Kolejny rok w wakacyjne weekendy (mimo corocznych przymiarek do likwidacji) mają kursować pociągi (właściwie szynobusy) na trasie Zagórz - Łupków. Mam nadzieję że w roku 2012 rzeczywiście będzie to atrakcja dla turystów (bo linia jest jedną z ładniejszych w Polsce) nie zepsuta przez KKA (w 2011 r. było to nagminne). Liczę też po cichu na to, że linia dotrwa do czasu gdy wąskotorówka z Cisnej-Majdanu dotrze do Nowego Łupkowa (obecnie dojeżdża już do Smolnika, więc jest coraz bliżej).
modernizuja odcinki rzeszow - jaslo - zagorz - ustrzyki dln wiec moze cos bedzie choc dla mnie te pociagi powinny jezdzic do Medzilaborcow a nie do Łupkowa
ZAGÓRZ: Kolejowy impas trwa. Wszystko w rękach marszałka (FILM)
POWIAT SANOCKI / PODKARPACIE. Powstanie kamieniołomu w Komańczy daje szansę na uratowanie linii kolejowej 107, czyli Zagórz – Łupków – tak ocenia kierownictwo Zakładu Linii Kolejowych w Rzeszowie. Uruchomienie kamieniołomu zbliża się jednak wielkimi krokami, a linia 107 wciąż figuruje na wykazie linii przeznaczonych do wyłączenia.
Dorota Mękarska
W przypadku linii 107 nie doszło, tak jak w przypadku odcinka linii 25 Mielec-Dębica, do zawiązania koalicji na rzecz jej rewitalizacji. O tę ostatnią walczą parlamentarzyści, samorządowcy przedstawiciele środowisk gospodarczych i społecznych. W sprawę zaangażowali się europoseł Tomasz Poręba, oraz sam marszałek Władysław Ortyl. Linia 107, niestety, takich sojuszników nie ma. Być może to jednak ulegnie zmianie po piątkowym spotkaniu w Urzędzie Miasta i Gminy w Zagórzu, w którym uczestniczył Bogdan Romaniuk, nowy wicemarszałek podkarpacki, odpowiedzialny za transport.
Ruch kolejowy będzie przywrócony, albo zorganizujemy pikietę
W lutym b.r. Polskie Linie Kolejowe ze względu na idące w miliony straty przeznaczyły do definitywnego wyłączenia linię Zagórz-Krościenko, zaś linię Zagórz-Łupków do wyłączenia warunkowego. Wzbudziło to protesty nie tylko w samorządach, ale również obywatelskie.
Społeczny Komitet Obrony Kolei w Zagórzu zaapelował o zachowanie linii kolejowej 107, oraz o wznowienie przewozów pasażerskich szynobusem na trasie Sanok-Komańcza.
- Lista argumentów przemawiająca za koniecznością zachowania tego szlaku komunikacyjnego jest bardzo długa. Abstrahując od względów historycznych i strategicznych ten postulat ma związek z gigantycznymi utrudnieniami komunikacyjnymi wynikającymi z remontu drogi wojewódzkiej Zagórz-Komańcza. Wznowienie ruchu kolejowego na wyżej wyszczególnionym odcinku linii kolejowej 107 spowodowałoby zmniejszenie natężenia ruchu samochodowego pozytywnie wpływając na bezpieczeństwo kierowców, stan środowiska naturalnego oraz tempo prac drogowych. Domagamy się powstrzymania dalszej degradacji kolei w naszym regionie i wypełnienia przez samorząd województwa podkarpackiego ustawowych obowiązków w dziedzinie organizacji i finansowania transportu kolejowego. W razie zignorowania naszych postulatów w najbliższym czasie przeprowadzimy blokadę drogi krajowej nr 84 oraz pikietę w Urzędzie Marszałkowskim w Rzeszowie – utrzymują członkowie komitetu.
- W tej chwili na drodze Zagórz- Komańcza jest 13 „wahadeł”. Aż się prosi, by uruchomić kolej – podkreśla Wacław Krawczyk, wicestarosta sanocki.
Wszyscy chcą, a linia umiera
- Ja bym się nie przerażał wykazem linii przeznaczonych do wyłączenia – mówi Mieczysław Borowiec, dyrektor ZLK w Rzeszowie.
- Oczekujemy jednak na zainteresowanie przewoźników. Prowadzono rozmowy z poprzednim zarządem województwa podkarpackiego, by te dwa odcinki rewitalizować w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego. To daje gwarancję, że linie 107 i 108 znikną z tego wykazu.
- Jesteśmy zainteresowani tym, by jak najwięcej linii funkcjonowało i jak najwięcej pociągów jeździło – podkreśla Jerzy Churawski dyrektor Podkarpackiego Zakładu Przewozów Regionalnych.
- Jednakże jedyną drogą do linii 107 jest linia 106 Jasło- Rzeszów, która jest nieczynna. Trzeba jechać objazdem, a to oznacza wzrost kosztów. Dopóki nie będzie przejezdna linia 106 będą problemy na linii 107.
- Musimy się też zdecydować, czy jesteśmy „prokolejowi”, czy „prosamochodowi” - dodaje dyrektor ZPR w Rzeszowie.
Kolej działa tak, jakby nie była „prokolejowa”
Gmina Komańcza chce być „prokolejowa”, ale cóż z tego, jak sama kolej wydaje się być tym niezainteresowana.
- Prawdopodobnie w ciągu najbliższych 2 miesięcy ruszy kamieniołom w Komańczy, z którego dziennie wywozić się będzie maksymalnie 2 tysiące ton kamienia - mówi Stanisław Bielawka, wójt gminy Komańcza
- To jest ponad 100 ciężarówek 40-tonowych. Rada Gminy zadecydowała, by połowa urobku była transportowana koleją. Z rozmów z inwestorem wynika jednak, że kolej ma dziesięciokrotnie wyższe ceny niż inni przewoźnicy. Jeśli taka proporcja cen będzie zachowana, to inwestor będzie uciekał od kolei.
- PKP Cargo ustala ceny zaporowe, bo im się nie opłaca wozić 2 tysięcy ton dziennie – tłumaczy dyr. Borowiec.
- Są jednak możliwości, by tę stawkę zbić, negocjując z innymi przewoźnikami kolejowymi.
Dyrektor ZPR: będę klaskał dwiema rękami
- Poprzedni rozkład jazdy miał się nijak do zapotrzebowania mieszkańców - kolejny kamyczek do ogródka, tym razem Przewozom Regionalnym wrzuca Wacław Krawczyk, wicestarosta sanocki.
- Najbardziej bolało to, że uczniowie nie mogli dojechać do szkół, ale również pracownicy nie mogli dojechać do zakładów pracy. Ludzie zorganizowali się, pokupowali samochody i na własną rękę rozwiązali ten problem. To pokazuje jednak, jak oferta kolei nie odpowiadała ich potrzebom.
- Pory odjazdów były tak zaplanowane, że nie miał kto z tych pociągów korzystać. To były działania z góry skazane na niepowodzenie – o próbach utrzymania ruchu pasażerskiego na linii 107 mówi wójt Bielawka.
Władze gminy Komańcza zrobiły rozeznanie, ile osób jest obecnie zainteresowanych dojazdem szynobusem do pracy w Rzepedzi, Komańczy i Łupkowie. Z deklaracji wynika, że to ponad 150 osób, czyli mnie więcej tyle, ile mieści szynobus.
- Powinny funkcjonować, co najmniej, dwie pary pociągów – dodaje wójt gminy Komańcza, myśląc o nowym rozkładzie.
- Będę klaskał dwiema rękami, jeśli te deklaracje ziszczą się. Przykładowo na stacji Biecz miało wsiadać 400 pasażerów, mam to na piśmie, a wsiada tylko 40 – dyr. Churawski nie wierzy do końca w takie deklaracje.
SKOK wie, jak zaoszczędzić
Według Przewozów Regionalnych ruch pasażerski na trasie Sanok-Komańcza będzie generować koszty na poziomie 400 tys. zł miesięcznie!
Igor Wójciak ze Społecznego Komitetu Obrony Kolei widzi już na czym można zaoszczędzić: na lokalizacji bazy obsługi szynobusów w Zagórzu, dzięki czemu nie będą one jeździć co drugi dzień do Rzeszowa oraz na komunikacji zastępczej organizowanej na trasie Zagórz-Jasło, która, jak się okazuje, wozi powietrze.
- W Zagórzu doszło do likwidacji sekcji pasażerskiej. Dlatego dzisiaj nie ma tu żadnego zaplecza dla szynobusów, a jego odtworzenie to nie jest łatwa sprawa - utrzymuje dyr. Zakładu Przewozów Regionalnych.
Ale nie tylko z tego powodu szynobus musi co dwa dni zjeżdżać do Rzeszowa, gdzie jest tankowany i czyszczony. Na tankowanie zawarte są umowy. Ewentualne wprowadzanie do umów zmian wymaga zaś czasu, co najmniej 3-miesięcznego okresu.
Do Komańczy w 55 minut!
- Kolejnym problemem są prędkości obowiązujące na liniach kolejowych. Jeżeli na linii Zagórz-Łupków mamy obowiązującą prędkość 29 km na godz., to przy busach nie mamy najmniejszych szans – narzeka dyr. Churawski.
W tej chwili to jednak błędne mniemanie, ze względu na przebudowę drogi wojewódzkiej Zagórz – Komańcza. Wycofały się z niej praktycznie busy, a i Veolia ma chęć zawiesić na tym odcinku kursy.
- Mimo, że linia 107 jest deficytowa to podnieśliśmy jej prędkość rozkładową do 60 km na godz.. 29 km na godz. to prędkość handlowa – tłumaczy dyr. Borowiec.
- Z Sanoka do Komańczy szynobus jest w stanie dojechać w 55 minut. Do Łupkowa trzeba liczyć 10 minut dłużej.
Dojazd remontowaną drogą trwa dwa razy dłużej, a zdarza się, że nawet trzy razy.
- Oczywiście, jeśli taka będzie wola marszałka, to taką usługę wykonamy – zapowiada dyr. Churawski.
Jak linia kolejowa 107 Zagórz-Łupków będzie zlikwidowana, dziennie kilkadziesiąt ciężarówek z kamieniem wyjedzie na drogi
PODKARPACIE. PLK nadal chce zamknąć dwie linie kolejowe na południu województwa podkarpackiego: Zagórz-Krościenko i Zagórz-Łupków, choć w środę podczas posiedzenia Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego przedstawiciele władz Podkarpacia zapowiedzieli, że będą one stanowić istotny element strategii rozwoju województwa.
Dorota Mękarska
Udało się natomiast osiągnąć porozumienie w sprawie linii Dębica-Mielec-Chmielów i Munina-Hrebenne przez Horyniec. Podczas środowego spotkania Polskie Linie Kolejowe zrezygnowały z ich zamknięcia, gdyż samorząd wojewódzki zapewnił, że będzie współfinansował remonty torów.
Linia jest źle zarządzana?
Podczas spotkania padały też argumenty na rzecz utrzymania linii kolejowych nr 107 i 108.
Przeciwko czasowemu wyłączeniu z eksploatacji, co faktycznie oznacza likwidację tej linii, protestują władze gminy Komańcza.
- Uważamy, że linia nr 107 od dłuższego czasu jest źle zarządzana przez regionalne kierownictwo PKP – nie kryje Stanisław Bielawka, wójt gminy Komańcza.
W marcu władze gminy Komańcza wystosowały do Sławomira Nowaka, ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej, pismo protestacyjne. W piśmie zwracają uwagę na fakt, że od wielu lat prowadzona jest marginalizacja tej linii. Samorządowcy, jak kolejarze związkowcy, wielokrotnie podnosili, że nie dostosowywane są rozkłady jazdy pociągów osobowych do potrzeb podróżnych. Nie uwzględniano w nich potrzeb mieszkańców regionu, którzy korzystali z połączeń kolejowych dojeżdżając do pracy i szkół, jak również potrzeb turystów.
- Nie wprowadzono na tej trasie nowoczesnego i tańszego taboru osobowego, czyli szynobusu – wylicza dalej Stanisław Bielawka.
Kolej nie jest zainteresowana transportem drewna
W piśmie wskazuje się również na złą współpracę i zbyt wysokie stawki oferowane dla transportu drewna tartacznego, które z tego powodu przewożone jest transportem samochodowym.
W Bieszczadach corocznie pozyskiwane jest zaś ponad 100 tysięcy m3 drewna tartacznego.
- Większość tego drewna powinna być transportowana koleją. Jednak ze względu na złe zarządzanie rzeczywistość jest zgoła odmienna. Koleją przewożone są tylko śladowe ilości tego surowca – podkreśla wójt gminy Komańcza i dodaje. – Przy tej linii ,w Rzepedzi, funkcjonuje od 50 lat duży zakład przetwórstwa drewna – obecnie„Nowy Styl”- zatrudniający średnio około 500 osób. Kilkanaście lat wstecz większość surowca i produktów gotowych była do i z tego zakładu transportowana koleją. Obecnie kolej nie jest zainteresowana współpracą w zakresie obsługi tego zakładu. Dlaczego?
Zakład Przemysłu Drzewnego, który funkcjonował w Rzepedzi do początków lat 90., korzystał w praktyce wyłącznie z transportu kolejowego. Dzisiaj „Nowy Styl”, który transportuje drewno ze Słowacji, korzysta wyłącznie z transportu samochodowego. Jest to bardziej opłacalne, ze względu na fakt, iż jest to transport wiązany. Były jednak plany reaktywacji nieużywanej bocznicy kolejowej, która znajduje się na terenie zakładu. Planów nie udało się zrealizować, gdyż kolej nie była takim przedsięwzięciem zainteresowana.
Kolej będzie mogła zarobić na transporcie kamienia
W Komańczy linia 107 przebiega obok kamieniołomu, który przez kilkanaście lat był wyłączony z eksploatacji, ale obecnie jest reaktywowany.
Inwestor, czyli firma Jabo Marmi z Dębicy, uzyskał już pozytywną decyzję środowiskową Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie. Do końca kwietnia komanieccy radni podejmą uchwałę sprawie opracowania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla kamieniołomu. Następnie inwestor będzie starał się w Ministerstwie Środowiska o koncesję na wydobycie kamienia.
Procedura uzyskania koncesji trwa 65 dni. Jest więc nadzieja, że jeszcze w tym roku, być może w miesiącach letnich, kamieniołom uda się uruchomić.
Gmina stawia warunek: połowa produkcji ma być transportowana koleją
Z kamieniołomu w ciągu roku planowane jest wydobycie 500 tys. ton piaskowca. Dziennie ma być wywożonych 2 tys. ton kamienia.
- Gmina Komańcza wyraziła zgodę na uruchomienie produkcji kamienia w takiej skali pod warunkiem, że co najmniej 50 procent tej produkcji będzie transportowana koleją – zaznacza Stanisław Bielawka.
Decyzja PLK o czasowym wyłączeniu linii 107 z eksploatacji, niweczy ten warunek, choć paradoksalnie to właśnie kamień pozyskiwany z kamieniołomu w Komańczy służył do jej budowy.
Na wszelki wypadek komanieccy radni przytomnie zaznaczyli, że warunek obowiązuje, jeśli będzie możliwość skorzystania z transportu kolejowego. Jeśli jednak linia zostanie czasowo wyłączona z eksploatacji, dziennie na drogi wyjedzie z Komańczy 80 ciężarówek z kamieniem, przyjmując, że będą to ciężarówki o tonażu 40 ton. Odbije się to niekorzystnie na stanie dróg.
- Argumentuje się, że przyczyną czasowego wyłączenia linii kolejowej jest jej nierentowność, ale taka ilość wywożonego kamienia sprawi, że utrzymanie tej linii będzie opłacalne - zaznacza wójt gminy.
Ministrze, linia jest celowo marginalizowana!
W piśmie do ministra Nowaka władze gminy stanęły na stanowisku, że stopniowa i prawdopodobnie celowa marginalizacja linii nr 107 nie jest uzasadniona.
- Przedstawione przez nas ilości towarów pozwalają na utrzymanie i rozwój tej linii do transportu drewna i kamienia w głąb kraju, a także w kierunku Słowacji i Węgier, a w drugą stronę na Ukrainę – uważa wójt Komańczy.
Równocześnie władze gminy zwróciły się do ministra o ustalenie przyczyn złego funkcjonowania linii nr 107, oraz zobowiązanie zarządzających linią do lepszej współpracy z potencjalnymi klientami kolei, co pozwoli radykalnie zwiększyć liczbę przewozów, a tym samym poprawić sytuację ekonomiczną linii Zagórz-Łupków.
Od siebie dodam, że wiadomość o planowanym uruchomieniu kamieniołomu w Komańczy znana już była na dłuuuugo przed tą "optymalizacją". Np. portal esanok wspominał o tym w lutym b.r.! Ale te durnie z nowego rozdania w PLK są za tępe, żeby ruszyć swoje tłuste dupy i puste mózgownice na drugi koniec Polski po to, żeby zobaczyć jak to wygląda w terenie i porozmawiać z ludźmi. Pewnie dlatego że do Zagórza nie ma autostrady. Bo pociągami to oni nie jeżdżą.
Gmina chce promować transport kolejowy, bo wie doskonale, że tiry ich rozjadą. Zresztą każdy, kto choć raz w życiu jechał drogą wojewódzką z Zagórza do Komańczy, wie, o co chodzi.
To, co się wyprawia z tą linią, to jest sabotaż gospodarczy. A Nowak i jego przydupasy koszą kolejne premie, przy akompaniamencie zachwytów "atakowanego" przez wszelakich "wrogów nowej władzy ludowej" ministra zegarmistrza Nowaka. Jedyna odpowiedź ministra Massela na prośby samorządów (w tym wojewódzkiego), to "zróbcie sobie z RPO". Żenada, to jest bardzo delikatne określenie.
Przerażające, że tacy ludzie jak dyr. Churawski zajmują eksponowane stanowiska na kolei. Gość powinien mieć zakaz zbliżania się do pociągu na mniej niż 100 metrów. Zauważcie - że ten człowiek przez cały artykuł w mniej lub bardziej zawoalowany sposób ZNIECHĘCA do korzystania z usług swojej firmy. By ostateczne łaskawie stwierdzić (zapewne z głębokim westchnieniem i klaszcząc z żalu jedną ręką): Oczywiście, jeśli taka będzie wola marszałka, to taką usługę wykonamy
Straszne
_________________ EX "Groźny Fanatyk"
Łomża - Ostrołęka - Tłuszcz - Warszawa - Łowicz - Łódź - Ostrów Wkp - Grabów nad Prosną
Przyszłość linii kolejowych 106, 107 i 108 – spotkanie w Zagórzu
Utworzono: poniedziałek, 08, lipiec 2013 15:36 | Sebastian Kieszkowski
Jakie są szanse na przywrócenie pociągów na trasy Zagórz - Łupków i Zagórz - Krościenko oraz w jaki sposób finansować niezbędne na trasach kolejowych Podkarpacia inwestycje - o tym w Zagórzu 6 lipca 2013 roku dyskutowali politycy, kolejarze, samorządowcy oraz mieszkańcy miasta. Konferencję poświęconą przyszłości kolei w Województwie Podkarpackim zorganizowali Marszałek Województwa Podkarpackiego Władysław Ortyl, Poseł do Parlamentu Europejskiego Tomasz Poręba oraz Wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński.
Marszałek Władysław Ortyl mówił o najświeższej informacji z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego czyli dodatkowych środkach, jakie z Programu Operacyjnego Rozwój Polskich Wschodniej mają wesprzeć inwestycje kolejowe na Podkarpaciu oraz w 4 innych województwach Polski Wschodniej. Cała dodatkowa kwota, która ma wspomóc inwestycje kolejowe w województwach Polski Wschodniej, to co najmniej 250 mln euro, czyli około 1 miliard złotych. Już teraz wiadomo, że Podkarpackie otrzyma co najmniej dodatkowych 200 mln złotych na inwestycje w infrastrukturę kolejową. Na razie nie ma jeszcze szczegółów, jakie konkretne inwestycje będą mogły zostać sfinansowane z tych pieniędzy.
Musimy przemyśleć, jak te dodatkowe środki wydać – mówił na konferencji w Zagórzu Marszałek Władysław Ortyl. Sprawa przywrócenia pociągów na tory w Zagórzu nie jest prosta. Najpierw połączenia Zagórz – Łupków i Zagórz - Krościenko trzeba wykreślić z listy połączeń, które decyzją Polskich Linii Kolejowych mają zostać zlikwidowane całkowicie z dniem 1 stycznia 2014 roku. Aby pociągi mogły tędy jeździć, trzeba zmodernizować infrastrukturę kolejową. Dopiero wtedy można rozmawiać o przywróceniu połączeń. To jest do zrobienia, ale wymaga wiele pracy – powiedział marszałek Władysław Ortyl.
Na temat sytuacji kolei w innych krajach Unii Europejskiej mówił w czasie konferencji Poseł do Parlamentu Europejskiego Tomasz Poręba, głos w dyskusji na temat przyszłości linii kolejowych zabrał także członek sejmowej Komisji Infrastruktury, Poseł na Sejm RP Bogdan Rzońca.
Marszałek Władysław Ortyl przypomniał również w Zagórzu, że inwestycje kolejowe w nowej perspektywie finansowej na lata 2014 – 2020 będą mogły być finansowane nie tylko ze środków PO Rozwój Polski Wschodniej, ale także z pieniędzy z innych programów, między innymi Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego.
Ciekawe to info. I dobry komentarz po artykułem. Bieszczadzka Kolej Leśna to perełka...zrewitalizować w ramach RPO, puścić od Łupkowa aż do Wetliny - to by było coś.
Chodziłem ostatniego lata po nieczynnych odcinkach kolejki - torowisko w większości jest zasypane lub zachaszczone, obiekty inżynieryjne nadal stoją. Połączyć to wszystko z normalnotorową komunikacją Zagórz-Łupków + sezonowe szynobusy na Medzilaborce (min. muzeum Andy Warhola) - perła Bieszczadów na skale światową, że też miejscowe kacyki tego nie dostrzegają.
_________________ ...w górach jest wszystko co kocham... - tylko pociągów coraz mniej...
Ale przecież trzy lata temu jeździły pociągi do Smolnika.
Jeden sezon.
Potem tyle. Z powrotem jeżdżą tylko do Balnicy.
Stacja w Łupkowie to obraz nędzy i rozpaczy - stację wąska trzeba byłoby chyba odbudować od zera.
Wyremontować linię z użyciem staroużytecznego materiału z jakiejś modernizowanej magistrali. Najlepiej zrobić Łupków - Zagórz - Ustrzyki i wpuścić tam Słowaków i im nie przeszkadzać. Oni sobie poradzą.
faktycznie,PR to nie udolna firma,dopiero co zaczeli jezdzic do Zagorza i stop.Nie ma taboru,nie ma przewozow,cos niebywałego dzieje sie na podkarpaciu.Z braku taboru w lutym zRzeszowa,nie wyjedzie Zaden szynobus!Od września maja jezdzic do Komańczy.... co będzie jezdzic?może Słowacy..byłoby super
To nie przewozy Regionalne są nieudolne a tylko i wyłącznie szynobusy są już wyjeżdżone mimo że mają mniej niż 10 lat. Potrzebny jest nowy tabor to i PRy będą miały czym jeździć jak będą nowe szynobusy/SZTy.
Dziwią mnie komentarze mówiące o winie PRów gdy to nie ich wina
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum