Wysłany: 13-05-2011, 05:40 Prezes PKP PLK jeździ po prośbie
W 80 dni dookoła Polski
Kolejowy prezes z pompą jeździ po prośbie.
Prezes Polskich Linii Kolejowych Zbigniew Szafrański, ten, co zawiaduje torami w całej Polsce i porusza lub nie porusza po nich pociągami, sam jeździ pociągami w miarę regularnie. Podróżuje w ramach programu realizowanego przez PKP PLK o nazwie "Cykl spotkań Prezesa PKP Polskie Linie Kolejowe SA z władzami samorządowymi", co tłumaczy się tym, że prezes Zarządu PKP Polskie Linie Kolejowe SA Zbigniew Szafrański podjął inicjatywę spotkań z władzami samorządowymi wszystkich miast wojewódzkich w Polsce, bo w ten sposób pragnie zainteresować regionalnych działaczy problemami związanymi z zarządzaniem infrastrukturą kolejową na obszarze poszczególnych regionów kraju. Prezes liczy na merytoryczną wymianę poglądów, a poprzez rzetelną obustronną dyskusję na osiągnięcie porozumienia w kwestii dalszego rozwoju i finansowania infrastruktury kolejowej w kierunkach zgodnych z ekonomicznymi i społecznymi oczekiwaniami województw. Prezes wizytował już Opole, Katowice, Wrocław, Zieloną Górę, Bydgoszcz, Poznań, Szczecin. Wszędzie mówił, że jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Jak to na kolei.
1.
Pod koniec kwietnia prezes przyjechał do Gdańska. Ponieważ jestem żywotnie zainteresowany kwestią dalszego rozwoju infrastruktury kolejowej w kierunku zgodnym z moim społecznym oczekiwaniem, zainteresowałem się wizytą prezesa, od którego zależy moje jeżdżenie koleją. Do Gdańska z Warszawy pociąg jedzie, bagatela, 6 godzin z ogonkiem. Prezes wyznał, że jechało mu się dobrze, miał czas przejrzeć "papiery". Razem z prezesem przyjechało 11 osób delegacji. Niektóre z prezesem koleją, niektóre samochodem z "centrali". Prezes z delegacją zajęli pokoje w hotelu Scandic o bardzo przyzwoitym czterogwiazdkowym poziomie. Lokalizacja przy dworcu PKP sprawia, że jest to bardzo wygodna baza dla osób planujących krótkie i intensywne pobyty, jak wizyta prezesa Szafrańskiego.
2.
Spotkanie z regionalnymi działaczami miało się odbyć w sali konferencyjnej hotelu, aby zaoszczędzić prezesowi chodzenia do odległego o 300 m budynku tzw. Północnej Dyrekcji Okręgu Kolei Państwowych. W budynku PDOKP także jest duża i nowoczesna sala konferencyjna, no, ale nie ma tam wytwornego wyszynku. Prezes wcześniej zlecił podległemu sobie miejscowemu oddziałowi Zakładowi Linii Kolejowych zapewnienie udziału posłów na Sejm RP, przedstawicieli władz samorządowych i państwowych. Jakieś niemoty w tym zakładzie jednak muszą pracować. Z Urzędu Marszałkowskiego przybył zaledwie członek zarządu Ryszard Świlski, urzędnik de facto niezbyt ważny w regionalnej tali politycznej. Z prezydentów miast nie było nikogo. Nie przybył nawet mało znany poseł Stanisław Lamczyk z Somonina na Kaszubach, zabiegający u prezesa Szafrańskiego o wskrzeszenie linii kolejowej z Gdyni do Kartuz. Dlatego też do zaplanowanego uroczystego obiadu z prezesem trzeba było brać kogo popadnie z łapanki, skoro głównych stołowników zabrakło. Trudno się dziwić irytacji prezesa. Zwłaszcza że za "zabezpieczenie" jego wizyty miejscowy Zakład Linii Kolejowych musiał wybecelować prawie 20 tys. zł. A to w końcu grosz publiczny. A grosz do grosza, wiadomo...
3.
Dlatego być może prezes nie bez cienia satysfakcji ogłosił, że podróżujących przez Trójmiasto czekają utrudnienia związane z modernizacją linii E-65, czas przejazdu na trasie z Gdyni do Warszawy i innych miast wydłuży się przez to o mniej więcej 30 minut, czyli przekroczy kolejny magiczny pułap 7 godzin, niektóre pociągi będą kończyły bieg w Tczewie, a niektóre w ogóle będą odwołane. Olali go, niech mają za swoje? Ja również odczułem satysfakcję, słuchając prezesa. Gdy jeżdżę modernizowanym ze środków Unii Europejskiej paneuropejskim korytarzem transportowym łączącym regiony nadbałtyckie z obszarami położonymi nad Adriatykiem na odcinku E-65 z Gdańska do Warszawy, zawsze powiadam współpasażerom: cieszcie się i radujcie, że pociąg dzisiaj jedzie tylko 6 godzin z ogonkiem, wkrótce będzie jeździł ponad 7. Nikt mi do tej pory nie wierzył. Najwyraźniej napotykałem na swej kolejowej drodze samych ludzi małej wiary. A przecież powiedziane jest: błogosławieni, którzy nie słyszeli prezesa Szafrańskiego, a uwierzyli.
4.
Prezes Szafrański z Gdańska odjechał pociągiem przez Tczew i Kutno do Warszawy. Po drodze wziął udział w uroczystym otwarciu wiaduktu w Miłobądzu koło Tczewa. Jest to dopiero pierwszy z ponad 100 wiaduktów, które mają powstać między Warszawą i Trójmiastem na wzmiankowanym paneuropejskim korytarzu transportowym E-65. Wiadukt oddano do użytku co najmniej z 5-miesięcznym opóźnieniem, dlatego też wstęgę przecinało z prezesem Szafrańskim 5 osób: po jednej za każdy miesiąc opóźnienia. Przy okazji budowy wiaduktu wykonawca - inna spółka kolejowa PKP Energetyka - zniszczył drogę, więc póki jej nie naprawią (trwają rozmowy, kto ma to zrobić i za czyje pieniądze), w ciągu kilku tygodni/miesięcy/lat wiadukt będzie lśnił nieużywaną nowością. Całość robót na tzw. odcinku LCS Tczew oddana będzie ok. 15 grudnia 2011 r. - równo 12 miesięcy po terminie. Spodziewać się więc należy, że wstęgę z prezesem przecinać będzie 12 osób. Całość trasy kolejowej z Gdyni do Warszawy będzie oddana, miejmy nadzieję, w 2015 r. A zaczęto ją modernizować w 2005 r.
5.
Z 20 mld zł unijnych dotacji na infrastrukturę kolejową na lata 2007-2013 przeznaczonych dla spółki PKP Polskie Linie Kolejowe na koniec 2010 r. wykorzystano 3,5 mld zł (podajemy za portalem Dlugpubliczny.org.pl). Ponieważ kasy wszędzie jest mało, Cezary Grabarczyk, minister od dróg i kolei, jednym ruchem długopisu obciął jeszcze w zeszłym roku Polskim Liniom Kolejowym szmal na inwestycje o 7 mld zł. No i dlatego prezes Szafrański rozpoczął peregrynację po marszałkach poszczególnych województw z prostym mesydżem: dajcie wy szmal na remonty torów albo je zamkniemy i wcale pociągi nie będą do was dojeżdżać. A opóźnienia w inwestycjach są, bo muszą być, czego chyba Grabarczyk nie rozumie: zimy są zimne, a lata gorące. Trudno trafić na temperaturę odpowiednią do prowadzenia robót modernizacyjnych.
Waldemar Kuchanny
źródło: Tygodnik "NIE"
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Ja tam nie czekam na kryzys bo już nadszedł.puki co śmigam na gazie. Martwi mnie co innego. K O R K I . Te sparaliżują wcześniej czy później ruch samochodowy w dużych aglomeracjach. Katowice moje miasto .i z północy na północ jedzie się min. 1,5 godz z dwiema przesiadkami autobusami (przebudowa dworca) Pociąg jeździł 30 minut do centrum.Jest źle bo linie kolejowe powinny być priorytetem transportowym państwa. A twa era likwidacji. To się zemści.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum