Wysłany: 24-03-2010, 14:31 Dlaczego pociągi się spóźniają?
W sumie czy może mi ktoś wyjaśnić czemu pociągi się spóźniają łapiąc nawet kilkuset minutowe opóźnienia? Pomijam sytuacje awaryjne. Przecież jak powszechnie wiadomo pociągi poruszają się po torach zarządzanych wg. rozkładu czyli nie ma takiego czynnika jak korki. Pociąg porusza się z zaplanowaną prędkością bliską maksymalnej. Czas potrzebny na wsiadanie wysiadanie też można łatwo oszacować. Nawet remonty nie są wykonywane z zaskoczenia. A mimo to wszystko pociągi mają opóźnienia.
_________________ Posiadanie Gdańska jest ważniejsze od wszystkich pieniędzy.
Czas na wsiadanie/wysiadanie:
- osobowe Słupsk - Szczecin - Koszalin deklarowany postój 2,3 min: pakuje się wycieczka naszych zachodnich sąsiadów z rowerami: wszyscy idą do przodu, bo są przyzwyczajeni u siebie pomocy kierownika przy wsiadaniu: efekt: spóźnienie z 5 min
Pociąg Słupsk - Szczecin łapie opóźnienie, w Białogardzie skomunikowanie czeka i też łapie, gdzieś na jakieś stacji jakiś skład łapie opóźnienie, bo nie ma pozwolenia na wjazd - najpierw wjeżdża opóźniony...
Jak widzisz, wydaje się, że jak jakiś skład złapie kilka minut, to nic się nie stanie, a jednak... Duże znaczenie ma również to, ile torów ma dana linia: jak jest jednotorowa, to lawina spóźnień od razu wywołana
Dobra ale są pociągi notorycznie się spóźniające czy nie można napisać tak rozkładu by były rezerwy?
_________________ Posiadanie Gdańska jest ważniejsze od wszystkich pieniędzy.
Pułtuś -Usunięty- Gość
Wysłany: 24-03-2010, 16:00
Najlepszy przykład jaki znam: stacja Kraków Główny, osobowe z Katowic/Oświecimia są notorycznie opoznione, nie ma dnia, ba- godziny, by jakiś pociąg nie miał 10 czy najczęsciej 15 minut opoznienia. Ja również się zastanawiam, czemu się tak dzieje. I wtedy wyobrażam sobie wlekący się przez Śląsk pociąg- tam jest 100 000 powodów by pociąg złapał opoznienie.
czy nie można napisać tak rozkładu by były rezerwy?
Tak się pisze rozkłady. Ale nie można zakładać wielomunutowych rezerw, bo taka włóczęgo z Przemyśla do Szczecina jechała by ze 2 godziny dłużej, bo co stacja to potencjalne opóźnienie.
Większość opóźnień to jednak awarie i doraźne ograniczenia prędkości (np uszkodzenie sygnalizacji na przejeździe dla pociągu o prędkości 100-120 lub więcej km/h oznacza jakieś 2 minuty opóźnienia.
Bardzo czesto drobna awaria gdzieś pod Białymstokiem potrafi wywołaś perturbacje we Wrocławiu, bo trzeba utrzymać skomunikowania. Do tego dochodzą takie opóźnienia, z którymi teraz mamy czesto do czynienia: braki lokomotyw (w przypadku pociągów spółki PKP IC).
Znaczy co przyjeżdża pociąg do Gdynii odprowadza skład na postojową i zaraz bierze wysprzątany bo musi jeszcze gdzieś jechać i to wszystko na styk? A jeśli tak włuczęga jechał by 2 godziny dłużej ale za to w Szczecinie będzie na czas chyba było wyjście lepszym niż jakby się miał 1,5 godziny spóźnić.
A przy okazji jak sobie z tym radzono w latach 30?
_________________ Posiadanie Gdańska jest ważniejsze od wszystkich pieniędzy.
Dużym problemem jest zakładanie dla poc. IR postojów na dużych stacjach na zasadzie "minuta, dwie, no góra tsy". Niezależnie od tego, że wymiana pasażerów w bohunie czy kiblu jest dużo szybsza niż w wagonach "dalekobieżnych", rzadko kiedy się zdarza żeby taki pociąg Wrocław-Przemyśl odjechał z Krakowa o czasie. Nawet jakby jechali sami sprinterzy, to by nie zdążyli wszyscy wsiąść i wysiąść.
Na liniach jednotorowych z kolei podziękujmy PLK za dewastację mijanek.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum