@Gabbana
Z drugiej strony, patrząc na to co się wyprawia z koleją, to nie wiem czy byliby chętni na stanowisko naczelnika. Ja nie chcę być nawet kierownikiem pociagu, a już mogłem dawno. Chyba, że znajdzie się ktoś mocno nawiedzony, co ma nieprzygaszone ambicje, no to zostałby już tym naczelnikiem. Jednak czy na długo? Chyba nie zaprzeczysz, że naczelnik to idealne stanowisko do bicia i udupienia niwygodnego człowieka w firmie.
A co do płacy i obowiązków...
Naczelnik ma średnio o 3 setki więcej od konduktora, a zasadnicza różnica polega na tym, że konduktor kończy zmianę np. o 20 i do następnej zmiany ma w czterech literach PKP. Naczelnik zaś musi się martwić, czy wszystko zagra i czy jakiś maszynista alkoholik nie napierdzieli się w pracy.
_________________ " Doświadczenie to coś, co zdobywasz tuż po chwili w której go potrzebowałeś."
E. Murphy
@Gabbana
(...) Chyba nie zaprzeczysz, że naczelnik to idealne stanowisko do bicia i udupienia niwygodnego człowieka w firmie.
Owszem, tak jest wszędzie indziej tylko nie w Biurach Centrali...
Tutaj to cieplutka synekurka,częściej tworzona z myślą i w trosce o "najbliższych" ,rzadziej z myślą o rzeczywistych potrzebach firmy. Odpowiedzialność bliska zeru ,za to zarobki o parę całkiem niezłych setek wyższe od średniej w Biurze.Fucha po prostu
Ale znacznie gorsze jest to ,że zasady awansowania coraz bardziej przybierają na Kolei i tzw. aspekt selekcji negatywnej, co tłumacząc z polskiego na nasze- oznacza , że niedługo będą tu rządzić sami IDIOCI.
swoją drogą to ciekawe skąd Zarząd bierze pieniądze na te wszystkie chocki-klocki w Centrali, bo jakoś na niwelowanie różnic- choćby częściowe- w zarobkach drużyn konduktorskich , pieniędzy nie ma i nie będzie.
Wysłany: 18-02-2010, 12:47 Re: Stopnie Awansowania w PKP
kedar84 napisał/a:
grand napisał/a:
Cześć wie ktoś jak wygląda ścieżka awansowania w PKP?
Na początku kariery musisz stosować zasadę "Uprzejmie donoszę", następnie zapisać się do "S" wiedzy nie musisz mieć i być ślepo posłuszny"SZEFOWI"" to zostaniesz zastępcą dyrektora w CARGO.
Na poczatku kariery pracujesz raz lepiej a wiecej gorzej w Crago ,
potem idziesz do konkurencji ,
a tam euforia krótko trwała z powodu ?raz lepiej więcej gorzej,
a potem bolesny upadek i co dalej?
skrószony powrót do Cargo ,
a potem musisz stosować zasadę "Uprzejmie donoszę", następnie zapisać się do "S" wiedzy nie musisz mieć i być ślepo posłuszny"SZEFOWI"" i jesteś DYREKTOREM
jak długo? i znów stara zasada "uprzejmie doonoszę " i kolejny awansik w drodze
Wysłany: 23-02-2010, 14:43 Re: Stopnie Awansowania w PKP
...no ale żeby wszystko się kręciło, ściągasz kolegów od konkurencji, bo przecież ktoś musi robić, doradzać i ewentualnie kolejny raz ratować..., żebyś miał czas na "posłuszeństwo", "uprzejmie donoszę" i kopanie dołków pod "następnym szczeblem" awansu...
@Gabbana
(...) Chyba nie zaprzeczysz, że naczelnik to idealne stanowisko do bicia i udupienia niwygodnego człowieka w firmie.
Owszem, tak jest wszędzie indziej tylko nie w Biurach Centrali...
Tutaj to cieplutka synekurka,częściej tworzona z myślą i w trosce o "najbliższych" ,rzadziej z myślą o rzeczywistych potrzebach firmy. Odpowiedzialność bliska zeru ,za to zarobki o parę całkiem niezłych setek wyższe od średniej w Biurze.Fucha po prostu
Podobnie jes tez porównując charakter pracy naczelnika sekcji eksploatacji w PLK, która ma około 150 osób i ciągłe problemy - a to 10 zgłosiło L-4, a nie ma kim zastąpić, a jak się ludzie zgodzą, to dyrektor zakładu nie daje zgody na nadgodziny, itp. Dyżury,w dni wolne od pracy, pracę w komisji wypadkowej, w razie zaistnienia zdażenia.
Na drugim biegunie jest stanowisko naczelnika wydziału w oddziale regionalnym (moim zdaniem oddział to zbędna struktura), który zarządza aż np.: 5 pracownikami, nie ma problemów z grafikami i innymi cudami,wystepującymi w sekcji. Znam jednego wielkiego naczelnika wydziału,który nie ma pojęcia, czym dokładnie jego wydział się zajmuje. To co kiedyś wykonywała tma jedna osoba,teraz robią 2 + kerujący zespołem, a tata naczelnik buja się przez cały miesiąc...
[ Dodano: 22-03-2010, 10:00 ]
Co do ścieżki awansowania:
Cytat:
Na poczatku kariery pracujesz raz lepiej a wiecej gorzej w Crago ,
potem idziesz do konkurencji ,
a tam euforia krótko trwała z powodu ?raz lepiej więcej gorzej,
a potem bolesny upadek i co dalej?
skrószony powrót do Cargo ,
a potem musisz stosować zasadę "Uprzejmie donoszę", następnie zapisać się do "S" wiedzy nie musisz mieć i być ślepo posłuszny"SZEFOWI"" i jesteś DYREKTOREM
jak długo? i znów stara zasada "uprzejmie doonoszę " i kolejny awansik w drodze
I do tego, jak masz możliwość, to załawtiasz "szefowi", a to pół świniaczka, a to jajeczka, itp.
Na moim podwórku, jeden z obecnych naczelników wydziału, w ten właśnie sposób, przekonał "szefową S"o swojej" wielkiej" przydatności na tym stanowisku. Pomijam już wcześniej wymienione sposoby,których też się imał....
I tak świnka zapewniła karierę.....
Ale znacznie gorsze jest to ,że zasady awansowania coraz bardziej przybierają na Kolei i tzw. aspekt selekcji negatywnej, co tłumacząc z polskiego na nasze- oznacza , że niedługo będą tu rządzić sami IDIOCI.
No cóż, zapewne szefowie obawiają się, że ich podwładny okaże się mądrzejszy i ich wygryzie. Ale tak chyba jest w każdej firmie, nie tylko państwowej
W normalnej, prywatnej firmie to szef ma coś w głowie i nie musi się o swoją pozycję obawiać. Ale jak się jest matołem ze średnim robionym w szkole 18 miesięcznej gdzieś w Pcimiu Górnym to nic dziwnego, że taki się obawia lepszych od siebie i mu kłody pod nogi rzuca. Tak niestety jest w PKP.
Zapewniam cię Iktorn, że nie tylko w PKP. W firmach gdzie szef jest gdzieś dalej niż w przysłowiowym Pcimiu bardzo często tak jest. Co gorsze, tak zachowują się ludzie wykształceni, i to absolwenci poważnych uczelni
Taki OT .
Tak więc PKP ma swoich naśladowców. Niestety.
Ostatnio zmieniony przez ibonek dnia 23-03-2010, 00:38, w całości zmieniany 1 raz
W normalnej, prywatnej firmie to szef ma coś w głowie i nie musi się o swoją pozycję obawiać. Ale jak się jest matołem ze średnim robionym w szkole 18 miesięcznej gdzieś w Pcimiu Górnym to nic dziwnego, że taki się obawia lepszych od siebie i mu kłody pod nogi rzuca. Tak niestety jest w PKP.
I dlatego:
"Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty tak, aby swoim pojmowaniem istoty rzeczy przełożonego nie peszyć"
W normalnej, prywatnej firmie to szef ma coś w głowie i nie musi się o swoją pozycję obawiać.
W normalnych warunkach to szef powinien dobierać sobie ludzi lepszych od siebie, bo tylko wtedy taki zespół coś stworzy. Szef nie jest od tego, by być najmądrzejszym, tylko by dobrze zarządzać pracą podległych mu ludzi.
_________________ Uwaga, na tym forum ostrzeżenie dostaje się również za zaprzeczanie kłamstwu.
historia uczy jednego - nigdy nikogo niczego nie nauczyła
Zapewniam cię Iktorn, że nie tylko w PKP. W firmach gdzie szef jest gdzieś dalej niż w przysłowiowym Pcimiu bardzo często tak jest. Co gorsze, tak zachowują się ludzie wykształceni, i to absolwenci poważnych uczelni
Taki OT .
Tak więc PKP ma swoich naśladowców. Niestety.
Zgadzam się, nie wykształcenie świadczy o człowieku. Miałem wielu szefów "po technikum kolejowym" i przewyższali, zarówno wiedzą, jak i kulturą," panów inżynierów"...
Taka jest rzeczywistość.
[ Dodano: 23-03-2010, 18:07 ]
Cytat:
No cóż, zapewne szefowie obawiają się, że ich podwładny okaże się mądrzejszy i ich wygryzie. Ale tak chyba jest w każdej firmie, nie tylko państwowej
Dokładnie tek jest - 90 % kadry kierowniczej, w podwładnych, prezentujących wyższy poziom wiedzy, czy posiadających lepsze wykształcenie - widzi stałe zagrożenie swego bytu. Dlatego,wykorzystując różne "układy" utrudniają awans takiego człowieka.
W myśl zasady: "Lepszy mierny,bierny,ale WIERNY".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum