Otwieram nowy temat całkowicie poświęcony spółce WARS.
Dziś tylko krótka informacja, która właśnie do mnie dotarła, ale temat pewnie się rozwinie...
Jak wspomniałam w wątku na temat WARS-u "Poczet prezesów, czyli władze spółek PKP", osobą faktycznie sprawującą władzę w spółce WARS jest Antoni Jaje - członek Rady Nadzorczej.
Jaje to według mnie osoba najbarwniejsza we władzach WARS-u. Jaje jest szefem lub wiceszefem "Solidarności" w spółce WARS. Wyrzucony kiedyś za złodziejstwo i przekręty został przywrócony do pracy przez nowego prezesa WARS-u, czyli przez Zbigniewa Tereka.
Z informacji jakie pozyskałam swoimi kanałami wynika, że Jaje to osoba, którą próbowano wstawić poprzedniemu prezesowi PKP Intercity, jednak Jacek Prześluga olał protekcję ministra i prezesa Wacha, bo prawdopodobnie wiedział co to za ziółko. Jaje odczekał swoje i po dymisji Prześlugi i nastaniu moherowego Warsewicza, wszedł ponownie do WARS-u i niemal od razu trafił do Rady Nadzorczej z ramienia załogi.
Jaje, działacz kolejarskiej "Solidarności" to tak naprawdę cwaniak lepszy od Koguta, dlatego Kogut go nienawidzi. Więcej na temat Jaje wiedzą na Śląsku i w Krakowie...
Jak już wspomniałam to Jaje sprawuje faktyczną władzę w WARS-ie i pozbywa się ze spółki niewygodnych osób. Dotarła do mnie informacja, że wczoraj Jaje pozbył się kolejnej osoby z Wrocławia, który podlega pod oddział w Krakowie skąd Jaje pochodzi. W tym celu Jaje udał się osobiście do Wrocławia, by wręczyć wypowiedzenie jednej z osób tam pracujących.
Do tej pory myślałam, że z pracy zwalnia prezes spółki lub ewentualnie dyrektor zakładu. Tak jest w normalnych spółkach, ale WARS to cyrk na torach. W WARS-ie wypowiedzenia wręcza Jaje - działacz "Solidarności", co potwierdza moje wcześniejsze słowa, że to Jaje naprawdę rządzi WARS-em! Natomiast Zbigniew Terek - formalny prezes spółki to tylko sztuka - intersują go głównie gadżety, auta, kasa... - jest młody, więc nawet mu się nie dziwię.
Sam Jaje, który trzęsie całym WARS-em to temat rzeka, więc wkrótce kolejne wieści z WARS-u...
Wczoraj sporo się działo w tej spółce. Nie tylko Jaje uskuteczniał czystki. Otóż dotarła do mnie informacja, że Beata Chyczewska - Pokój złożyła rezygnację z członka Zarządu spółki WARS. Jej miejsce na pewno zajmie jakiś koleś Jajego. Teraz Zarząd liczy tylko dwie osoby: Zbigniew Terek (prezes) i Artur Kowalczyk.
Przypominam, że Beata Chyczewska - Pokój została powołana na stanowisko jeszcze przez poprzedniego prezesa PKP Intercity - Jacka Prześlugę. Nowa sitwa chciała ją ustrzelić, więc jej dni w Zarządzie i tak były policzone, co zapowiedziałam już na początku stycznia w tym wątku:
http://infokolej.pl/viewtopic.php?p=12865#12865
Beata Chyczewska - Pokój zanim trafiła do Zarządu WARS-u pracowała w Centrali PKP Intercity, gdzie pełniła funkcję dyrektora Wydziału Przepisów i Taryf.
Beata Chyczewska-Pokój zrezygnowała z funkcji wiceszefa Warsu... To kolejna informacja z kadrowego frontu na kolei. Kolejna niedobra: z zarządu odeszła osoba, która mocno wyprostowała sytuację w spółce. Twarda kobieta (często toczyliśmy spory w Intercity, ale zawsze z dużym uznaniem dla merytorycznej wiedzy oponenta - szacunek, Beatko!), mocno zdeterminowana w kwestii przestrzegania prawa i procedur, umiejąca radzić sobie w trudnych sytuacjach. A jednak i ona, na swój sposób, przegrała... Dawno się na to zanosiło.
W tym samym dniu - nawet teraz, gdy piszę te słowa, w TVN24 - w mediach pojawiły się nowości z Warsu. Że będzie tanio, polskie jedzenie, poczęstunki na modłę pasażerów, wywalczone przez prezesa Warsewicza w toku szerokich negocjacji społecznych. Brawo, brawo, brawo... Aż chciałoby się krzyczeć.
Niestety... Czytam również, że Intercity zaiwestuje - uwaga - 100 milionów złotych w tabor restauracyjno-barowy. Może to błąd dziennikarski, ale pewnie nie, bo równolegle pojawia się informacja o nowych wagonach: dwa w tym roku, za 8 milionów złotych. To dobry pomysł, z jednym wszak warunkiem - nie wolno do tego pomysłu angażować spółki Wars! Nie ma sensu korzystać z usług pośrednika, który płaci PKP IC marne grosze (1000-2000 złotych miesięcznie), samemu pobierając wielokrotnie wyższą opłatę franczyzową od ajentów. Co to za biznes - zatsnawialiśmy się już wczesną wiosną rok temu, i wówczas obaj z dzisiejszym prezesem wnioskowaliśmy: trzeba zamknąć Wars w jego dzisiejszej postaci. Wchłonąć konduktorów do IC, przejąć relacje franczyzowe z ajentami, a spółkę - jeśli w ogóle - pozostawić jako operatora gastronomicznego na dworcach.
Sto milionów zainwestowanych w wagony restauracyjne to pieniądze, które nigdy się nie zwrócą, jeśli Wars, jak dotychczas, będzie hubą na ciele Intercity. Jeśli inwestycja w wagon zwracać się będzie metodą kropelkową, a jakość usług gwarantowana będzie przez najdroższą w świecie hurtownię spożywczą Wars, to taki biznes nigdy nie będzie służył rozwojowi Intercity. Przez miniony rok, pod rządami prezesa Warsu już z nowego rozdania, nic się w spółce nie zmieniło. Miał być IC Lounge na Centralnym - są projekty, jest pusta powierzchnia - nie ma nic. Miał być (do czerwca ubr) plan rozwoju spółki - jest miotanie się we własnym tygielku, kolejni doradcy, kolejni fajni koledzy związkowcy we władzach, kolejne zapowiedzi, że będzie dobrze, świetnie, coraz lepiej.
I...? I tak jak rok, dwa, trzy, pięć lat temu - oferta na wózku nie zmienia się, ajenci narzekają na drożyznę zakupów we własnej hurtowni, IC dostaje marne grosze z tytułu dzierżawy, spółka ledwie wiąże koniec z końcem. I pomyśleć, że sam minister Chaberek z ministrem Polaczkiem pod rękę dawali nam dyspozycję: zamknąć ten Wars! Natychmiast! Bez dyskusji.
Co się zmieniło, panie ministrze, że zmienił pan zdanie?
PS. Właśnie obejrzeliśmy w TVN 24: Pani Adrianna pokazuje - to jest właśnie komputer prezesa! Wow! Fajowski! To miało uwiarygodnić internetową sondę w IC Railu, jakże wartościową.
_________________ Gdyby głupota umiała latać, LOT miałby poważnego konkurenta w postaci PKP.
Pora na kolejne informacje o sławnym już panu Jaje, który będąc "tylko" członkiem Rady Nadzorczej trzęsie całym WARS-em.
Jak już pisałam tryumfalny powrót do WARS-u Antoni Jaje zawdzięcza obecnemu prezesowi, którym jest Zbigniew Terek.
Pisałam także, że swego czasu Jaje został wyrzucony z WARS-u za złodziejstwo i przekręty. Otrzymałam informację, że w międzyczasie toczyło się postępowanie sądowe w tej sprawie. Jaje odpowiadał przed sądem za nadużycia jakich dopuścił się w WARS-ie. Sprawa została umorzona, co jednak oznacza, że gdy na światło dzienne wyjdą nowe dowody to Jaje ponownie usłyszy zarzuty i być może zostanie wreszcie skazany.
Niestety mamy IV RP, w której niezawisłość sądów stoi pod znakiem zapytania, szczególnie wtedy gdy sprawa toczy się przeciwko znanemu działaczowi "Solidarności" zasłużonemu dla PiS. Tak więc dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok Jaje będzie rządził WARS-em pełną gębą, co źle wróży tej spółce.
Panie Warsewicz - gratuluję doboru kadr !!! Pana poprzednik wiedział co z Jaje za ziółko i nawet nie chciał słyszeć o jego powrocie do WARS-u, pomimo nacisków wywieranych z ministerstwa i z Centrali PKP.
Dodam jeszcze, że w związku z umorzeniem sprawy Jaje podobno dostał odszkodowanie w wysokości 80.000 zł. Po otrzymaniu kasy Jaje wyprawił imprezę dla kumpli z WARS-u i z "Solidarności". Teraz nie trudno się domyśleć w jaki sposób Jaje po przywróceniu do pracy natychmiast trafił do Rady Nadzorczej spółki.
Co na to prezes PKP IC, spółki która ma większość udziałów w WARS-ie?
Zgodnie z zapowiedziami pora na kolejne wieści z WARS-u...
W ostatnich dniach otrzymuję maile od pracowników WARS-u, którzy dziękują mi za to, że publicznie na Forum poruszam sprawy związane z tą spółką. Ponieważ głównym "bohaterem" tego wątku jest Antoni Jaje, dziś koleja porcja nowinek z Krakowa, które do mnie dotarły.
Oddział Południe WARS-u w Krakowie to praktycznie prywatny folwark pana Jaje - w poprzednich postach opisałam bliżej tę osobę. Przypomnę tylko, że Jaje jest członkiem Rady Nadzorczej spółki WARS jako przedstawiciel załogi.
A więc sami pracownicy potwierdzają, że Antoni Jaje rzeczywiście sprawuje rządy w Krakowie. Nawet nowy dyrektor krakowskiego Oddziału, pan K. sam ponoć twierdzi, że Jaje jako członek Rady Nadzorczej jest w sumie jego zwierzchnikiem i musi spełniać polecenia Jajego. Mamy oto dość absurdalną wręcz sytuację, bo oto szeregowy pracownik jakim jest Jaje dyryguje swoim dyrektorem! Dyrektor natomiast spełnia wszystkie polecenia swojego podwładnego, którego się po prostu boi i tylko dlatego, że tenże podwładny zasiada w Radzie Nadzorczej jako przedstawiciel załogi! Paranoja!
Do WARS-u wracają kolesie, którzy jak powszechnie wiadomo nie zostali wcześniej zwolnieni za porozumieniem stron, ale za przewinienia typu alkohol w pracy, przemyt, czy tzw. kropy (branie do kieszeni za bilety). Nie ma w tym nic dziwnego skoro sam Jaje, który wcześniej wyleciał z WARS-u za złodziejstwo i przekręty, powrócił tryumfalnie do spółki. Powrót Jajego do WARS-u możliwy był tylko dzięki dymisji Jacka Prześlugi - poprzedniego prezesa PKP IC. Jaje odczekał swoje i po odejściu Prześlugi i nastaniu Warsewicza, wszedł ponownie do WARS-u i od razu trafił do Rady Nadzorczej. Jaje został ponownie zatrudniony w WARS-ie przez nowego prezesa - Zbigniewa Tereka.
Jaje ma również swoich protegowanych wśród zleceniobiorców wagonów gastronomicznych. Są to panowie B. i C. - obaj obsługują pociąg IC na trasie Kraków - Warszawa - Gdynia (nazwa pociągu jest mi znana). W swej "dobroci" Jaje obniżył kilku zleceniobiorcom odpłatności za dzierżawę wagonu gastronomicznego, ale chodziło głównie właśnie o ten pociąg, bo prawdopodobnie pozostałe wagony, na których obniżono odpłatności należały do linii mało rentownych. Sprawa rozbiła się o wspomniany pociąg IC, bo Jaje obniżył tak "biednym zleceniobiorcom" opłaty, że teraz WARS w Krakowie jest w plecy ok. 100 tys. zł rocznie i to tylko z obniżki na tej relacji!
Jaje oczywiście zrobił to rękami dyrektora WARS-u w Krakowie, bo złożył do niego wniosek, a ten mu to podpisał. No cóż, w końcu dyrektor K. uważa podwładnego Jajego za swojego przełożonego... Moim skromnym zdaniem taki dyrektor bez jaj natychmiast powinien wylecieć z pracy, bo tylko się kompromituje!
Koleżeństwo i kumoterstwo w krakowskim oddziale WARS-u poszło jeszcze dalej, bo doszedł wagon gastronomiczny do obsługi nowej linii i dostał ją brat kolesia Jajego - wspomnianego już wyżej pana B. Co do tych dwóch panów to sprawa też jest ciekawa, ponieważ jeden z nich - pan B. wyleciał wcześniej z pracy za tzw. kropy lub alkohol i pojechał do Warszawy do kontrolerów z łapówką (było to jeszcze za kadencji dyrektora Z.), dorabiał też na przemycie papierosów i zrobił w sumie sobie z tego rodzinny interes. Ale cóż, zmieniono mu wypowiedzenie z par.52 (zwolniene dyscyplinarne) prawdodobnie na zwolnienie za porozumieniem stron i tak oto ślusarz z zawodu stał się super pracownikiem gastronomii obsługującym flagową linię w Krakowie.
Drugi wspomniany wyżej pan z tego duetu - pan C. walczył przeciwko "złej" władzy u boku Jajego, a wcześniej dorabiał wraz z konduktorami kolejowymi na okradaniu przesyłek pocztowych z wagonu pocztowego (kiedyś głośna sprawa), potem został usunięty przez dyrektora M. (poprzednika dyr. K.), ale znalazł dojście i przyszło polecenie z Warszawy, że ma obsługiwać pociąg IC relacji Kraków - Gdynia - Kraków. Zresztą pan C. oficjalnie mówi, że teraz to on tu karty rozdaje!
I tak sobie funkcjonują wszyscy, chłopcy od barów mają 100 tys. zł rocznie w kieszeni, a WARS traci za decyzją Jajego (członek Rady Nadzorczej, który działa na szkodę własnej firmy!). No ale co mu zależy, wziął sobie te 80 tys. zł, zrobił imprezę i tak się buja, bo właściwie to Jaje nic nie robi i w niczym się nie orientuje - zajmuje się tylko działalnością związkową w "Solidarności".
Reasumując... Dla wszystkich byłoby najlepiej, gdyby ten były konduktor odszedł z WARS-u i nie robił w spółce więcej bałaganu i haosu. I te słowa dedykuję Zarządom oraz Radom Nadzorczym spółek WARS SA oraz PKP Intercity, które ma ponad 50% udziałów w WARS-ie.
Dziś zamiast kolejnej porcji bieżących informacji z WARS-u będzie coś sprzed lat. Otóż dotarłam do bardzo interesującego artykułu, który ukazał się w 2001 roku w tygodniku "NIE". Jak nie trudno się domyślić, bohaterem jest (był) Antoni Jaje. Zapraszam do lektury:
-----
Wagony dla palących
Bohater tego artykułu nazywa się Antoni Jaje. To, co się wokół niego dzieje, jest równie niecodzienne jak jego nazwisko.
Jaje jest członkiem związku zawodowego "Solidarność" w przedsiębiorstwie WARS S.A., oddział Południe w Krakowie. Jest też członkiem Rady Nadzorczej centrali WARS w Warszawie. Ci nieliczni, którzy się Jajego nie boją, charakteryzują go jako wpływowego drania. Pozostali mają go za wszechmogącego nadczłowieka.
Oddziałem Południe formalnie rządzi dyrektor mgr inż. Jerzy Koza. Faktyczną władzę w krakowskim WARS-ie sprawuje "Solidarność". Tą z kolei teoretycznie kieruje przewodniczący Komisji Zakładowej Krzysztof Tkaczuk, dyspozytor. Tkaczuk to figurant. Został przewodniczącym z woli Jajego, bo jemu statut zabrania łączenia funkcji szefa "Solidarności" i członka Rady Nadzorczej - mówi jeden z tych pracowników oddziału Południe, którzy na widok Jajego nie trzęsą się ze strachu.
W krakowskim WARS-ie ludzie dzielą się na tych, którzy kupili sobie dyktafony, i tych, którzy dopiero zamierzają je kupić. Dyktafony służą do nagrywania wszystkich rozmów służbowych i większości prywatnych. Nagrywa się po to, żeby mieć podkładkę, wymówkę albo ewentualny dowód dla sądu. Nagrywać można jawnie, stawiając dyktafon na stół, lub skrycie, trzymając go w kieszeni. Najbardziej zapobiegliwi i ostrożni zainwestowali w mikrofon zewnętrzny, który przypina się pod swetrem czy marynarką - jakość nagrania jest wówczas lepsza. Nagrywanie, rozmowy tylko przy świadkach, polecenia na piśmie...
Atmosfera jak w UOP, a nie w przedsiębiorstwie zajmującym się obsługą wagonów barowych i kuszetek. Robota jest nędzna, ale jest, a przez Jajego można ją stracić - wyjaśnia, oczywiście anonimowo i nagrywając na dyktafon, jeden z pracowników. Mają przyznawać akcje, no to każdemu zależy, żeby jeszcze trochę popracować.
W styczniu 1999 roku WARS przekształcono w spółkę akcyjną, której jedynym akcjonariuszem jest skarb państwa. Niedługo nastąpi pełna prywatyzacja firmy; część akcji dostaną pracownicy.
Władza w WARS-ie polega na tym, że ci, co rządzą, wyznaczają ludzi na "lepsze" i "gorsze" trasy, przyznają "lepsze" i "gorsze" wagony, pozwalają lub nie pozwalają dorobić w nadgodzinach. Kto dobrze żyje z Tośkiem (ironiczno-pieszczotliwe zdrobnienie imienia Jajego), ten zarobi więcej niż 700 zł miesięcznie...
Można zarobić dużo więcej, jeśli "się wozi", czyli przemyca. Dawniej woziło się np. tabletki do utleniania wody - dziesięciokrotna przebitka na Węgrzech... Interes ten skończył się po wpadce i przeoraniu wagonu centymetr po centymetrze, bo Węgrzy myśleli, że to narkotyki. Teraz pozostał równie opłacalny przemyt papierosów do Niemiec i Austrii: marka na paczce.
Technologia jest prosta. Co najmniej trzy wagony sypialne oraz kuszetki wstawiane do składów na trasie Kraków - Berlin / Drezno specjalnie przerobiono; kolejowi mechanicy zamontowali w nich przemyślne skrytki na co najmniej 400 kartonów (4000 paczek, 80 000 sztuk) papierosów. 4000 marek zysku z jednego kursu. Załadunku dokonuje się w Krakowie na kilkadziesiąt minut przed odjazdem pociągu. Ryzyko wpadki minimalne jak jeden do dziesięciu.
Dawniej najczęściej wpadało się na granicy. Wagon wypinano, pasażerów wysadzano na zewnątrz. Całe szczęście, gdy były wolne miejsca w innych wagonach. Jeśli nie, trzeba było zwracać za bilety. A jaki wstyd dla firmy... W każdym konduktorze WARS-u pasażerowie widzieli przemytnika - tłumaczy jeden z tych, którzy nie wozili, nie wożą i nie zamierzają wozić. Na granicy papierosy przepadały. Konduktor nie przyznawał się do przemytu i nic mu nie można było zrobić. Nikt nie oceniał strat, które ponosił WARS wskutek wycofania wagonu z trasy.
Od co najmniej dwóch lat polskie i niemieckie służby graniczne i celne wzięły się na sposób: szczegółowa kontrola wagonów odbywa się na stacji końcowej w Berlinie albo Dreźnie. Niemcy wpadają do wagonu, znajdują i rekwirują papierosy, a na konduktora nakładają karę oraz cło: kilka tysięcy marek. Niektórzy konduktorzy z WARS-u, oddział Południe, wielokrotnie przyłapani na przemycie, winni są niemieckiemu fiskusowi po 20 000 marek i więcej.
Zapytany o to, ile w ciągu ostatnich dwóch lat ujawniono i udaremniono prób przemytu, dyrektor oddziału Południe mgr inż. Jerzy Koza odpowiada, że żadnej. Prezes centrali WARS w Warszawie Tomasz Lipiński słyszał o przemycaniu papierosów przez krakowskich pracowników firmy, ale nic konkretnego nie wie. Jego zdaniem, dyrektor Koza w porozumieniu z członkiem Rady Nadzorczej Antonim Jajem wstrzymują dokumenty świadczące o przemycie.
My dotarliśmy do takich dokumentów u źródła, czyli u niemieckich służb celnych. Wiemy przynajmniej o czterech wpadkach dwóch krakowskich konduktorów: Krzysztofa F. i Krzysztofa T. Obaj jak raz są członkami Komisji Zakładowej "S", bliskimi koleżkami i protegowanymi Jajego. Dzięki niemu żadnemu z nich nie spadł włos z głowy. Nie tylko nie stracili roboty, ale nadal działają w "Solidarności", żarliwie popierając swojego dobroczyńcę Antoniego Jajego.
Oczywiście, nie jesteśmy w stanie udowodnić, że Jaje i jego "Solidarność" kierują przemytem papierosów na wielką skalę. Zresztą nie jesteśmy od tego. Ale gdyby uprawnione służby chciały się tą sprawą zająć i czegoś dowiedzieć, służymy interesującymi informacjami.
Oczywiście, nie jesteśmy w stanie udowodnić, że Jaje i jego "Solidarność" kierują przemytem papierosów na wielką skalę. Zresztą nie jesteśmy od tego. Ale gdyby uprawnione służby chciały się tą sprawą zająć i czegoś dowiedzieć, służymy interesującymi informacjami.
Dawaj Krycha te interesujące informacje dotyczące przemytu, bo jak Cię znam to pewnie coś wyniuchałaś.
_________________ "Demokracja to rządy hien nad osłami."
Za sprawą naszego Forum w WARS-ie wrze! I nie jest to bynajmniej wrzątek w wagonie barowym czy restauracyjnym. Otrzymałam właśnie informację, że dyrektor Oddziału Południe w Krakowie wysłany został na urlop.
W dniu wczorajszym pan Antoni Maria Jaje wezwał sobie na dywanik swojego dyrektora, pana Jana Kaźmierczaka. Przypominam, że mamy absurdalną sytuację, ponieważ dyrektor Kaźmierczak uważa podwładnego Jajego za swojego przełożonego. Jaje natomiast traktuje dyrektora jak swojego podwładnego.
Ktoś z kolesi doniósł Jajemu o publikacjach w internecie i pokazał mu nasze Forum. Jaje dostał furii i zanim zamknęły się za nim drzwi gabinetu dyrektora Kaźmierczaka, można było usłyszeć: "Co to ma być?!". Widocznie w żyłach Jajego musiało się zagotować. Efekt ich rozmowy był taki, że Kaźmierczak został przez Jajego wysłany na urlop.
Ciąg dalszy nastąpi... a w nim m.in. historia o tym w jaki sposób Antoni Maria Jaje niedawno ponownie trafił do rady nadzorczej spółki WARS SA.
Krycha, on tak naprawdę się nazywa, czy sobie jaja robisz?
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Co wy się tak tym Warsem podniecacie??
A ten kret co ryje od środka to niezłe ziółko, z niejednym pewnie na sumieniu...
Może kogoś to rajcuje, ale moim zdaniem to strasznie wieśniackie - w stylu jedna baba drugiej babie.... powiedziała co wie.
A no pewnie się podniecają , bo inaczej nie mogą sobie poradzić z tym problemem. Poczytaj sobie dokładnie marycha co tam sie dzieje bo mnie to zaintrygowało i czekam na ciąg dalszy. A swoją drogą to niezłe JAJCA są w tej firmie - same układy !!!!! Pomyślałaś marycha , przecież to nie służba zdrowia , ani PKP -tylko mała firemka i doskonała przechowalnia dla takich ludzi. Skoro to nie prawda , to czemu nie wytoczyli procesu Urbanowi??? trzeba właśnie wyciągać takie sprawy a nie udawać, że sie nic nie dzieje!! WYRWAĆ CHWASTA!
Co wy się tak tym Warsem podniecacie??
A ten kret co ryje od środka to niezłe ziółko, z niejednym pewnie na sumieniu...
Może kogoś to rajcuje, ale moim zdaniem to strasznie wieśniackie - w stylu jedna baba drugiej babie.... powiedziała co wie.
Panie "marycha", kto i czym się podnieca? W WARS-ie jest burdel, szczególnie w krakowskim Oddziale i to nie ulega wątpliwości. I wcale nie jest to w stylu "jedna baba drugiej babie...", bo informacje są pewne i z pierwszej ręki. Ja i tak wszystkiego nie piszę na Forum, bo w sumie cały ten WARS zwisa mi i powiewa. Sęk w tym, że ludzie z WARS-u piszą do mnie, więc nie mogę tematu olać, bo ktoś mi zaufał.
Witam!
Ja uwazam ze burdel to jest taki jak w całej Polsce ale niech p.Krycha weznie pod uwagę to ze informatorzy od ktorych ma takie rewelacyjne info nie robią tego bezinteresownie a derektora Oddziału Wars w Krakowie widziałem dzis w pracy.
Cytat:
Ktoś z kolesi doniósł Jajemu o publikacjach w internecie i pokazał mu nasze Forum. Jaje dostał furii i zanim zamknęły się za nim drzwi gabinetu dyrektora Kaźmierczaka, można było usłyszeć: "Co to ma być?!". Widocznie w żyłach Jajego musiało się zagotować. Efekt ich rozmowy był taki, że Kaźmierczak został przez Jajego wysłany na urlop.
i jeszcze jedno czekam na kolejne rewelacje co do imprezy wyprawionej przez p.Jaje za marne 70tyś pln Impreza musiała być doborowa wkońcu za taką kase szkoda ze niebyło mnie tam...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum