Czy jechaliście kiedyś całkiem pustym pociągiem? Pewnie nie, bo rzadko się zdarza, by w normalnym, rozkładowym składzie nie było ani jednego pasażera. Ja ostatnio miałem okazję jechać takim dziwolągiem.
Było bardzo dużo miejsca, a jednak czułem się nieswojo. Zadziałał instynkt stadny człowieka - przydałaby się choćby jedna bratnia dusza. Do głowy cisnęły się myśli: jakim prawem to funkcjonuje i kto płaci za taki pusty kurs?
Rzecz działa się we wtorek 27 marca na trasie Chorzew Siemkowice - Zduńska Wola. Pociąg - widmo jechał po magistrali węglowej jako jeden z dwóch w dobie, które tamtędy kursują. Wyruszyłem nim z Częstochowy. Mimo odjazdu w porze największego ruchu - o godzinie 15.50 frekwencja podróżnych od początku była słaba. Z Częstochowy jechało może ze 30 osób. Większość wysiadła zaraz po minięciu kolejnych stacji. Cykarzew, Ważne Młyny, Brzeźnica n/Wartą - tam ubywało pasażerów. Nikt nie wsiadał. Mimo że dzień roboczy a pogoda ładna, pociąg nie miał powodzenia. Ział pustką.
Ostatnie trzy osoby wysiadły w Chorzewie Siemkowicach, czyli tam, gdzie linia z Częstochowy łączy się z "węglówką". Niegdyś potężna stacja teraz zabita jest przysłowiowymi dechami. Poczekalnia zamknięta, peron zarośnięty chwastami, rozkład na drzwiach a w nim dwie pary pociągów Regio. Miałem czas się rozejrzeć, bo mój skład stał tam 18 minut. Po co? Ano po to, aby doczekać się na swoją "parę" ze Zduńskiej Woli.
Kiedy tamten przyjechał, nastąpiła zamiana kierowników i mechaników, co także jest rzadko spotykane. Kolejarze się przesiedli i ruszyliśmy w dalszą drogę. Tamten wiózł może ze dwoje ludzi, mój jechał zupełnie pusty. To znaczy niezupełnie - byłem ja, kierownik i mechanik. Czyli doborowe towarzystwo. Przez całą trasę wsiadły w Ruścu Łódzkim dwie dziewczyny, niestety ku mojemu rozczarowaniu wysiadły dwie stacje dalej. Nie wiem nawet, czy płaciły za bilet, może to były córki kolejarza i podróżowały po znajomości...
Do samej Zduńskiej pociąg jechał nadal pusty. Pokonał 49 km po to tylko, żeby ustawić się na noc na torze postojowym i czekać do 4 rano na czas odjazdu do Częstochowy. W Zduńskiej Woli nie ma toto żadnego połączenia ani w kierunku Łodzi, ani Ostrowa Wlkp. Na najbliższy Regio do Łodzi Kaliskiej musiałem czekać prawie 2 godziny. Był czas na przemyślenia: ile jest tras, gdzie pojedyncze jednostki pękają w szwach, a PR tłumaczy, że nie ma taboru na wzmocnienie. Tutaj jest ten tabor. Jednostka jest na pół doby wyłączona z eksploatacji. Ile kosztuje jej jazda, ile dniówka drużyny trakcyjnej i konduktorskiej? Ile w końcu PR zarobiły na biletach od tych wszystkich pasażerów którzy jechali tym pociągiem od Częstochowy do Chorzewa Siemkowic? Bilans wydaje się mocno ujemny i to z kilkoma zerami na końcu...
Nie namawiam nikogo do likwidacji kolejnych połączeń, bo sam często się oburzam na takie działania. Ale jeśli widać, że coś jeździ puste, to trzeba się temu przyjrzeć. Może jest zła godzina? Może brak skomunikowań? Może relacja nie taka? Gdyby ten pociąg przedłużyć do Poznania przez Ostrów byłby zapewne pełny po brzegi. Coś z nim jest nie tak. Prawdziwy gospodarz zainteresowałby się tą sprawą. Mam nadzieję, że i Przewozy Regionalne tak uczynią...
Po przeczytaniu tego aż mnie natchnęło ze wspomnieniami ) Tez kiedyś miałem okazje przejechać się takim pociągiem widmo. Był to rok chyba 2008 i pospieszny na trasie Wrocław - Łódź - Warszawa. Skład miał z 10 wagonów, miał odjazd z Wrocławia po 7 rano i raptem wsiadło w niego we Wrocławiu 8 osób . W Łodzi wysiadło 2, nikt nie wsiadł. Aż się nie chce wierzyć ze możliwa była tak frekwencja pomiędzy takimi dużymi miastami. Cała drogę miałem dla siebie cały wagon.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum