Wysłany: 03-07-2006, 17:26 Czesław Warsewicz - prezes spółek PKP
Myślę, że czas zacząć nowy wątek. Na początek garść suchych faktów z "Rynku Kolejowego":
Czesław Warsewicz urodził się we wsi Butrymowce w województwie podlaskim 30 km od Augustowa. W roku 1994 ukończył studia ekonomiczne w Szkole Głównej Handlowej (SGH) w Warszawie. Na tej uczelni ukończył także studium doktoranckie. Był jednym ze współzałożycieli Akademickiego Stowarzyszenia Katolickiego "Soli Deo" na SGH, działacz i prezes Międzynarodowej Unii Organizacji Rodzinnych (MUOR).
Członek Rady "Fundacji Laboratorium Reportażu" oraz współtwórca inicjatywy "kapliczka-polska". Jest specjalistą w dziedzinie zarządzania finansami oraz restrukturyzacji przedsiębiorstw. Uczestnik kilku prywatyzacji przedsiębiorstw oraz współautor wielu koncepcji rozwoju firm. Przedsiębiorca oraz do niedawna dyrektor finansowy spółki Rolimpex-Nasiona sp. z o.o.
Od 1997 roku mieszka z żoną w podwarszawskim Chotomowie. Wolny czas najbardziej lubi spędzać jeżdżąc na nartach.
-----
Mnie najbardziej interesują dwie kwestie:
1. Uczestnik kilku prywatyzacji przedsiębiorstw oraz współautor wielu koncepcji rozwoju firm.
Jestem bardzo ciekawa jakież to firmy sprywatyzował Warsewicz i z jakim efektem. Czy było tak jak zwykle, czyli rozkradzenie majątku a potem wyniszczenie zakładu? Czy może sprywatyzowane przedsiębiorstwa nadal istnieją i dobrze funkcjonują? Może poznamy jakieś przykłady?
2. Przedsiębiorca oraz do niedawna dyrektor finansowy spółki Rolimpex-Nasiona sp. z o.o.
Przedsiębiorca? A więc ma swoją prywatną firmę czy tylko pierdzi w stołki w kolejnych państwowych spółkach, jak ostatnio w PKP Intercity? Każdy nieudacznik to potrafi jeśli ma układy i znajomości - kolesie takiemu zawsze znajdą ciepłą i wygodną posadkę do następnych wyborów.
Obawiam się, że podstawowym kryterium branym pod uwagę są inne "kwalifikacje":
- współzałożycieli Akademickiego Stowarzyszenia Katolickiego "Soli Deo" na SGH, działacz i prezes Międzynarodowej Unii Organizacji Rodzinnych (MUOR)
- współtwórca inicjatywy "kapliczka-polska"
To w IV RP jest trendy!
Powiem wprost. Mam dość nawiedzonych cwaniaków, betonu i związkowców w PKP. Oby skończyło się tylko na p.o. i to jak najszybciej!
Nowy szef PKP Intercity chce dziesięciokrotnie zwiększyć zyski!
Niedawno stery PKP Intercity przejął Czesław Warsewicz, związany z koleją zaledwie od pół roku (od stycznia odpowiadał w zarządzie za sprawy finansowe). Jacek Prześluga, poprzedni szef PKP IC, w maju zrezygnował z kierowania firmą.
Sprawy personalne
Nieoficjalnie mówiono, że jedną z przyczyn rezygnacji był konflikt z Czesławem Warsewiczem, dotyczący wydatków marketingowo-promocyjnych, a także rozbieżności dotyczące dalszej strategii firmy.
— Z prezesem Prześlugą współpracowaliśmy przez pół roku. Czasem mieliśmy zbieżne, czasem odmienne poglądy. Zarząd aprobował większość decyzji prezesa. Nie ukrywam, że niektóre pomysły oceniałem negatywnie, jak na przykład ofertę dla młodzieży „Latawiec”. Jednak po modyfikacji sam wnioskowałem o jej przyjęcie — jak się okazało bezskutecznie — tłumaczy Czesław Warsewicz.
Jak nowy szef spółki ocenia dokonania swojego poprzednika?
— Podczas kadencji prezesa Prześlugi padało wiele słów, które oceni rynek. Jestem pragmatykiem i staram się wygłaszać opinie na podstawie faktów. A te będziemy mogli ocenić najwcześniej dopiero za 2-3 miesiące — twierdzi Czesław Warsewicz.
Nowemu p.o. prezesa PKP IC nie przeszkadza brak doświadczenia w branży.
— Skuteczne, dobre zarządzanie sprawdza się w każdym przedsiębiorstwie. Wierzę, że łącząc moją znajomość zagadnień finansowych z fachową wiedzą pracowników PKP IC, uda mi się odpowiedzieć na wymagania rynku. Są one coraz większe, bo już w 2010 r. przestanie obowiązywać monopol PKP na realizowanie przewozów pasażerskich w Polsce — zaznacza Czesław Warsewicz.
Nowości w ofercie
Nowy p.o. prezesa PKP Intercity ma raczej opinię finansisty niż marketingowca. Pod rządami jego poprzednika spółka stała się okrętem flagowym PKP, ciągnącym w górę wyniki całej grupy, jadącej na stratach To efekt m.in. intensywnych zabiegów marketingowych, ale też ograniczenia kosztów dostaw. Czy to się teraz zmieni?
— Dział promocji marketingu w PKP IC funkcjonował jeszcze przed przyjściem prezesa Prześlugi. Nie chciałbym popadać w marketingowy dogmat. Oczywiście każda firma, która chce dotrzeć do klienta, musi ponosić wydatki na ten cel, ale apeluję — róbmy to z głową, w sposób systematyczny — mówi Czesław Warsewicz.
Jak ujawnia, w ramach promocyjnej oferty „Wojażer”, wprowadzonej przez Jacka Prześlugę tuż przed rezygnacją i sprzedawanej za pośrednictwem sieci Ruch, nabywców znalazło zaledwie 7-8 proc. pakietów.
— Promocyjne oferty muszą być racjonalne. W tym celu trzeba poprzedzić je analizą, czego oczekuje od nas klient. Teraz będziemy takie analizy przeprowadzać — deklaruje Czesław Warsewicz.
Zapowiada też rozpoczęcie prac nad ofertą grupowych przejazdów, która byłaby konkurencyjna wobec komunikacji samochodowej. Spółka wystosowała już pismo do PKP z propozycją przejęcia zarządzania wszystkimi parkingami wokół dworców — na początek w największych miastach. Są plany, by oferować postój na parkingu w cenie biletu kolejowego.
PKP IC nadal mają poprawiać jakość obsługi — m.in. poprzez wydłużenie godzin pracy kas i skrócenie przerw. W tym roku po raz pierwszy ceny biletów w lipcu nie mają wzrosnąć.
To nie koniec.
— Chcemy szukać wewnętrznych oszczędności — deklaruje Czesław Warsewicz.
Gdzie można je znaleźć?
— 60 proc. wydatków PKP IC to wydatki w ramach grupy — za korzystanie z taboru, wynajem lokomotyw, dostęp do linii kolejowych czy energii. Zbadamy, czy oferowane ceny na dane usługi są rzeczywiście cenami rynkowymi. Nie chciałbym, by firmy, które mają z nami podpisane umowy, żyły z tego dobrze, a my — tak sobie. To samo dotyczy zamówień realizowanych poza grupą PKP — odpowiada nowy p.o. prezesa PKP IC.
Ambitna prognoza
Zapowiada, że na koniec roku chce osiągnąć aż 40 mln zł zysku netto. To ponaddziesięciokrotnie więcej, niż w ubiegłym roku, kiedy spółka po raz pierwszy od lat znalazła się na plusie. Budżet na 2006 r., przyjęty w ubiegłym roku przez zarząd pod kierownictwem Jacka Prześlugi, zakładał 977 mln zł obrotu i tylko 4,9 mln zł zysku netto, już z uwzględnieniem 25,2 mln zł dotacji do przewozów międzynarodowych.
— Ten plan był mało ambitny: 4,9 mln zł przy blisko miliardowych obrotach to wręcz granica błędu statystycznego. A gdyby dotacje się nie pojawiły? Moglibyśmy zakończyć rok nawet 20-milionową stratą. Spółkę stać na więcej — twierdzi Czesław Warsewicz.
Zdaniem nowego p.o. prezesa, PKP IC może być liderem na rynku. Racjonalna działalność firmy — jak twierdzi — powinna przynosić przynajmniej 2-procentową rentowność netto.
Źródło: Puls Biznesu
_________________ Podróżny pamiętaj! Podróż pociągiem skraca czas przejazdu koleją. (S. Bareja)
Zapowiada, że na koniec roku chce osiągnąć aż 40 mln zł zysku netto. To ponaddziesięciokrotnie więcej, niż w ubiegłym roku, kiedy spółka po raz pierwszy od lat znalazła się na plusie. Budżet na 2006 r., przyjęty w ubiegłym roku przez zarząd pod kierownictwem Jacka Prześlugi, zakładał 977 mln zł obrotu i tylko 4,9 mln zł zysku netto, już z uwzględnieniem 25,2 mln zł dotacji do przewozów międzynarodowych.
Bezczelność ludzka nie zna granic! Przecież Prześluga już dawno przewidywał zysk na poziomie 40 mln zł, a Warsewicz teraz bezczelnie przypisuje sobie cudze zasługi. Ten beton będzie mógł się wykazać dopiero za cały 2007 rok i to pod warunkiem, że nie skończy tylko jako p.o.
Powiem wprost, a w zasadzie to tylko powtórzę swoje słowa. Po Warsewiczu nie oczekuję niczego dobrego i jeszcze wspomnicie moje słowa!
Wystarczy mi już to co wyczytałam na stronie "Kapliczki Polskiej":
"Czesław prowadzi firmę doradczą, a jego żona Iwona jest prawnikiem. Wybudowali oni pod Warszawą piękny, mały domek z ogródkiem i zapragnęli w tym ogródku postawić sobie kapliczkę z Matką Boską. Stało się oczywiste, że od tej pory na kiermasze i targi sztuki ludowej nie jeździliśmy już sami. Teresa zaangażowała się w postawienie kapliczki, zarażając przy tym Iwonę swoją pasją zbieracką, a ja doznałem olśnienia.
Wracaliśmy w piękny wiosenny wieczór po uroczystym odprawieniu "majowego" przy nowej kapliczce. Tym razem "palec boży" został skierowany na mnie. Przed moimi oczami przesuwały się dziesiątki, setki, a może i tysiące jednorodzinnych domów, wiele z nich było jeszcze w budowie. Mój Boże! - pomyślałem, tyle nowych domów, tyle wspaniałych ogrodów powstaje wokół Warszawy. Dlaczego nie ma w nich miejsca na kapliczkę? Przecież to katolicki kraj, ojczyzna papieża. Przecież moglibyśmy tymi kapliczkami wyróżniać się w zlaicyzowanej i zlewającej się w jedno Europie. Odgrodzić się nimi i odciąć od gipsowych sarenek i plastikowych krasnali.
Kapliczka została poświęcona przez księdza Stefana, naszego przewodnika duchowego, który moją wizję pobłogosławił. W ogrodzie zebrali się przyjaciele, znajomi i sąsiedzi. Było bardzo serdecznie i bardzo po polsku, pojawiło się wiele "kapliczkowych" pomysłów. Od tej pory mogłem już spać spokojnie. Idea "Kapliczki polskiej" stała się faktem.
Podzieliliśmy się obowiązkami zgodnie z profesją i umiejętnościami. Teresa odpowiada za kapliczki i stronę internetową. Czesław zajmuje się promocją i ekonomicznym aspektem przedsięwzięcia."
----
No cóż, kolejny nawiedzony oszołom namaszczony przez moherowy PiS mąci w PKP, czyli tam o czym nie ma zielonego pojęcia!
Obiecałem wrzucić CAŁY artykuł o Jacku Prześludze. Więc wrzucam.
Polityka - nr 26 (2560) z dnia 01-07-2006; s. 38 Gospodarka
Drgania w PKP
Powrót na bocznicę
Na kolei coś chyba drgnęło: reklamy i akcje promocyjne zachęcają do korzystania z pociągów, wagony trochę czystsze, a obsługa grzeczniejsza. Dla pasażerów to maleńki kroczek, dla kolejarzy prawdziwa rewolucja. Tymczasem czołowy rewolucjonista, prezes PKP Intercity Jacek Prześluga, ogłasza publicznie, że ma już wszystkiego dość i odchodzi.
Adam Grzeszak
Prześluga na kolei nie miał łatwego życia. Kolejarze z nim zresztą też mieli niełatwo. Zamiast dyskretnie przemilczeć przykry fakt, że ani z urodzenia, ani z wykształcenia nie jest kolejarzem, a w PKP nie przepracował wielu lat - robił z tego cnotę. Co więcej, potrafił publicznie wypowiadać pogląd, że kolej to po prostu usługa taka sama jak każda inna. Trzeba ją dostosować do potrzeb klienta i umiejętnie sprzedać. Tak o kolei mówić nie wolno.
Dość nonszalancko odnosił się też do problemów technicznych. Potrafił żartować, że jeśli chodzi o wózki, to on wie tylko tyle, że jeden jest bardziej, a drugi mniej. Wózek - co wie każdy kolejarz - to podstawowy element konstrukcyjny wagonu. Tak żartować się nie powinno. Zresztą zdarzały mu się i inne wyskoki. Na przykład mówił, że kolej jest dla pasażerów, a nie dla kolejarzy. Choć tak mówić można, to jednak brzmi to trochę niepoważnie. I tak wszyscy przecież wiedzą, że jest inaczej.
Cały dramat polega na tym, że Prześluga to dziennikarz. Ma nieustanną potrzebę mówienia, pisania, komentowania, polemizowania, prezentowania wizji i koncepcji. Wprawdzie w przeszłości poza pracą w mediach imał się różnych zajęć, w tym także biznesowych, ale jednak nigdy nie przestał być dziennikarzem. Także zasiadając w fotelu prezesa PKP Intercity.
Swoje potrzeby zaspokajał w dość osobliwy sposób: stworzył firmowe internetowe forum dyskusyjne. Kazał założyć konta i umożliwić dostęp do sieci wszystkim pracownikom. Zapowiedział, że każdy może się do niego bezpośrednio zwracać w sprawach, które uzna za ważne. Że przyjmuje wszystkie pytania, wątpliwości, pomysły, propozycje. To spotkało się ze zrozumiałą nieufnością załogi, która podejrzewała, że takie zwierzenia mogą się dla niej smutno skończyć. Nieliczni (ok. 200 osób) dali się jednak wciągnąć do dyskusji, bo prezes szybko odpisywał każdemu, w charakterystycznej manierze: kolokwialnie, z mnóstwem wykrzykników, znaków zapytania i wielokropków.
Zresztą dyskutował nie tylko z pracownikami. Niezaspokojony w swym dziennikarskim temperamencie przeczesywał Internet, wypatrując okazji do wdania się w polemikę z każdym na temat działalności Intercity, Grupy PKP czy kolei jako takiej.
Bawełniany plantator
Swoim współpracownikom tłumaczył, że ta internetowa pasja służy ważnemu celowi: przełamaniu monopolu związków zawodowych w dziedzinie kontaktów na linii pracownicy - zarząd. Coś było na rzeczy, bo związkowcy za nim nie przepadali. Związki zawodowe w PKP to hegemon, więc Prześluga musiał zdawać sobie sprawę, że piłuje gałąź, na której siedzi.
Szczególnie, i to od samego początku, podpadał kolejarskiej Solidarności. Jesienią 2004 r. prezes Grupy PKP Andrzej Wach zaangażował go na stanowisko dyrektora biura marketingu i komunikacji społecznej oraz rzecznika prasowego. Nowy rzecznik przeczytał w Wolnej Drodze;, organie S;, felieton gromiący zarząd PKP za nieobecność podczas rocznicowych obchodów kolejarskiej głodówki w 1980 r. Natychmiast odpowiedział... własnym, złośliwym felietonem. Związkowców zamurowało. Zażądali dymisji rzecznika, tymczasem szef Grupy powołał go na stanowisko prezesa spółki PKP Intercity (PKP IC). "Kolejarze dostali w twarz" - tak skomentowała to Wolna Droga i cytując anonimowego członka władz jednej ze spółek kolejowych zadała zasadnicze pytanie: "Czy wśród stu tysięcy kolejarzy nie ma ludzi godnych tego stanowiska?".
W nominacji tej dopatrywano się politycznego podtekstu. Były jednak kłopoty z interpretacją. Solidarność widziała w Prześludze eseldowskiego podrzutka, któremu na finiszu rządów lewicy trzeba było zapewnić intratną posadę. Tymczasem tygodnik "Nie" traktował to jako objaw serwilizmu prezesa Grupy PKP, chcącego przypodobać się szykującym się do przejęcia władzy prawicowym politykom. Jedni i drudzy wypominali Prześludze, że jest dziennikarzem, a nie kolejarzem, że w przeszłości był rzecznikiem Prokomu. Przypominali, że był też wiceprezesem Polskiego Funduszu Kapitałowego, który z jego inicjatywy zainwestował w Kazachstanie w spółkę uprawiającą bawełnę. Dlatego, jeśli trzeba Prześludze dogryźć (a trzeba co chwila), to dobrze jest go tytułować "bawełnianym plantatorem".
Szaleńcza jazda
Intercity to wizytówka PKP. Spółka obsługuje najdroższe międzymiastowe i międzynarodowe połączenia ekspresowe. Teoretycznie powinna też oferować najwyższy poziom usług oraz przynosić zyski. Z tymi ostatnimi było jednak najgorzej. W 2004 r. PKP IC zanotowała prawie 50 mln zł strat, co dziwiło nawet związkowców, mimo iż generalnie traktują oni deficyt jako naturalny efekt działalności kolejowej.
Prześluga przystąpił do pracy w zadłużonej spółce, w atmosferze powszechnej niechęci i wiszącego w powietrzu strajku. I natychmiast zabrał się za realizację swoich zwariowanych pomysłów. "Jestem wyznawcą marketingu, przyznaję. Marketingiem jest dla mnie wszystko, czym żyje spółka. Nowoczesny wagon jest takim samym elementem marketingu jak uśmiechnięty konduktor. Niemyląca się, uprzejma pani w kasie - to jest część marketingu spółki" - wyjaśniał w swym pożegnalnym liście do załogi (liczącym - jakże by inaczej - 7 stron).
Nowy prezes ruszył w krótką, bo półtoraroczną, ale za to szaleńczą marketingową podróż. Akcja goniła akcję, promocja promocję: Wojażer, Latawiec, Super Bilet, Super Miejscówka, Bilet Weekendowy, Tania Kuszetka, Bilet za półdarmo, sprzedaż biletów w kioskach Ruchu i Empikach. Intercity reklamowała się, próbując kusić podróżnych; także tych, którzy o kolei dawno zapomnieli. Zapewniała, że podróż IC nie musi być finansowo rujnująca. Prześluga przekonywał swych współpracowników, że warto oferować studentom tanie ryczałtowe bilety (Latawiec), bo w ten sposób firma inwestuje w przyszłych wiernych pasażerów. Roznosiły go pomysły. "Już nie chcemy być postrzegani jako transport osób i rzeczy; naszym posłannictwem jest służyć klientowi-podróżnikowi wszelką pomocą w organizowaniu podróży" - czytamy w jednej z publikacji PKP IC pisanej w charakterystycznym dla prezesa stylu. Specjalne pociągi na pielgrzymki, na koncerty zespołów muzycznych, na mundial. Występy aktorów w pociągach, wypożyczanie i sprzedaż książek, wystawy "Galerii Intercity" - to tylko niektóre firmowane przez niego pomysły.
Jednak najbardziej zaskakującym pomysłem okazały się Tanie Linie Kolejowe (TLK), czyli próba przeniesienia na tory doświadczeń tanich linii lotniczych. Najmniej chodliwe nocne połączenia Intercity zostały zamienione na TLK, za które płaciło się jak za normalny pociąg pośpieszny plus 3 zł za miejscówkę. Wyższy standard obsługi oraz nadzór specjalnie wynajętych ochroniarzy sprawiły, że pociągi wypełniły się pasażerami. Okazało się, że deficytowe pociągi zapełnione podróżnymi z tanimi biletami mogą być jednak rentowne.
Pracownicy nie mieli z nim lekko. Potrafił nad ranem odwiedzać halę, w której szykowano pociągi do drogi i awanturować się, że wagony posprzątane nie tak jak trzeba, a pracownicy ubrani byle jak. Konduktorowi, który upominał się o podwyżkę, powiedział kiedyś, że jej nie dostanie, dopóki sobie dwóch przednich zębów nie wstawi, bo szczerbaty pracownik kompromituje firmę.
Wojna o tory
Po roku wariackich rządów Prześlugi okazało się, że w kasie spółki zamiast 50 mln deficytu jest 3,1 mln zł zysku, a liczba podróżnych wzrosła o 1,7 mln osób (w sumie 9,6 mln). Dla kolejowych entuzjastów prezes Intercity stał się bohaterem. Dziś na swoich forach internetowych płaczą, że zmuszono go do odejścia, i organizują akcje protestacyjne, by pozostał. Ma gorliwych fanów zwłaszcza na Opolszczyźnie, regionie, gdzie kwitnie miłość do transportu szynowego. Dowiódł przecież, jak szybko i jak wiele można na kolei zmienić, jeśli zacznie się więcej myśleć o rynku i pasażerach, a mniej o dotacjach.
Dla większości kolejarzy pozostał jednak szołmenem, który lubi się popisywać, choć tak naprawdę kolei nie rozumie. Uważają, że jego sukcesy to w dużym stopniu efekt przyjaźni z prezesem Grupy PKP Andrzejem Wachem, który faworyzował spółkę Prześlugi kosztem drugiego pasażerskiego przewoźnika PKP Przewozy Regionalne (PKP PR). Ten ostatni został skazany na zagładę, bo plany przewidują stworzenie kilku samorządowo-kolejowych spółek, takich jak Koleje Mazowieckie. To pogłębia depresję, bo kolejarze boją się samorządów.
Rywalizacja między PKP IC oraz PKP PR to jedna z polskich osobliwości kolejowych. Obie spółki, choć należą do tego samego właściciela, czyli państwowej Grupy PKP, są formalnie niezależnymi konkurentami rynkowymi. Gdyby rywalizacja dotyczyła poziomu usług, byłoby wspaniale. Jest jednak inaczej, bo konkurencyjna walka polega na wzajemnym podstawianiu sobie nóg. W efekcie cierpi podróżny, bo rozkłady jazdy opracowywane są nie w taki sposób, by zapewnić pasażerom spójną ofertę, ale po to, by utrudnić życie rywalowi. Stąd pociągi obu firm jeżdżące tą samą trasą w podobnych porach, a potem długie okresy przerwy. Albo absurd polegający na tym, że bilety sprzedawane są w różnych kasach, a pasażer z biletem PKP PR w Intercity jest uznawany za gapowicza i na odwrót. I jeszcze większy absurd, że wszystko to władze PKP uznają za normalne rynkowe zasady, których muszą się trzymać, bo tego wymaga unijna polityka liberalizacji rynku kolejowego.
TKJ
"Mam uczucie wyczerpywania się moich możliwości skutecznego działania - a nieskutecznie działać nie chcę" - napisał prezes w jednym z listów pożegnalnych (są co najmniej dwa). Odchodzi z końcem czerwca. Żegnając się wylicza swoje osiągnięcia, wyraźnie sygnalizując prawdziwy powód: "Intuicja podpowiada mi, że IV RP, wraz z przyległościami, upomni się wkrótce także o moje stanowisko. A jeśli politycy mają swoje hasło TKM, to przecież ja mogę mieć własne: Teraz K. Ja. I właśnie z niego korzystam".
- W zarządzie narastał konflikt. Prześluga zdawał sobie sprawę, że jego czas się kończy. Coraz częściej przegrywał głosowania. Jego pomysły marketingowe były kontestowane przez dyrektora finansowego Czesława Warsewicza, uważanego w spółce za komisarza politycznego i być może nowego prezesa - wyjaśnia jeden z pracowników PKP Intercity.
Warsewicz pojawił się w PKP IC niedawno i nie ukrywa swoich bliskich związków z Mirosławem Chaberkiem, wiceministrem transportu odpowiedzialnym za sprawy kolejnictwa. Na personalnej giełdzie wymieniane są jeszcze dwa nazwiska potencjalnych przyszłych prezesów: Józefa Dąbrowskiego, prezesa Katolickiego Stowarzyszenia Kolejarzy RP, i Haliny Sekity, obecnie prezes Kolei Mazowieckich. Pierwszy kandydat jest osobą wpływową w środowiskach bliskich PiS (był posłem AWS). Niegdyś zasiadał w zarządzie IC, ale stracił posadę. W jego obronie występował m.in. Zbigniew Ziobro. Druga kandydatka może liczyć na poparcie Bogusława Kowalskiego, wiceministra transportu, który uważa się za ojca Kolei Mazowieckich. Zapewne swego kandydata wystawi też Samoobrona, która zdradza zainteresowanie PKP. Świadczy o tym aktywność posła Jana Bestrego, wiceprzewodniczącego komisji infrastruktury.
Coś zostało
Osiągnięcia Jacka Prześlugi, zwłaszcza w dziedzinie marketingu usług kolejowych, okazały się inspirujące dla całego PKP. Rewolucja, jaką zaczął, nie skończy się też z jego odejściem. Dowody? Na kolei zaczyna się właśnie wielkie szkolenie w dziedzinie kultury obsługi. Swymi pomysłami marketingowymi Prześluga zaraził także inne spółki kolejowe, a nawet związkowców. To z ich inicjatywy powstał "pociąg papieski" - jedno z najbardziej rozreklamowanych przedsięwzięć kolejowych. Po wyremontowanej linii kolejowej Kraków - Wadowice specjalny pociąg wozi turystów wędrujących śladami Jana Pawła II. Podczas ostatniej pielgrzymki poświęcił go nawet Benedykt XVI - co jest kolejnym dowodem rosnącej sprawności marketingowej kolejarzy. Jest tylko jeden dość charakterystyczny dla PKP problem: za pociąg zbudowany w nowosądeckich zakładach Newag do dziś nikt nie zapłacił. I nie wiadomo, kto ma to zrobić.
- Marketing to nie wszystko i nawet najbardziej wymyślne pomysły nie rozwiążą dramatycznych problemów PKP. Choć doceniam osiągnięcia prezesa Intercity - mówi Jan Klimkiewicz, prezes firmy doradczej Tor, ekspert rynku kolejowego. Znów narasta zadłużenie PKP, kolej nie płaci za energię elektryczną i ZUS. Słowa "prywatyzacja" dziś nie wolno wypowiadać nawet po cichu, choć jeszcze niedawno debiut giełdowy Intercity czy PKP Cargo wydawał się bliski. Widać wyraźnie, że nowy rząd nie ma żadnego pomysłu, co zrobić z koleją, tak jak nie miały go poprzednie ekipy. Chodzi jedynie o to, by przez cztery lata zepchnąć ten pociąg na bocznicę, nie denerwując kolejarzy. A potem niech martwią się następcy.
Gurdol1, proszę nie pisać długich tekstów kursywą, bo to nie czyta się wygodnie. Na Forum piszemy "normalną" czcionką i nie formatujemy jej bez potrzeby!
Uwaga dotyczy wszystkich forumowiczy.
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Ostatnio zmieniony przez Pirat dnia 13-07-2006, 09:49, w całości zmieniany 1 raz
Ale... O ile pamiętam, to cytowne teksty prasowe - zresztą wedle dobrego obyczaju - wkłada się na forum kursywą właśnie, bo to LEPIEJ wygląda (wyróżnia wklejony tekst lub inny cytat).
Gurdol1, chodzi mi tylko o to, żeby nie pisać pochyłym tekstem, bo długi tekst pisany kursywą źle się czyta. W ten sposób można cytować krótkie wypowiedzi, ale nie bardzo długie publikacje prasowe. A dobry obyczaj nakazuje podać źródło a nie wklejać tekst kursywą. Zauważyłem, że na IC Forum pisanie pochyłym tekstem to jakaś plaga. Na PR Forum nie formatujemy czcionki i nie jest to moje widzimisię tylko tak mówi Regulamin PR Forum.
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Wysłany: 01-12-2006, 16:12 Czesław Warsewicz wygrał konkurs na prezesa PKP IC
Czesław Warsewicz wygrał konkurs na prezesa PKP IC
Rada Nadzorcza PKP Intercity rozstrzygnęła konkurs na Prezesa Zarządu tej spółki. W postępowaniu składającym się z trzech etapów Rada Nadzorcza spółki wyłoniła Czesława Warsewicza.
W ostatnim etapie konkursu Rada Nadzorcza firmy osobiście przesłuchała czterech spośród ośmiu kandydatów z największą liczbą zdobytych punktów.
W pierwszym etapie konkursu wszyscy kandydaci byli sprawdzani pod względem formalnym. W drugim etapie wszyscy kandydaci byli sprawdzani i oceniani przez zewnętrzną firmę doradczą, która rekomendowała Radzie Nadzorczej spółki czterech kandydatów z największą liczbą zdobytych punktów.
Prezes Zarządu PKP Intercity został wybrany na trzyletnią kadencję. Od czerwca tego roku Czesław Warsewicz pełni obowiązki Prezesa Zarządu PKP Intercity.
Przecież Warsewicz ma duże osiągnięcia!
- przystanek we Włoszczowie namaszczony przez Edgara Gosiewskiego
- przystanek w Krakowie przy Sanktuarium w Łagiewnikach
- TLK Kordecki Warszawa - Częstochowa
- podwyżka cen miejscówek w IC z 18 do 25 zł
- uwalenie TLK Paderewskiego Kraków - Gorlitz
- drewniane kapliczki
_________________ Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil na które czekamy...
Za kadencji Warsewicza gwiazda INTERCITY na pewno przyblaknie, co już teraz jest zauważalne. Ciekawa jestem następnym kroków. Może IC do Torunia? Ex do Lichenia?
_________________ Bądź szczery, a wyzwą cię od chamów i prostaków.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum