A jak wam się podoba kolejny artykuł o PKP w NIE? To jest ciąg dalszy afery i ludzi powiązanych z powyższym tu artykułem. Polecam nr NIE z 15, strona 10.
Zamiast katastrofy kolejowej katastrofa finansowa.
Pasażerowie i obsługa pociągów mknących przez Rybnik nie wiedzą nawet, że przez parę lat mieli ślepe szczęście.
Ile waży przeciętny pociąg towarowy, dajmy na to z węglem? 40 wagonów po 60 ton plus lokomotywa, która może ważyć nawet kilkaset ton. Razem wziąwszy, 2,5–3 tys. ton rozpędzonego żelastwa. Żeby ten ciężar mógł przejechać po konstrukcji zawieszonej w powietrzu – moście czy wiadukcie – musi to być naprawdę solidna konstrukcja.
O wiadukcie w Rybniku wspomnieliśmy pokrótce w „Napadzie na pociąg” („NIE” nr 35/2009). Zabytkowy obiekt z 1906 r. – dwa tory na dwóch przęsłach – sypał się ze starości, a wyższy szczebel PKP zwlekał z remontem. W końcu jakiś tir zawadził budą o jedno z przęseł i naruszył jego konstrukcję. Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego (WINB) nakazał coś z tym zrobić, dając jednak kolejarzom czas na normalny przetarg. Nadal zwlekali. WINB stwierdził groźbę katastrofy budowlanej i kazał działać natychmiast.
Dopiero wtedy kolejarze szparko wzięli się do dzieła i załatwili zgodę Urzędu Zamówień Publicznych na remont bez przetargu, w trybie awaryjnym – na początek jednego przęsła z jednym torem. Istnieje teoria, że zwlekano właśnie po to, by bez przeszkód dać zamówienie z wolnej ręki zaprzyjaźnionej firmie Sanel.
Nie od rzeczy będzie dodać, że zastępca dyrektora ds. technicznych Zakładu Linii Kolejowych w Gliwicach, Bogdan Zając, zasiadał w radzie nadzorczej spółki Sanel.
Sanel obłowił się aż miło. Do zapisanych w umowie 475 tys. zł dorzucono aneksem 372 tys. za tzw. roboty ukryte, chociaż ustawa o zamówieniach publicznych pozwala zwiększyć pierwotną kwotę najwyżej o 20 proc. Na tym się nie skończyło: ostatecznie Sanel zainkasował 1 202 600 zł.
Mamy w ręku protokół rekontroli z roku 2004, przeprowadzonej tuż po remoncie przez starszego kontrolera Tadeusza Juszczyka. Tragedia – spękane cokoły, na których trzyma się całe ustrojstwo. Stare, zardzewiałe mostownice i śruby, dylina i podkłady, stare szyny.
Protokół trafił do dyrektora Oddziału Regionalnego Polskich Linii Kolejowych SA w Katowicach Helmuta Klabisa. Wywołał zero reakcji. A firma Sanel w nagrodę za dobrą robotę dostała zlecenie na remont drugiego przęsła.
Przez wszystkie następne lata Juszczyk alarmował, kogo tylko mógł – władze wszystkich szczebli spółek PKP, nadzór budowlany, prokuraturę, ABW, Ministerstwo Sprawiedliwości, a nawet, z uwagi na domniemanie korupcji, minister Piterę – że poddany pseudoremontowi wiadukt kolejowy w Rybniku może pewnego dnia runąć pod ciężarem kolejnego pociągu. Więcej nawet – prędzej czy później musi runąć, bo rysy i pęknięcia wciąż się pogłębiają. Za Niemca budowano porządnie, ale nie aż tak, żeby podobny obiekt przetrwał bez uszczerbku 103 lata. Władze totalnie olewały problem. Zawiadomiona o groźbie katastrofy budowlanej Prokuratura Rejonowa w Rybniku umorzyła sprawę, nie oglądając zdjęć i nie powołując biegłego. Pociągi pasażerskie oraz towarowe śmigały po wiadukcie tam i z powrotem, nadwerężając jego i tak już nadwątloną konstrukcję. Gdyby któregoś dnia wszystko to pieprznęło, byłby huk w mediach, śledztwo, szukanie przyczyn zaniedbań, oskarżenia itd. A przy odpowiedniej liczbie ofiar żałoba narodowa. Szczęśliwie jednak nic się nie zawaliło i nikt się nie dowie, jak niewiele brakowało do nieszczęścia.
Ktoś się wreszcie wystraszył – o 5 lat za późno.
Cóż się bowiem dzieje na wiadukcie? Jedno przęsło rozebrane – to właśnie, w którym nie tak dawno temu utopiono milion dwieście tysięcy zet. Co za radość – zaczął się nowy remont. Tym razem wykonawcą jest Przedsiębiorstwo Napraw Infrastruktury Kolejowej z Katowic. Może przyłoży się do roboty bardziej niż firma Sanel. Czyż jednak władające rybnickim obiektem Polskie Linie Kolejowe nie przyznają w ten sposób, że poprzedni remont był całkowicie lub częściowo fikcyjny? Nikt nie poniósł odpowiedzialności za tę grandę.
Pan Zając stracił pracę w PKP, nie za wiadukt bynajmniej, lecz za udział w aferze złomowej (straty w mieniu na kwotę 27 mln zł) i jest dziś asystentem prezydenta Rudy Śląskiej. O panu Klabisie mówi się, że po kolejnej reorganizacji w PKP zostanie dyrektorem Północnego Zakładu Linii Kolejowych z siedzibą w Częstochowie.
•••
Po drugim torze, nad drugim przęsłem nadal jeżdżą pociągi. Może coś pieprznie, a może nie. W życiu ryzykuje się na każdym kroku, czemu więc przewozy kolejowe miałyby być wolne od ryzyka.
źródło: Tygodnik "NIE"
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Tak się składa, że administracja forum doskonale go pamięta, bo miała z nim do czynienia. Było to ok. 10 lat temu, gdy ówczesny zarząd PKP SA z Andrzejem Wachem na czele nasłał na nasze forum prokuraturę za ujawnianie niewygodnych faktów (przekręty na szczytach władzy PKP). Sprawa trafiła do prokuratora Marka Śledziony (posiadamy wezwanie na przesłuchanie z jego pieczątką i podpisem!), który wykazał się wtedy dość dużą gorliwością. Pisaliśmy o tym na forum:
Na to postanowienie złożyliśmy do sądu zażalenie, które prokuratura sobie zawłaszczyła i do sądu nie przekazała (zażalenie na postanowienie prokuratury wnosi się do sądu za pośrednictwem tej samej prokuratury).
Sprawę opisał tygodnik "NIE" (inne media nas olały, bo Grupa PKP to potencjalny reklamodawca!) w artykule "Łapaj nicka":
Od wielu lat mamy do czynienia z prokuraturą (dziękujemy zarządom spółek kolejowych!) i przekonaliśmy się, że prokuratura jest skrajnie upolityczniona. Robi dobrze tym, którzy akurat są przy władzy i na eksponowanych stanowiskach. Perfidnie wykorzystują to kolejowi decydenci, którzy wiedzą, że prokuratura nic im nie zrobi, a będzie ścigać tych, którzy przekręty na kolei ujawniają. Przykłady można mnożyć!
Na przestrzeni kilkunastu lat nikt z kolejowej wierchuszki nie poniósł żadnej odpowiedzialności karnej (ani nawet służbowej!) za liczne przekręty na kolei opisane na naszym forum. Natomiast policja i prokuratura gorliwie (ale bezskutecznie!) uganiała się za forumowymi nickami na zlecenie prezesów, dyrektorów i związkowych bossów z kolejowych spółek (PKP SA, PKP PLK, PKP Cargo, PKP Intercity, Przewozy Regionalne, Koleje Dolnośląskie).
Z jednym prokuratorem nawet się sądziliśmy. I sprawę w sądzie wygraliśmy, co zakrawało na cud, bo sami w zwycięstwo nie wierzyliśmy. Powszechnie wiadomo przecież jak zdegenerowane jest polskie postkomunistyczne sądownictwo! Są jednak jeszcze uczciwi sędziowie i na takiego trafiliśmy:
W sumie organy ścigania ścigały ok. 40 użytkowników naszego forum (połowę na zlecenie zarządu KD). Nikogo nie wydaliśmy! Wszystkich chroniliśmy przed zemstą kolejowego betonu, narażając się na szykany ze strony policji i prokuratury. I publicznie zapewniamy, że nigdy i nikomu nie wydamy żadnego adresu IP jeśli tego będą się domagać władze kolejowych spółek i dygnitarze kolejarskich związków zawodowych!
O prokuratorze Śledzionie, który na zlecenie zarządu PKP SA łapał forumowe nicki w materiale TVN24:
Afera na kolei. Próbowano unieważnić przetarg na blisko 3 mld złotych
Prokuratura Regionalna we Wrocławiu oskarżyła pracowników jednego z wrocławskich instytutów naukowych, którzy próbowali doprowadzić do unieważnienia dużego przetargu na kolei.
Prokuratura oskarżyła 10 pracowników Instytutu Łączności we Wrocławiu oraz pracowników i osoby współpracujące z konsorcjum, które uczestniczyło w konkursie, ale go nie wygrało, o to, że sporządzili nierzetelne naukowo opracowania dotyczące jednej z konkurencyjnych ofert złożonych w tym przetargu.
Prokuratura Regionalna we Wrocławiu skierowała do Sądu Okręgowego we Wrocławiu akt oskarżenia wobec 10 osób w sprawie dotyczącej utrudniania jednego z największych przetargów w historii PKP PLK – na instalację GSM-R.
Jak informuje prokuratura, dziesięć osób oskarżono o to, że działając wspólnie i w porozumieniu, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, utrudnili przetarg publiczny ogłoszony przez PKP PLK, a także usiłowali doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości dwie spółki: PKP PLK (chodzi o kwotę 1,1 mld złotych) oraz podmiot biorący udział w przetargu (2,8 mld zł). Jedna z osób została oskarżona o składanie fałszywych zeznań w toku postępowania przygotowawczego.
Nowy prezes LHS. Prokuratura bada nieprawidłowości za poprzednika
Zbigniew Tracichleb, dwukrotny były prezes PKP LHS, jest podejrzewany o nieprawidłowości natury finansowej i prawnej. Jak wynika z audytu zleconego przez PKP SA oraz wypowiedzi byłych i obecnych pracowników, spółka za jego rządów miała m. in. przepłacać za usługi zamawiane z wolnej ręki w firmach zatrudniających członków rodziny prezesa. Sprawa będzie badana przez zamojską Prokuraturę Okręgową – informuje „Gazeta Wyborcza”.
Na jakie tory Prawo i Sprawiedliwość sprowadziło spółki PKP Cargo i PKP Energetyka? Po co politykom w zarządach PKP Cargo były Apple Watch’e i komputer gamingowy? Najnowszy film wyprodukowany przez Fundację Wolności Gospodarczej obnaża absurdy zarządzania spółkami kolejowymi.
W FILMIE WYSTĘPUJĄ:
➡️Jakub Karnowski, prezes PKP S.A. w latach 2012-2015
➡️Wojciech Orzech, prezes PKP Energetyka
➡️Andrzej Rzońca, profesor SGH
➡️Maria Wasiak, prezes PKP S.A. w latach 2011-12
➡️Marcin Wojewódka, p.o. prezesa zarządu PKP Cargo
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum