Modliszka, w GWnie z Czerskiej jest sporo artykułów i wywiadów, które dostarczają lemingom świeżej strawy ideologicznej. Poczytajcie sobie o red. naczelnym GWna Adamie Michniku a już nic Was nie zdziwi:
Red Gmyz zamiast stroić sie teraz w szaty męczennika niechaj więcej nie kłamie w swoich tekstach robionych na polityczne zamówienie określonych sił.Co jak co ale trochę obiektywizmu by sie wam przydało
Ilmater, skąd wiesz, że Gmyz kłamie i na czyje zlecenie pisze? Z Gazety Wyborczej czy z TVN-u? A może masz jakieś dowody na jego rzekome kłamstwa? Artykułu Gmyza nie zdementowała nawet prokuratura wojskowa. Za to rząd, prorządowe media mainstreamowe, salon i cała sekta "pancernej brzozy" z lemingami na czele dostała sraczki po jego publikacji sugerującej, że na pokładzie tupolewa mogło (mogło! nie że doszło!) dojść do wybuchu. Bo dziś już chyba tylko kompletny debil może wierzyć w to, że potężny samolot zahaczył o brzozę i rozbił się na podmokłym terenie w drobny MAK.
Kilka dni temu w Warszawie motoszybowiec skosił skrzydłem metalową latarnię i cało wylądował awaryjnie na trawniku, bez obrażeń ludzkich. Zgodnie z logiką ruskiego MAK-u i prorosyjskiej komisji Millera, motoszybowiec powinien wykonać beczkę i rozbić się na pierdyliard kawałków. Smaczku sprawie dodaje fakt, że motoszybowiec pilotował członek Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych. Jak on mógł zrobić takie świństwo premierowi i komisji Millera? Przecież to niweczy matactwa sekty "pancernej brzozy".
Po wywaleniu red. Gmyza, najlepszego obecnie dziennikarza śledczego, "Rzeczpospolita" stała się prorządową gadzinówką, choć ten proces postępował odkąd łapy na Presspublice położył Hajdarowicz. Wieszczę stopniowe staczanie się "Rz" na dno i uratują ją tylko (jak w przypadku "GW") reklamy i ogłoszenia od firm i instytucji państwowych oraz prenumerata zamawiana przez te instytucje.
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Portal niezalezna.pl dotarł do listu otwartego podpisanego przez dziennikarzy „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze” z różnych działów, w którym wyrażają oni sprzeciw zwolnieniu kolegi redakcyjnego Cezarego Gmyza.
Zupełnie nie rozumiem tego całego medialnego cyrku wokół red. Gmyza i jego artykułu w "Rzeczpospolitej". Jestem przekonana, że gdyby taki artykuł ukazał się np. w antyrządowej "Gazecie Polskiej" to NIKT by się tym nie przejął. A że artykuł ukazał się w umiarkowanie prorządowym dzienniku "Rz", to cały establishment i prorządowe media wpadły w panikę i dostały białej gorączki ze strachu.
Tak więc nie ma najmniejszego znaczenia co Cezary Gmyz napisał o wraku tupolewa. Znaczenie ma tylko to w jakiej gazecie o tym napisał. Liczy się siła rażenia konkretnego medium i nic więcej. Stąd ta histeria rządu i całej sekty "pancernej brzozy" oraz ich medialnych sługusów z TVP, TVN, Polsatu i GW.
_________________ Lady Makbet to typ kobiety, którą nieokiełznana ambicja prowadzi do zbrodni, a potem do wyrzutów sumienia.
Teraz przerażone wizją rozpętania przez Kaczyńskiego polsko-rosyjskiej wojny mainstreamowe media są bliskie tego, żeby ogłosić, iż Tu-154M po rozpyleniu pestycydów nad gruszkami rosnącymi na wierzbach, zawadził o brzozę, która rosła na trotylu z II wojny światowej, dzięki temu nabrała nadprzyrodzonych właściwości i stała się pancerna niczym czołg z tego samego okresu.
A gdyby tak zastanowić się, co ten artykuł dał Rz? Na pewno wywołał ogromny szum medialny, ale pytanie, czy dzięki niemu RZ zyska coś na rynku prasowym? Bo moim zdaniem wyszła na mało wiarygodną, choć oczywiście nie można wykluczyć, że artykuł był zrobiony rzetelnie i właśnie dlatego stłamszono jego autora.
Trzeba przyznać, że skala robienia z ludzi (czytelników, oglądaczy, słuchacz) debili zwiększa się ostatnio gwałtownie i widać wyraźny brak pomysłu, jak zaczarować rzeczywistość, by to PR-owsko wyglądało dobrze.
Smutne wieści z Presspubliki - podobno w odpowiedzi na list protestacyjny dziennikarzy do Grzegorza Hajdarowicza oraz w reakcji na zapowiedź jutrzejszej demonstracji do "Rz" manifestacja ma być filmowana, a jeśli ktoś z pracowników "Rz" zostanie zidentyfikowany, to wyleci z roboty. Jakie to piękne znów żyć w latach 80. - pisze red. Piotr Gociek z "Rz" na swoim profilu facebookowym.
Już same plotki w tej sprawie są bardzo smutne i przygnębiające. Jeśli jednak scenariusz nakreślony przez Goćka doszedłby do skutku, zrobilibyśmy kolejny krok w stronę Białorusi.
Bo dziś już chyba tylko kompletny debil może wierzyć w to, że potężny samolot zahaczył o brzozę i rozbił się na podmokłym terenie w drobny MAK.
Mit z pancerną brzozą obowiązuje już tylko na grillach dla ortodoksyjnych lemingów.
Kilka dni przed tzw. katastrofą w Smoleńsku doszło do innej łudząco podobnej katastrofy, w której uczestniczył samolot podobny do naszego tupolewa - Tu-204. Chodzi o wypadek rosyjskiej maszyny, która leciała z Hurgady w Egipcie do Moskwy. Maszyna rozbiła się w lesie w gęstej mgle. Spadła na brzozy. Nie jedną, a kilkaset. Ścięła ponad 100 metrów lasu i rozbiła się niedaleko lotniska. Od smoleńskiej tragedii odróżnia ją jeden zasadniczy szczegół. Wypadek Tu-204 wszyscy przeżyli!
_________________ Bądź szczery, a wyzwą cię od chamów i prostaków.
Przed siedzibą „Rzeczpospolitej” w pikiecie poparcia dla Cezarego Gmyza zebrało się około stu osób. Niektórzy trzymali kartki, na których obok logo gazety z orłem w koronie widniał charakterystyczny czerwony prostokąt znany z „Gazety Wyborczej”.
Publicyści „Gazety Wyborczej” w większości w pokrętny sposób twierdzą, że Cezary Gmyz powinien ujawnić swoich informatorów. Innymi słowy zdradzić informacje o tych, którzy powiedzieli mu o śladach trotylu w tupolewie. W ten sposób sytuacja w gazecie Adama Michnika doszła do absurdu – z jednej strony jej publicyści i dziennikarze rozpoczynają medialną kanonadę, że trotylu nie było (tak sądzą tylko wariaci, wyznawcy sekty etc.); z drugiej pojawia się jednocześnie żądanie: ujawnić, ujawnić, kto się wychylił, kto powiedział!
Pamiętam, jak kilka lat temu „GW” bez skrupułów ujawniła swoich informatorów, pamiętam spłoszonego Piotra Stasińskiego, który tłumaczył się z tego skandalicznego zachowania w siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Dziś m.in. Agnieszka Kublik pisze, że Cezary Gmyz „mógł i powinien” ujawnić swoich informatorów. Jak widać, wywiad z gen. Czesławem Kiszczakiem, szefem komunistycznych służb specjalnych, odcisnął się na psychice pani Kublik, która uważa, że „sypanie” jest powinnością dziennikarską. Podobnie uważają inni publicyści „GW”. Kiszczak może być dumny.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum