Na 26 marca 2015 roku zaplanowano reaktywację ruchu pociągów ciągniętych przez parowozy z wolsztyńskiej parowozowni. Warto przypomnieć, że na wielkopolskich szlakach ruch planowych, ogólnodostępnych pociągów z parowozem zawieszono w kwietniu 2014 roku.
Wygląda to naprawdę fajnie, zobaczymy, jak z realizacją. W weekendy bardzo chętnie w miarę swoich finansów skorzystam z tych przejazdów. Rozsądny kompromis między twardą rzeczywistością a magią ruchu planowego. Przy układaniu rozkładu warto pomyśleć o sensownym powiązaniu, nawet nie ścisłym skomunikowaniu z pociągami z innych miejscowości, bo brak tego odstraszał w erze codziennego ruchu planowego.
_________________ PLK - Pazerne Likwidatorstwo Kolei
Wolsztyńskie parowozy na stałe w rozkładzie jazdy.
Regularne pociągi turystyczne z parowozami 26 marca wyjadą na wielkopolskie tory. Zabytkowe lokomotywy wprawią w ruch markowe pociągi Woltur z Wolsztyna, ze Zbąszynia, z Międzychodu, Leszna, Poznania, Wrocławia i z Zielonej Góry.
Wróciły rozkładowe pociągi z wolsztyńskimi parowozami.
W dniach 26-29 marca w Wolsztynie zainaugurowano systematyczny ruch pociągów z parowozem w ramach nowej marki turystycznej WOLTUR. Ruch pociągów z parowozem z Wolsztyna, realizowany będzie przynajmniej do końca roku. Za reaktywację przewozów odpowiedzialny jest Instytut Rozwoju i Promocji Kolei.
Na przełomie grudnia i stycznia do rozkładów jazdy pociągów w Wielkopolsce mają wrócić pociągi pasażerskie obsługiwane przez parowozy. Będzie to możliwe dzięki nowej instytucji kultury Parowozownia Wolsztyn, której powołanie spodziewane jest we wrześniu. Pociągi z parowozami mają jeździć na różnych trasach i o różnych porach m.in. między Poznaniem a Wolsztynem. Ich rozkład ma się zmieniać, by wprowadzenie atrakcji dla miłośników parowozów nie utrudniło życia zwykłym pasażerom. Składy osobowe prowadzone przez parowozy zniknęły z rozkładów jazdy w kwietniu 2014 roku. Ostatnie w Europie regularne połączenie kolejowe wykonywane z użyciem trakcji parowej funkcjonowało na trasie Wolsztyn-Leszno. Do jego likwidacji doszło wskutek braku porozumienia samorządów z właścicielem Parowozowni Wolsztyn, spółką PKP Cargo.
Wszystkie wolsztyńskie parowozy są nieczynne. Jak już alarmowaliśmy na łamach InfoRail polityka PKP Cargo, które obecnie zarządzają tamtejszą parowozownią jest co najmniej niezrozumiała. Mając w swych zasobach ostatnią czynną taką placówkę na świecie należałoby raczej zadbać i o nią i o stacjonujące w niej lokomotywy parowe. Tymczasem ostatni czynny wolsztyński parowóz został właśnie uziemiony, ponieważ skończyła się mu rewizja. Oznacza to, że w tej chwili w Wolsztynie nie ma żadnego parowozu, który mógłby poprowadzić pociągi.
Zastanawia mnie to, kto wymyślił, źe jeden parowóz będzie w stanie obsłużyć całą pracę wolsztyńskiej parowozowni. Czy są jakieś szanse na przywrócenie do pracy przynajmniej 3 lokomotyw? Jedna Olka, która do tej pory brała wszystko na siebie, rozpadnie się kiedyś na dobre, jak ktoś wreszcie nie pomyśli nad remontem innych lokomotyw
Do końca listopada do Wolsztyna ma wrócić Ol49-59 (z informacji jakie dostałem od znajomego który zbadał sprawę w Lesznie rzeczywiście prace dobiegają już do końca), a na wiosnę ma być gotowa także Pt47-65. Tak że 2 parowozy będą, potem zapewne na rewizję trafi Ol49-69. Inna sprawa, że jeśli Angole nadal będą jeździć na tych maszynach to długo one nie pociągną, a solidnie naprawiona w Chabówce Pt47-65 dość szybko obróci się znów we wrak... ciekawe na jakich zasadach oni na tych parowozach jeżdżą za przepustnicą nie mając żadnych uprawnień, może warto by było aby zainteresowało się tym UTK....
Co zaś się tyczy planowego ruchu codziennego parowozów to ja nie wiem czy to ma sens, tych kilku turystów dziennie raczej w żadnym stopni nie zrekompensuje kosztów uruchomienia takich pociągów. A z resztą nawet nie o to tu chodzi, bo wiadomo, że do parowozów dokładać trzeba. Ale w przypadku pociągów specjalnych takich jak TurKol takie dofinansowanie jest w pełni uzasadnione, bo parowóz cieszy okno (i inne zmysły) setek osób jadących pociągiem (i czekających na trasie), a i stopień pokrycia kursu z biletów jest większy z uwagi na ilość pasażerów (zwykle po 5-6 wagonów pełnych).
Oczywiście osobiście to też bym chciał, żeby parowozy jeździły codziennie i to nie tylko na jednej trasie, ale obiektywnie nie ma to większego sensu. Raczej trzeba by iść w stronę zwiększenia liczby weekendowych kursów turystycznych.
Kryzys zakończony. Czynne parowozy wrócą do Wolsztyna.
Choć od 1 listopada wolsztyńska parowozownia nie dysponuje żadnym sprawnym parowozem – wiele wskazuje, że niedługo czynne maszyny powrócą do Wolsztyna. Potwierdzają to przedstawiciele PKP Cargo, właściciela parowozowni. Dwa wolsztyńskie parowozy są obecnie w remoncie.
– W dalszym ciągu walczę o nasz najmocniejszy produkt turystyczny, czyli parowozownię. Z bólem serca przyznaję, myślałem, że będzie większe zaangażowanie w tę sprawę i nie wszystko nam się tutaj udaje, tak jak zaplanowaliśmy – mówi Wojciech Lis, burmistrz Wolsztyna w rozmowie z gazetą „Dzień Wolsztyński”.
2016-03-04
Wolsztyn: Polak nie potrafi, a inni robią kokosy na parowozach
Okazuje się, że to co u nas popada w ruinę, gdzie indziej stanowi źródło dochodu i rozwoju.
Jak przyznaje mieszkający w Wolsztynie i obeznany w temacie Howard Jones, w Wielkiej Brytanii jest ponad 50 prywatnych parowozowych linii turystycznych. Ten biznes przynosi niebagatelny dochód w wysokości jednego miliarda euro rocznie. Z tej kwoty tylko 20 procent jest przeznaczane bezpośrednio na parowozy.
Pozostała cześć służy rozwijaniu infrastruktury związanej z turystyką kolejową (hotele, restauracje itp.), a więc w istocie wpływa na rozwój gospodarczy miast czy regionów, w których takie usługi są oferowane. Każda linia turystycznych parowozów raz w roku organizuje wielką galę - pokaz pociągów, które cały dzień kursują na atrakcyjnych trasach. Po ogłoszeniu terminu takiej gali natychmiast wszystkie miejsca w okolicznych hotelach są zarezerwowane, a gastronomia i cały „przemysł” turystyczny szykuje się na pra-wdziwe „żniwa”. - W Niemczech, w górach Harzu (dawne NRD), jest mała postkomunistyczna miejscowość Werni-gerode, w której panował absolutny marazm i zacofanie cywilizacyjne. Dwadzieścia lat temu miejscowe władze postanowiły zainwestować w turystykę i kolej wąskotorową, na istniejących tam starych liniach. Teraz jest jednym z najbogatszych, najlepiej rozwiniętych małych miast w całych Niemczech - opowiada nasz rozmówca Howard Jones. To przykład wręcz niesamowitego awansu miasta dzięki kolei wąskotorowej oraz rozwiniętej turystyce. Rzeczywiście, w samym urokliwym miasteczku i okolicy znajduje się ponad 100 (!) hoteli oraz pensjonatów.
Howard Jones jest dyrektorem Wolsztyn Experience i kawalerem nadanego przez królową angielską Elżbietę II Orderu Członka Imperium Brytyjskiego. Od 20 lat mieszka w Polsce z wielkim marzeniem, aby taki „cud” gospodarczy, taki jak w Wernigerode, stał się także w Wolsztynie. Jego zdaniem, jest to całkowicie realne, ale wymaga autentycznego, nie skrajnie asekuranckiego, a w efekcie nieefektywnego, inwestowania w parowozownię. W zeszłym roku Werni-gerode obsłużyło około miliona odwiedzających - uczestników turystycznego biznesu. Anglik dodaje, że wystarczy oddalić się od miasteczka o 50 kilometrów, by napotkać biedne, też przecież niemieckie miejscowości, z panującym bezrobociem i bez perspektyw na przyszłość. Co zrobić, by wolsztyńskie parowozy były wehikułem rozwoju naszego miasta? - Trzeba przywrócić planowy ruch pociągów, bo to jest (czy raczej było) jedyne miejsce na świecie, gdzie istnieje żywa, unikalna, działająca na co dzień parowozownia. Skansenów parowozowych, lśniących, działających tylko turystycznie, na których można zarabiać nawet ogromne pieniądze, jest na świecie tysiące. Wolsztyn jest tylko jeden! Trzeba to wykorzystać. Władze lokalne muszą zrozumieć, że tym właśnie miasto może się wyróżnić spośród miliona podobnych mu miejscowości. Potrzebny jest mądry marketing, umiejętność reklamowania i sprzedawania takiego produktu. By każdy miłośnik kolei na świecie wiedział, że tu może pojechać nie czystym, lśniącym, ale brudnym, zwykłym, rejsowym parowozem - tłumaczy pan Howard. Podkreśla, że potrzebne jest 5 lat poważnego inwestowania, by Wolsztyn stał się nawet czymś więcej niż Wernigerode.
Ważne jest, że w ostatnim czasie spółka PKP Cargo wyremontowała dach parowozowni, ale jeszcze ważniejsze jest to, by zostały wyremontowane parowozy w większej ilości. By kilka, a nie tylko jeden, mogły być pod parą. Goście z Anglii, Australii, Stanów Zjednoczonych (kiedyś był tu nawet gość z Wysp Kuka) - wypucowane skanseny, linie turystyczne mają u siebie. Oni chcą widzieć parowozy żywe, w planowym, codziennym ruchu.
Howard Jones zauważa, że ci zapaleńcy mówią o nich pieszczotliwie i traktują je niemal jak kobiety. Czy będą zatem żałować (o czym wcześniej pisaliśmy), jak choćby potencjalny amerykański darczyńca, pół miliona dolarów? Oczywiście, że nie! Możliwe są także pieniądze od innych zagranicznych pasjonatów. Darowizny są, zdaniem Howarda Jonesa, całkowicie realne pod warunkiem, że parowozy wrócą do ruchu ciągłego. Dowiadujemy się, że jest wreszcie nadzieja na przywrócenie codziennych przewozów liniowych. Wybrano nowego dyrektora PKP Cargo w Poznaniu i niebawem zostanie wyznaczony termin kolejnego spotkania w sprawie utworzenia w parowozowni instytucji kultury. Oby ją wreszcie powołano, bo bezowocne negocjacje trwają już prawie dwa lata. A czas dla bezczynnych parowozów, to najcięższa próba...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum