Wysłany: 27-06-2013, 00:26 Sprzedaż biletów na PR w pociągach KD
Witam,
Odbyłem ostatnio taką podróż:
-Żagań-Legnica (KD)
-Legnica- Wrocław Główny (KD)
-Wrocław Główny Strzelin (PR)
Poprosiłem w pierwszym z pociągów o bilet na całą trasę. Pan konduktor coś tam popatrzył w swoim terminalu, następnie stwierdził, że "niedasię", i że może jedynie do Wrocławia, a tam muszę sobie w kasie zrobić dopłatę.
Nie kłócąc się, przystałem na taką propozycje i kupiłem bilet do Wrocławia z nadrukiem DALEJ.
We Wrocławiu poszedłem do kasy PR w celu uiszczenia dopłaty. Gdy wytłumaczyłem pani o co chodzi (powiedziałem, że potrzebuję dopłaty do Strzelina, gdyż konduktor stwierdził że takiego biletu nie może mi wystawić), miła pani kasjerka stwierdziła, że "może, może", oraz że "następnym razem mam się nie dać zrobić w balona", następnie krzyknęła do koleżanki z kasy obok, że "koleje dolnośląskie sobie DALEJ wystawiają bo tak najłatwiej, a później one kolejki do kas mają", pośmiały się i popsioczyły na KD, następnie została mi wystawiona dopłata na piorunującą kwotę 2,20 (zniżka szkolna)
No, trochę się rozpisałem, ale moje finalne pytanie brzmi: kto miał rację? Konduktor KD, czy może pani z kasy PR? I jakie bilety konduktor KD może wystawić, a jakich już nie? Każdy mówi co innego, i sam nie wiem czego się od nich w razie czego domagać.
Wg mnie w ten sposób właśnie mści się niski poziom lub nie właściwy sposób przeszkolenia drużyn konduktorskich w KD. Nie każdy człowiek przychodzący do pracy na kolei miał z nią wcześniej styczność, we wcześniejszym życiu zawodowym czy jako pasjonat. Dla dużej części ludzi jest to zupełnie coś nowego i wymagali/wymagają oni kompleksowego wytłumaczenia tego na czym polega ich praca i obowiązki. Z własnych obserwacji jednak uważam że jest to najprawdopodobniej przeprowadzane bardzo na opak. Wielokrotnie w ciągu ostatnich 2 lat byłem świadkiem sytuacji podobnych do tej jaką opisał Sebico. Najbardziej w pamięci zapadł mi przypadek z jednego z pierwszych dni obowiązywania zeszłorocznego rozkładu jazdy. Wracając z Wrocławia pociągiem "Kwisa" relacji Wrocław Gł - Żary uruchamianym przez Koleje Dolnośląskie byłem świadkiem następującej sytuacji: Młoda dziewczyna mówi do konduktora że jedzie do Żar i pyta się go gdzie i kiedy ma się przesiąść żeby tam dojechać. Na to konduktor po chwili zastanowienia odpowiada "Ja nie wiem, ja tylko do Legnicy jadę. Musi się Pani w Legnicy zapytać, w Legnicy" po czym szybko pobiegł do drugiego członu SA. Pasażerka dopiero ode mnie dowiedziała się że wcale nie będzie musiała się przesiadać i że tym pociągiem dojedzie wprost do swojej miejscowości. Drużyny KD owszem są bardzo grzeczne i uprzejmie nastawione do podróżnych - pod tym względem nawet nie ma porównania np. do dawnego gniazda PR w Węglińcu. Ale uprzejmość i ładne oczy niestety to nie wszystko. W PR jak żyję jeszcze nie zdarzyło mi się żeby konduktor/kierownik nie nie chciał lub bał się sprzedać mi bilet na połączenie z przesiadką. Nie chcę być złośliwy ale coś takiego to nie jest żadna "Nowa jakość ani przyjazna kolej" i na pewno nie przyczynia się to do przekonywania na nowo pasażerów do kolei, a zwłaszcza do podróży z przesiadkami.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum