Od jakiegoś czasu w Polsce dość popularna staje się budowa nowych linii kolejowych do portów lotniczych znajdujących się w mniejszych lub większych miastach. Linie lotniskowe mają już Warszawa, Lublin, Szczecin, Kraków i Gdańsk, a najbliższym czasie ma mieć Olsztyn. Wiosną tego roku pierwszej linii lotniskowej doczekali się Czesi. Połączenie kolejowe zyskało ostrawskie lotnisko znajdujące się w miejscowości Mošnov. Trasa biegnie jednak dość okrężnie, ponieważ pociąg musi dojechać do Studénki, następnie skierować się na linię do Veřovic i dopiero na stacji Sedlnice następuje odgałęzienie do lotniska. Nowa linia tak blisko domu to świetna okazja, żeby wybrać się na krótką przejażdżkę, ponieważ przez ostatnie lata miałem długą przerwę jeśli chodzi o zaliczanie linii kolejowych w Czechach. Wynikała ona
m.in. z tego, że prawie wszystko we wschodnich Czechach mam już zaliczone i aby odwiedzić coś nowego muszę zapuścić się prawie w rejony Pragi. Wyruszam w poniedziałkowy poranek pierwszym regio z Kędzierzyna do Raciborza, na którym trafia się kibel w dolnośląskim malowaniu. Według pragotronu (z którymi wkrótce stacja się pożegna) jedziemy do Krakowa przez Zabrze. TLK GWAREK natomiast błędnie zapowiadany jako do Gdyni, mimo że aktualnie kursuje do Ustki. Mógłbym rozpocząć wyjazd godzinę później, ale nie ufam 5-minutowym przesiadkom, szczególnie na inną spółkę. Zapowiada się upalny
dzień (żadna nowość bo ostatnio ciągle takie są). W Raciborzu jestem tuż przed 7:00, chwilę po moim przyjeździe podstawia się TLK SKARBEK do Olsztyna, przyjeżdża też osobówka z Chałupek. Godzinę czasu wykorzystuję na spacer na rynek oraz małe zakupy prowiantu w pobliskim Kauflandzie. Do Chałupek jedzie ten skład, który przyjechał niecałą godzinę temu, czyli zmodernizowany kibel z klimą, moim zdaniem trochę marnuje się na tej trasie. Do stacji końcowej docierają pojedyncze osoby, ale w tym pociągu zawsze tak jest, bo jedzie on przeciwpotoku. Ogólnie na tej trasie dzikich tłumów nie było i nie ma. Na budynku dworca dwa zegary, z których każdy wskazuje inną godzinę. Na peronie zamontowano też trochę stojaków na rowery. Teraz tradycyjnie spacerek na przejście graniczne, po drodze zakupuję korony w jednym z wielu przydrożnych kantorów. Náměstí Svobody jest obecnie remontowany, przystanek tymczasowo został przeniesiony w inne miejsce (a docelowo znajdzie się chyba po drugiej stronie placu niż był dotychczas). Autobus odjeżdża o 9:20. Pojazd nieco nowszy niż te, którymi zazwyczaj jeździłem na tej trasie, wewnątrz pojazdu wyświetlacz z nazwami przystanków. Jest to kurs skrócony tylko do dworca autobusowego w Bohumínie. Tak naprawdę to nigdy nie jechałem dalej niż do stacji kolejowej, ale dzisiaj to się zmieni, bo w drodze powrotnej planuję przejechać całą trasę od dworca autobusowego w Ostravie. Po przyjeździe na dworzec zakupuję w kasie potrzebne bilety, wydawane obecnie na świstkach, które są bardzo cienkie, a druk pewnie za jakiś czas wypłowieje.. Przed dworcem mamy reklamę TigerExpresu, którym można pojechać do Rybnika, Gliwic, Katowic i Krakowa. Przy peronie 1A zmienia czoło Leo Express, który przyjechał z Pragi i będzie tam
powracać. Ten pociąg chyba nigdy nie odjeżdża planowo, bo ma bardzo krótki czas na przejście, a musi zostać posprzątany. Obsługa pociągu dość liczna, obstawia każde drzwi i większość osób ma sprawdzane bilety przy wejściu.
Ja oczekuję na osobówkę na lotnisko. Podczas oczekiwania na fotki załapują się inne pociągi oraz lokomotywa, która zatrzymała się przy peronie 1A. Na moim pociągu zjawia się City Elefant. Lokuję się na dolnym pokładzie. W pociągu przyjemnie chłodno za sprawą klimy, a na zewnątrz żar. Jedziemy przez Ostravę hl.n., Ostravę Mariánské Hory i dojeżdżamy do Ostravy Svinov, gdzie postój wydłuża się. Przez głośniki w pociągu zostaje podana informacja, że czekamy na skomunikowanie. Gdy wszyscy się przesiedli ruszamy dalej i przez Polankę nad Odrou docieramy do Studénki. Tu zjeżdżamy z magistrali na wspomnianą już jednotorową linię do Veřovic, która do stacji Sedlnice została zelektryfikowana. Za tą stacją odbijamy w lewo na nowo wybudowany odcinek do lotniska. Jest też łącznica umożliwiająca jazdę z lotniska w kierunku Veřovic. Odcinek nie jest długi i wiedzie przez pola. Po kilku minutach wjeżdżamy na zadaszoną stację Mošnov, Ostrava Airport. Wraz ze mną wysiada kilka osób, w tym jacyś MK. Stacja jest czołowa i posiada jeden peron wyspowy. Z niewielkiego holu (w którym niczego praktycznie nie ma) można wyjść na zewnątrz lub przejść tunelem do terminalu lotniska. W tunelu znajduje się wystawa fotografii z budowy linii na lotnisko oraz stacji. Tuż przed terminalem można wyjść na placyk, z którego można oglądać płytę lotniska i samoloty. Sam terminal nie jest zbyt duży, posiada oczywiście punkty odprawy i kilka sklepików. Po przeciwległej stronie od tunelu znajduje się korytarzyk, którym można przejść do drugiej, mniejszej części terminalu. Po drodze można oglądać makiety znanych miejsc i budowli na świecie (jest np. Plac Św. Piotra). W drugiej części jest restauracja, punkt wynajmu samochodów, toalety, a także sklep z pamiątkami miasta Ostrava. W sprzedaży są m.in. znaczki turystyczne. Na terenie lotniska też powstaje nowy obiekt. Do pociągu powracam na chwilę przed odjazdem. Jedziemy tą samą trasą do Ostravy. Frekwencja na powrocie również nie jest zbyt wysoka, myślę że spokojnie wystarczyłby skład wielkości Regio Novy. Ponieważ chcę zwiedzić miasto zakupiłem bilet do przystanku Ostrava Stodolni. Wysiadam na hl.n. Nie mogę robić przerw w podróży, ale najbliższy pociąg w pożądanym kierunku jest za prawie pół godziny, więc mogę zajrzeć do paru sklepów na dworcu, w tym do kolejowego sklepu z modelami, wydawnictwami (także polskimi) i innymi ciekawymi rzeczami. Z tej stacji odjeżdżają też autobusy Kolei Czeskich do Krakowa, do których kierują odpowiednie naklejki. W międzyczasie przyjeżdża też mocno spóźniony Regio Jet z Pragi do Koszyc. Wagony w malowaniu tej spółki, ale tak naprawdę są to wagony austriackie, takie same jakie sprawiły sobie ČD. Do Ostravy Stodolní podjeżdżam składem wagonowym prowadzonym przez okularnika. Na peronie znajduje się kasa w
kontenerze. W Polsce podobne rozwiązanie możemy spotkać w Krakowie Łobzowie. Następnie przechodzę słynną ul. Stodolní - największą imprezownią Ostravy, na której znajdują się prawie wyłącznie lokale i kluby. W dzień jednak jest tutaj dość spokojnie. Dochodzę do ul. Nádražní, którą kursują tramwaje z dworca głównego, jednak aktualnie jest remont, a torowisko rozkopane. Docieram na Masarykovo náměstí, czyli ostrawski rynek. Zwiedzanie w takim upale jest dość ciężkie, na szczęście sytuację poprawiają dość często
rozlokowane kurtyny wodne, w których można się ochłodzić. Po obejrzeniu idę w kierunku przystanku Náměstí Republiky, nieopodal którego powinienem odnaleźć dworzec autobusowy. Po drodze wstępuję do galerii handlowej KAROLINA. W środku trafiam na szerokie schody z zielonym dywanem.
Wychodzę po drugiej stronie centrum handlowego, jednak dalszą drogę uniemożliwia mi ruchliwa 2-pasmowa droga oraz tory kolejowe. Przejście na drugą stronę odnajduję wysoko nad sobą, jest nim mostek wychodzący bezpośrednio z wyższego poziomu galerii. Wracam więc do centrum handlowego i po zaliczeniu kilku ruchomych schodów mogę oglądać miasto z nieco wyższej perspektywy. Mostkiem docieram wprost na dworzec autobusowy Ostrava ÚAN, który nie jest zbyt duży i niewidoczny z daleka bo schowany za krzakami. Przed budynkiem dworca autobusowego mamy pomnik. krowy. Obczajam, z którego stanowiska odjeżdża mój autobus i jako, że mam jeszcze czas, udaję się na położoną obok stację Ostrava střed. Podczas mojej wizyty przyjeżdża rychlik z Ołomuńca, który kończy tu bieg. Zawsze podobało mi się to w jacy sposób Czesi dbają o poczekalnie na mniejszych stacjach i o różne rzeczy, które w nich umieszczają. Tutejsza oklejona całą serią plakatów z czeskimi pociągami (pochodzącymi z czasopisma ČD pro Vás), niektóre z nich mam w swoim własnym pokoju. Zaglądam jeszcze na chwilę do galerii, a następnie idę na autobus. Odjeżdżamy o 14:50. Zaliczę teraz całą trasę autobusu, którym bardzo wiele razy jeździłem między Novym a Starym Bohumínem. Jedziemy koło przystanku Stodolní, przecinamy też ul. Nádražní. Po wyjeździe z Ostravy jedziemy chwilę wzdłuż autostrady do Polski oraz koło jeziora. Następnie przez dzielnicę Bohumina Vrbice, która przypomina bardziej wioskę. W centrum zajeżdżamy na skromny dworzec autobusowy, a chwilę później przed kolejowy i
dalej już dobrze znaną trasą do Starego Bohumína. Pozostaje jeszcze przejście piesze na stację w Chałupkach, gdzie zastaję ten sam kibel z klimą co rano. W pociągu są gniazdka, jednak te przy moim siedzeniu zaślepione białym kawałkiem plastiku, na którym świeci się zielona dioda. W Raciborzu ok. pół godziny czasu, a jednostka, którą przyjechałem przechodzi na pociąg do Katowic. W następny kurs do Chałupek uda się już zwykły kibel bez klimy. Jeszcze niecała godzina podróży pociągiem Racibórz-Wrocław. Między Kędzierzynem-Koźlem Azotami, a Kędzierzynem-Koźle mijamy skład towarowy z bykiem, który połamał pantograf. W Kędzierzynie jestem chwilę po 18:00. Warto przy tej okazji wspomnieć, że odnawiane i malowane są wiaty na kędzierzyńskim dworcu, kolorystycznie będą przypominać te z Olsztyna Gł. Kolejny udany i bardzo upalny wyjazd za mną.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum