Wysłany: 30-06-2009, 10:46 Niemcy i Dania z FIP - wrażenia
Ostatnio w związku z duńskim Grand Prix na żużlu wybrałem się pierwszy raz z biletem FIP (nie żebym już kiedyś nie miał okazji jechać parę razy niemieckimi kolejami, w tym ICE) do Kopenhagi. Wziąłem oczywiście kupony na DB i DSB. Po krótce opiszę swoje wrażenia
Zacząłem swoją podróż we Wrocławiu, ale nie ma sensu pisać jak dotarłem do Berlina (choć możecie mi wierzyć, że była to cholernie męcząca podróż)
O 6:27 miałem ICE do Hamburga - bilet sprawdzony raz, bez konieczności pokazywania legitymacji, czy dowodu, potem przesiadka w Hamburgu na RB do Lubecki, tutaj również szybko, krótko, zwięźle i na temat. W Lubece niestety okazało się, że duński ICE do Kopenhagi został odwołany z powodu kłopotów technicznych, więc musiałem reorganizować swoją podróż. Wielkich możliwości nie miałem, więc wybrałem się najpierw RB do Puttgarden, gdzie czekała mnie przesiadka na prom Puttgarden - Roedby, a potem przesiadka na pociąg regionalny Roedby - Kopenhaga. Podróż mineła bez większych zastrzeżeń, co mnie zdziwiło, to fakt, że przy wejściu na prom (tutaj wchodziłem pieszo, w drugą stronę było inaczej, ale o tym później) dosłownie NIKT nie sprawdzał biletów - ot po prostu każdy chętny mógł wejść na prom i przepłynąć się do Danii.
Po przybyciu do Roedby oczekiwanie na pociąg do stolicy Danii. Na 40 minut przed odjazdem podstawiono piętrusa (bardzo zadbanego, wręcz nowego), no i po krótkim oczekiwaniu jazda do Kopenhagi. Pociąg niemiłosiernie się wlókł, ale spowodowane było to tym, że zatrzymywał się na każdej stacji i z niewiadomych dla mnie powodów bardzo długo na nich stał. Generalnie myślałem, że będzie problem, bo jechałem z kolegą, który miał bilet na ICE wcześniejszego (tego, który został odwołany), ale po krótkiej rozmowie z bardzo miłą i wyrozumiałą duńską pani konduktor (z którą można było porozumieć się zarówno po niemiecku, jak i po angielsku) nie było żadnego problemu (bilet FIP sprawdzony, bez konieczności pokazywania innego dokumentu).
Co prawda do Kopenhagi przybyłem bardzo spóźniony przez awarię ICE (bo miast o 14:35 o 17:45), ale jednak na same zawody zdążyć mi się udało. Generalnie jednak Kopenhaga nie pozostawiła dobrego wrażenia na mnie - brudno, mnóstwo leżących rowerów (wyglądało to jak śmietnisko) i strasznie DROGO (ale na to się przygotowałem). Dworzec w środku w kształcie jakby kuli tj. w środku skley, restauracje itp, a zejścia na perony roztsawione na około.
Powrót następnego dnia był już przyjemniejszy - EuroCity relacji Kopenhaga - Lubecka złożony z dwóch wagonów, bardzo wygodne miejsca do siedzenia i bardzo mily konduktorzy (znów!) - bilet FIP sprawdzony, kolejny już raz bez konieczności sprawdzania dokumentów. Sam skład w Roedby wjeżdża na prom, co było dla mnie nowością. Oczywiście trzeba wysiąść i udać się na górny pokład, ale wrażenie nie zapomniane. Potem w Lubece przesiadka do Hamburga na RB, znów bez żadnych kłopotów (w Hamburgu niedaleko Hauptbahnhof znalazłem kiosk w którym mieli Lecha i Tyskie ). Kolejna przesiadka na ICE do Berlina, już po zmodernizowanej linii (272km w 1,5h, żeby u nas tak kiedyś), znów wszystko luźno. Potem na Hbf w Berlinie odstawiłem kolegę na busa, a sam zrobiłem nawrót do kolejnego ICE tym razem do Braunschweigu - i jak wyżej, obyło się bez problemów.
Parenaście dni później powrót ICE Braunschweig - Berlin (bez kłopotów) i EuroCity Berlin - Wrocław (również bez kłopotów - za polską granicą zakupiłem u konduktora bilet ze zniżką 99% na trasie Lausitz - Wrocław, plus miejscówke i były to moje jedyne wydatki w tej podróży (razem jakieś 28zł bodajże).
Generalnie byłem cholernie mile zaskoczony, że ani razu podczas całej podróży zagranicą nie sprawdzono dowodu, czy legitymacji kolejowej. Całą podróż była przyjemna, choć przez awarię ICE w drodze do Kopenhagi również mocno męcząca.
W przyszłym roku planuje atak na GP w Cardiff i jazdę Eurostarem, ale z tego co udało mi się na forum wyczyytać, to tak tanio to już nie będzie Ale co tam.
W Kopenhadze brudno ha no nie będę się spierał może akurat się zdarzyło.Co do rowerów to kraj rowerów,wsiadasz na który Ci pasuje i jedziesz przed siebie. Potem go zostawiasz właśnie w takich miejscach i wszystko w porządku.W następnym miejscu bierzesz inny i jedziesz dalej gdzie chcesz i tak dalej nikt ich nie kradnie one są dla wszystkich.A że leżały no czasem się zdarza ktoś potrąci i lecą.Pozdrowienia.W Anglii natomiast też dużo rowerów ale wszystkie po przypinane do czegoś.Co kraj to obyczaj.
Jak byłem na wczasach we Włoszech w 2002 roku to w Anconie widziałem przypięty do metalowego płotu rower, który był w stanie agonalnym. Szczerze powiedziawszy to nawet nasi złomiarze za niego by nic nie dostali - kierownica oddzielnie, dwa koła także, a łańcuch służył jako przypięcie do płotu
_________________ Niekończąca się Podróż...Ostatnie etapy
Heh, możliwe że byłem trochę przewrażliwiony, ale Kopenhaga wydawała mi się właśnie taka, może też dlatego iż często przebywam w Niemczech w mniejszych miasteczkach, a tam jest wyjątkowo czysto. Z tymi rowerami, to właśnie wyczytałem przed wyjazdem, że istnieje możliwość po prostu jeżdżenia sobie nimi, z tym że cała masa tych rowerów leżała na ziemi jak jakiś złom i może stąd wrażenia "brudności".
@pepe
Może bardziej niż fakt iż nie sprawdzali legitki kolejowej zdziwił mnie fakt, że nie spojrzeli chociażby na dowód, by potwierdzić, że bilet należy do mnie
Z tym kontrolowaniem zgodności danych na bilecie FIP z np. paszportem to różnie bywa, z reguły się to bardzo rzadko zdarza, a najrzadziej w krajach "bogatych", częściej w "demoludach" takie odnoszę wrażenie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum