A ja powiem tak, jak ci się nie podoba to się zwolnij, lub szukaj lepszej posady takiej która będzie ci pasować w 100% ....
Czy Ty aby się za mocno nie "rozkręcasz"?
"Jaki cel? Celem takiego ukierunkowanie jest rozdrobnienie i usilne dążenia aby spółka została wyparta z jak największego obszaru, co będzie skutkowało powolnym wygasaniem zapotrzebowania na połączenia realizowane przez spółkę PR. Wystarczy spojrzeć nie daleko, na Dolny Śląsk, tam spółka Koleje Dolnośląskie "ledwo zipią" ale na siłę władze usiłują mydlić oczy i pokazywać tylko dobre strony spółki...,niestety. "Polacy nie gęsi i swój rozum mają" i nie pozwolą mamić siebie fałszywymi informacjami na temat tego jak jest jak było i jak będzie. Sam pomysł powołania KŚ był udany ale niestety wykonanie, oraz falstart źle skończy się tak naprawdę dla nas pasażerów, niestety nikt nie widzi dobra pasażera tylko dumnie realizuje swoja wizję dosłownie po trupach."
Pogrubienie - moje.
To ty pisałeś? Podpiszesz się pod tym? Nazwiskiem i imieniem?
Matador - nie mam monopolu na racje - fakty same się obronią. Jedyne czego szukam to wytłumaczenia dla takich a nie innych decyzji -działań. Szukam w nich "racji" - w 90% ich nie widzę. Wmawiano mi i moim kolegom, że mamy się utożsamiać z firmą - to się utożsamiam.
Czy to takie dziwne, że robol chce troszkę szacunku dla swojej pracy?
Czy to dziwne, że robol chce szacunku do swoich "racji"?
_________________ "Płynie się zawsze do źródeł pod prąd, z prądem płyną śmiecie"
Zbigniew Herbert
Pogrubienie - moje.
To ty pisałeś? Podpiszesz się pod tym? Nazwiskiem i imieniem?
Kolega gumiś trochę pobłądził - ni stąd, ni zowąd wyciąga jakiś tekst, zupełnie nie na temat, i próbuje w ten sposób zdyskredytować adwersarza. To ma być rzeczowa dyskusja? Wstyd - tym razem w 100% "nasz".
Abstrahując od mojego poglądu na bony-talony i inne takie pomysły, uważam jednak że gumiś ma trochę racji - jak już firma PKP Intercity te talony kupuje, to nie powinna narażać swoich pracowników na nieprzyjemności przy ich realizacji. Czyli opłacać je terminowo.
Stawianie sprawy "nie podoba się - to się zwolnij" jest niefajne. Dobrze, że mu się nie podoba i próbuje przynajmniej o tym mówić nazywając po imieniu konkretny problem, a nie jęcząc, jak to wszystko jest źle.
Psim - ten tekst pochodzi z: http://regiochlopak.blogspot.com/
Domniemam, że nick jest tożsamy z blogiem i chciałem w ten sposób pokazać, że ktoś kto nie zgadza się z moją "krytyką" sam krytykuje.
Za niedomówienie przepraszam a za słowo przychylne temu co piszę - dziękuję.
Mam mimo wszystko nadzieję, że wśród czytających takich osób jest więcej a to, że się nie wypowiadają a tylko czytają jest wskazaniem, że temat jest interesujący.
Niekompetencja i bezmyślność nie ma u mnie stopniowania - "małą -duża" - postępowanie w sprawie bonów a kończąc na restrukturyzacji ma u mnie taką samą wagę.
_________________ "Płynie się zawsze do źródeł pod prąd, z prądem płyną śmiecie"
Zbigniew Herbert
Problem powstał, bo wątek był o nierzetelnym wywiązywaniu się firmy ze zobowiązań podjętych wobec własnych pracowników, a nagle zrobiła się dyskusja, czy firma powinna tego typu zobowiązania w ogóle podejmować.
Ja uważam, że jestem i za krótki, i za mało doświadczony, i po prostu za głupi żeby decydować komu i kiedy talon jest przynależny, a komu nie (może np. nikomu - a w zamian lepsza pensja, żeby mógł sam sobie kupić gdzie zechce). Takie rzeczy naprawdę nie powinny być decydowane na zasadzie "bo to komunistyczny wymysł więc go skasujmy", albo "bo to fajna sprawa więc utrzymajmy".
Jest coś takiego jak Kodeks Pracy, są wewnętrzne przepisy firmowe, które to wszystko szczegółowo ustalają. Kto ma pomysł jak to zmienić (poprawić!) - powinien pogadać ze swoim posłem. Albo dać się samemu wybrać. Ale nie oczekiwać od innych, że dobrowolnie i potulnie zrzekną się przysługujących z mocy prawa przywilejów.
Ostatnio zmieniony przez psim dnia 05-12-2010, 14:37, w całości zmieniany 1 raz
gumis, walczysz? Naprawdę? A mnie się wydaje, że tylko udajesz, że walczysz! Jak do tej chwili z tych Twoich Gumisiu walk, to przegrywasz bitwy za bitwą...
Ja nie walczę, nie mam z czym, pracuję i nikt mi nie obiecywał, ubarnia na niedzielną mszę, obiadków na miesiąc, darmowych biletów, leżenia bykiem. To było i już topnieje. Odpowiedz Gumiśku malinowy na moje pytanie, który pracodawca..."
Sprytnie wyminąłeś moje pytanie, naczytałeś głupot o raju i próbujesz zainteresować na siłę inne osoby. Raju nie ma! Na ziemi nie ma!
Czy znajdę pozytywne wpisy o IC? Pewnie, że znajdę! Jest ich sporo. Poszukaj.
Poczekam jak radzisz, a kiedy faktycznie nie będzie wypłaty wypowiem umowę pracodawcy. Mnie kolej życia nie uratowała, jak domniemam jest w Twoim przypadku.
Gumisiu, epitety zostaw dla sibie. ja wiem, że jak patrzysz wlustro to same się one nasuwają na język, ale już napisałem: Nie próbuj tym zainteresować na siłę innych.
Pieśni pochwalnych się nie doczekasz, ale jest wiele pozytywów pracy w IC - ja właśnie pracuję dla tych pozytywów, Ty jak można przypuszczać z innego powodu.
Gumisiu kolrowy, powiem Ci szczerze i w wielkiej tajemnicy, jak do tej pory to pracodawca nie dał mi żadnego powodu do tego abym, musiał dochodzić swoich roszczeń na drodze inspekcji pracy, sądu pracy. Chociaż bywały nieporuzumienia, to zawsze udawało się je rozwiązać kompromisowo, w cztery oczy. To oczywiście w Twoim zrozumieniu jest bezkrytyczne przyjmowanie patologi i niewolnictwo.
Na koniec powiem Ci jeszcze, że dużo ryczysz mało robisz, oprócz szumu... To akurat wychodzi Ci najlepiej.
Prawdziwa patologia na kolei to takie osoby, które chcą leżeć przez 3/4 dniówki do góry brzuchem w ciepłej noclegowni, i żeby im za to zapłacić z 10 tysięcy miesięcznie, a do tego bony na obiadki, wejściówki na saunę i do kina, bony na świeta, bilet na 1 klasę za darmochę, trzynastki, cuda, wianki...
Prawdziwa patologia, to konduktorzy, co biorą w łapę, dyrektorzy co kręcą lody...
Z tym walcz! Ja walczę! A ty?
Gumiś, jak załapiesz, że PRL nie wróci to już połowa Twojego sukcesu.
Pozdrawiam Cie Gumisiu, pozdrawiam prześlicznie.
_________________ " Doświadczenie to coś, co zdobywasz tuż po chwili w której go potrzebowałeś."
E. Murphy
Gumisiu kolrowy, powiem Ci szczerze i w wielkiej tajemnicy, jak do tej pory to pracodawca nie dał mi żadnego powodu do tego abym, musiał dochodzić swoich roszczeń na drodze inspekcji pracy, sądu pracy. Chociaż bywały nieporuzumienia, to zawsze udawało się je rozwiązać kompromisowo, w cztery oczy.
ic konduktor, Twoja postawa jest godna naśladownictwa. Jednak nasuwa się pytanie, czy te wyjaśnione w cztery oczy nieporozumienia, nie miały charakteru systemowego? To znaczy, czy Twoi koledzy nie borykają się z takimi samymi nieporozumieniami ponownie i ponownie, i nie tracą wciąż czasu na ich wyjaśnianie?
Czy nie byłoby lepiej, gdyby nieporozumienie danego rodzaju zostało trwale wyeliminowane z życia firmy, zamiast jedynie wyjaśnić pojedynczy przypadek?
Proszę, pamiętaj że jeśli Ty nie musiałeś prosić o wsparcie Inspekcji Pracy czy Sądu, to nie znaczy że nikt inny nie powinien. Różne są sytuacje które się przytrafiają różnym ludziom, a właśnie te instytucje są specjalnie powołane by ustalać czy zarzuty są podstawne, czy nie.
psim, były to przypadki sporadyczne, winikające raczej z czyjegoś błędu lub zaniedbania. Nie można uznać to za system. Moi koledzy mają rózne problemy, są tacy co mają kłopot z koszulą do munduru, są też tacy co mają problem, że kontroluje się ich pracę no i są, oczywiście tacy co mają problem, żeby tylko go mieć.
Ja nie twierdze, że inspekcja pracy i sądy nei są dla ludzi. jednak problem zawsze należy spróbowac rozwiązać z zainteresowanym, a dopiero gdy to nie odniesie skutku wdrażąc kolejne procedury.
Oczywiście masz rację, że korzystniej byłoby gdyby problem udało się wyeliminowac z życia firmy, tylko tzreba też aby pracownicy otwarcie mówili co ich boli. To właśnie tu zaczynają sie schody. Na świetlicy, to bohaterów jest mnóstwo. Odwagę powiedzieć pzrełożonemu, że coś jest nie tak ma już co dziesiąty. czasem pracodawca dowiaduje sie z inspekcji pracy o problemie, który występuje gdzieś na średnim szczeblu zarządzania firmą, a to już nie dobrze.
_________________ " Doświadczenie to coś, co zdobywasz tuż po chwili w której go potrzebowałeś."
E. Murphy
tylko tzreba też aby pracownicy otwarcie mówili co ich boli. To właśnie tu zaczynają sie schody. Na świetlicy, to bohaterów jest mnóstwo. Odwagę powiedzieć pzrełożonemu, że coś jest nie tak ma już co dziesiąty.
No to trzeba zachęcać tych pozostałych dziewięciu, a nie krzyczeć na nich że są roszczeniowi. Oni muszą mieć uzasadnione przekonanie, że jak zgłoszą zastrzeżenie, to nie zostaną "na widelcu", "pod lupą", tylko zwierzchnik poważnie się zajmie faktycznym problemem - a nie swoim problemem z tym, że ktoś ma czelność wnosić zastrzeżenia.
Wiele zależy od nastroju w firmie. Choć nie pracuję na kolei - wiem o tym całkiem sporo.
ic konduktor napisał/a:
czasem pracodawca dowiaduje sie z inspekcji pracy o problemie, który występuje gdzieś na średnim szczeblu zarządzania firmą, a to już nie dobrze.
Tak, ale to pracodawca (zwierzchnik) powinien się zastanowić dlaczego tak się dzieje, dlaczego ma zły kontakt z szeregowymi pracownikami. Dlatego właśnie to on jest zwierzchnikiem, a jego podwładni - podwładnymi. To nie szeregowi pracownicy są od rozwiązywania wewnętrznych problemów z komunikacją.
Ostatnio zmieniony przez psim dnia 05-12-2010, 15:05, w całości zmieniany 1 raz
Każdy ma prawo do krytyki! To wolność słowa, a ja mówiłem o warunkach pracy a nie bonach na posiłki...zlitujcie się! Odnośnie cytatów jaki cel ma mieć podpisanie się pod tym imieniem i nazwiskiem nie rozumiem? Osoby które chcą to wiedzieć-wiedzą.
"REGIOchłopak" to już wyrobiona i rozpoznawalna marka. Szczerze wątpię, czy jego imię i nazwisko byłoby równie szeroko kojarzone (a może? nie wiem, nie znam, póki co).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum