Wysłany: 05-01-2013, 20:32 Miękkie lądowania w Instytucie Kolejnictwa
// Temat wydzielony z wątku "Sitwy w PKP Intercity". ~Pirat
l'osservatore napisał/a:
Beatrycze napisał/a:
Czy ktoś jeszcze rozpościerał parasol ochronny nad kliką? Myślę, że Krawczykowa, która siedziała w zarządzie PKP IC chyba z 10 lat (od początku istnienia spółki!), a która też niedawno wyleciała ze spółki, choć wszystkim się wydawało, że jest nietykalna i nieusuwalna. A jednak odspawano ją od stołka...
Czy tą panią rzeczywiście wywalono z IC, czy tylko zmieniono jej stanowisko z członka zarządu na prokurenta-dyrektora finansowego, jak to zrobiono w przypadku dyrektora technicznego?
Lucynę Krawczyk tak nie do końca odspawano, bo po odejściu z zarządu PKP Intercity miękko wylądowała w Instytucie Kolejnictwa, na stanowisku zastępcy dyrektora instytutu ds. finansowych.
Rola Instytutu Kolejnictwa, podobnie jak rola Urzędu Transportu Kolejowego (obie instytucje podlegają MTBiGM) sprowadza się do zapewniania miękkiego lądowania prezesom i dyrektorom odchodzącym ze spółek Grupy PKP. Dyrektorem Instytutu Kolejnictwa jest Andrzej Żurkowski, w latach 2001-2005 prezes PKP Intercity, a wcześniej rzecznik prasowy PKP. Natomiast funkcję pełnomocnika ds. rozwoju współpracy z jednostkami naukowymi i badawczo-rozwojowymi pełni w instytucie Zbigniew Szafrański, wcześniej prezes spółki PKP PLK oraz członek zarządów spółek PKP S.A. oraz PKP Energetyka.
Rola Instytutu Kolejnictwa, podobnie jak rola Urzędu Transportu Kolejowego (obie instytucje podlegają MTBiGM) sprowadza się do zapewniania miękkiego lądowania prezesom i dyrektorom odchodzącym ze spółek Grupy PKP.
Potwierdza to raport Najwyższej Izby Kontroli (NIK):
NIK negatywnie oceniła Instytut Kolejnictwa
Tymczasem minister S. Nowak - Platforma Obywatelska usilnie szuka oszczędności np. próbując likwidować ulgi przejazdowe dla pracowników i emerytów PKP. Myślę, że moralnego kaca mają dzisiaj ci kolejarze, którzy głosowali na Platformę Obywatelską.
Lucynę Krawczyk tak nie do końca odspawano, bo po odejściu z zarządu PKP Intercity miękko wylądowała w Instytucie Kolejnictwa, na stanowisku zastępcy dyrektora instytutu ds. finansowych.
Kolejowy beton, jak widać, trzyma się lepiej od tego na pasach startowych i autostradach.
_________________ Bądź szczery, a wyzwą cię od chamów i prostaków.
Żurkowski jest kumplem Massela więc jak to sobie wyobrażasz. Kiedy Massel pracował w IK Żurkowski będąc dyrektorem zgodził się na to aby stanowisko z-cy dyrektora IK miało siedzibę w Gdańsku. (Cały IK mieści się w Warszawie a część w Żmigrodzie) Jak tylko Massel został ministrem odwdzięczył się mu "wprowadzając go" do Rady Nadzorczej PKP S.A. "Ręka rękę kryje".
No fakt, tego się mogłem domyślić, że jak jeden był zastępcą drugiego, to mogą być kumplami. Ale to jest doprawdy kuriozalny przypadek, by jeden się zgodził, by drugi miał siedzibę tam, gdzie nie ma żadnej komórki IK.
A tak nawiasem mówiąc, trochę odeszliśmy od tematu "Sitwy w PKP Intercity", może admin zechciałby zrobić z tego osobny wątek?
Pozdrawiam
Instytut Kolejnictwa to jedna z najgorszych polskich jednostek badawczych, głosi raport Najwyższej Izby Kontroli.
Przedmiotem działania warszawskiego Instytutu Kolejnictwa są prace badawczo-rozwojowe w zakresie infrastruktury torowej, taboru, logistyki, przewozów, sterowania ruchem, telekomunikacji i informatyki, elektroenergetyki, materiałów i konstrukcji, bezpieczeństwa transportu oraz ochrony środowiska.
Po ostatniej kontroli Najwyższej Izby Kontroli dotyczącej wykorzystania środków publicznych na naukę Instytut Kolejnictwa otrzymał ocenę negatywną. Co więcej, izba zwróciła się do nadzorującego instytut ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej się z wnioskiem nie tylko domagającym się zapewnienia skutecznego nadzoru nad zgodnością działań tej jednostki z przepisami prawa, ale wręcz rozważenia reorganizacji, przekształcenia, a nawet likwidacji Instytutu Kolejnictwa.
Z 28 skontrolowanych instytucji naukowo-badawczych, negatywną notę otrzymały dwie: oprócz Instytutu Kolejnictwa, negatywnie oceniony został Instytut Gospodarki Przestrzennej i Mieszkalnictwa (również podlegający Ministerstwu Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej).
Do podstawowej działalności finansowanego ze środków publicznych Instytutu Kolejnictwa – zgodnie z zapisami ustawy o instytutach badawczych – należy prowadzenie badań naukowych i prac rozwojowych, a następnie dostosowywanie ich do potrzeb praktycznych oraz wdrażanie. Jak tymczasem informuje NIK, Instytut Kolejnictwa w ostatnich latach nie dokonał żadnego wdrożenia wyników zrealizowanych badań naukowych czy prac rozwojowych.
Badacze z Instytutu Kolejnictwa nie są również widoczni w międzynarodowym obiegu wiedzy – w ciągu pięciu lat objętych kontrolą NIK (2007-2011) pracownicy Instytutu Kolejnictwa nie opublikowali żadnego artykułu w wydawnictwach z listy filadelfijskiej, stanowiącej katalog wiodących czasopism naukowych. Co więcej, ani jedna z prac naukowych kolejowego instytutu nie została choćby zacytowana w jakiejkolwiek publikacji z listy filadelfijskiej. Z 28 skontrolowanych przez NIK ośrodków badawczych tylko dwa nie są w stanie pochwalić się ani publikacjami, ani cytowaniami w uznanych czasopismach naukowych (dodajmy, że problemów z tym nie miały między innymi takie branżowe jednostki jak Instytut Geodezji i Kartografii, Główny Instytut Górnictwa, Przemysłowy Instytut Telekomunikacji czy Instytut Transportu Samochodowego).
Instytut Kolejnictwa to jednostka z ponad 60-letnią tradycją, która dysponuje laboratoriami badawczymi oraz torem doświadczalnym pod Żmigrodem na Dolnym Śląsku. Z końcem 1999 r. kolejowy instytut badawczy został wyłączony ze struktury PKP. Wciąż jednak jego rola często sprowadza się do zapewniania miękkiego lądowania kadrom odchodzącym ze spółek Grupy PKP. Dyrektorem instytutu jest Andrzej Żurkowski [na zdjęciu], w latach 2001-2005 prezes PKP Intercity, a wcześniej rzecznik prasowy PKP. Zastępcą dyrektora instytutu ds. finansowych jest była wieloletnia członkini zarządu PKP Intercity Lucyna Krawczyk. Z kolei funkcję pełnomocnika ds. rozwoju współpracy z jednostkami naukowymi i badawczo-rozwojowymi pełni w instytucie Zbigniew Szafrański, wcześniej prezes spółki PKP Polskie Linie Kolejowe oraz członek zarządów spółek PKP S.A. oraz PKP Energetyka.
Z Instytutu Kolejnictwa – do 2010 r. działającego pod nazwą Centrum Naukowo-Techniczne Kolejnictwa – wywodzi się Andrzej Massel, obecny wiceminister transportu ds. kolei, który w kolejowej jednostce badawczej pracował od 1990 r. Od 2005 r. do powołania na stanowisko wiceministra w grudniu 2010 r. Massel pełnił funkcję zastępcy dyrektora instytutu ds. studiów i projektów badawczych.
Znaczy to, że Massel ma dobre serce dla znajomych. W Instytucie wielu prawdziwych kolejarzy jeszcze można zmieścić. Nie jest to jednak nic nowego. Pisowcy też zatrudniali doradców odsuniętego od władzy Marcinkiewicza na fikcyjnych dyrektorskich etatach. Ot, chociażby w Warsie. Jak się ma władzę, wszystko wypada. W przedostatnim numerze tygodnika "Nie" taki tekst znalazłem:
25 lat temu w 37-milionowym narodzie mieliśmy w Polsce około 110 tysięcy urzędników państwowych uzbrojonych w kalkulatory, ołówki i telefony stacjonarne. Obecnie mamy 430 tysięcy urzędników uzbrojonych w 300 tys. komputerów, z których każdy ma moc obliczeniową milion razy większą niż kalkulator. Biura urzędników wzbogaciły się w takie niezbędne do administrowania urządzenia jak faksy, kserokopiarki, pocztę elektroniczną, telefony komórkowe. Przez ćwierć wieku liczba Polaków wzrosła o 660 tysięcy, czyli o 2 procent. Liczba urzędników – o 415 procent. Matematycznie rzecz biorąc, wydolność kasty urzędniczej wzrosła jakieś 5 milionów razy (liczba ludzi pomnożona przez zdolność obliczeniową maszyn), czyli można by się spodziewać, że obecna liczba urzędników mogłaby administrować nie tylko terytorium Polski, ale całego świata wraz z należnymi Polsce parcelami na Księżycu.
Zastępcą dyrektora instytutu ds. finansowych jest była wieloletnia członkini zarządu PKP Intercity Lucyna Krawczyk.
A czy przypadkiem takie stanowisko nie powinno zostać obsadzone w wyniku konkursu? Jest to tym bardziej istotne, że Instytut Kolejnictwa jest utrzymywany z ... naszych podatków.
Dyrektor instytutu objął stanowisko co prawda w wyniku konkursu, ale ponoć obowiązuje kadencyjność, więc powinny być kolejne konkursy. Szczególnie teraz powinni o tym pomyśleć, kiedy IK wypadł tak blado w świetle kontroli NIK.
Konkursy? Przecież to fikcja. Wygrywa ten, kto ma wygrać. W PKP PLK S.A. (jedyna spółka z grupy) w ubiegłym roku nowelizacją do ustawy o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji PKP wprowadzono obowiązek przeprowadzania postępowań kwalifikacyjnych dla członków zarządu spółki jak w pozostałych, niekolejowych spółkach Skarbu Państwa. Poczynając od obecnego prezesa, wstawionego wcześniej do rady nadzorczej i oddelegowanego z niej na p.o. prezesa, postępowania te wygrywały osoby wskazane. W roku 2008 Balczun został oddelegowany z rady nadzorczej PKP Cargo S.A. do pełnienia obowiązków prezesa zarządu i wygrał ogłoszony w tym samym dniu konkurs na prezesa zarządu. Ludzie spoza układu w konkursach udziału nie biorą.
Zgadza się fury, oczywistym jest, że konkurs na dyrektora byłby konkursem na konkretną osobę. Ale nawet konkurs na .... (i tutaj wstawić nazwisko kolesia z układów) przynajmniej sprawia pozory legalności. I tak właśnie powinno być w Instytucie Kolejnictwa jako jednostce budżetowej. A to , co się wyprawia w branży kolejowej to już jest jawne kpienie z ludzi.
Poza koleją nie jest lepiej. W całej Polsce rządy Platformy Obywatelskiej i PSL doprowadziły do kumoterstwa i niekaralnego złodziejstwa w spółkach skarbu państwa.
Przykładem jest Grażyna Piotrowska – Oliwa, która jest absolwentką Akademii Muzycznej w Katowicach od 19 marca 2012r. jest prezesem Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG). Ciekawe na jakim instrumencie gra? Może na flecie „z miękkim ustnikiem”? I któremu politykowi?
Warto przeczytać wystąpienie pokontrolne NIK do dyrektora IK a także obszerną, udostępnioną przez NIK informację o wynikach kontroli.
NIK negatywnie oceniła skontrolowaną działalność Instytutu Kolejnictwa. Kontrola w zakresie wykorzystania środków publicznych na naukę obejmowała lata 2009-2011, zaś ocena tendecji dotyczących sfery działalności badawczo-rozwojowej obejmowała lata 2007-2001. Dyrektorem IK od 2006 roku jest Żurkowski (od ubiegłego roku to II kadencja).
Negatywną ocenę NIK - jak można przeczytać - uzasadnia niska efektywność działalności badawczo-rozwojowej Instytutu i nieskuteczne działania na rzecz komercjalizacji wyników badań naukowych i prac rozwojowych. NIK miał także zastrzeżenia do innych nieprawidłowości - np. niezgodne z prawdą informacje o zatrudnieniu pracowników naukowych.
Wniosek z tej lektury jest przede wszystkim taki, że Instytut Kolenictwa lepiej sprywatyzować, niż dalej dotować. Pieniądze z dotacji najzwyczajniej się marnują.
NIK miał także zastrzeżenia do innych nieprawidłowości - np. niezgodne z prawdą informacje o zatrudnieniu pracowników naukowych.
Za coś takiego kierownictwem IK powinien zainteresować się prokurator. Toż to nic innego, jak poświadczanie nieprawdy. Poza tym, jeżeli kontrola NIK-u wykazała tyle innych nieprawidłowości, dyrektor nie powinien ani pięć minut utrzymać się na stołku, w wraz z nim wiceminister odpowiedzialny za IK (tym bardzie, że jak już pisałem - stanowisko dyrektora IK jest kadencyjne i obsadzane na drodze konkursu).
Zatrudnienie osoby na stanowisku dyrektora finansowego też prawidłowością nie pachnie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum