Świnki w pociagu
Wulgaryzmy i pijaństwo w przewoźnikach PKP
Szczególnie na początku weekendu można zaobserwować jak młodzi ludzie, choć nie tylko wsiadają do przedziału pociągu, czekają na przejście konduktora i otwierają trunek. Naturalnie, brzmię teraz jak stara, zrzędliwa kobieta, lecz nic nie usprawiedliwia ludzkiego zachowania po alkoholu. Proponuję pić kulturalnie, albo wcale. Wielokrotnie byłam świadkiem nawet godzinnych rozmów telefonicznych mężczyzn, którzy krzyczeli wulgaryzmy na cały przedział. Ludzie! No proszę, troche szacunku dla reszty pasażerów. Na prawdę człowiek wraca czasami zmeczony, chce posłuchać muzyki czy nawet przysnąć.
Drugą sprawą na jaką zwróciłam uwagę jest fakt, że to głównie mężczyźni zachowują się niestosownie. Opróżniają puszki, a następnie nie zwracając oczywiście uwagi na resztę pasażerów otwierając w czasie biegu drzwi czy okna, wyrzucają je na zewnatrz. Ten sam los czeka puste butelki.
Myślę, że jest wiele osób, które podzielają moją dezaprobatę dla takiego zachowania. PKP nie działa niestety jakoś wyjątkowo sprawnie i jazda nie jest zbyt komfortowa. Wystarczy wyobrazić sobie letnie popołudniem, tłum ludzi, którzy pocą się z gorąca mimo otwartych okien. Do większego szału może w takiej sytuacji doprowadzić tylko zapach piwa czy wódki. Zwłaszcza jeśli ktoś cierpi na chorobę lokomocyjną. Samotne kobiety mogą nawet obawiać się nachalnych zalotów ze strony panów dżentelmenów. Tacy bowiem, żadko rozumieją grzeczną odmowę.
Wydaje mi się, że każdy chociaż raz miał „ przyjemność” posłuchać bardzo wyszukanych i nietypowych wulgaryzmów jakie padają z ust pijanej osoby. Dziwnym wydaje mi się fakt, że nikt na to nie reaguje. Czasami zdarza się, że patrol policyjny przejdzie się po przedziałach, choć do dziś nie wiem w jakim celu to robią. Przecież nie proszą pijanych osobników o opuszczenie pociągu, bo w końcu zapłacili za bilety.Rozumiem, że każdy ma swoje prawa, ale w takim razie nasuwa mi się pytanie. Czy ja też mam prawo do spokojnego podróżowania? Czy muszę podzielać styl językowy i muzyczny do, którego słuchania zmuszają mnie pijani pasażerowie? Już nie czepiam się o to, że często pociąg jest skandalicznie krótki i trzeba stać w ścisku, ale czy mogę odbyć podróż bez zapachu alkoholu?
Nie możemy dłużej ukrywać, że niektórzy ludzie zachowują się jak przysłowiowe świnki, czyli nie pachną, nie potrafią się zachować i mało kto chciałby przebywać w ich towarzystwie. Czasami kiedy tak się przyglądam to myślę sobie, że Ci ludzie muszą być bardzo nieszcześliwi i niespełnieni życiowo. Nie wiem za to, co myśleć kiedy słyszę „ na nic mnie nie stać” od osoby, która codziennie po pracy wypija dwa, trzy piwka dla relaksu.
Skromnie apeluję, bądżmy ludźmi, nie świnkami.
Niestety jesteśmy strasznym narodem, wielu z nas wszystkich nie ma w sobie nawet krzty kultury, i "dobrodziejstwa", widziałem jak to wygląda we Francji i w Niemczech. Przede wszystkim, w Niemczech konduktor jest Panem i Władcą, którego należy się bać. Nie miał pretensji, że ktoś kulturalnie pije piwo, ale wysadził dwóch facetów, na których narzekali podróżni. I nie było przebacz. Siedzieliśmy JAK TRUŚKI!
We Francji torba konduktora w TVG otwarta z czapką leżała na przeciwko WC! u nas leżała by tak ale 2 minuty.
Ludzie są dla siebie bardzo życzliwi - tu Francja. Nikt nikogo nie "wali z bara", nikt nie patrzy na siebie "spod byka", to jest jak sen. Sen nie osiągalny. Nikogo nie interesuje co robią inni, każdy ma swój świat. Żałuje jak cholera, że urodziłem się w Polsce.
Tak wiemy, że tam mają lepszy start. Ale życzliwości ludzkiej, nawet w pociągach, nie zmienimy
Przykład daje nam władza.
A dziś jadąc pociągiem Polonez z Wa-wy do Terespola, pociąg stał godzinę w polu, bo jednostka KM padła. I co? i koledze który wracał z pracy w garniturze, dostało się, za to opóźnienie, 2 facetów pierdzieliło takie "kocoboły", że zamknęliśmy przedział. Masakra.
A przyjacielu, jeśli zaczniemy zbyt dosadnie upominać panów, aby nie pili w pociągach i nie rozrabiali to powiedzą i mówią w prost " bo cie wyje*iemy z pociągu kanarze"
Tępmy chamstwo, nie popierajmy go
Mariusz W. -Usunięty- Gość
Wysłany: 31-05-2011, 14:29 Re: Wulgaryzmy w pociągu
AP89 napisał/a:
Już nie czepiam się o to, że często pociąg jest skandalicznie krótki i trzeba stać w ścisku, ale czy mogę odbyć podróż bez zapachu alkoholu?
Trzeba propagować tradycyjne, naturalne piwo z browarów niekoncernowych. Ono nie może być w puszkach, więc podczas picia można je przytykać kapslem. Poza tym ma zupełnie inny zapach – moim zdaniem o wiele lepszy – oraz mniej intensywny. Nawet mam otwieracz z jednego z browarów warzących ww. piwo, który tak fajnie otwiera, dzięki czemu butelkę można ładnie przytkać kapslem podczas picia.
Podejrzewam, że jakby w narodzie była kultura to można było by na piwo zezwolić. Ale jak jej nie ma a będzie wolno jedno to wypiją 6 a potem się jeszcze czymś mocniejszym jeden z drugi poprawią. I tu nawet nie chodzi o zapach piwa a o trawiony etanol.
_________________ Posiadanie Gdańska jest ważniejsze od wszystkich pieniędzy.
Anegdotka: dawno temu jechałem pociągiem, wlokąc ze sobą rower, obciążony sakwami.
Był jakiś listopad, noc, zimno jak cholera (byłem wtedy zapalonym turystą, to jest dobra
choć wymagająca umiejętności i sprzętu pogoda roku, a w górach jest szczególnie pięknie)
W pociągu był tłok, ale w wagonie bagażowym było puściutko, i bardzo zimno.
Jak wspomniałem w części dla niepalących było ciasno, w palących luźniej, ale nie lubię dymu.
Rower bez zdejmowania sakiew przypiąłem do ściany, rozwiesiłem sobie hamak,
wlazłem w śpiwór i usiłowałem spać, ale przyplątało się kilku bezdomnych.
Przywlekli jakieś kartony i zasiedli na nich i zaczęli pić alkohol i palić papierosy.
A ja naprawdę bardzo nie lubię tego zapachu, a nie mogłem w tej sytuacji zostawić ich
z moim sprzętem, a samemu sobie iść. Na argumentację słowno/muzyczną panowie nie
reagowali. W desperacji (przemęczony) otworzyłem butelkę zacnego słowackiego piwa,
wiezionego do domu z gór, przelałem go ostrożnie do bidonu, rozcieńczyłem to mineralką
potrząsnąłem i... oblałem nim palących "bezdomniaczków", gasząc papierosy i mocząc ich.
Smród był przeokropny. Panowie Menele trochę pogrozili, ale po chwili przemarzli i poszli
sobie do ogrzewanej części pociągu, a ja, suchutki, bezwonny, acz z wyrzutami sumienia,
do śpiwora.
Ech, jak ja czasem marzę, żeby w pociągowych WC (i przedziałach rowerowych SKM)
były wykrywacze dymu, albo wręcz zraszacze automatyczne. O ile rzadziej WC byłyby
zajęte, o ile rzadziej byłyby niszczone. Obecny zakaz palenia i picia powoduje tylko
okupację WC. A w Bombardierze takim jak w Słonecznym pociągu tych WCtów jest mało,
więc palacze całkowicie uniemożliwiają innym korzystanie. Alarm dymny i zraszacz,
nie odstraszy hordy pijaniutkich kibiców, ale pojedynczemu zaradzi... W ostateczności,
jeden WC w którym wolno palić, odpowiednio oznakowany, opancerzony przeciw
wandalizmowi, na końcu pociągu... A wszelkie zgłoszenia, w tym telefoniczne, przez
pasażerów, powinny spotykać natychmiastową reakcję. Posłuch dla prawa może zostać
wymuszony. Tam gdzie teraz jest taka kulturka i porządel, też nie od razu tak było.
Ponoć w Szwecji do XVIII wieku obcinano dłoń za kradzież...
Nawiązując do pytań autorki wątku - ja w pociągach rzadko spotykam tzw. chamów i pijanych, zachowujących się jak bydło.Kiedyś, jeżdżąc "Monciakiem" (jak był jeszcze TLK za czasów gdy były pośpieszne w PKP PR) to w 2 klasie spotykało się żołnierzyków pijanych jak świnie, czasem trzeba było ich wynosić, bo sami nie dali rady wyjść (były miejscówki po 3zł). Ogólnie w TLK w 1 klasie raczej ludzie się nie upijają, większość to kolejarze wracający z pracy a taki wypije 1-2 piwa i wysiada. W EIC też ludzie inaczej piją, choćby jakiś czas temu jechałem "ejcem" z Warszawy do Gdańska i ze mną w przedziale jechał jeden facet, elegancko ubrany, wyjął z torby piwko, ja też miałem na drogę wypiliśmy po 3, pogadaliśmy i każdy w Gdańsku poszedł w swoja stronę.
Szynobusy miały coś takiego co na dodatek powodowało postoje w lesie do czasu wywietrzenia składu. Kiedyś SKM w Trójmieście walczył w taki sposób, że na tak zwanych targowiskach (czyli przedziałach dla podróżnych z większym bagażem ręcznym) siedzieli sobie dwaj sokiści po cywilnemu i czekali tylko aż ktoś otworzy piwo lub zapali.
_________________ Posiadanie Gdańska jest ważniejsze od wszystkich pieniędzy.
Przepraszam bardzo, ale nikogo nie nazwalam bydłem więc proszę cytować dokładnie:)
Rozumiem wypić jedno piwko, nawet dwa jeśli ktoś potrafi się zachować. Ja po prostu nie lubię pijanych ludzi, więc proszę mnie swoją osobą na siłę nie uszczęśliwiać
Pozdrawiam
Chyba całkowicie nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi. Ja nie cytuję Twojej wypowiedzi i nazywam rzeczy po imieniu, jak ktoś spije się ponad umiar, śpi zasikany to mówię, że zachowuje się jak bydło (chodź nie obrażając zwierząt, bo one nie robią pod siebie).
W skrócie: ja takich przypadków chamstwa i pijaństwa spotkałem kilka razy w 2 klasie w "Monaciaku", w 1 klasie w dziennych TLK nie spotkałem, w EIC nie spotkałem.
Hmm... A próbował ktoś chociaż zwrócić uwagę takiej osobie? I nie tylko w pociągach ale też w komunikacja miejskiej.
Widocznie się boicie Ja mam sprawdzony sposób - wystarczy być jedynie grzecznym i kulturalnym oraz mówić na tyle głośno żeby ludzie zwrócili uwagę na to co się dzieje. Wtedy taka osoba (mimo, że pijana) zauważy, że ludzie się gapią i zrobiła się cisza w przedziale więc i sama się zamknie. Inaczej jest jeśli jedzie grupka nawalonych osób, wtedy niestety trzeba albo muzykę dać głośniej albo zmienić miejsce.
A KM nie lubię jak ludzie się przepychają albo mnie dotykają. Ale na to jest rada równie prosta - odwracam się do takiej osoby i grzecznie mowie - "Czy mogłaby pani się o mnie nie opierać?". I to zawsze działa
Nie wiem co wam przeszkadza upomnieć taką osobę. Nie sztuką jest kogoś zbluzgać, ale załatwić to inteligentnie i sprytnie, tak żeby przypadkiem po mordzie nie dostać
Dużo to nie pomaga, czyli taki głośne zwrócenie uwagi. Kilka razy musiałem takich "żołnierzyków" wynosić, co bardziej agresywnych i upartych, to miałem inny sposób. Mówiłem, że jak się do porządku nie doprowadzi, to zawiadomię żandarmerię i pójdzie meldunek do jednostki, Jak sam nie dał rady, to koledzy go wynosili Ma ię te kolejowe sposoby.
Nadmienię, że to właśnie raz ja zrobiłem dym w taniej kuszetce, jak nie było konwojenta w tych wagonach, poszło ode mnie pismo do PKP Intercity do Krakowa i po spotkaniu paru osób konwojent się pojawił przy tej samej cenie za tania kuszetkę Więc pewien skutek odniosłem.
Wydaje mi się , że większość wypowiadających się tu osób to mężczyźni. Wyobrażam sobie, że jest Wam łatniej podejść do pijanego, przeszkadzającego pasażera w celu uciszenia go. Co w takiej sytuacji powinna zrobić dziewczyna? Przecież go nie wyniosę, ani nie pogroże palcem prawda? W pierwszym tekście wspomniałam o patrolach policyjnych. Może mam mylne wyobrażenie, ale czy to nie ich rola?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum