Wysłany: 30-01-2012, 16:32 Jak zredukować opóźnienia pociągów
Opowiem wam ciekawą historię...
Z 28/29 stycznia jechałem do Warszawy pociągiem KARKONOSZE podróżowali ze mną pasażerowie do stacji: Suwałki, Białystok, Terespol, Biała Podlaska, Siedlce o czym doskonale dowiedziałem się kiedy osoby w moim wagonie zaczęły zastanawiać się do z ich skomunikowaniami na dworcu Centralnym, podczas gdy ze składu został oczepiany środkowy wagon z awarią osi. Najgorzej sytuacja wyglądała wśród podróżnych jadących do Suwałk czy Terespola o czym zapewne koledzy wiedzą z rozkładu jazdy.
Ludzie z pociągu byli zaniepokojeni, ale zarówno kierownik jak i konduktor byli zaaferowani formowaniem na nowo pociągu. Podszedłem do jednej osoby z obsługi i zgłosiłem problem skomunikowań, ale zostałem jakby niezauważony.
Pociąg miał planowy odjazd z Koluszek o 5.07, aby na dworcu Centralnym zameldować się o godzinie 6.52. Pociąg odjechał z Koluszek z 60 minutowym opóźnieniem czyli jeżeli po drodze nie złapał większego opóźnienia mógł być w Warszawie o godzinie 7.52- co jest mało realne.
W tym momencie z powodu zgłoszenia przesiadek pociąg Hańcza odjechał by z opóźnieniem około +40, a pociąg do Terespola z opóźnieniem około +25 minut.
Jednak aby pociągi nie były aż tak spóźnione wystarczyło przesadzić ludzi w kierunku Suwałk i Terespola na pociąg TLK PAPKIN odjazd z Koluszek o 6.04, który jest na dworcu Centralnym o godzinie 7.34 i nie jedzie objazdem przez Bednary. W tym momencie HAŃCZA odjechała by z Warszawy opóźniona nie o +40 minut, ale o około +20 minut, a pociąg do Terespola o około +10, a nie +25 minut.
Chciałem dodać, że nie zarzucam obsłudze złego kierowania całą akcją, ale chcąc wyjść prze klienta i ogólnie starać się, aby pociągi spóźnione z mniejszym stopniu opóźniały te skomunikowane wystarczyło pomyśleć według mojego schematu.
Cześć osób dzięki moim namowom faktycznie pojechała Papkinem, a kierownik zgłosił ten fakt dla dyspozytury z Warszawie.
To podróżowaliśmy razem. Moje uwagi:
1. Spokojnie czynności manewrowe jakie wykonywane były w st. Koluszki, mógł przeprowadzić kierownik (na pewno przez pewien czas), a konduktor mógł zajmować się zbieraniem informacji od podróżnych dot. przesiadek i mógł skupić się na ich udzielaniu.
Było trochę przekleństw ze strony podróżnych na peronie na jakość obsługi i dostępność informacji.
2. Podróżował ze mną w wagonie pan, który miał dalej jechać TLK 15107 do Włocławka. Z racji braku informacji ze stronu drużyny kond. zdecydował się pojechać TLK Papkin do Warszawy. Nie zapewniono mu jednak skomunikowania, co skutkowało podróżą do Kutna iR i dalej przesiadka na TLK. Co moim zdaniem można było załatwić prościej, gdyby tylko dyspozytor i drużyna wykazali odrobinę dobrej woli, czyli po prostu wysadzić jego mościa w st. Sochaczew i tam spokojnie by złapał swój 15107.
Ktoś nie pomyślał.
Było minęło, ale i tak podziwiam obsługę za w miarę sprawne i dość profesjonalne (kulała informacja podróżnych, ale dobrze wiem, że w takich sytuacjach czasem trzeba się skupić na innych sprawach niż informowanie podróżnych) uporanie się z czynnościami polegającymi na rozformowaniu i sformowaniu na nowo składu oraz wyłączeniu uszkodzonego wagonu.
_________________ Ciekawe co jedzie na popychu, pewnie byczek.
Nie, cysterny.
norbert -Usunięty- Gość
Wysłany: 30-01-2012, 20:07
W mojej mieścinie takie rzeczy się działy, a ja nic nie wiem.
To nie pierwszy raz. Ja pamiętam jak kiedyś jechałem z Łodzi do Skce i w Koluszkach nawalił przedostatni wagon. Zastanawiałem się, czy nie można było odciąć tych dwóch wagonów i ruszyć dalej, a jakaś manewrówka ( której podobno w Kolszkach nie ma) by je odciągnęła na bocznicę.
W końcu manewrowaliśmy całym składem, i ruszyliśmy z jakimś ok godzinnym opóźnieniem. Chodziło też chyba o to, żeby ostatni czynny wagon dołączyć do składu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum