@Modliszka
Co mają wspólnego "konszachty" z wykonywaną pracą? albo robi się coś dobrze albo źle, najmniej ważne jest to z kim się spotykamy i jakie prowadzimy życie prywatne. Błagam nie oceniajcie człowieka po tym kogo zna lub nie.
Co mają wspólnego "konszachty" z wykonywaną pracą?
Nie udawaj pierwszego naiwnego. Mówisz tak jakbyś nie zdawał sobie sprawy z tego, że stanowiska w zarządach państwowych i samorządowych spółek są rozdawane z klucza partyjno-kolesiowskiego. Kwalifikacje i "owoce" dotychczasowej pracy nie mają absolutnie żadnego znaczenia, czego najlepszym dowodem jest odwołanie Prześlugi z zarządu PKP SA, czy posadzenie Ładniakowej na stołku prezesa KD.
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Po raz wtóry Jacek Prześluga pożegnał się z koleją, rozstając się z posadą członka zarządu PKP SA. I podobnie jak w 2006 roku znów towarzyszą temu operetkowe występy na kolejowych forach internetowych jego zwolenników; wystąpienia wprost wywołane wypowiedziami samego Prześlugi. Po raz kolejny pozostajemy pod wrażeniem zdolności marketingowych pana Jacka. Jego umiejętności autopromocji, budowy medialnej „grupy wsparcia” – wiernych internetowych kibiców jego osoby. Bez cienia złośliwości uważamy, że w tej dziedzinie jest wysokiej klasy profesjonalistą.
Niestety PKP SA nie jest agencją pijarowską i tego typu zdolności nie na wiele tu się przydają. Nie zastąpią rzetelnej wiedzy i doświadczenia w tworzeniu i realizacji projektów biznesowych. Od zawsze byliśmy krytykami jego ukochanego dziecka - spółki „Dworzec Polski”; projektu, którego fundamentem biznesowym była słynna opłata dworcowa, ściągana w formie haraczu z pasażerskich spółek przewozowych. Pomysł ten krytykowaliśmy, dlatego, że w sytuacji ciągłej zapaści na rynku przewozów pasażerskich dodatkowa danina musiałaby natychmiast pogorszyć kondycję spółek, a w ślad za tym odbijając na kieszeni pasażerów. W perspektywie wieloletniej mielibyśmy do czynienia z dziwolągiem permanentnie „jadącym na stracie” (narastające koszty amortyzacji inwestycji w kolejne obiekty dworcowe!) i żyjącym z budżetowej kroplówki – dotacji z Funduszu Kolejowego i z opłat od przewoźników. Tworzenie takiego biznesowego naturalnego monopolu nie tylko, że nie ma sensu ekonomicznego, to jeszcze tworzy strukturę potencjalnie patologiczną; pisaliśmy zresztą o tym jakiś czas temu (…..). Podobnie jak minister Massel miejsce dworców widzimy w strukturze narodowego zarządcy infrastruktury – PKP PLK SA i gorąco dopingować będziemy go do takiego działania.
Poza kwestią merytorycznych powodów odwołania Prześlugi pozostaje jeszcze kwestia atmosfery temu towarzyszącej. Kolej to służba publiczna i jej wizerunek jest wizerunkiem państwa, czego specjaliście od kreowania wizerunku tłumaczyć nie trzeba. Powaga państwa wymaga, aby osoby powoływane do pełnienia stanowisk kierowniczych w tej służbie pełniły je z godnością i z godnością z tych stanowisk odchodziły. Robienie z siebie (po raz kolejny) męczennika - ofiary politycznych gier, jest po prostu niesmaczne, zaś w stosunku do swoich „osiągnięć” wręcz żenujące. Ten rzadki brak klasy, który ludzi z przerośniętym ego skłania do bezceremonialnego atakowania swoich byłych zwierzchników - publicznego prania brudów, sam w sobie stanowi wystarczające usprawiedliwienie dymisji. Dlatego nie będąc admiratorami ministra Nowaka, za tą dymisję mu dziękujemy. Gratulujemy panie ministrze!
Jacek Prześluga zapisał się w pamięci pracowników PKP Intercity jeszcze z innego powodu. Otóż zostając prezesem IC zlikwidował tytuły - mgr, inż, na pieczątkach. Prawdopodobnie dlatego, że miał tylko absolutorium...
Wszedłem dziś na forum, bo nie miałem wcześniej czasu, a chciałem i ja wtrącić swoje trzy grosze. Otóż odwołanie Jacka Prześlugi z zarządu PKP SA niesamowicie poprawiło mój humor przed Sylwestrem. I nawet z tej okazji też chciałem zadedykować Jackowi jedną z piosenek Perfectu, który bardzo lubi
Choć wolałbym zadedykować utwór innego zespołu, ale mniejsza o to.
Pozdrawiam wszystkich
Niestety PKP SA nie jest agencją pijarowską i tego typu zdolności nie na wiele tu się przydają. Nie zastąpią rzetelnej wiedzy i doświadczenia w tworzeniu i realizacji projektów biznesowych.
A któż to napisał, bo się nie podpisał? - Redakcja, czyli Warsewicz. Pijarowiec-amator, który co miesiąc organizował konferencję prasową jak nie w IC to w Warsie, facet, który na dzień dobry zapowiedział zakup TGV, które okazały się Pendolino bez bez wahadła. Minister Nowak też nie widzi różnicy.
Ale z drugiej strony TGV - to nie mniej nie więcej jak Pociąg Dużych Prędkości, bez zbędnych dodatków.
A więc w uproszeniu lepiej nazwać takie pociągi TGV niż np. Pendolino, czy ICE
TGV to rzeczywiście skrót od (fr. Train à Grande Vitesse; pol. Pociąg o Dużej Prędkości). Nazwa TGV jest zastrzeżona dla tegoż produktu firmy Alsthom kursującego w barwach SNCF (pociąg zbudowany wg tej samej dokumentacji jeździ też jako Thalys). Natomiast pojęcie "Pendolino bez przechyłu" zostało wymyślone nie wiem przez kogo, bo samo w sobie jest jakimś dziwnym tworem. Samą istotą nazwy PENDOLINO jest przechył pudła (wł. pendolino - wahadełko), zatem włodarze PKP INTERCITY nie bardzo mają pojęcie, co to takiego PENDOLINO. A wcześniej było PENDULAR (produkt firmy TALGO - prekusor wychylnych pudeł). Z kolei przyjaciele zza Odry dla określenia pociągu z wychylnym pudłem używają określeń Pendelzug (niem. Pendel - wahadło) lub Neigezug (niem. Neigung - pochylenie). Pociągi, na które umowę podpisało Intercity - jak wszyscy wiedzą - nie będą miały wychylnych pudeł, zatem jakie "PIERDOLINO"? Normalny zespół trakcyjny, który na torach PLK-i nie wykorzysta swoich możliwości i ten argument włodarze Intercity powinni wziąć pod uwagę przed podpisaniem umowy.
Ale odszedłem trochę od tematu (poniekąd sprowokowany przez DarkaP), bo post dotyczy Jacka P., za co przepraszam forumowiczów.
Pozdrawiam
NO tak bardzo nie odszedłeś od tematu, w końcu Jacek P. był prezesem spółki, która kupiła Pendolino bez wychyłu (nazwane w prasie wcześniej jako TGV). Kończąc te dywagacje chcę jeszcze zwrócić uwagę, że w Polsce generalnie jest problem z takimi prostymi nazwami, dlatego KDP czy Y-grek już są sukcesem, bo pewna część ludzi wie, co to znaczy. Nie wypracowano jeszcze prostej nazwy dla pociągów High-speed.
Dalej? Zmierzamy systematycznie w stronę Trzeciego Świata, choć obawiam się, że mogę ich tym obrażać.
Nasz model komunikacji to busiarstwo, które będzie się zatrzymywać gdziekolwiek, byle nie płacić za przystanki, pasażerowie, którzy narzekają na ich stan techniczny, ale jeżdżą, bo tanio.
Do tego dobijająca kolej konkurencja ze strony tanich linii autobusowych i lotniczych, które z dworców czy lotnisk korzystają w stopniu minimalnym, jak się tylko da.
A kolej z otwartymi dla wszystkich dworcami musi paść, bo z czego ma się finansować? Co się zmieniło od czasu opublikowania tego pisma? Ktoś się zainteresował tym, że pasażerowie chcą mieć gdzie się schować przed deszczem? A po co? Przecież są busy, które nie potrzebują dopłat, to po co jeszcze prócz dotacji dla kolei, płacić za dworce?
W takim modelu kolej nigdy nie wygra, płacąc za tory, kasy, tabor za miliony, jeżeli po drugiej stronie ma środek transportu, którego jedynym kosztem jest sprzęt za kilkanaście tysięcy i paliwo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum