Pojawiam się na dworcu. Słyszę zapowiedz, że na peron II wjedzie iR z Warszawy, więc udaje się na w/w peron. Wjeżdża ET22-1073 z MPEr 13125 "WOSP" na haku. W tym samym momencie na sasiedni tor wjechał TLK 35506 do Gdynii. WOSP pusty, raptem pare osób w całym pociagu. Widać że srodek długiego weekendu. TLK nie wiele lepiej, choć stan wagonów o niebo lepszy. Składy odjechały, a ja zaczałem się kręcić po dworcu. Zestawienia:
interREGIO "WOSP" 13125 Warszawa Wsch. - Rzeszów Gł.
Chłodno. Wieje lekki wiaterek. Na 3 peronie stoi 71-005. Pare osób chodzi po dworcu. Ogólnie nic ciekawego się nie dzieje. Oprócz mnie, w Tarnowie wsiadły jeszcze 2 osoby. Ruszamy. Pod batem stoi ostatnia osobówka Kraków - Rzeszów na solowym 71-020. Frekwencja 40%. Wjeżdżamy do Moscic. Szok! Wsiada aż 5 osób. Po chwili standardowe bee-pss, delikatne szarpnięcie i jedziemy dalej. W Biadolinach po sasiednim torze prawie bez szelestnie przemyka się luzak FPL na loku 66002.
Brzesko, 23:50
Na peronie prawie pusto. 5 zdezorientowanych pasażerów myslało że to TLK 36200. Ich szczęscie że kierpoć wyprowadza ich z błędu. Wyjazd 40stka podany na tor przeciwny do zasadniczego i jedziemy.
Bochnia, 0:15
Stoimy już od 10 minut na peronie. Wjeżdża wlasnie TLK 36200 do Wrocławia. Frekwencja całkiem spora. Po chwili gwizdek, i słyszymy jak siódemka opornie rozpędza skład. Piękny dzwięk. Po chwili z 2 peronu rusza ostatnia osobówka do Tarnowa, a przy wyjezdzie mijamy towarowego jadacego od strony Krakowa. Od Bochni oprócz mnie w pociagu jest tylko jeden pasażer. Swietnie..
Powolutku wtaczamy się na peron 2 na dworcu w Krakowie. Oprócz mnie wysiadł w/w jeden pasażer. Miałem ochotę znowu isc na rynek, ale dzisiaj swięto, wszystko zamknięte. Trudno się mówi. Po chwili wjeżdża TLK 31510. Na peronie czeka na niego jakies 30 osób. W srodku tez całkiem sporo ludzi. Dwie minuty postoju, i pojechał. Ja wracam na peron 2, na którym przez prawie 30 minut wpatrywałem się w stojacego na torze pomiędzy 2 a 1 peronem Husarza. Naszedł mnie natłok mysli. Ile to się przez 18 lat mojego życia na kolei zmieniło. Podziały, likwidacje, zamknięcia linii, nowy tabor, kasacje starego.. Ehh... Było minęło.. Schodzę do tunelu. Siadam w barze, zamawiam goraca herbatę, bo troszkę chłodno się robi. W przejsciu podziemnym jakies zamieszanie. Okazało się, że jakis żul dostał ataku padaczki. Dwóch jego "kolegów" przytrzymuje go na ziemi, a przechodzący obok SOKiści zamiast wezwać pomoc, to podbiegli i chcieli towarzystwo rodzielić za pomocą swoich gumowych pałek.. No cóż.. Znieczulica społeczna nabiera kolorów.. Ehh.. Pogotowie przyjechało, posprzątało i tyle z całego zamieszania.. Zostało jeszcze 1,5 godziny do odjazdu.. Czas strasznie się wlecze.. W barze nawiązuję rozmowę z osobami które również tam czekają na swoje pierwsze poranne pociągi.. I niech mi ktoś powie że one są bez sensu.. No ale to nie my o tym decydujemy, tylko wielce szanowni "dyrektorzy" i "marszałkowie".
3:10, wtacza się powoli, nawet bardzo powoli TLK z Warszawy do Zakopanego. Ludzi nie za dużo, troche wysiadło, jakieś pojedyncze osoby wsiadły. Gwizdek, i można się upajać przez chwilę dźwiękami siódemki na oporach.. Mmm poezja.. Pół godziny później postawiają moją osobówkę do Katowic. Ot taki zwykły EN57-1035, choć siedzenia całkiem wygodne. Zestawienia
Wsiadają SOKiści. Notesik, zapisujemy sobie numer pociągu, że niby się zrobiło obejście składu, i siadamy sobie na pierwszej wolnej czwórce. Czyli co? Czyli darmowa przejażdżka do Trzebini, podczas której można sobie uciąć drobną drzemkę. A potem się dziwią, że na kolei jest bałagan. Powoli wstaje świt, aczkowiek nadal panuje specyficzny półmrok, okoliczne wioski pokryte mgłą... Scena rodem z dobrego kryminału, brakuje tylko jakiegoś nożownika czy innego kryminalisty.. Chociaż.. Kto wie, może jakiś kręci się po tym spokojnym składzie? To już nie mój interes... Widać już tarczę, za chwilę miniemy wjazdowy i jesteśmy w...
Trzebinia, 4:49
Specyfika sprężarki 57-1035 utkwiła mi w pamięci na tyle, że pozwoliłem sobie ją nagrać na telefon. Powoli zmierzam na peron 3 gdzie stoi sobie EN57-2024. Wsiadam, zajmuję pusty przedział.. Po chwili słychać Pipipi - Pszzzz.. Troche inaczej niż w poczciwej toalecie, no ale w końcu to Unijna modernizacja za ciężkie pieniądze, to i dźwięk musieli zrobić bardziej unijny.. Osobiście za nimi nie przepadam, no ale podstawili, to przecież nie powiem że nie pojade, bo SPOT jest be.. Chociaż? Nie, nie .. nie dzisiaj. Swoją drogą, polubiłem te przesiadki Last Minute na różnych stacjach. A oprócz tej czekają mnie jeszcze takie 3. Wyjazd z Trzebini już standardowo na 20, więc na wyjeździe mija nas 57-1035, a po chwili oddala się i znika w mgle.. Coś w stylu pociągu widmo.. Nikt o nim nie wie.. Jeszcze troche, i pod natchnieniem nocnych podróży w pociagu zacznę kryminały pisać
Oświęcim, 5:36
W zasadzie tak jak ostatnio;) Sprint na peron trzeci. Czeka już 57-985. Siadam sobie wygodnie. Niektóre twarze kojarzę, bo ostatnio też ich widziałem. Odcinek do Czechowic tradycyjnie przesypiam, ale dzisiaj już na rozjazdach się budzę.
Czechowice, 6:20
Tym razem spokojnie, maszeruję w kierunku osobóweczki do Cieszyna. Stoi sobie plastikowy 57-963. W sumie lubie plastiki, ale chciałem się troche przespać, a tu kicha.. Cóż, peszek. W takim razie zaraz po odjeździe trzeba się obudzić, czyli łeb za okno i jedziemy w tym rzeźkim powietrzu Wchodzi rewizorka. Bierze mój bilet i... prosi mnie o REGIOkartę. Szok! No ale tak to jest, jak się ma REGIOkarnet z automatu a nie z kasy, i biedni pracownicy czytać nie umieją. Trzeba wyprowadzać z błędu;) Jakoś ta droga mija powoli.
Zebrzydowice, 7:00
Wjeżdża opóźniony vlak z Bohumina do Krakowa. Frekwencja zaskakująco duża. Na wjeździe prawie 70%, po odjeździe już pod 100% podchodzi:) Szkoda że to połączenie, podobnie jak pozostałe Bohuminy via Chałupki lecą od 1.06.. Ot Polska..
Cieszyn, 7:35
Powolutku wtaczamy się na tę klimatyczną stacyjkę. Na wjeździe dołącza się do nas linia z Ceskego Tesina, widać że wogóle nie używana. Wysiadam. Na peronie poznaję kilku MK z Cieszyńskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei, którzy powracają z parady w Wolsztynie. Przy okazji pozwolę sobię na drobną prywatę, i pozdrowię ich z tego miejsca;) Udaję się do rynku. Cieszyn - piękne miasto, założone wg. legend w 810 roku przez trzech braci, synów królewskich, podzielony w 1920 roku na część Polską (historyczną) i Czeską (przemysłową). Obecnie oba miasta są bardzo ładnie zadbane, a ilośc zabytków imponuje jak na miasto tego rozmiaru. Po polskiej stronie osobiście polecam Górę Zamkową, z której przepięknie widać zarówno polski jak i czeski Cieszyn, oraz sporo okolic. Zaraz w pobliżu znajdziemy Rotundę czyli dawny książęcy kościół grodowy, Wieżę Piastowską, która jest pozostałością po Górnym Zamku. Sam rynek w Cieszynie również obfituje w zabytki. Możemy tam zobaczyć między innymi: Barokową Studnię z figurą św. Floriana, renesansowy ratusz, budynek Hotelu pod Brunatnym Jeleniem, a nie daleko również gmach poczty z 1910 roku. Górę Zamkową z rynkiem łączy ulica Głęboka. Obecnie jest to reprezentacyjny deptak Cieszyna. Można tam spotkać wiele kamienic z przełomu XVIII i XIX wieku oraz Muzeum Drukarstwa. Ja po spokojnym obejrzeniu zabytków udaję się do Czech Mostem Przyjaźni, wcześniej w pobliskim kantorze wymieniając złotówki na korony. Pierwszym miejscem które odwiedziłem po czeskiej stronie był oczywiście dworzec kolejowy. W znajdującym się tam CD Centrum postanowiłem zakupić czeską cegłę. Chwilę wcześniej również jakiś polak kupował czeski 'Jizdni Rad', i słyszę że Pani która obsługuję, świetnie mówi po polsku. Ja chcąc jednak szlifować swój czeski postanowiłem się dogadywać tylko po czesku, chyba że nie będzie wyjścia. I tak jak przypuszczałem, bez najmniejszych problemów udało mi się zakupić rozkład jazdy. Kręcę się troche po peronie, aczkolwiek nic szczególnego się nie dzieje. Wracam więc do miasta. Wychodząc z dworca na wprost widzę jakąś małą knajpkę. Z racji tego, że od Tarnowa troche mi się zgłodniało, to postanowiłem wejść. Szok:) W środku można zakupić typowe zestawy śniadaniowe za naprawdę grosze. Jak na podróżnika kolejowo - kulinarnego nie odmówiłem sobie tej przyjemności. Po posiłku udaję się na ryneczek. Wchodzę, i znowu szok! Naprawdę, nie spodziewałem się że to miasteczko jest takie piękne. Ratusz, dookoła piękne kamieniczki, a na środku piękna fontanna. A to wszystko w idealnej harmonii. Ehh.. Ale czas nie ubłaganie goni, i trzeba się zbierać.. Pora na jakiś obiad. Wchodzę do pierwszej spotkanej restauracji, siadam przy stole. Po chwili podchodzi do mnie kelnerka, z pytaniem co podać. Odpowiedź była prosta. Jakąś lokalną specjalność proszę, i do tego małe piwo, również lokalne. Po chwili dostałem duży półmisek, na środku jakaś podejżana kostka, frytki, pomidor, ogórek, marchewka, sałata. Okazało się, że ten kwadrat, to nic innego jak smażony ser w panierce. W połączeniu z frytkami i piwem, smakowało to naprawdę bardzo, bardzo dobrze;) Dochodzi 11. Pasuje już się zbierać. Opuszczam lokal, i udaję się w kierunku polskiego dworca. Po drodzę wchodzę jeszcze do sklepu, żeby kupić jakieś czeskie słodycze i butelkę rumu. Mija 11:40. Wchodzę na dworzec, a tam stoi już 57-1374, i znowu plastik fantastik:) Nawet sporo ludzi. Jedziemy powoli, pogoda naprawdę piękna. Zebrzydowice, zmiana czoła, i jedziemy do Czechowic. Znowu zmodernizowana trasa.
Czechowice, 13:12
18 minut przerwy, i jedziemy dalej. Tym razem 57-845 czyli łódzki kibelek w środku zmodernizowany jak SPOT. Tym razem nie śpię podczas przejazdu odcinkiem do Oświęcimia. Na wjeździe mijamy 311D ze sznurem wagonów. W Oświęcimiu przesiadka na 57-1771 do Wieliczki (plastik fantastik). Ludzi nawet sporo się przesiadło. Odjazd planowy i jedziemy. A ja idę spać. Budzę się tuż przed Zabierzowem. Chwile potem jesteśmy w Business Parku, a na peronie z 70 osób. Szok! Im blizej do Głównego, tym ludzi w składzie więcej.
Kraków Gł. 16:17
Wjeżdżamy na KG. Podczas wjazdu wyglądam na perony, żeby zobaczyć co pojedzie na Dunajcu. Jest, ED72-012 w barwach IR. To dobrze, bo na EN77 mam uczulenie, i gdyby pojechał na Dunajcu to poczekałbym na następną osobówkę do Tarnowa. W Dunajcu spotykam kol. Adriana Karwata, więc i ten odcinek drogi nie będe się nudził. Frekwencja nie przekracza 60%. A ktoś tu płakał że musi jechać EN77 w trakcji podwójnej.
Tarnów, 17:45
Zmęczony, ale zadowolony docieram do Tarnowa.
Podsumowanie: Cieszyn okazał się bardzo sympatycznym miasteczkiem, jak dla mnie o głowę bije takie miasta jak Wrocław czy Kraków.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum