Krystyn Jarosiewicz, syn prezesa UTK Wiesława Jarosiewicza, godnie zastąpił ojca i od 5.04.2004 (wpis do KRS) zasiada na jego miejscu w radzie nadzorczej spółki Zakłady Automatyki KOMBUD SA w Radomiu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ojciec wydaje Kombudowi certyfikaty i dopuszczenia do zabudowy i eksploatacji na liniach kolejowych w Polsce. Oto przykład:
Takich dokumentów wystawionych przez Głównego Inspektora Kolejnictwa i prezesa UTK firma KOMBUD posiada 34. Publikuje je na swojej stronie internetowej . Nie wszystkie podpisał Wiesław Jarosiewicz. Część podpisał Bolesław Musiał, były Główny Inspektor Kolejnictwa, czyli szef urzędu, który przekształcono w UTK. Są też podpisy poprzednika Jarosiewicza - pierwszego prezesa UTK, szacownego profesora Janusza Dyducha. Dyduch również był członkiem rady nadzorczej KOMBUD SA.
Janusz Dyduch i Wiesław Jarosiewicz zasiadali razem w radzie nadzorczej KOMBUD SA co najmniej od dnia rejestracji spółki w KRS, tj. od 23.03.2002 r. W dniu 5.09.2003 r. (data wpisu do KRS) Janusza Dyducha zastąpił (po jego powołaniu na stanowisko prezesa UTK 3.06.2003) w radzie nadzorczej inny Dyduch o imieniu Jacek - odwołano go 24.06.2004 r. Czyżby prezes Dyduch obawiał się posądzenia korupcję? Wiesława Jarosiewicza zastąpił syn Krystyn. Obecny prezes UTK jednak podobnych do Dyducha obaw nie ma. Nie boi się takich oskarżeń, bo już kilkakrotnie był prześwietlany. Czyżby ktoś coś przeoczył? I pomyśleć, że Krycha oskarżyła Andrzeja Wacha tylko o nepotyzm...
Ps.
Spośród 34 publikowanych przez chlebodawcę Krystyna i Wiesława Jarosiewiczów, Jacka i Janusza Dyduchów świadectw dopuszczenia Wiesław Jarosiewicz wydał Zakładom Automatyki KOMBUD SA w Radomiu 8, Janusz Dyduch - 7.
Fury, trochę szukasz dziury w całym.
Jesli złożysz wymagane dokumenty, Jarosiewicz nie ma prawa odmówić wydania Tobie świadecwa, choćby i na kolejowe wrotki.
Inna sprawa, że "wymagalność" niektórych papierków jest w UTK-u, delikatnie mówiąc skutkiem subiektywnych "uczuć" tamtejszych urzędasów. Za dużo w ustawie o transporcie kolejowym i rozporządzeniach ogólników i przeciwnie - "przypadków szczególnych", rozstrzyganych wg uznania tej bandy.
Masz rację, bo ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne zabrania osobom pełniącym kierownicze funkcje państwowe w art 4:
1) być członkami zarządów, rad nadzorczych lub komisji rewizyjnych spółek prawa handlowego,
2) być zatrudnione lub wykonywać innych zajęć w spółkach prawa handlowego, które mogłyby wywołać podejrzenie o ich stronniczość lub interesowność,
3) być członkami zarządów, rad nadzorczych lub komisji rewizyjnych spółdzielni, z wyjątkiem rad nadzorczych spółdzielni mieszkaniowych,
4) być członkami zarządów fundacji prowadzących działalność gospodarczą,
5) posiadać w spółkach prawa handlowego więcej niż 10% akcji lub udziały przedstawiające więcej niż 10% kapitału zakładowego - w każdej z tych spółek,
6) prowadzić działalności gospodarczej na własny rachunek lub wspólnie z innymi osobami, a także zarządzać taką działalnością lub być przedstawicielem czy pełnomocnikiem w prowadzeniu takiej działalności; nie dotyczy to działalności wytwórczej w rolnictwie w zakresie produkcji roślinnej i zwierzęcej, w formie i zakresie gospodarstwa rodzinnego.
Mało tego, w art. 7 ustawodawca dodatkowo zabrania tym osobom przed upływem roku od zaprzestania zajmowania stanowiska lub pełnienia funkcji, być zatrudnione lub wykonywać innych zajęć u przedsiębiorcy, jeżeli brały udział w wydaniu rozstrzygnięcia w sprawach indywidualnych dotyczących tego przedsiębiorcy.
Wiesław Jarosiewicz świadom tych zapisów na swoje miejsce w radzie nadzorczej KOMBUD SA zaproponował syna. W KRS pod tą samą datą 5.04.2004 dokonano wpisu o odwołaniu Wiesława i powołaniu Krystyna Jarosiewicza, bo w kwietniu 2004 r. decyzją Szefa Służby Cywilnej w wyniku konkursu został mianowany na stanowisko dyrektora departamentu kolejnictwa w Ministerstwie Infrastruktury - cytuję z życiorysu w RK. Wcześniej, od roku 1999 był tylko wicedyrektorem tego departamentu, czyli świadomie łamał zapisy powyższej ustawy zwanej antykorupcyjną. Za naruszenie tej ustawy przewidziano w art.5 odpowiedzialność dyscyplinarną lub odwołanie ze stanowiska. Mimo to Wiesław Jarosiewicz został awansowany na stanowisko dyrektora departamentu kolejnictwa a pół roku potem urlopowany w związku z powołaniem do zarządu PKP Informatyka Sp. z o.o. PiS powołała go na prezesa Urzędu Transportu Kolejowego.
I jeszcze parę dat z historii spółki KOMBUD podanych na jej stronie internetowej:
1991 - powstaje spółka cywilna KOMBUD
1996 - przekształcenie spółki cywilnej w spółkę akcyjną Zakłady Automatyki KOMBUD S.A.
1999 - Zakłady Automatyki KOMBUD S.A. wygrały przetarg na prywatyzację firmy państwowej Przedsiębiorstwa Usługowo-Produkcyjnego Urządzeń Kolejowych. Na bazie jej majątku została utworzona spółka prawa handlowego pod nazwą Kolejowe Zakłady Automatyki Radom, w której Zakłady Automatyki KOMBUD S.A. posiadały pakiet większościowy udziałów.
6 maja 2004 - nastąpiło ostatecznie przejęcie Kolejowych Zakładów Automatyki w Radomiu, co umożliwiło powiększenie potencjału produkcyjnego firmy i poszerzenie asortymentu oferowanych produktów.
Jak już wyżej napisałem, Wiesław Jarosiewicz i Janusz Dyduch zasiadali w radzie nadzorczej KOMBUD SA co najmniej od dnia 23.03.2002 r., tj. od daty obowiązkowego wpisu w powstałym KRS. Faktyczną datę można ustalić tylko na podstawie dokumentów spółki.
Niezupełnie o to mi chodziło.
Zgadzam sie z Tobą, że ze względu na zapisy tej ustawy oraz innych przepisów, ustalających kryteria zatrudnienia na tzw. "wysokich stanowiskach", zarówno Jarosiewicza, jak i kilku innych osób, dawno już w UTK nie powinno być.
Natomiast nie przeceniałbym kwestii przyznawania świadectw. "Rozstrzyganie" kojarzy się z postępowaniem administracyjnym. Czy proces dopuszczania do eksploatacji jest takim kodeksowym postepowaniem? Prezes jest niejako "formalną" maszynką do ich wydawania, choć - nie przeczę - i on może pokazać jaki jest ważny (patrz choćby opisywana tutaj sprawa Freightlinera).Słowem: zaszkodzić może, pomóc - trochę mniej.
Pod kątem merytorycznym, więcej do powiedzenia i zamieszania, mają wszelkiej maści "niezależne" jednostki badawcze. Tutaj to dopiero jest sitwa.
Czy proces dopuszczania do eksploatacji jest takim kodeksowym postepowaniem?
Tak, to określa Kodeks Postępowania Administracyjnego:
Art. 104. § 1. Organ administracji publicznej załatwia sprawę przez wydanie decyzji, chyba że przepisy kodeksu stanowią inaczej.
§ 2. Decyzje rozstrzygają sprawę co do jej istoty w całości lub w części albo w inny sposób kończą sprawę w danej instancji.
Prezes UTK jest organem administracji publicznej. W ustawie o transporcie kolejowym jest to zapisane tak:
Art.10. 1. Centralnym organem administracji rządowej, właściwym w sprawach:
1) regulacji transportu kolejowego,
2) licencjonowania transportu kolejowego,
3) nadzoru technicznego nad eksploatacją i utrzymaniem linii kolejowych oraz
pojazdów kolejowych,
4) bezpieczeństwa ruchu kolejowego
– jest Prezes Urzędu Transportu Kolejowego, zwany dalej „Prezesem UTK”.
Nie urząd, lecz prezes. Urząd Transportu Kolejowego zgodnie z art.12 ust. 1 służy do pomocy w wykonywaniu przez prezesa zadań nałożonych ustawą.
Wiesław Jarosiewicz, Prezes Urzędu Transportu Kolejowego wydaje decyzje administracyjne spółce, w której w radzie nadzorczej zasiada jego syn, w której sam zasiadał pełniąc funkcję zastępcy dyrektora departamentu kolejnictwa w Ministerstwie Transportu i Gospodarki Morskiej/Infrastruktury łamiąc w ten sposób ustawę "antykorupcyjną".
Piszesz: "Nie urząd, lecz prezes(...)". Nie inaczej.
Piszesz: "wydaje decyzje administracyjne". A właśnie mam wątpliwości, czy takie świadectwo jest decyzją.
Weźmy, dla przykładu, pierwsze z brzegu w googlach: http://www.metro.waw.pl/grafika/swiad82.pdf
Uzasadnienie? Prawnego nie ma. Faktyczne jest - dostał świadectwo, bo przeszedł pozytywnie badania. Oczywista oczywistość - tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie. Ale, co tam - uzasadnienia nie musi być.
Natomiast brak innej, istotnej części decyzji - pouczenia o możliwości, odwołania (lub jej braku, jeśli traktować Prezesa UTK, jak ministra, co kiedyś było, nie wiem czy jeszcze?).
Dlaczego?
Ano, nie bardzo byłoby od czego się odwoływać. "Negatywnego" świadectwa się nie wydaje.
Jeśli we wniosku są jakieś braki, grzecznie prosi o ich uzupełnienie. Wątpię, aby się podkładał i przymykał na nie oko. Łatwo można później takie świadectwo zakwestionować.
Jeśli zaś produkt w ogóle nie nadaje się do uzyskania dokumentu, wychodzi to na wcześniejszym etapie badań przez uprawnioną jednostkę, która wydaje odpowiednią opinię (i to jest pole do przekrętów).
Podsumowując, akurat tutaj słowo "rozstrzyganie" wydaje się być trochę naciągane.
Piszesz: "(...)spółce, w której w radzie nadzorczej zasiada jego syn". W przytoczonej przez Ciebie ustawie nie jest to chyba zabronione?
Wiesław Jarosiewicz nie łamie prawa od kiedy syn Krystyn zastąpił go w radzie nadzorczej KOMBUD SA w związku z powołaniem go (Wiesława) na stanowisko dyrektora departamentu kolejnictwa w Ministerstwie Infrastruktury. Oczywiście można by się zastanawiać dlaczego właściciele spółki wybrali do rady nadzorczej akurat syna wysokiego urzędnika ministerstwa a potem prezesa UTK, objętego przez ustawę "antykorupcyjną" zakazem pełnienia takich funkcji, gdy ten z tej funkcji musiał zrezygnować? Jakiś cel mieli, skoro prezes UTK nie jest członkiem ich rodziny.
Kiedyś zastanawialiśmy dlaczego najpierw Piechociński a potem Furgalski znaleźli się w radzie nadzorczej ZNTK Łapy. Piechociński powiedział, że Łapy są spółką giełdową, a on jest fachowcem. Zapomniał dodać, że pakiet kontrolny ma prezes Ekiert. Żaden właściciel nie powołuje do rady nadzorczej swojego przedsiębiorstwa ludzi i nie zwiększa kosztów jego działalności po to tylko, żeby zapełnić w tej radzie miejsca ani też dla zapewnienia sobie fachowego nadzoru, bo sam ten nadzór faktycznie sprawuje i bardzo często jest prezesem zarządu. Ani Szczygielski (KOMBUD) ani Ekiert (ZNTK Łapy) fachowego nadzoru, który kontrolowałby ich pracę nie potrzebują. Ich pieniądze i ich interes...
Prawa nie łamią też ani prezes Wach (El-In Sp. z o.o.), ani minister Grad (MGGP SA)... Ten ostatni dokonał naprawdę karkołomnych przekształceń swojego majątku, aby wszelkie podejrzenia od siebie oddalić. A i tak go podejrzewamy.
Jakie mamy prawo, takich mamy urzędników państwowych i menadżerów państwowych przedsiębiorstw. Takie też mamy wyobrażenie o ich uczciwości i zaufanie do PAŃSTWA. Śmieszy mnie, gdy któryś ze znanych polityków mówi o moralności, a ostatnio jedni drugim tę moralność, czy raczej jej brak wytykają. Przykładem tej "politycznej moralności" są dość powszechne praktyki omijania przez polityków prawa, które sami w naszym imieniu i dla nas wszystkich tworzą - luki prawne...
Ps.
Jest wiele decyzji administracyjnych, co do których można mieć wątpliwości, czy nimi są. Ja pozostaję przy zapisie w KPA: Art. 104. § 1. Organ administracji publicznej załatwia sprawę przez wydanie decyzji, chyba że przepisy kodeksu stanowią inaczej.
Wydanie prawa jazdy po zdanym egzaminie i dostarczeniu stosownego zaświadczenia lekarskiego, wydanie dowodu osobistego, czy nadanie numeru NIP to też są decyzje administracyjne. Jedynie na dokumencie NIP napisano słowo "decyzja", choć nie podano w jaki sposób można się od niej odwołać...
Wzór świadectwa dopuszczenia określił minister infrastruktury w rozporządzeniu. Ale jest to sprawa drugorzędna, dlatego piszę o niej w post scriptum.
Antonowicz: Trzeba wzmocnić uprawnienia prezesa UTK
- Nowe rozwiązania strategiczne w zakresie regulacji rynku kolejowego powinny zakładać wzmocnienie niezależności prezesa urzędu regulacyjnego i rozszerzenie jego kompetencji – uważa Mirosław Antonowicz, wiceprezes ds. regulacji rynku kolejowego w Urzędzie Transportu Kolejowego.
Nasz rozmówca jest zdania, że takie posuniecie jest tym bardziej istotne, że wchodzi do praktyki działania gospodarczego III pakiet kolejowy.
- Dobre strategie, to te o charakterze kroczącym, uwzględniające zmiany w otoczeniu polityczno-prawnym, rynkowym, technologicznym – mówi wiceprezes Antonowicz. Wskazuje on, że niektóre elementy strategii dla transportu kolejowego zrealizowano, np. usamorządowienie przewozów regionalnych.
- Zmiany otoczenia wymuszają rewizje założeń, celów i metod ich osiągania – kontynuuje Mirosław Antonowicz. - Uaktualnienie najprawdopodobniej obejmie także wątek regulacyjny, ponieważ zadaniem państwa jest w ramach interwencjonizmu zapewnienie niezakłóconego rozwoju rynku i mechanizmu konkurencji na rynku transportu kolejowego, zarówno w oparciu o instrumenty władcze jak i nie władcze, a służące promocji konkurencji i rozwojowi biznesu kolejowego i około kolejowego.
Według naszego rozmówcy, środkiem do prowadzenia regulacji jest wyposażony w niezbędne instrumentarium regulacyjne niezależny regulator rynku kolejowego.
Im dac wieksza wladze? paranoja! instytucja potrzebna, ale nie z tymi panami. Podam przykład: przed marcem'09 i wjazdem Desiro na terytorium Polski do Wrocawia, UTK zarzadało polonizacji m.in. pulpitu sterowniczego tej maszyny, tak aby polski maszynista nie mial problemu z jej obsługa-i slusznie. Ale czy mam przez polonizacje rozumiec bezmyslne przetlumaczenie niemieckich napisow na polski. przykladowo niemieckie 'Schutz' doslownie znaczy ochrona, ale w przedziale maszynisty chodzi o stycznik (bezpiecznik). mimo to przetlumaczono doslownie ze slownika. Kolejna rzecz: czy przez polonizacje mam rozumiec wymiane trąbki, gdyż wg UTK ton trabki niemieckiej jest za niski i może być źle slyszalny przez Polaków. co za absurd? to my mamy inne uszy niż Niemcy i nie usłyszymy tego dzwieku? i przez to Niemcy musieli ryć/ciąć pulpit i wmontować chamsko wygladajaca gałkę z możliwościa podania tonu niskiego i wysokiego. ale glupota UTK nie ma granic: Desiro już wczesniej wjezdzalo do zgorzelca i dlatego nie bylo "wiekszego problemu" przy procedurze dopuszczania desiro do jazdy do Wro. ale Niemcy do obslugi tego polaczenia chcieli przeznaczyc VT 612 - dwa razy dluzszy, wiecej miejsc, wychylne pudlo, pred. max 160km/h-ktora to w koncu pozwolilaby wykorzystac parametry zmodernizowanej linii. ale nie...UTK zarzadalo od DB przekazania na 1 miesiac VT 612 do testów w CNTK w Warszawie-chcieli go sobie dokladnie obejrzec. Niemcy się jednak nie zgodzili tlumaczac sie tym, iż sklad ten ma na siebie zarabiac, jezdzic, a nie stac w krzakach w warszawie! i slusznie zrobili-przeciez sa to stracone pieniadze. i tak, dzieki UTK jezdzimy vt 642 - wolniej, ciasniej...i im dac wiecej wladzy? wtedy to juz nic na kolei sie nie zdarzy. a innych przykladow glupoty tego urzedu i panow w nim zasiadajacych znam i zapewne wszyscy znaja wiele.
_________________ Żelazna kadra też z czasem rdzewieje.
A beton kruszeje...
"Według naszego rozmówcy, środkiem do prowadzenia regulacji jest wyposażony w niezbędne instrumentarium regulacyjne niezależny regulator rynku kolejowego."
Czy to oznacza, że pożegnają się z urzędem wszyscy skażeni kolejową przeszłością?
Bo jeśli nie, to na drzewo z taką niezależnością.
Komisja Europejska wytknęła Polsce nieprzestrzeganie procedur związanych z homologacją lokomotyw i powiadamianiem o przepisach bezpieczeństwa. To pokłosie sprawy Freightliner PL vs. UTK sprzed 1,5 roku.
KE zarzuciła także Urzędowi naruszenie przepisów dotyczących niezależności organu ds. bezpieczeństwa kolejowego od przedsiębiorstw kolejowych.
Konflikt między Freightlinerem PL a UTK dotyczy brytyjskich lokomotyw Class 66 (JT42CWRM) i Class 29 (EMD-JT2CWR), które przewoźnik sprowadził do Polski. W maszynach tych siedzisko maszynisty usytuowane jest po lewej stronie. Lokomotywy otrzymały 16 stycznia 2006 r. od UTK stałe świadectwo homologacji, a 22 czerwca 2007 r. stałe zezwolenie na poruszanie się. Jednak w lipcu 2007 r,. Urząd zmienił decyzję i nie pozwolił na wprowadzenie lokomotyw do eksploatacji, jako powód podając umiejscowienie siedziska maszynisty po lewej stronie. "Decyzja ta była sprzeczna z dwoma pozytywnymi opiniami technicznymi dotyczącymi bezpieczeństwa, wydanymi przez poznański Instytut Pojazdów Szynowych „Tabor” oraz jednostkę CNTK, będącą również organem notyfikowanym. CNTK doszła do wniosku, że widoczność, jaką ma maszynista siedzący po lewej stronie kabiny, jest co najmniej tak dobra, jak widoczność maszynisty siedzącego po prawej stronie" - czytamy w piśmie KE, sporządzonym przez jej wiceprzewodniczącego, Alberto Tajaniego. 10 sierpnia UTK wprowadził obowiązek obsługi lokomotyw przez dwóch maszynistów, a 20 września cofnął homologacje dla lokomotyw, na których pokładzie nie było dwóch maszynistów.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie dokonał kasacji decyzji UTK 1 lutego 2008 r. Trzy dni później, 4 lutego Urząd wydał nową decyzję, nakładającą na firmę ponownie obowiązek prowadzenia pojazdów wymienionego typu przez dwie osoby w kabinie. 18 lutego 2008 Freightliner PL odwołał się od tej decyzji do UTK, dopiero 18 maja 2009 (!) Urząd odrzucił to odwołanie - podaje Komisja Europejska.
KE zwróciła się do RP o uzupełniające informacje w tej sprawie. Odpowiedzi udzielono, stwierdzając, że istnieje zagrożenie niebezpieczeństwa w przypadku prowadzenia wymienionych lokomotyw jednoosobowo. Wobec tego KE zwróciła się do Europejskiej Agencji Kolejowej w tej sprawie. ERA stwierdziła w odpowiedzi, że "wymogi nałożone przez UTK nie były uzasadnione ani względami technicznymi, ani w inny sposób. Agencja nie dopatrzyła się żadnego odpowiedniego uzasadnienia dla nałożenia obowiązku stosowania dwuosobowej drużyny trakcyjnej w lokomotywach, w których siedzisko maszynisty jest usytuowane po lewej stronie". KE zwraca uwagę na fakt, że skoro tabor został dopuszczony w W. Brytanii i Francji, to, zgodnie z dyrektywą 2001/16/WE, nie powinno być przeszkód, aby dopuścić go do eksploatacji także w Polsce.
Wg polskiej normy PN-90/K-11001, najwyżej umieszczony sygnał powinien być widoczny z odległości 10 m, a najniżej umieszczony sygnał z odległości 15 m. "Ta polska norma nakłada takie same wymogi dotyczące widoczności bez względu na to, czy siedzisko jest usytuowane po lewej, czy po prawej stronie kabiny. Wymogi te są spełniane przez lokomotywę typu "Class 66", zgodnie z ustaleniami szeregu ekspertów upoważnionych przez UTK" - czytamy w piśmie KE. Według Komisji, decyzja UTK ma charakter dyskryminujący, jako że nie stosuje się do wszystkich sposobów ruchu pociągu (np. używanie torów do jazdy w przeciwnym kierunku) i ze względu na fakt, że nakłada obowiązek stosowania dwuosobowej drużyny wyłącznie w lokomotywach, które nie są eksploatowane przez operatora dominującego, czyli PKP.
KE wytknęła także UTK to, że jest on organem odwoławczym wobec samego siebie (Freightliner musiał odwołać się do UTK w związku z decyzją Urzędu, co jest niezgodne z prawem unijnym). Komisja zwróciła również uwagę na to, że organ ten nie jest niezależny: "Żadne przepisy nie zabraniają członkowi UTK ponownie podjąć pracę w przedsiębiorstwie kontrolowanym przez ten urząd. Przepisy nie zabraniają również być jednocześnie pracownikiem UTK i przedsiębiorstwa kolejowego. Zdaniem rządu polskiego istnieje możliwość jednoczesnego zatrudnienia przez szereg przedsiębiorstw, w których państwo posiada większość udziałów. Zgodnie z posiadanymi przez nas informacjami szereg pracowników UTK przebywa obecnie na urlopie bezpłatnym w przedsiębiorstwie kolejowym PKP i ma na życzenie możliwość powrotu do tego przedsiębiorstwa. Wydaje się trudne do wyobrażenia, by osoby te mogły podejmować niezależne decyzje dotyczące przedsiębiorstwa lub mające wpływ na przedsiębiorstwo, którego pracownikami pozostają i w którym mogą ponownie podjąć pracę" - czytamy w piśmie KE.
KE wezwała rząd polski do przygotowania w ciągu 2 miesięcy odpowiedzi na pismo o opisanej powyżej treści.
Zgodnie z posiadanymi przez nas informacjami szereg pracowników UTK przebywa obecnie na urlopie bezpłatnym w przedsiębiorstwie kolejowym PKP i ma na życzenie możliwość powrotu do tego przedsiębiorstwa. Wydaje się trudne do wyobrażenia, by osoby te mogły podejmować niezależne decyzje dotyczące przedsiębiorstwa lub mające wpływ na przedsiębiorstwo, którego pracownikami pozostają i w którym mogą ponownie podjąć pracę" - czytamy w piśmie KE.
Wiesław Jarosiewicz wcale temu nie zaprzecza, choć o urlopach bezpłatnych nie wspomina:
F.Nietz.: W naszej redakcyjnej sondzie jeden z jej uczestników wypominał wam, że trzon kadry UTK stanowią kolejarze z wieloletnim stażem w PKP, gdzie "konkurencję traktuje się bardzo podejrzliwie".
W.Jarosiewicz.: Nasi pracownicy wywodzą się rzeczywiście w dużej mierze z PKP. Ich wieloletniego doświadczenia nie traktowałbym jednak jako zarzut, a raczej jako atut. W UTK stawiamy bowiem przede wszystkim na wiedzę i znajomość transportu kolejowego. Chciałbym przy tym zwrócić uwagę, że kadry wywodzące się z PKP, zatrudniane są też chętnie, z dużym powodzeniem, przez prywatnych operatorów. Staram się, aby zadania Urzędu były wykonywane bardzo profesjonalnie, abyśmy dysponowali przede wszystkim merytoryczną kadrą. Jest to bardzo trudne.
Jak znam PKP, urlopy bezpłatne, by móc służyć nie tylko państwu, to powszechna praktyka. W ten sposób znajomi specjaliści trafiają do różnych spółek branży kolejowej, również do ich zarządów, ale zatrudnianie urlopowanych pracowników PKP w urzędzie państwowym, regulatorze rynku kolejowego, to już skandal. Zasiadanie wysokich funkcjonariuszy UTK i ich powinowatych w radach nadzorczych spółek, których istnienie zależy od decyzji urzędu, to, jakby powiedział Robert Wyszyński, megaskandal. Pozytywnie odbieram zastrzeżenia Komisji Europejskiej i mam nadzieję, że dyskusja w tym temacie jakoś się do zajęcia takiego stanowiska przyczyniła.
Na stronie "Rynku Kolejowego" ukazała się i po kilku minutach znikła(!) informacja o wystąpieniu adwokatów spółki Przewozy Regionalne do premiera z zarzutami braku bezstronności prezesa UTK Wiesława Jarosiewicza i wiceprezesa Mirosława Antonowicza, a tym samym braku bezstronności urzędu państwowego regulującego rynek kolejowy. Jako dowód prawnicy dołączyli oświadczenia pracowników spółki, między innymi członka jej zarządu Danuty Bodzek. O braku bezstronności obu urzędników państwowych świadczyć ma fakt, że od początku swej działalności w UTK pozostają związani umowami o pracę ze spółkami Grupy PKP, których są wieloletnimi, zajmującymi wysokie stanowiska pracownikami - Jarosiewicz z PKP Informatyka Sp. z o.o. a Antonowicz z PKP Cargo S.A. Obaj przebywają w tych spółkach na urlopach bezpłatnych. Premier nie chce rozstrzygać, czy kumoterstwo w naszym kraju jest normą społeczną. Sprawę przekazał ( w zasadzie szef jego kancelarii, Tomasz Arabski) ministrowi infrastruktury sprawującemu nadzór nad UTK.
Na stronie "Rynku Kolejowego" ukazała się i po kilku minutach znikła(!) informacja o wystąpieniu adwokatów spółki Przewozy Regionalne do premiera z zarzutami braku bezstronności prezesa UTK Wiesława Jarosiewicza i wiceprezesa Mirosława Antonowicza, a tym samym braku bezstronności urzędu państwowego regulującego rynek kolejowy.
Informacja znowu się pojawiła Panie Romualdzie, tym razem uzupełniona o pewne szczegóły, których wcześniej nie było.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum