość w Radzie Nadzorczej. W spółce Przewozy Regionalne Rada Nadzorcza składa się z 19 członków, w tym tylko 3 przedstawicieli związkowych. W innych spółkach też stanowią niewielki procent, nie więcej niż 40 % ogółu. Gdyby nawet w podejmowaniu decyzji związkowcy kierowali się wolą pracowników to i tak przegrają w głosowaniu ponieważ stanowią mniejszość.
Winę za sytuację określaną jako "czy się stoi czy się leży naczelnikom i dyrektorom się należy" ponoszą kolejne rządy RP a szczególnie partia Polskie Stronnictwo Ludowe, które prawie zawsze jest w koalicji rządzącej decydującej o sprawach Polaków.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum