Wysłany: 26-06-2011, 00:50 Pan i władca, czyli związkowiec
Pan i władca, czyli związkowiec
W dzisiejszych czasach nie trzeba być prezesem, by zarabiać krocie. Wystarczy być związkowcem. Od czasu do czasu strajk, protest czy petycja. Za to setki przywilejów - własne biura, sekretarki, delegacje i zero odpowiedzialności. Ot, demokracja.
W maju opublikowano badania przeprowadzone przez Szkołę Główną Handlową. Wyłania się z nich współczesny obraz postrzegania związków zawodowych przez pracowników. Nie jest to obraz pozytywny. Pracownicy uważają, że związki niewiele obecnie mogą zdziałać, że zbytnio angażują się w politykę, że nie za bardzo są w stanie pomóc pracownikom na wolnym rynku, a elity związkowe stają się hermetyczne. Głównym jednak powodem krytyki związków – jest rozdrabnianie się ich na szereg mniejszych, po to tylko by ich liderzy i etatowi związkowcy nabyli przywileje. Do pozytywów istnienia związków należy według ankietowanych jedynie to, że dzięki nim pracodawcy w większym stopniu przestrzegają przepisów prawa.
Trudno się nie zgodzić z tymi wnioskami, obserwując to, co dzieje się w największych związkach zawodowych w kraju. W coraz mniejszym stopniu cieszą się prestiżem społecznym. Wystarczy tylko przypomnieć, że na początku lat 90. uzwiązkowienie w kraju wynosiło ponad 50 procent, teraz zaś ok. 14 proc. Co prawda w owym czasie zdecydowanie więcej było państwowych zakładów, ale i, powiedzmy sobie szczerze, cele związkowców i motywy działalności też były inne. Współcześni liderzy mają inne priorytety niż ci sprzed 20 lat. Dziś nie słyszymy o ich bohaterskich czynach, o brawurowych akcjach czy chociażby skutecznych działaniach. To wszystko przesłaniają spory z pracodawcami, kłótnie wewnątrzzwiązkowe i niepotrzebne zaangażowanie w akcje polityczne. Pączkowanie związków, tylko po to, by ich przywódcy zdobyli przywileje powoduje, że organizacje te postrzegane są negatywnie. Wystarczy wspomnieć, że w samej Kompani Węglowej jest ich 180! Ponadto możliwość wybierania przywódców na niezliczoną ilość kadencji powoduje słaby przypływ nowego narybku. Najbardziej jednak nas wszystkich bulwersuje wysokość pensji, jaką pobierają etatowi związkowcy.
Jak podają media najlepiej opłacany związkowiec w Jastrzębskiej Spółce Węglowej zarobił w ubiegłym roku 190 tys. zł. Spółka na utrzymanie związku wydaje rocznie 18 mln zł. Dla porównania - utrzymanie całego zarządu JSW to 1-1,5 mln rocznie, a podstawowa pensja prezesa JSW wyniosła ponad 240 tys. zł. Różnica pomiędzy oboma szefami jest taka, że prezes jest odpowiedzialny za cały zakład, lider związku praktycznie za nic. Nie odpowiada nawet za przerwanie pracy spółki!
Idźmy dalej – w ubiegłym roku KGHM na związki wydał ponad 9 mln, z czego 97 procent na wypłaty pensji dla etatowych działaczy. Najlepiej zarabiający związkowiec otrzymał 264 tys. zł rocznie. Średnie uposażenie etatowego związkowca, a jest ich 42, to ok. 12 tys. zł. Do tego dochodzą wynagrodzenie za pracę, nagrody jubileuszowe, nagrody z różnych funduszy, czternasta pensja, dodatkowe nagrody roczne, poczęstunek barbórkowy czy nagroda z okazji dnia górnika i hutnika, ekwiwalenty itp.
Niewiele mniejsze są pensje działaczy – liderów w Orlenie. Średnio 12 tysięcy miesięcznie, plus pensja za pracę w wysokości ponad 8 tys. zł. Podobne pensje otrzymują liderzy największych związków, jak chociażby – związku „Sierpień 80”, NSZZ Solidarność, Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, ZNP, ZZ Stoczniowiec, Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej, itp. Zastępcy szefów otrzymują 90 procent ich uposażenia.
Jednym słowem zakłady ponoszą gigantyczne koszty na utrzymanie związków, a te bardzo często działają wbrew ich interesom. Na przykład we wspomnianej wyżej Jastrzębskiej Spółce Węglowej właśnie związkowcy doprowadzili do tego, że zostanie ona sprzedana taniej niż zakładano. Poczta Polska od lat nie może się zrestrukturyzować, bo działania te również blokują związki. Jest ich tam ok. 70. I jak to zwykle bywa każdy z nich ma swoją wizję przekształceń, bierze bowiem pod uwagę tylko swoje interesy. Nie inaczej jest w firmie LOT. Tam iskrzy na linii piloci - kontrolerzy lotów.
Rozpasanie związkowców nie zna granic. Jak mówią analitycy rynku i specjaliści powoli przeistacza się to w patologię. I na dodatek do takiej sytuacji doprowadziła sama ustawa z 1991 roku o związkach zawodowych oraz tzw. ustawy okołozwiązkowe. Założenie związku to kwestia dogadania się kilku osób, które automatycznie niemal otrzymują setki przywilejów. O to właśnie dziś toczy się wojna, nie o zwykłych pracowników i ich prawa.
Ustawa mówi bowiem, że związkom zawodowym przysługują związkowe etaty. Pracowników na takich właśnie etatach nie można ani zwolnić, ani zmienić im warunków zatrudnienia na gorsze bez zgody zarządu zakładowej organizacji związkowej. Ochrona taka przysługuje im jeszcze przez rok po stracie takiego etatu. Podobnym przywilejom podlegają także inni związkowcy wskazani przez organizację. W całym kraju na związkowych etatach jest kilkanaście tysięcy osób. Związkowiec jest też zwolniony z pracy (i musi dostać pensję za ten czas), gdy załatwia w tym czasie sprawy związkowe. Ponadto pracodawca musi mu udostępnić pomieszczenia i urządzenia niezbędne do wykonywania działalności. Ma więc swoje biuro, sekretarkę, otrzymuje pieniądze na delegacje i sto innych rzeczy. Wszystko to z funduszu zakładowego, który równie dobrze mógłby być spożytkowany na inne pracownicze cele.
Nie dziwi więc fakt, że pracodawcy od wielu lat domagają się likwidacji związkowych przywilejów. Każdy kolejny rząd jest jednak głuchy na te apele, bo przywódcy partyjni właśnie w związkach szukają szerokiego elektoratu.
Pracodawcy sami więc wzięli sprawy w swoje ręce i szykują projekt założeń zmian do ustaw związkowych. Czy im się uda? Nie wymagają zbyt wiele, ale czy związkowcy na to pozwolą? Zobaczymy.
źródło: Nowy Ekran
_________________ "Aby dowiedzieć się kto naprawdę tobą rządzi, sprawdź kogo nie wolno ci krytykować" - Voltaire.
kryniczanin -Usunięty- Gość
Wysłany: 26-06-2011, 06:30
Beatrycze, Szacunek! Świetny tekst! Ja tylko dodam że pamiętam z początku lat 90 gdy byłem dzieckiem strajki w stylu "stop prywatyzacji" i nic innego nie przyniosło mi większej radości jak widziany 2 czy 3 lata temu strajk w którym....żądano prywatyzacji zakładu!
Wszystko fajnie Beatrycze, tylko zwróć uwagę że dla Szkoły Głownej Handlowej kolejowe związki chyba byly mało atrakcyjne, że tu nie przeprowadzono badań. Ot nic ciekawego - brak sensacji. Z tego co wiem to forum kolejowe, więc co nas obchodzi patologia w innych branżach. Nie oznacza to, że na kolei jest różowo, ale na pewno nie tak źle jak w cytowanym przez Ciebie przypadku.
Tekst świetny tyle, że podany za źródłem "Nowy Ekran" co nie zmienia faktu, że trafny. W kolejowych związkach nie jest właściwie inaczej. To przecież także zjawisko patologiczne. Związkowi dygnitarze łażący z kąta w kąt i usiłujący stworzyć wrażenie, że załatwiają jakieś ważne sprawy to przecież codzienność. Nieroby i tyle.
Jestem ciekawy, czy doczekam czasu w którym jakiś rząd odważy się na zainicjowanie zmian ustawodawczych w sposób, które wyprowadzą to dziadostwo za bramy zakładów pracy.
Z tego co wiem to forum kolejowe, więc co nas obchodzi patologia w innych branżach. Nie oznacza to, że na kolei jest różowo, ale na pewno nie tak źle jak w cytowanym przez Ciebie przypadku.
Przecież w tym temacie chodzi o to, aby zwiącholom dokopać. Sekretarki, biura, delegacje z funduszu pracodawcy. Co za bzdury. Ale jak medialnie nośny to temat. Skoro jest tak źle, to dlaczego sami członkowie zwiazków tego nie zmienią? Przecież sami się nie wybierają.
_________________ Zakuty łeb myśli po łebkach (Stanisław Tym)
kryniczanin -Usunięty- Gość
Wysłany: 26-06-2011, 09:12
oporny301, Powiedz mi a dlaczego same związki nie złożą propozycji że wychodzimy z zakładów i utrzymujemy się tylko i wyłącznie z składek członkowskich?
kryniczanin - to nie zz stanowią w tym kraju prawo. Ruch który proponujesz, byłby przykładem kolejnej patologii. Co może w aktualnym stanie prawnym zz, który jest poza zakładem pracy? Nic.
Liberałom właśnie chodzi o to, aby maksymalnie osłabić i wyeliminować z życia publicznego zz.
Podaj przykłady zz działających w UE poza zakładem pracy. Ułatwię Ci. Nie znajdziesz takiego przykładu.
ZZ to nie przewodniczący taki czy inny. To jego członkowie powinni być siłą zz. Jak jest, każdy widzi. Musimy się tu jeszcze dużo nauczyć. Dziś to zz ponoszą koszty działalności związkowej. Uzgadniają , negocjują przepisy prawa pracy dla wszystkich. Koszty ponoszą tylko zz. To nie jest patologia?
Ja w sumie zgodziłbym się na wyjście zz z zakładów pracy, ale pod jednym warunkiem.
To co zz wywalczą i pod czym się podpiszą, tylko i wyłącznie dla członków tych związków. Dla całej reszty Kp.
_________________ Zakuty łeb myśli po łebkach (Stanisław Tym)
Z tego co wiem to forum kolejowe, więc co nas obchodzi patologia w innych branżach.
Na kolei związkowa patologia jest taka sama, albo i większa. Przykłady opisane na naszym forum można przecież mnożyć i napisać na ten temat oddzielny artykuł. Wkrótce taki artykuł powstanie.
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
kryniczanin -Usunięty- Gość
Wysłany: 26-06-2011, 10:07
oporny301, ZZ mogą wystąpić z inicjatywą prawną żeby ZZ były poza zakładami - i nie mów o patologii bo to co jest teraz nie da się niczym przebić.
oporny301, powoływanie się na Europę, a konkretnie na socjalistyczną UE to jakieś nieporozumienie. UE sypie się jak domek z kart. Kolejne państwa bankrutują. Upadek czy rozpad UE to kwestia czasu. Jako jedyni w UE zrozumieli to Węgrzy, którzy w ostatnich wyborach odsunęli od koryt lewaków i aferoliberałów. Teraz robią porządki, ku niezadowoleniu lewackiej UE. Bruksela nieustannie ujada na Budapeszt, ale Węgrzy nic sobie z tego nie robią, tylko konsekwentnie wprowadzają kolejne reformy. Polecam dwa artykuły na ten temat:
A wracając do związków zawodowych... Nie patrzmy jak to się robi w lewackiej UE, bo skończymy jak Grecy, Portugalczycy czy Hiszpanie. Patrzmy jak to się robi w USA. Tam związki zawodowe działają poza zakładami pracy i utrzymywane są wyłącznie ze składek członkowskich oraz z zysków z prowadzonej działalności gospodarczej. Działacze są zatrudnieni przez związek (czyli przez związkowców) i nie mają nic wspólnego z pracodawcami. Związki zawodowe w USA nie wtrącają się w zarządzanie firmami, bo ich rolą jest wyłącznie reprezentowanie interesów swoich członków. Tam od zarządzania firmą jest zarząd, który reprezentuje właścicieli, a nie związkowcy. Dlatego gospodarka amerykańska rozwija się, a w socjalistycznej UE się zwija.
Co do związków zawodowych działających na polskiej kolei to sytuacja jest skrajnie patologiczna. Członkami zarządów i dyrektorami zakładów zostają etatowi związkowcy lub osoby namaszczone przez związkowych bossów! Przykłady? Proszę bardzo:
1. Krzysztof Mamiński - prezes zarządu Związku Pracodawców Kolejowych, prezes kolejowej spółki Natura Tour, były wiceprezes PKP SA, były przewodniczący kolejarskiej "Solidarności".
2. Roman Chwała - dyrektor PR Katowice, były przewodniczący kolejarskiej "Solidarności" w ZLK Gliwice.
3. Grzegorz Wciórka - wicedyrektor EZ Wrocław (PKP Energetyka), były przewodniczący kolejarskiej "Solidarności" w tym zakładzie.
I tak dalej, przykłady można mnożyć w każdej spółce. Przypomnę tylko, że związkowcy mają zapewnione 1/3 miejsc w radach nadzorczych państwowych spółek, co też prowadzi do patologii, o czym można poczytać tutaj:
http://infokolej.pl/viewtopic.php?t=4180
Zmiany w ustawie o związkach zawodowych są niezbędne. Związki trzeba wyprowadzić poza bramy zakładów. Rząd, który tego dokona przejdzie do historii.
_________________ "Aby dowiedzieć się kto naprawdę tobą rządzi, sprawdź kogo nie wolno ci krytykować" - Voltaire.
Gdyby lekarstwem na wszelkie zło, była tak napradę likwidacja zz, to dawno by ich już nie było.
Co do lewackiej UE, to się nie wypowiem. Ale to co się dzieje na Węgrzech i podajesz jako przykład, to Ja się tego boję. Na Węgrzech jest tak, jak u Nas może być za chwilę. Jedna partia ma władzę absolutną, większość konstytucyjną, a premier tego kraju za chwilę ogłosi się królem.
A USA? Cóż. Niedawno oglądałem film o ostatnim i jeszcze nie skończonym kryzysie. Prezydent Obama, "wpompował" w gospodarkę USA BILION DOLARÓW.
Wiecie ile to jest? To tyle,ile wpomopwali w gospodarkę Stanów, wszyscy poprzedni prezydenci razem wzięci.
No i Beatrycze - zapomniałaś napisać że w USA uzwiązkowienie jest prawie 100%. Dlaczego?
Ano dlatego, że tam nie zatrudni cię pracodawca, jeśli nie należysz do zz.
_________________ Zakuty łeb myśli po łebkach (Stanisław Tym)
oporny301, wypisujesz totalne bzdury! Kłamiesz celowo albo nieświadomie. Nie wiem po co to robisz, przecież wszystko można zweryfikować. Kłamiąc w żywe oczy wystawiasz się na pośmiewisko, stajesz się osobą niewiarygodną. Ja przygotowałam się do dyskusji, Ty uprawiasz kłamliwą propagandę.
Sektor prywatny, który zatrudnia w USA ok. 108 mln ludzi jest uzwiązkowiony tylko w niecałych 8 proc. i spada. Natomiast w firmach państwowych do związków należy ok. 37 proc. zatrudnionych. Nie ma przymusowego członkostwa w związku zawodowym jak napisałeś! Ogólnie członkami związków jest zaledwie ok. 12 proc. zatrudnionych. Uzwiązkowienie w USA systematycznie spada.
Jeszcze wrócę do kwestii poruszanej często przez kolejarzy-związkowców, a mianowicie do likwidacji kolejowych ośrodków wypoczynkowych. Owszem, tych ośrodków systematycznie ubywa, ale czyja to wina? Związkowców!
Kolejowymi ośrodkami wypoczynkowymi zarządza należąca do PKP SA spółka Natura Tour. Jest to spółka, która przejęła wszystkie należące do PKP hotele, domy wczasowe i inne dobra związane z wypoczynkiem i turystyką. Prezesem zarządu Natury Tour, nieprzerwanie od 9 lat, jest Krzysztof Mamiński, były przewodniczący kolejarskiej "Solidarności". Rada nadzorcza Natury Tour to związkowa mekka, w której roi się od związkowych bossów, kolesi Mamińskiego z kolejarskiej "S".
Spółka Natura Tour w zasadzie istnieje tylko dlatego, żeby Mamiński miał prezesowski stołek. Stołek ten przyjął od komuchów za rządów SLD i do dziś na nim siedzi. Jest to najdłużej urzędujący prezes kolejowej spółki należącej do PKP SA. Najwięcej kolejowych ośrodków ubyło właśnie za jego kadencji!
_________________ "Aby dowiedzieć się kto naprawdę tobą rządzi, sprawdź kogo nie wolno ci krytykować" - Voltaire.
kryniczanin -Usunięty- Gość
Wysłany: 26-06-2011, 15:11
oporny301, Wiesz co mi przypomina twoja mowa o 100% ludzi w związkach w USA - wybory za PRL wtedy też 99% ludzi głosowało a 100% poparło PZPR. Beatrycze,Wyjaśniłaś wszystko. A mowa Opornego przypomina mi teksty do pracowników na dole od bossów związkowych "będzie strajk generalny i wywalczymy wszystko" jedna bajka od ponad dekady.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum