Nikt nie powiedział, że jest cudotwórcą. W ostatnim czasie przesiąkł trochę betonem, ale na chwilę obecną nie widać lepszego kandydata na stanowisko PKP IC. No, może poza Majewskim, bo Moraczewski raczej odpada z oczywistych powodów.
Ale ogólnie powiem tak: cały ten wątek można skasować. Tak jak ten dotyczący rzekomego powrotu budyniów do PR. Ktoś sieje niezłe plotki, a takie głupole jak my mają potem radochę jak małe dzieci. Więcej dystansu panowie i panie...
Niech prezesem PKP IC będzie znowu J. Prześluga. To jedyna alternatywa wobec Warsewicza ganiającego po korytarzach i biurach ministerstwa z walizką pieniędzy i swoim naciąganym cv.
I tak i tak prezesem IC będzie JP.
Gdyby szefem iC zostal ponownie p. Prześluga, odzyskałbym ponownie wiare w ludzi. Co taki Przesluga ma do zyskania, firma w totalnej rozsypce. Nie sadze aby zarabiał duzo wieksze pieniadze niz ma teraz. Odpowiedzialnosc duzo wieksza, narazanie sie na krytyke spoleczenstwa i mediów. Kondycja firm przewozowych raz jest lepsza, a teraz gorsza. Szefowanie Dworcoi Polskiemu zas jest wyzwaniem. Efekty pracy jezeli mu sie powiedzie moga byc widoczne jeszcze przez dlugie, dlugie lata i ma szanse na stale wpisac sie w swiadomosc Polaków.
pijarem nie zmienisz mentalności szeregowych pracowników PKP IC traktujących pasażera jak wroga
Spójrz Noema, te piarowe zabiegi wcale nie są takie całkiem bez sensu. Tylu ludzi deklaruje powrót do zaufania, albo przynajmniej do nadziei na odżycie Intercity... to też wpływa na jakość ich pracy. Prześluga to jest facet który pokazuje, że ma jakąś osobowość, charakter (coś tam w tej głowie ma, coś tam rozumie). Autorytet (ale nie tylko on) jest potrzebny w IC jak nigdzie indziej, choć rozumiem, że dla Ciebie JP na 100% nie jest autorytetem.
Oczywiście nie twierdzę że poprawa atmosfery cudownie wyleczy najcięższe przypadki, ale ogólnie może pozytywnie wpłynąć na wydajność czy jakość pracy.
I w tym tkwi problem. Prześludze udało się przekonać niektórych, że „coś tam w tej głowie ma, coś tam rozumie”. Do zarządzania potrzebna jest nie „coś tam” tylko konkretna wiedza, doświadczenie oraz pomysł.
W obliczu obecnej alternatywy - nie wydaje mi się żeby to miał być faktyczny problem...
Spytam krótko: byłby gorszy Prześluga od Mędzy?
A widzicie jakieś inne kandydatury? Nie pytam o nazwiska, bo wiadomo że lepiej ich nie wymieniać żeby nie spalić, ale jeśli lista zamyka się na Moraczewskim i Majewskim to trochę ZONK.
Jacek Prześluga prezesem PKP? Zawsze chciał iść w górę
Wielkopolanin Jacek Prześluga, członek zarządu PKP SA, może wkrótce zostać prezesem PKP Intercity - podają od kilku dni branżowe media.
Prześluga jest też wymieniany wśród osób, które mogą zostać prezesem głównej spółki kolejowej, czyli PKP SA. - O zmianach w spółkach PKP poinformujemy, kiedy do nich dojdzie - ucina rozmowę Sławomir Sadowski z Ministerstwa Infrastruktury.
Prześluga również nie komentuje. Nie ukrywa jednak, że rozmawiał z szefami Ministerstwa Infrastruktury o wizji rozwoju polskich kolei.
A wizję Prześluga miał zawsze. Czasami przekuwał ją w sukces, czasami w porażkę. Kim jest człowiek, który prowadził historyczną kampanię wyborczą Henryka Stokłosy w 1989 roku, był autorem ,,Kalendarza szalonego małolata", doradzał Januszowi Palikotowi, napisał biografię Aleksandra Gudzowatego i co jakiś czas trzęsie koleją?
Burżuj, kapitalista, szef
Prześluga ma 51 lat, o sobie opowiada niechętnie. A raczej bardzo chętnie, ale trzeba go na to długo namawiać. - Jestem dojrzałym facetem, mam 51 lat. Nauczyłem się odróżniać ziarno od plew, szukać własnej prawdy, niejeden raz dostałem od życia po dupie - zaczyna filozoficznie. Skończył nauki polityczne na UAM, w latach 80. był dziennikarzem, m.in. ,,Głosu Wielkopolskiego", "Gazety Poznańskiej" i "Tygodnika Pilskiego". Dziennikarka, która w tamtych latach z nim pracowała, charakteryzuje go krótko: - To był niepokorny duch. Nigdy nie ukrywał, że chce iść w górę.
Henryka Stokłosę Prześluga poznał jako dziennikarz "Tygodnika Pilskiego". - W 1987 r. napisałem reportaż o kapitaliście burżuju, czyli o Stokłosie - mówi.
Dwa lata później był mózgiem kampanii wyborczej Stokłosy do Senatu. Kampanii kosztownej, ale zakończonej historycznym sukcesem - Stokłosa został jedynym senatorem niepopieranym przez "Solidarność".
- Mam o nim cholernie negatywne zdanie, trudno mieć inne, gdy dostaje się po mordzie od jakiś wynajętych ludzi, którzy w 1991 roku upomnieli mnie, bym nie pisał o senatorze. Ale równocześnie mam do tego faceta jakiś wewnętrzny szacunek. A konkretnie dla tego, co zbudował w latach 80., przerabiając zwierzęcą padlinę - mówi teraz o Stokłosie Prześluga.
Kto kogo robił na szaro?
O kampanii wyborczej sprzed lat opowiada z entuzjazmem:
- Wszyscy mieli zdjęcia z Wałęsą, jedni bogoojczyźniane, drudzy partyjne pozy, a my pokazywaliśmy twarz silnego mężczyzny. I mieliśmy 30 tys. ludzi na stadionie w Pile, na wiecu Stokłosy - a na wiecach konkurentów było po 700-800 osób.
Po wyborach Prześluga zakładał należący do Stokłosy "Tygodnik Nowy". Z senatorem rozstał się przed kolejnymi wyborami, w 1991 r. Utracono do niego zaufanie. - A konkretnie utraciła je żona Stokłosy, Anna, która nie mogła przeboleć, że namawiałem jej męża, by już nie kandydował - mówi Prześluga.
Anna Stokłosa: - Jacek Prześluga to zdolny i przebojowy człowiek, ale chciał zrobić mojego męża na szaro. To nie tylko moje zdanie, także Henryka.
Świński łeb - to nie ja!
W latach 90. tworzył konkurencyjny dla pisma Stokłosy tygodnik, a z mediami rozstał się ostatecznie w 1996 roku, odchodząc ze stanowiska wicenaczelnego "Gazety Poznańskiej". Już w 1991 r. założył działalność gospodarczą i został ekspertem od budowy wizerunku. PR-owcem, chociaż sam naciska, żeby tak na niego nie mówić. - Zajmuję się marketingiem - zaznacza.
Najsłynniejszy "produkt" Prześlugi to Janusz Palikot.
- Palikota poznałem w marcu 2007 roku, on był wtedy mało znanym posłem. Wydawał akurat swoją książkę "Płoną koty w Biłgoraju", poprosił mnie o pomysły na jej promocję. Ja zaproponowałem bardzo "pojechaną", niecodzienną kampanię promocyjną. Zadzwonił dzień później i powiedział, że zdecydował się na bardziej tradycyjną promocję i że mi serdecznie dziękuje - opowiada Prześluga.
Zapewnia, że ze słynną konferencją, na której Palikot wystąpił z bronią i sztucznym penisem oraz z jego przyjściem do studia TVN 24 ze świńskim łbem, nie ma nic wspólnego.
W poszukiwaniu Palikota
Do czego się przyznaje? - Wymyśliłem Palikotowi kilka reklam i sposób na komunikację z wykorzystaniem bloga "Poletko Pana P.", który mu założyliśmy - mówi Prześluga. - Zrobiliśmy poletku niekonwencjonalną kampanię promocyjną, głównie w Warszawie - dodaje.
Najbardziej dumny Prześluga jest jednak z... kongresu PiS w lutym 2009 roku. Palikot zapowiedział, że pojawi się na kongresie w przebraniu kobiety i będzie opisywał to, co zobaczy, na swoim blogu. Efekt był taki, że wielu dziennikarzy bardziej interesowało się poszukiwaniami Palikota, niż kongresem.
- Janusza na kongresie nie było - mówi Prześluga. - Mieliśmy wewnątrz kilkoro znajomych, przysyłali esemesami informacje, a ja na ich podstawie opisywałem kongresową rzeczywistość na blogu. Siedziałem w domu i dobrze się bawiłem, widząc jak dziennikarze kompletnie ignorują treść merytoryczną spotkania i koncentrują się na didaskaliach. Jakież to typowe dla współczesnych reporterów - dodaje. Z Palikotem rozstał się ostatecznie na początku 2009 r. Twierdzi, że w przyjaźni.
Intercity? Dał radę
Do PKP Jacek Prześluga trafił w 2004 roku, nie mając wcześniej żadnego doświadczenia w tej branży. - Nie trzeba być fachowcem od kolei, by zrozumieć istotę jej działania - mówi. - Narzędzia zarządzania i marketingu są jednakowe w każdej branży. Przez kilkanaście lat prowadziłem własne firmy, zarządzałem ludźmi, przeczytałem mnóstwo specjalistycznych książek, zaliczyłem wiele kursów, ale przede wszystkim - spędziłem długie godziny na rozmowach z tysiącami rozmaitych ludzi - dodaje.
Po kilku miesiącach został prezesem PKP Intercity. Wytrzymał niecałe półtora roku. Rzucił pracę, gdy - jak twierdzi - zaczęli mu przeszkadzać komisarze polityczni PiS. - W czasie, gdy był prezesem, spółka miała najlepsze w historii wyniki finansowe, poprawił się jej wizerunek. To był pierwszy po 1989 roku przykład, że kolej może być przyjazna pasażerom - mówi dziennikarz piszący o kolei.
- Prześluga miał po prostu łatwe zadanie, bo to był dobry czas dla spółki - bagatelizuje poseł Wiesław Szczepański z SLD.
Prześluga związał się ponownie z koleją w grudniu 2009 r. - wszedł wtedy do zarządu PKP SA, gdzie odpowiada głównie za dworce. Lada dzień może jednak zmienić stanowisko.
Poseł Szczepański ma własne zdanie: - Jestem gotowy założyć się o 100 zł, że Prześluga nie zamieni obecnej posady na szefowanie PKP Intercity czy nawet całym PKP SA. Skąd to wiem? Teraz ma wygodniej i spokojniej, a pieniądze są takie same.
Nie mam zaufania do Prześlugi. Nie mam zaufania do ludzi, którzy kręcą lody z politykami. Nie oszukujmy się, gdyby nie Palikot, który do niedawna był twarzą PO, Prześluga nie miałby szans na powrót do kolejowego koryta.
_________________ Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil na które czekamy...
Palikot odpadł od PO i teraz o nim się nie słyszy, mimo że ma własne zdanie. To samo będzie z Prześlugą. Dopóki ma plecy, będzie siedzieć w PKP ale nic nie zrobi. Jak autor zauważył, po co ? Skoro za tą samą kasę siedzi cicho i nic nie robi. Musiałby być ostrym miłośnikiem kolei, aby zmienić stanowisko i spróbować skruszyć beton. Ale gdyby był miłośnikiem, zrobiłby to dawno. Tak więc cudu w IC nie będzie. Nie ma takich ludzi, którzy byliby w stanie ogarnąć ten burdel. Przynajmniej nie ma ich wśród znajomych kandydatów do fotela prezesa IC lub PKP.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum