DZIEŃ 1 - 20.09.2017.
Kędzierzyn - Racibórz - Chałupki - Bohumín - Brno - Břeclav - Bratislava
W drugiej połowie września miałem 3 dni wolnego z przeznaczeniem na wyjazd. Ponieważ nie miałem ani czasu ani weny na układanie czegoś nowego skorzystałem z użytej już dwukrotnie koncepcji i po raz trzeci wybrałem się do Wiednia licząc, że tym razem uda mi się już zrobić sieć tramwajową do końca. Tym razem wyruszyłem późniejszym regio do Raciborza czyli po 7:00 z Kędzierzyna i oczywiście, żebym mógł się trochę postresować złapaliśmy kilka minut w plecy i na osobówkę do Bohumína zdążyliśmy na styk. Podczas kontroli zakupuję przejściówkę i po 8:30 tradycyjnie meldujemy się przy bohumíńskim peronie 1A. Hol dworca jest już po remoncie i prezentuje się całkiem przyzwoicie. Zamontowano też drzwi na fotokomórki zamiast wcześniejszych nieporęcznych. Wizyta w kasie w celu podbicia powrotnej Včasnej jízdenki, a następnie podjeżdżam DETVANEM do Ostravy hl. n. , żeby nie kiblować w Bohumínie. Tam jak zawsze rundka po dworcowych sklepikach aż do przyjazdu mojego rychlika. W peronach spotykam też naszego ET41. Podróż do Brna bez przygód, tradycyjnie w starej przedziałówce na końcu składu. W Brnie mam 1,5 godziny czasu. Idę na starówkę, a na jednej z ulic trafiam na ciekawy motyw z parasolkami. Zachodzę też w rejony katedry Św. Piotra i Pawła, przy której mam okazję oglądać akcję zabierania źle zaparkowanych samochodów przez dwie lawety. Powracam na dworzec i w dalszą drogę udaję się EC DANUBIUS relacji Praga – Budapeszt. W Bratysławie jestem po 16:00. Zakupuję potrzebne bilety, a następnie idę zameldować do hostelu, tego co zawsze czyli PATIO. 2 noclegi kosztowały mnie 19,80 euro. Idę jeszcze na spacer po mieście. Zachodzę na starówkę oraz na Hodžovo námestie, gdzie w końcu mam okazję obejrzeć działającą fontannę z kulą. Oprócz tego docieram też na główny dworzec autobusowy, który posiada dwupoziomowy hol oraz masę stanowisk połączonych przejściem nadziemnym. Akurat przyjechał Polski Bus, który kończy tu bieg. Na górnym poziomie holu knajpka z kultowym Ikarusem 280. W drodze powrotnej zachodzę jeszcze do centrum handlowego Eurovea. Zanim udam się do pokoju robię zakupy spożywcze w Tesco i w miarę wcześnie kładę się spać.
DZIEŃ 2 - 21.09.2017.
Bratislava - Wien - Bratislava
Dziś podobnie jak ostatnio chciałem wyjechać pierwszym pociągiem do Wiednia o 5:37, ale ostatecznie wyrobiłem się na ten o 6:06. Po przybyciu na dworzec miłe zaskoczenie: zamiast standardowego składu czyli słowackich i austriackich bezprzedziałówek jedzie skład słowackich wagonów przedziałowych z 6-miejscowymi przedziałami. Mogę więc dospać wczesną pobudkę spędzając podróż na leżąco, tym bardziej, że widno robi się dopiero przed Wiedniem. Na wjeździe do Wien Hbf uchwycam peron, przy którym następuje załadunek autokuszetek w nocnych pociągach. Dawniej był to 1 (albo 2) perony z rampami na dworcu Wien Westbahnhof. Po 7:00 jestem na dworcu Wien Hbf. Po przybyciu do stolicy Austrii niezwłocznie rozpoczynam zaliczanie, aby maksymalnie wykorzystać dzień. Na początek linia metra U1 z jej nowym odcinkiem do Oberlaa, który został uruchomiony w tym miesiącu. Po dojechaniu do nowej stacji końcowej kilka zdjęć. Widać, że stacje na nowym odcinku są jeszcze nowe i błyszczące. W drodze powrotnej opuszczam U1 na stacji Reumannplatz. Celem jest linia tramwajowa 67, która w czasie budowy nowego odcinka metra na pewnym fragmencie była nieczynna, więc omijałem ją na poprzednich wyjazdach. Byłem przekonany, że po zakończeniu budowy U1 znów będzie można ją przejechać w całości, a tymczasem okazuje się, że nie da się zaliczyć już nawet tego fragmentu, który kursował jeszcze w czasie budowy. Potwierdzeniem tego jest zdemontowana sieć. Pozostaje mi udać się w inny rejon sieci, więc wsiadam w linię 67 jadącą w przeciwnym kierunku. Niestety pomyliły mi się trasy na schemacie i dopiero po 2 przystankach od skrzyżowania, na którym tramwaj skręcił nie tam gdzie trzeba zorientowałem się co jest grane. Wysiadam więc i wracam pieszo do Quellenplatz, gdzie wsiadam w 6-kę. Podjeżdżam nią do podziemnego przystanku Matzleinsdorferplatz. Przechodzę na właściwy peron i jadę 62. Do dworca Meidling idą dwie linie tramwajowe, drugą jeździ kolejka WLB do Baden (tzw. "Badenka"), którą niestety na bilecie wiedeńskim można zaliczyć tylko częściowo i chyba nie ma zbyt korzystnej cenowo opcji, aby zaliczyć resztę trasy poza Wiedniem. Udaję się teraz w południowo-zachodnie rejony Wiednia do końcówki Lainz, Wolkersbergenstrasse. Na trasie trafia się zielone torowisko. Po drodze mijamy też wypadek, którego uczestnikiem jest karetka pogotowia. Na pętli szybkie zdjęcia i tą samą brygadą ruszam z powrotem. Dojeżdżam do przystanku Hermesstrasse, gdzie odgałęzia się drugi kikut do zaliczenia. Okazuje się, że tramwaj, którym przyjechałem na razie dalej nie pojedzie, bo torowisko zablokował wspomniany wypadek z karetką. Na szczęście tor w drugą stronę jest przejezdny, więc mogę kontynuować zaliczanie linią 60 do pętli Rodaun. Miejmy nadzieję, że zanim objadę do pętli i wrócę, to trasa będzie już odblokowana. Tradycyjnie dokumentacja końcówki i ruszamy z powrotem. Na szczęście torowisko jest już udrożnione, więc mogę zaliczyć kolejny odcinek. Wysiadam na przystanku Hietzing, Kennedybrücke. Jest tu możliwość przesiadki na linię U4, która w tym miejscu idzie na powierzchni, nieco poniżej poziomu drogi. Wsiadam teraz w linię 10. Przede mną siadają dwie panie mówiące po polsku (zresztą, podczas moich wojaży po Wiedniu bardzo często słyszę polski język). Siłą rzeczy słyszę ich rozmowę, z której dowiaduję się między innymi, że trasa naszego tramwaju wiedzie koło polskiej ambasady. Jazdę kończymy na pętli Unter St. Veit, Hummelgasse.
W drodze powrotnej przejeżdżam linię 10 w całości (jedziemy między innymi w pobliżu pałacu Schönbrunn), aż do przystanku Dornbach, który znajduje się na innej przelotowej linii, a tramwaj którym przyjechałem ja, ma oddzielny peron, przy którym możliwy jest dłuższy postój. Nie odnajduję tutaj linii, którą według posiadanego schematu zaplanowałem sobie dalszą jazdę. Pewnie są jakieś zmiany czasowe, bo 10-ka, którą jechałem też miała trochę inną trasę. Wsiadam w linię 2 (której z kolei nie powinno tu być) i podjeżdżam na J. Nepomuk Platz. Właściwie to na jego skraj, bo sam plac jest obecnie rozkopany i stąd wynika zamieszanie w liniach tramwajowych. Na szczęście żaden odcinek nie jest wyłączony z ruchu, pozamieniane są jedynie relacje poszczególnych linii ze względu na to, że nie funkcjonują niektóre skręty. Na przeciwległej ulicy wsiadam w linię 9. Jadę nią do pętli Wallrißstraße. Jak się okazuje mogłem wysiąść przystanek wcześniej, na węźle, z którego odchodzą jeszcze 3 inne linie, a pętla na której wysiadłem to po prostu tor równoległy do sąsiedniej linii. Wracam więc pieszo na węzeł Gersthof, skąd jadę linią 40. Na końcówce Eckpergasse szybkie zdjęcia. Następnie wracamy ponownie do węzła Gersthof. Teraz wybieram linię 41. Dowozi mnie ona do pętli Pötzleinsdorf, przy której znajduje się kościół. Ponownie wracam w kierunku węzła Gersthof, ale tym razem już tam nie wysiadam tylko kontynuuję zaliczanie do przystanku Volksoper. Przesiadka na linię 42. Dojeżdżam nią do pętli Antonigasse (proszę nie kojarzyć z żadnym ministrem ). Na powrocie zaliczam linię 42 w całości uzupełniając lukę i ląduję na dolnym poziomie pętli Schottento. Przechodzę na poziom górny i ruszam linią 44. Według schematu powinna jechać do przystanku Dornbach (gdzie zamiast niej zastałem 2-kę), a obecnie dojeżdżam nią do pętli Ottakringer Strasse / Erdbrustgasse (właśnie zamiast 2-ki). Szybkie fotki i tą samą brygadą ruszam dalej zaliczając pętle uliczną. Wysiadam ponownie na skraju rozkopanego placu Nepomuka. Przechodzę na odpowiedni przystanek i linią 9 jadę na Westbahnhof uzupełniając kolejną lukę.
Teraz postanawiam pozaliczać trochę metra, ponieważ jak już nieraz wspominałem, jest ono momentami ciekawsze nawet od kolei, ponieważ idzie na powierzchni ziemi i nierzadko po wysokich estakadach. Zaczynam od linii U6, którą dojeżdżam do końcówki Siebenhirten. Ta linia jest chyba najciekawsza z wszystkich ponieważ spora jej część idzie właśnie po wysokich estakadach, na których znajdują się również stacje o nieco zabytkowej stylizacji. Na końcówce szybkie fotki i ruszamy z powrotem. Dojeżdżam do stacji przesiadkowej Längenfeldgasse i przesiadam się na U4, którą jadę do końcówki Hütteldorf. Bezpośrednio obok znajduje się stacja kolejowa Wien Hütteldorf. Wracam do Längenfeldgasse i ponownie przeskakuję na U6. Tym razem jadę nią do Spittelau, aby zaliczyć brakujący odcinek i mieć linię już w całości. Następnie wracam do Alser Strasse. Ponownie przerzucam się na tramwaje, a konkretnie na linię 43. Jadę do pętli Neuwaldegg. Tym samym tramwajem ruszam w drogę powrotną. Po drodze mijamy plantację na dość stromym zboczu. Na przystanku Dornbach (gdzie już dziś byłem) przesiadam się na kursującą tu aktualnie 2-kę. Zaliczając kolejne brakujące kawałki dojeżdżam do głównego wiedeńskiego ringu, a tramwaj opuszczam na przystanku Burgring. Spaceruję trochę w rejonie znajdujących się w tym miejscu zabytkowych budynków, głównie muzeum historii sztuki Neue Burg. Po spacerze docieram na przystanek Dr.-Karl-Renner-Ring. Podobnie jak na Schottentor oprócz stanowisk dla linii przelotowych z ringu jest tutaj oddzielny peron dla linii, które zawracają tutaj po pętli ulicznej. Spotykam tu dość ciekawy tramwaj techniczny. Kolejna linia, w którą wsiadam to 46. Jadę nią prawie w pełnej relacji, bo wysiadam na Ottakring, gdzie rozpoczyna bieg linia U3. Zaliczam jej fragment powracając do stacji Volkstheater. Tutaj mam w zasięgu linię 49, która jest kolejnym moim celem (zaczyna na Dr.-Karl-Renner-Ring, ale można wsiąść na wcześniejszym przystanku żeby zając sobie miejsce). Jadę w pełnej relacji do pętli Hütteldorf (to moja druga wizyta w tej dzielnicy).
Zbliża się wieczór, więc wiem już, że jednak nie uda się skończyć sieci na tym wyjeździe. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku uda się wybrać jeszcze raz do stolicy Austrii, być może na bardziej już turystyczny wyjazd, na którym akcenty zaliczeniowe będą dodatkiem albo na wyjazd typowo zaliczeniowy, do którego dorzuci się jeszcze podwiedeńskie lokalki kolejowe. Niezaliczony pozostanie mi spory fragment linii metra U2 plus malutkie ogryzki innych, a z tramwajów pętla Nussdorf oraz parę dość długich odcinków w mieście plus Badenka, na której pozamiejski odcinek nadal nie mam pomysłu taryfowego. Wielkim znakiem zapytania pozostaje też końcowy fragment linii 67. Linią 49 powracam do przystanku Baumgarten, gdzie rozpoczyna bieg linia 52, która podjeżdża zaraz za moją 49-ką. Pojadę w pełnej relacji do Westbahnhof, ale ta linia bedzie do powtórzenia, bo jest już za ciemno, aby sensownie uznać zaliczenie. Po przyjeździe na Westbahnhof mam jeszcze trochę czasu, więc postanawiam pozaliczać jeszcze skrawki metra i obejrzeć ostatnią brakującą mi stację przesiadkową czyli Landstrasse, Wien Mitte. Wsiadam więc w U3 i dojeżdżam właśnie do tej stacji. Jest ona połączona z galerią handlową oraz peronami kolejowymi w tunelu. Wydaje mi się dość pogmatwana i gdy chwilę po niej po spaceruje stwierdzam, że chyba miałbym problem, aby ponownie znaleźć stację metra, z której przyszedłem. Rozpoczyna tutaj też bieg City Airport Train (CAT), który ma oddzielny peron. Nie znalazłem jednak wejścia na ten peron, prawdopodobnie wchodzi się na niego przez centrum obsługi City Airport Trainu. Powoli trzeba udać się na pociąg do Bratysławy. Pierwotnie planowałem uczynić to metrem w taki sposób, aby uzupełnić pozostałe skrawki, ale obawiam się, że mogę nie wyrobić się czasowo i ostatecznie decyduję się na S-bahn. Udaję się więc na perony kolejowe. Stojąc na peronie dla zwykłych pociągów w oddali widzimy peron pociągu lotniskowego. Kilka minut jazdy kolejką miejską i jestem na dworcu Wien Hbf. Szybka wizyta w McDonaldzie i udaję się na pociąg do Bratysławy. Jazda bez żadnych przygód, później spacerek z dworca głównego i przed 22:00 melduję się w hostelu.
DZIEŃ 3 - 22.09.2017.
Bratislava - Břeclav - Přerov - Bohumín - Chałupki - Racibórz - Kędzierzyn
Dzisiejszy dzień częściowo spędzę w Bratysławie, a w drodze powrotnej do domu zwiedzę sobie jeszcze Přerov - miasto, przez które przejeżdżałem niezliczoną ilość razy, ale nigdy nie było okazji ruszyć się poza dworzec. Z hostelu wychodzę dość późno, bo dopiero tuż przed godziną wymeldowania czyli 10:00. Robię spacer po mieście, w czasie którego spotykam pociąg uliczny. Następnie idę na bratysławski zamek, aby wykonać tam kilka zdjęć, które są mi potrzebne do pewnego projektu. Na dworzec docieram w samo południe. Na mój pociąg podobnie jak ostatnio oczekuje spory tłumek. Wtacza się EC DANUBIUS relacji Budapeszt-Praga. Na tyłach składu znajduję odpowiednie miejsce. Po około godzinie jazdy wysiadam w Břeclavi. Kręcę odjazd mojego pociągu, ale film chamsko psują mi czescy kolejarze idący peronem, którzy celowo wchodzą mi w cały kadr i są z tego faktu bardzo zadowoleni. Mamy też ciekawy kozioł oporowy, mam nadzieję, że to tylko jego tymczasowy stan. Wsiadam w pociąg Brno - Olomouc obsługiwany jednostką Inter Panter. Mam bezpłatną miejscówkę na ten pociąg, ale skład strasznie zawalony i na moim miejscu ktoś siedzi, więc znajduję sobie inne. W Přerovie mam niecałe 2 godziny czasu. W dalszą drogę zamierzam udać się rychlikiem Brno-Bohumín o 16:23. Idę w strone starego miasta, które znajduje się w pewnej odległości od dworca. Głównymi miejscami są 2 rynki. Jeden o współczesnym wyglądzie, na którym znajduje się między innymi kolumna, informacja turystyczna i sklepy. Wychodzi z niego deptak, którym możemy dostać się na położony nieco wyżej drugi rynek, który ma już dużo bardziej zabytkowy charakter, ale nie jest jakiś powalający i sprawia wrażenie zaniedbanego. Nieopodal płynie rzeka Bečva, nad którą mamy most z figurami różnych zwierząt. Wracając na stację łapię jeszcze zabytkową lokomotywkę z wagonem, która jest nieco schowana po prawej stronie budynku dworca. Na mój rychlik o 16:23 przybywam około 16:15. Okazuje się, że zaraz ma wjechać opóźniony EC POLONIA Wiedeń-Warszawa z 16:09, a mój rychlik też ma wypisane niewielkie opóźnienie. Ponieważ na czeskim odcinku polskie EC są zawsze strasznie zawalone zakładam przepuszczenie POLONII i zaczekanie na rychlik. Gdy przyjeżdża POLONIA moje przypuszczenia odnośnie tłoku oczywiście potwierdzają się. Idę wzdłuż składu i na końcu znajduję czeski wagon jadący tylko do Bohumína. W pierwszej chwili mimo tego wagonu i tak zamierzam czekać na rychlik, ale zobaczyłem w nim wolne miejsce i coś mnie tknęło, więc w ostatniej chwili, już po gwizdku kierownika wsiadam do EC. Z tablicy kierunkowej możemy dowiedzieć się gdzie skład pociągu śmiga pomiędzy kursami z i do Warszawy. Podróż upływa spokojnie i po 17:00 jestem w Bohumínie. Okazuje się, że decyzja o pojechaniu EC była bardzo dobra, bo rychlik, którym planowałem mocno zwiększył opóźnienie i przybył do celu prawie godzinę opóźniony. Następuję zmiana loka na EP09 i pociąg udaje się w dalszą drogę, już w złodziejskiej taryfie EIC. Na stacji trwają przygotowania do jutrzejszej imprezy kolejowej. Przybył zabytkowy motorak. Niestety z racji pracy nie mogłem wpaść na imprezę, jednak jak się później okazało pogoda zupełnie nie dopisała (cały dzień lało), więc strata nie była aż tak bolesna. Ostatni etap podróży to oczywiście kibelek KŚ do Raciborza. Ruszamy planowo, a kolejny rychlik z Brna (z którego planowo jest ok. 20 minut na pociąg do Polski) również ma opóźnienie i mijamy się z nim na wjeździe (i to jeszcze chamsko na sąsiadujących torach). Właśnie dlatego nigdy nie ryzykowałem przyjazdu tym pociągiem, a do Bohumína zawsze docierałem najpóźniej EC PRAHA. W Raciborzu przesiadka na kolejny kibel i ok. 20:30 jestem u siebie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum