Spora część pracowników PKP to jak i zresztą z statystyki ludności Polski wynika - to alkoholicy...
Dawniej pili spokojnie bez nerwów w pracy, ostatnio jakiś taki straszny terror jest antyalkoholowy to i odważą się pić dopiero wracając do domu... Na ogół to tak wygląda że alkohol już jest kupiony i w torbach
i gdy tylko opuści się teren "pracy" od razu zaczynają pić, kontynuują w pociągu...
Spora część pracowników PKP to jak i zresztą z statystyki ludności Polski wynika - to alkoholicy...
Dawniej pili spokojnie bez nerwów w pracy, ostatnio jakiś taki straszny terror jest antyalkoholowy to i odważą się pić dopiero wracając do domu... Na ogół to tak wygląda że alkohol już jest kupiony i w torbach
i gdy tylko opuści się teren "pracy" od razu zaczynają pić, kontynuują w pociągu...
Głupoty piszesz kolego, a o 'statystyce' to trochę poczytaj.
Z raportu "Diagnoza społeczna 2013" - wcale nie wynika, że 'kolejarze' to grupa zawodowa, która jest zagrożona chorobą alkoholową.
Najwięcej w Polsce nadużywają:
1. Pracownicy budowlani (20% grupy zawodowej),
2. Agenci, pośrednicy handlowi i biznesowi (15% grupy zawodowej),
3. Specjaliści ds. administracji, zarządzania, marketingu (13,6% gr. zawodowej),
4. Lekarze i weterynarze (10% gr. zaw.),
5. Artyści, dziennikarze i literaci (ok. 10% gr. zaw.),
6. Urzędnicy państwowi (9,2% gr. zaw.),
7. Nauczyciele szkół ponadpodstawowych (8,2% gr. zaw.),
8. Nauczyciele szkół podstawowych (5,8% gr. zaw.),
9. Wykładowcy akademiccy (5,2% gr. zaw.),
10. Prywatni przedsiębiorcy (ok. 4% gr. zaw.),
Nigdzie kolego w raporcie nie ma wzmianki o 'kolejarzach' - i nie wypada pisać głupot opartych wyłącznie na własnych domysłach i tylko dlatego, że prosty kolejarzyna po robocie piwo sobie kupił ...
W kwestii statystyki przedmówca ma 100% racji. Ale jeśli nawet kolejarze grzmocący piwsko w pociągu czy jarający pety są w mniejszości w stosunku do normalnych ludzi wracających spokojnie po całym dniu ciężkiej pracy do domu , to z reguły nie widać tych normalnych, tylko właśnie tego prostego kolejarzynę, który robi bydło. To tak samo, jak z chuligaństwem. Nikt na ulicy nie zwraca uwagi na setki spokojnych, normalnie idących ludzi, tylko zauważy się wrzeszczącego kibola tudzież kogoś innego robiącego rozróbę.
W całym tym kolejowym bajzlu nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Dlaczego nikt nie robi dziadostwa w autobusie, w tramwaju, o samolocie nie wspomnę, a w pociągu ... hulaj dusza, piekła nie ma. Jak trafnie określił twórca tego tematu, właśnie "Piwo, papierosy, menelstwo" w wykonaniu albo chuliganowatych kolesi (ale takich, którzy jeszcze nie siedzieli, bo jak już ktoś siedział, to raczej ma się na baczności), albo niestety - "kulejarzy po pracy" (nie mylić z kolejarzami)
Jasne, że nie należy uogólniać i wszystkich jak leci mierzyć jedną miarą szczególnie, gdy kwestia dotyczy przypadków marginalnych, które zawsze mogą się zdarzyć i to nie tylko na kolei. Drażni mnie, że ktoś, kto raz na jakiś czas jadąc koleją wystawia laurkę całej grupie zawodowej tylko dlatego, że konduktor czy kierownik nie poświęca mu tyle uwagi ile by chciał i nie spełnia w jego mniemaniu należnych mu oczekiwań... i to już jest doskonały powód, aby pisać na forach, czy do gazet. Tak się kreuje nieprawdziwą i nieobiektywną rzeczywistość.
Jeżdżę często na składzie jako 'pasażer do pracy', gdy jedziemy po pociąg i siłą rzeczy obserwuję nasze drużyny. Jestem pełen podziwu i szacunku dla ich pracy i profesjonalizmu. Ci ludzie odwalają kawał naprawdę dobrej roboty. Ostatnio, gdy była zmiana rozkładu miałem okazję przyjrzeć się jak stresującą pracę mają. Najpierw przestała grzać 1-ynka, konduktor poszedł do szafy uruchamiać grzanie, kierownik przyjmował w tym czasie przesyłki kurierskie, pod naszym przedziałem stoją pasażerowie którym w pośpiechu zapomniało się kupić bilet w kasie, za nimi osoby które chcą wejść do naszego służbowego przedziału bo błędnie system sprzedaży biletów wystawił im miejscówki, ktoś się awanturuje bo ma zajęte miejsce itd... a ty masz być profi i spoko. Miło było patrzeć jak drużyna nad tym zapanowała: uruchomiono grzanie bez potrzeby włażenia pod wagon, przyjęto wszystkie przesyłki, podano planowo sygnał odjazdu pociągu, przelokowano stojących pod naszym przedziałem pasażerów, do celu pojechali w lepszym luksusie bo w wagonie 1 klasy, wypisano bilety spóźnialskim pasażerom, wyjaśniono wszystkie wątpliwości furiantów i dalej dotoczyliśmy się szczęśliwie do celu Takie sytuacje obserwuję często.
Zanim zacznie się pisać głupoty na forach, czy pseudo-artykuły w gazetach, warto się czasem wgłębić w zakres czynności które wykonuje drużyna pociągowa. Zdecydowanie polecam fo wszystkim frustratom
Piątek, TLK Podlasiak rusza z Warszawy, zapełnienie nieduże, widocznie potencjalni pasażerowie przestraszyli się "sorry taki mamy klimat", dojeżdża sobie do Poznania, potem rusza z Poznania, do przedziału zajmowanego przez dwóch facetów, obaj zatopieni w książkach, wchodzi czterech facetów, trzej 40-50 lat, jeden młodszy, poniżej 30-tki. Widać że już wesolutcy, z tekstów wymienianych między sobą - maszyniści wracający z jakiegoś egzaminu. Trzej siadają, jeden stoi w otwartych drzwiach przedziału i drze mordę do komórki tak, że słychać go chyba w sąsiednich wagonach. Starszy z mężczyzn prosi żeby troszkę ciszej mówił, na co łysy z przekąsem mówi "no muszę kończyć bo pan podróżny ma ochotę książkę poczytać" zaś najstarszy z nich z przechwałką rzuca "maszyniiiści jadą" czyli - jesteśmy tu u siebie, tu nasz teren, tu my rządzimy. Gaduła siada i wyciąga sześciopak piwa, jeden z nich, najspokojniejszy nie chce pić, gaduła otwiera butelkę i siłą mu wciska, piwo zaczyna buzować i cieknie na podłogę. Któryś pyta się innego, co ty jutro przecież Lecha prowadzisz, na co ten go uspokaja, że dopiero pojutrze. Inny ma jechać "beroliną", inny do Łodzi, inny ma przyprowadzić Moskwę, roboty nie ma to i nadgodzin nie ma etc. Czyli są to maszyniści z IC. Gaduła to typowy indyk - gulgocze cały czas, wodzi rej w tej grupce, japa mu się nie zamyka i nadaje bez przerwy na cały regulator. Chwali się, że 59 punktów na 60 zdobył i ma teraz spokój na 3 lata. Potem zaczyna zachwalać Rabkę, sanatorium i laski jakie tam można wyrwać. Na szczęście już Szamotuły, gaduła i drugi wysiadają, robi się ciszej, dwaj pozostali wysiadają we Wronkach, na odchodne jeden z nich potrąca nogą niedopite piwo, butelka przewraca się i piwo wylewa się na podłogę, dokładając do wylanego wcześniej kolejną porcję, ten nic nie zauważa, nawet chrzęszczących pod nogami kapsli, po których przechodzi. Musi już być deczko "zmęczony". Podróżni patrzą na siebie z niedowierzaniem. "To się w głowie nie mieści".
Dawniej jeżdżąc pociągami miałem nadzieję, że nie spotkam szwejów jadących albo wracających z przepustki. Na kiboli (i ustawkę pod Dobiegniewem) trafiłem jeden raz, można ich zresztą uniknąć patrząc na ewentualny układ meczów piłki kopanej. O kolejarzach zachowujących się jak te szweje czy kibole tylko czytałem. No ale widocznie to było tylko kwestią czasu że i ja na takich kiedyś trafię. Żadne kodeksy etyki, żadne nakazy dbania o wizerunek swojej firmy nic nie pomogą bo mentalność tych ludzi zatrzymała się w okolicach 1980 roku. Elita za dychę, jaśnie panowie maszyniści, żenada...
pl.misc.kolej
_________________ Żelazna kadra też z czasem rdzewieje.
A beton kruszeje...
Jeśli to prawda to może to dlatego, że Panowie w tych kabinach sami jak palce, to i porozmawiać chcieli jak się spotkali. Ja jak już mam pociągiem wracać do domu, zazwyczaj olewam kolej i jadę samochodem, to nie rozmawiam z nikim, nawet ze znajomymi z pracy, po co ludzie mają słuchać głupot kolejowych.
Cytat:
Żadne kodeksy etyki, żadne nakazy dbania o wizerunek swojej firmy nic nie pomogą bo mentalność tych ludzi zatrzymała się w okolicach 1980 roku.
Po co od razu kodeksy etyki, po prostu nie robienie z siebie wieśniaka.
Kierownik pali w kolejce SKM. "Mi można, bo mam popielniczkę"
Pan Jan chciał kupić bilet w pociągu SKM. Gdy otworzył drzwi przedziału służbowego, buchnął na niego papierosowy dym. Dlaczego kierownik palił w pociągu, skoro jest to zabronione? "Mam tu popielniczkę i to jest moje miejsce do palenia" - odpowiedział. Co na to SKM? "Zakaz obowiązuje zarówno podróżnego, jak i obsługę".
Alkohol, wyzwiska, wulgaryzmy, papierosy, w końcu nóż i bijatyka. To wszystko spotkało pana Tomasza w pociągu SKM. Nasz czytelnik jest zbulwersowany i pyta, jak długo jeszcze będziemy świadkami podobnych zdarzeń, bez reakcji służb czy kierownika pociągu?
Chciał udusić kierownika pociągu, bo ta nakryła go w toalecie na…
O tym, że lepiej nie zadzierać z kierownikiem pociągu przekonał się pewien mieszkaniec Wodzisławia Śląskiego, który zamierzał podróżować pociągiem relacji Świnoujście – Przemyśl. Jego podróż zakończyła się na szyciu rozbitej głowy.
Jeszcze nim pociąg ruszył, mężczyzna wszedł do toalety, wyciągnął zapalniczkę i zapalił papierosa. Gdy dym papierosowy poczuła kierownik pociągu, natychmiast ruszyła dać burę niesfornemu pasażerowi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum