W gliwickim Zakładzie Linii Kolejowych pracownicy, we wtorek po południu, zawiesili trwającą od piątku głodówkę. Roman Chwała z zakładowej Solidarności poinformował, że zarząd spółki zagwarantował im na piśmie utrzymanie zatrudnienia.
Tydzień temu pracujący w zatrudniającym 1,7 tys. osób zakładzie dowiedzieli się o planach jego likwidacji. Następnego dnia rozpoczął się protest. Do soboty liczba głodujących wzrosła od ok. 30 do ok. 60. W poniedziałek została ograniczona do 20. We wtorek przed południem pracownicy zaakceptowali ofertę zarządu.
Gwarancje władz spółki to m.in. utrzymanie zatrudnienia w siedzibie administracji zakładu w centrum miasta. Pracę mają także mieć wszyscy pracownicy techniczni. Cały gliwicki ZLK zostanie przyłączony do części podobnej placówki w Tarnowskich Górach.
Jak mówi Chwała, zgodnie z ostatnią propozycją zarządu połowa tzw. sekcji eksploatacji, które dotąd obejmował zakład w Tarnowskich Górach, zostanie przeniesionych do zakładu w Częstochowie. Reszta tarnowskich sekcji wchłonie wszystkie sekcje z Gliwic, a docelową siedzibę zakładu wybierze zarząd po zakończeniu procedury połączenia, podczas której zakład będzie działał w oparciu o dwie siedziby
Połączeniem zająć się ma pełnomocnik władz spółki, który zostanie powołany pod koniec października. Gliwiccy związkowcy, zaznaczyli we wtorek, iż ostateczne zaniechanie protestu będzie zależało od tego, w jaki sposób pełnomocnik przeprowadzi restrukturyzację.
- Jeśli zostaniemy po raz kolejny oszukani, odwiesimy głodówkę, a nawet rozszerzymy protest, np. blokując ruch w węźle gliwickim. - zadeklarował Chwała.
PKP PLK poprzez restrukturyzację chciały początkowo zlikwidować 10 z 27 regionalnych ZLK. W tym czasie nie zakładano likwidacji gliwickiego ZLK. Zawarcie porozumienia ze związkami zmieniło plany. Zredukowano je do czterech zakładów - jednego dużego w Gliwicach i trzech mniejszych w Gorzowie Wielkopolskim, Toruniu i Koszalinie.
Głodówkę wobec planowanej likwidacji swego zakładu do końca 2009 r. rozpoczęli z kolei we wtorek pracownicy z Gorzowa. Protestuje ok. 40 osób, w większości pracowników administracyjnych. Liczą na odłożenie przeprowadzenia likwidacji do marca 2010 r. Miałoby to pomóc wielu osobom, które teraz - w ich ocenie, mimo gwarancji zarządu - są zagrożone utratą pracy.
źródło: PAP
_________________ Żelazna kadra też z czasem rdzewieje.
A beton kruszeje...
Dolnoślązak, to nie PLK przewozi ładunki tylko przewoźnicy cargo.
Zgadzam się z Tobą . Jednak do Twojej wypowiedzi dodam:
1. Ładunki nie tylko przewozi CARGO
2. Utrzymaniem i eksploatacją szlaków kolejowych zajmuje się PLK (nie tylko). I w tym kontekście brzmiała moja wypowiedź. Po prostu ZLK w Wałbrzychu odpowiada za stan infrastruktury kolejowej na terenie swojego zakładu. Fakt, że szlaki kolejowe w kierunku Wałbrzycha, Jeleniej Góry, Kudowy Zdrój, Kłodzka, przez Głuszycę itd. mają wiele do życzenia (prędkości astronomiczne - 20-30 km/h.). Jednak trzymajmy za słowo Prezesa Wacha, Szafrańskiego, a także Marszałka naszego województwa, że od 2010, linia 240 przejdzie generalny remont , aby pociągi pasażerskie mogły kursować w miarę szybko, chociaż np. 100km/h., a towarowe 60 - 80 km/h. .
Jednak mimo tych partackich wykonań remontów, przez ZLK w Wałbrzychu, ostatnio coś zaczęło się dziać
W stacji Wałbrzych Miasto firma remontowa "Dolkom" wymienia tor szlakowy nr 2. Najprawdopodobniej po zakończeniu generalnej wymiany toru nr 2, mają robić tor nr 1 .
Czyli zaczęło się coś robić na linii 240
Dolnoślązak, Areczek pisząc 'przewoźnicy cargo' zapewne miał na myśli wszystkich przewoźników towarowych, a nie tylko PKP Cargo.
cargo = transport towarowy, i nie tylko kolejowy, bo lotniczy także.
Jeśli chodzi o mnie to ZLK Wałbrzych mogą zlikwidować już dziś. Takiej bandy betonów, nieudaczników i partaczy nie ma chyba nigdzie indziej w PLK.
Siedziba (dyrekcja) zakładu PLK może znajdować się nawet na Księżycu. Biurwy i tak nie wychodzą na tory. Wszystko jest na głowie sekcji terenowych. A jak wygląda rzeczywista praca w zakładach PLK? Świetnie oddaje to komentarz na forum Rynku Kolejowego:
Narobiono stanowisk kontrolnych: diagnostów kontrolerów i kontrolerów takich, którzy kontroluja kontrolerów, płodząc przy tym TONY ZAPISANEGO PAPIERU!!
To jest po prostu burdel i branie pieniędzy za nic.
Przyjeżdża do nas taki kontroler, którego trzeba niańczyć, obwozic, wszystko podstawić pod nos, dać mu najlepiej obiad itp. I za dwa dni przyjeżdża nastepny, który widział, jak pierwszemu było dobrze, to on tez tak chce.
Do nas przyjeżdża też diagnosta, który czasem przywozi innych diagnostów. Kolejni goście, który jak przyjadą, to dzień przez nich stracony. Efektem ich pracy są... kolejne tony papieru:
- tego nie ma
- tamtego nie ma
- siamto by sie przydało.
I tak naprawdę z tej pisaniny g... wychodzi.
Sam przyznaje, że to jest po to, aby chronić swoją dupę i działac metodą spychologii.
Papier przyjmie wszystko.
Nie chce mi sie już więcej pisać, choć mógłbym.
Ale swoją wypowiedź podsumuję tak:
Na działce monterskiej jest nas 3 fizycznych + kierowca, którego więcej nie ma jak jest. Bo oczywiście ważne jest aby "zawieźć kontrolera" niż pracowac z monterami.
"Nad sobą" z ramienia zakładu mamy:
- 3 dyrektorów
- głównego inżyniera
- jednego naczelnika
- kilku jego zastepców
- zawiadowcę
- dwóch kontrolerów
- diagnostę, kóry nieraz przywozi innych diagnostów.
- czasem przyjeżdżają też z wizytacją "z Regionu".
Oprócz dyrektorów, niech każdy z nich odwiedzi nas raz w miesiącu, to połowę miesiąca mamy po prostu przesrane, a przede wszystkim nie robimy tego, co powinniśmy robić wg miesięcznego harmonogramu.
A diagnosta przyjeżdża w miesiącu kilka razy, bo... lubi przyjeżdżać i być niańczony, być w centrum uwagi i co najważniejsze... ma za to diety.
Ile bezsensownego paliwa przemiele sie w silniku samochodu służbowego, bo przecież tych wszystkich panów trzeba zawieźć i przywieźć.
Taka obecna struktura to burdel, a nie struktura. Hasło "biurwy na tory", nie jest pozbawione racji. Bo i tak cud, że to wszystko się kręci.
Personaliów nie podaję..., choć wali mnie to, czy ktoś z "biurw" bedzie dochodził kim jestem. Na całe szczęście w życiu potrafię robić jeszcze wiele innych rzeczy, niż tylko "pracować na kolei"..., jak biurwa.
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
W radio gadali, że w Gorzowie też poszli już coś zjeść, bo im ponoć obiecali zrobić hybrydę Gorzowskowielkopolsko-Zielonogórską.
No to będzie miała Pani Pełnomocnik zagrychę - kilku swojakom z Zielonej będzie musiała d... od stołka oderwać.
Taka obecna struktura to burdel, a nie struktura. Hasło "biurwy na tory", nie jest pozbawione racji. Bo i tak cud, że to wszystko się kręci.
Też nie jestem zwolennikiem obecnego systemu zarządzania w ZLK Wałbrzych kolesiostwo spłacanie długów wobec partii i tym podobne zabiegi są na porządku dziennym. Podejmowanie takich a nie innych działań przez dyrekcje odbija się adekwatnie na pracy poszczególnych komórek. Często słychać tego kolesia nie ruszaj tam tego tez lepiej nie bo poskarży się najwyższemu i będzie źle. Takie rozdawanie kart powoduje powstawanie wielu nieprawidłowości których kumulacja występuje na sekcjach. Bałagan, działania pozoranckie, ukrywanie rzeczy oczywistych to norma po to tylko byle wysłać do centrali pismo z tabelka ze jest prawie wszystko OK i dobrze radze sobie na stanowisku. PARANOJA
Co do drugiej cześć wypowiedzi to proponował bym trochę ostrożności w typowaniu takich tez jak "biurwa". "BIURWA" to sporej większości pracownicy tacy jak my wykonujący nie zawsze mądre polecania zwierzchników. Czy są potrzebne trudno mi ocenić bo centrala(unia także) wymaga więcej i więcej papierów. Biurwy na tory hasło dobre w całym ZLK WAŁBRZYCH znajdziesz może 4 panie i kilku panów którzy spełniają jakieś normy by móc podjąć prace liniową - reszta to już mole książkowe które do końca będą siedzieć w papierkach. Jestem za zasadą nie stosujmy stereotypów do wszystkich pracowników gdyż prawie na każdym posterunku, działce, sekcji i dziale znajdziemy swojakom "biurwe" która oprócz dobrego wrażenia nie robi nic szczególnego - a potrafi brać kasę większa niż nie jeden z nas
Nie odczytujcie tego tekstu jako obronę obecnych struktur zarządzania, jestem za zmianami (nawet tymi dużymi i nie popularnym)i ale uważam ze nie należy obciążać ogółu przywarami jednostek. Takie uogólnianie przyniosło już wystarczająco dużo niesnasek pomiędzy pracownikami liniowymi w PLK wszyscy pamiętają cześć nadal stosuje uogólnienia
Dyżurni chodzą tylko w kapciach,
Automatycy cały dzień robią fuchy lub obijają się,
Drogowcy to tylko pija i nic poza tym nie potrafią.
czy one dotyczyły wszystkich pracowników zapewne tylko jednostek jednakże określenie przywarło do grupy. Starajmy się nie powtórzyć po raz kolejny tego błędu gdyż odkręcenie jego zajmie więcej niż jedno pokolenie
Mam nadzieje ze obecnie wdrażany restrukturyzacji w znaczący sposób zmieni układ sił we wszystkich zakładach z KOLEŻEŃSKO-PARTYJNO-ZWIĄZKOWEGO na PROFESJONALNO-RZECZOWY
ps.
dobrze że za marzenia nie wsadzają do paki
maił bym murowane dożywocie
Po 36 godzinach głodówki kolejarze zakończyli protest
Pracownicy gorzowskiego Zakładu Linii Kolejowych zdecydowali, że w środę o godz. 20 - po 36 godzinach poświęcenia - zawieszą protest głodowy.
Przełom nastąpił po tym, jak gorzowianie dostali odpowiedź od zarządu spółki PKP PLK S.A. Centrala obiecała, że pracownicy kolei nie będą musieli się przenosić z Gorzowa do innego miasta.
- Pomieszczenia dotychczasowych siedzib zakładów będą wykorzystane na potrzeby zakładów przekształcanych. Powołamy pełnomocnika, który zostanie zobowiązany do zorganizowania połączonego zakładu m.in. racjonalne rozdzielenie pracy między obie siedziby. Proponowane zmiany organizacyjne nie zakładają zwolnień i pogorszenia warunków pracy - powiedział rzecznik spółki Krzysztof Łańcucki.
Zanim kolejarze zdecydowali o zawieszeniu głodówki, długo się jednak wahali. Potrzebne było wewnętrzne głosowanie. - Podjęliśmy decyzję po godz. 18 - powiedział nam Marek Pankowski, przewodniczący branżowego związku zawodowego w ZLK w Gorzowie.
- Nie wszystkich tłumaczenia zarządu spółki przekonywały. Dla nas najważniejsze było jednak zachowanie miejsc pracy. Takie zapewnienie dostaliśmy. Nie powiem, czy ta decyzja mnie satysfakcjonuje. Zobaczymy, co zrobi pełnomocnik. Zobaczymy, jak będzie wyglądał podział miejsc pracy - tłumaczył Pankowski.
W ciągu 36 godzin akcji protestowało ponad 40 osób.
Źródło: Gazeta Wyborcza Gorzów
_________________ Żelazna kadra też z czasem rdzewieje.
A beton kruszeje...
Coś ucichło w sprawie reorganizacji PKP PLK S.A. czyżby blokada informacyjna???
ciekawe czy wszyscy dyrektorzy podpisali dziś "lojalki" czy może ktoś się nie opacznie wyłamał z szeregu??
czy dziś powołano koordynatorów do tworzenia zakładów???
Może ktoś z kolegów posiada informacje
Wieści różne po sieci kręcą się jedna to ze dyrektor Gajny powraca do Wrocławia
Bakuń ma dostać schedę w Opolu
rewelacja jak ten drugi przypadek się potwierdzi to "gratulujemy" Zarządowi decyzji
marco polo, to w takim układzie, kto zostanie Dyrektorem ZLK w Wałbrzychu
Słuchy chodzą, że ponoć do Wałbrzycha ma przybyć Dyrektor Rodak, (PLK Wrocław) który ma w planach lepsze remonty linii, między innymi z Wrocławia do Jeleniej Góry, przez Wałbrzych
- Chcę wykorzystać pracowników w taki sposób, jakiego potrzebuje spółka. Nie tak, jakby oni chcieli pracować. Pewnie, że fajnie jest, kiedy się przyjdzie do biura, zaparzy herbatę i pogrzebie trochę w papierach - stwierdził Zbigniew Szafrański, prezes PKP PLK, rozpoczynając proces zmniejszania liczby zakładów linii kolejowych. Tymczasem proces ten został zatrzymany przez sojusz związkowców, dyrektorów zakładów oraz... wiceministra infrastruktury.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum