~Jacek Prześluga
Andrzej Wach jest w szalenie trudnej roli, cokolwiek teraz się stanie - on straci. Jeśli poda się do dymisji, wszyscy orzekną, że "coś musiało być na rzeczy". Jeśli odwoła go minister - reakcja ludu będzie taka sama. Jeśli uniewinni go raport Urzędu Zamówień Publicznych - wszyscy powiedzą, że to politycznie ustawione. Cokolwiek się stanie, Wach traci.
Ruch z listem otwartym jest dobry, ale spóźniony. Tym ruchem prezes PKP i jego doradcy pokazują, że jeśli krytyka pochodzi z internetu, od kolejarzy, z "małych mediów" - nie ma sensu się nią przejmować. Jeśli jednak trafia do telewizji, zareagować trzeba. To tak, jakby wielkość sprawy zależała od liczby obserwatorów. A przecież sprawa była taka sama wówczas, kiedy w 2006 i 2007 roku interesowała się nią grupa posłów i kolejarzy - to wówczas należało oddać się pod osąd opinii publicznej.
Szkoda. Andrzej Wach zrobił na kolei wielką robotę - można to różnie oceniać, ale ja tak właśnie myślę. Przed jego przyjściem straty Grupy PKP liczono w miliardach, teraz są bliskie zeru i za to należy mu się szacunek. Popełnił błędy, a błędem jest zgoda na usamorządowienie PKP PR, bo to oznacza brak konkurencji w przewozach regionalnych. Popełnił błąd, bo nie zlikwidował Warsu, mimo podjętej już decyzji, nie rozpędził na cztery wiatry kolejowej Informatyki lub nie połączył jej z Telekomunikacją Kolejową - bo te spółki nie wnoszą do Grupy żadnej dodatkowej wartości. Ale błędów nie robi tylko ten, kto nic nie robi, vide przykłady wcześniejszych prezesów samego PKP SA i innych spółek kolejowych.
To wszystko jest kwestią krótkiej pamięci. Dzisiaj wszyscy psioczący na mnie i Warsewicza w IC zapominają, że jeszcze w 2004 roku spółka przynosiła ponad 50 milionów straty, a dziś chce i ma za co kupować składy zespolone. Wszyscy dokopujący Tereszczukowi i Rucie zapominają, że kiedyś długi PKP PR skazywały tę firmę na totalne bankructwo. Jedynie "fenomenu" PKP Cargo nie rozumiem - ale tam pytania o przyszłość spółki stawia się maszynistom, nie zarządowi. I to jest też błędem całej PKP: dyktat związkowców. Nawet dziś to widać...
Wracając do Wacha - szanuję go nie tylko za ten (spóźniony) list otwarty. I jeśli dalej będzie rządził, to życzę mu jedynie tego, żeby poprawił swój kontakt z... kolejową młodzieżą. Ona rwie sie do działań, do awansów, chce coś zmieniać, ma poglądy, pomysły - ale w tej strukturze, opanowanej przez leśnych dziadków ze średnich struktur zarządzania PKP nigdy po tę władzę nie sięgnie... Nigdy nie zrealizuje swoich pomysłów, nigdy sie nie przebije ze swoim widzeniem kolei - bo zawsze ważniejszy będzie jakiś lokalny dygnitarz, "od zawsze" na kolei.
Drogi Andrzeju: ludzi trzeba zmieniać i wymieniać, a nie cyferki w statystykach, nie tylko wagoniki, nie programy i programiki. Inaczej nigdy tego żelastwa nie popchniecie. Co piszę z sentymentem i pod nazwiskiem, żeby nie było, że mieszam z ukrycia.
Odnośnie wazeliniarstwa J.P.
J. Prześluga nie zauważył ważnej kwestii. Wynik finansowy PKP polepszył się nie z powodu właściwych decyzji zarządzających PKP ale pod wpływem koniunktury w transporcie a także akcesji Polski z UE.
Okazuje się, że wielu w PKP jest określanych przez pana Jacka jako leśni dziadkowie, natomiast prezes PKP S.A. jest dla niego jakby z innej planety. Spośród decydentów z pekapu A.Wach szczególnie przypadł J.P. gdyż J.P. kierował wówczas PKP IC, która wówczas była faworyzowana względem pozostałych spółek, stąd pewnie ta wdzięczność w wyrażaniu opinii. Największym błędem A.W. (a być może to celowe działanie) było nie pozwolenie na wydzielenie ze struktury PKP linii kolejowych. Oczywiście jako gospodarz nie powinien pozbywać się tego powodując powstanie konkurencji. Jednak takie działanie utrwala monopol, co skutkuje zablokowaniem konkurencji w przewozach – pierwszeństwo w zamawianiu najlepszych tras w najlepszej porze dnia dla spółek z PKP a w szczególności dla PKP IC.
Zgadzam się, że prezes zaszkodził sobie nie podejmując dialogu z niezorganizowanymi grupami pracowników. Otoczył się najliczniejszymi związkami zawod. z którymi zdarzało się, że dla świętego spokoju dzielił się „łupami”. Ten hermetyczny układ wzmacnia po dzień dzisiejszy ZPK, na czele z byłym przewodniczącym związku zawodowego. Ta „owocna” współpraca jawiła się A.W. jako efekt przyzwolenia społecznego. Aż tu nagle …
J. P. używa w swoich wypowiedziach typowych dla dziennikarza ogólnikowych określeń typu „kolejowa młodzież”. Podpowiem tylko, że do awansów rwie się nie tylko młodzież, może tylko ci starsi są trochę zniechęceni i zrezygnowani (wycofani) widząc jak najlepsze płace otrzymują młodzi niekompetentni. Co do młodzieży kolejowej to mam nadzieję, że nie ma pan na myśli dzieci lub krewnych tzw. leśnych dziadków, których licznie ulokowano w PKP, głównie w centralach spółek. W razie ewentualnego awansu oni przestaną być aktywni i będą utrwalać nadal układ zwany betonem. Z młodzieńczych fantazji bywa często więcej szkody niż pomysłu, także dla firmy. Wydaje mi się, że warto sięgnąć po ludzi z kilku a nawet kilkunastoletnim doświadczeniem w pracy w kolejnictwie. Właśnie tych, przez których naczelnicy działów (-grzeczni i posłuszni indolencji) nie mogą spać obawiając się konkurencji. Konkurencji, która w praktyce w PKP nie istnieje bo awansie wiadomo co i jakie względy decydują. Pan Jacek też swoją obecnością utrwalał to status quo, nie dając szans awansu ludziom kompetentnym – kolejarzom. Wolał nowozatrudnionych leszczy. Nie mam tu na myśli osób z pi-aru, na tym rzeczywiście kolejarze słabo się znają.
I na koniec takie pytanie, jeśli pan Wach był takim dobrodziejem to dlaczego nie doprowadził do konkursów na stanowiska menadżerskie - naczelnicy. Oczywiście za chwilę ktoś dopisze, że to fikcja, fałsz, ustawianie jak w przypadku przetargów. Ale przynajmniej wywieszenie ogłoszenia w zakładowej gablocie ogłoszeń na korytarzu o wewnętrznej rekrutacji nie wymaga wiele wysiłku. Czy nie byłoby lepiej gdyby rekrutację zaczynano od szukania kandydata na dobrze płatne stanowisko najpierw z własnych zasobów spółki kolejowej ? A dopiero potem, w przypadku nie znalezienia odpowiedniego, z zewnątrz. Oczywiście informacja uzasadniająca brak odpowiedniego kandydata po przeprowadzonym postępowaniu rekrutacyjnym też powinna być podana do wiadomości wszystkich pracowników. Dopiero w przypadku nie znalezienia odpowiedniego kandydata z własnych zasobów pracodawca kolejowy miałby prawo rozpocząć rekrutację wewnętrzną. Taką procedurę robią firmy takie jak np. Coca-Cola czy Poczta Polska. To wydaje się lepszy pomysł na poprawę wizerunku pracodawcy niż pisanie listów przez zdeklasowane autorytety, jakich w Polsce sporo.
Ten to najpierw musiałby sam zechcieć - a wątpię, choć chciałbym. Poza tym niewygodny dla "leśnych dziadków" (czemu mi się ta nazwa tak podoba?)
No i jeszcze ten nieszczęscny PiAr i marketing zacząłby kolejarzom wtłaczać do łbów. A fe! A kysz! Tylko nie to! Br.
PiAr i marketing są podstawą w każdym BIZNESIE, więc na kolei nie może być stosowany, bo to nie biznes tylko państwowa kolej. Znaczy... niczyja.
Pozdrawiam
RW
PS. W Furgalskiego nieco wątpię, bo ten ma niebezpieczne objawy zbytnio indywidualnego, niezależnego (a przez to zdrowego) myślenia. Poznaję to po tym, że np. potrafi zmieniać zdanie pod wpływem argumentów (cecha ludzi mądrych i otwartych umysłowo), choćby w niuansach dotyczących "usamorządowienia" (konkurencji udupienia). Za dobry jest, za uniwersalny. No i za mało za nastawnikiem przesiedział...
PiAr i marketing są podstawą w każdym BIZNESIE, więc na kolei nie może być stosowany, bo to nie biznes tylko państwowa kolej. Znaczy... niczyja.
Nieprawda, lecz pozytywnego wizerunku nie buduje się kłamstwem. Prędzej czy później ktoś się zorientuje i efekt będzie odwrotny. Utrata zaufania jest czymś gorszym niż bylejakość. Klient oszukany już nie wróci. Wybierze bylejakość ale świadomie. Wszyscy kłamiemy, lecz nie tolerujemy gdy nas okłamują. Tak samo reagują pracownicy, których łatwo jest pozyskać dla idei ale też łatwo zniechęcić. Tak samo reagują szefowie, gdy mają przed sobą krętacza. Tak reagujemy co cztery lata, zmieniając rządy, znów łudząc się nadzieją.
Zagadką dla mnie na dziś jest termin pokazania tego materiału, (tuż przed tak smutnym i pełnym zadumy świętem). Czy nie chodzi o to, aby jak najmniej ludzi to mogło zobaczyć?
Hm, coś ucichło.
Czyźby potraktowano sprawę jak jakieś - duperele - ???
A może znalazł się odpowiedni dywan pod który zamiecie się problem ?
A może faktycznie nie ma sprawy ?
fisch, spoko. Trzymam rękę na pulsie i ciągle węszę.
Okazuje się, że prezes Wach nie tylko pomagał swoim bratankom i bratanicy z firmy EL-IN, ale również uścielił cieplutkie posadki na kolei dla swojej siostrzenicy i jej męża. Wprawdzie nazwiska mają inne niż prezes PKP S.A., ale powiązania rodzinne i tak wkrótce wyjdą na jaw...
Rodzina Wachów ze Skierniewic "robi" w kolejnictwie. Andrzej Wach od 2004 roku jest prezesem i dyrektorem generalnym PKP SA, jego brat Jan - właścicielem firmy wykonującej roboty dla kolei. Bratankowie prezesa są wspólnikami w tej firmie. Przetargami kolejowymi wygrywanymi przez firmę Wachów właśnie zajęły się Urząd Zamówień Publicznych, CBA i ABW.
UZP sprawdza, czy przetargi były rozstrzygane zgodnie z prawem, bo roboty dla spółek Grupy PKP często wykonuje rodzinna firma Wachów EL-IN ze Skierniewic. Tak dzieje się od lat, choć EL-IN nie zawsze ma najtańsze oferty. Przykłady? Konrad Tuliński, członek zarządu spółki PKP Energetyka, pamięta choćby przetarg ogłoszony w 2001 roku przez PKP Zakład Elektroenergetyki Kolejowej Siedlce na prace remontowe na linii Tarczyn - Mszczonów. Najtańsza oferta wynosiła 159.477,37 zł. Firma EL-IN wygrała z ceną 171.407,42 zł.
- O wyborze wykonawcy decydowała nie tylko cena, ale również doświadczenie, przygotowanie techniczne oraz warunki gwarancji i serwisu - wyjaśnia Gabriela Dwornik, członek zarządu PKP Energetyka.
EL-IN specjalizuje się w pracach budowlanych i elektro-energetycznych. Jest firmą założoną przez Jana Wacha w 1974 roku jako Zakład Elektryczny Elektroinstal. W 1996 roku firma przekształciła się w spółkę EL-IN, do której wszedł syn Jana Wacha - Tomasz. Rok później dołączył drugi syn, Dariusz. Na początku 2005 r. udziałowcem została córka Agnieszka. Firma zatrudnia 160 osób i jak potwierdza Jan Wach, jedna trzecia jej zleceń pochodzi od kolei.
W 2007 roku EL-IN miała w sumie ponad 30 mln zł obrotu, co trzecie zlecenie wykonując na rzecz PKP. W poprzednich latach te obroty były na poziomie około 16 mln zł rocznie. Firma wygrywa przetargi spółek PKP lub jest podwykonawcą.
W latach 2006-2008 rodzinna firma Wachów brała udział w 21 przetargach ogłoszonych przez PKP SA Oddział Gospodarowania Nieruchomościami w Łodzi. Wygrała 14, co potwierdził Dariusz Tkaczyk z działu technicznego łódzkiego oddziału. Z informacji PKP SA wynika, że w latach 2000-2005 EL-IN brała udział w 721 przetargach na realizację inwestycji. Zrealizowała 316 zleceń (wg Parkiet/Rynek Kolejowy).
- Jesteśmy jedną z niewielu firm na rynku z uprawnieniami do rozbiórki materiałów niebezpiecznych, jak azbest, dlatego często prowadzimy na kolei roboty rozbiórkowe. Startujemy w przetargach, umożliwia nam to prawo - wyjaśnia Jan Wach. I nie widzi nic niestosownego w wykonywaniu prac na rzecz PKP dowodzonych przez Andrzeja Wacha. - Nagonka jest na braciszka i w tym cały problem - uważa.
Prezes PKP SA stanowczo stwierdza, że nie ma żadnego wpływu na wynik przetargów. - Firma EL-IN z powodzeniem funkcjonuje na rynku bez mojej pomocy. Nie wywierałem i nie wywieram nacisków, żeby w przetargach stworzyć korzystne warunki firmie mojego brata - mówi Andrzej Wach, prezes PKP SA. - Zresztą nie biorę udziału w procedurach przetargowych, które są zgodne z regulacjami przyjętymi w PKP.
Jednak nie wszyscy wierzą w czystość tego układu. Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych "TOR" zwraca uwagę, że nie po raz pierwszy kolejowe przetargi wygrywają firmy powiązane rodzinnie z szefami PKP. - W PKP Polskie Linie Kolejowe przetargi wygrywały rodziny dwóch dyrektorów. Tych dyrektorów już nie ma. Teraz mamy podobny przypadek. Czy to znaczy, że tamtych dyrektorów należałoby przeprosić i przywrócić do pracy?
Rodzinnymi powiązaniami zainteresował się minister infrastruktury. - Urząd Zamówień Publicznych sprawdza zamówienia udzielane spółce EL-IN przez PKP PLK. Działania mogą być rozszerzone na inne spółki kolejowe - informuje Mikołaj Karpiński, rzecznik ministerstwa. Jak się dowiedzieliśmy, kontrola UZP dotyczy kilkunastu postępowań przetargowych.
Za czasów prezesa Andrzeja Wacha UZP badał już kilka przetargów, w których podwykonawcą była skierniewicka firma, jednak nie wykrył żadnych uchybień naruszających ustawę o zamówieniach publicznych. ABW i CBA odmówiły nam informacji na temat EL-IN, ze względu na dobro śledztwa.
Prezes PKP SA twierdzi, że jest gotów odejść ze stanowiska. - Zawsze byłem do dyspozycji ministra. Nie trzymam się stanowisk i choć formalnie nie składałem dymisji, to jeśli są lepsi kandydaci, jestem gotów ustąpić - mówi Andrzej Wach."
W latach 2006-2008 rodzinna firma Wachów brała udział w 21 przetargach ogłoszonych przez PKP SA Oddział Gospodarowania Nieruchomościami w Łodzi. Wygrała 14, co potwierdził Dariusz Tkaczyk z działu technicznego łódzkiego oddziału.
Dowiedziałam się, że firma EL-IN realizowała prace nie tylko dla spółek zależnych Grupy PKP, ale również na rzecz PKP S.A. Z informacji do jakich dotarłam wynika, że firma należąca do rodziny prezesa Wacha wykonała około 10 zleceń na sumę kilkuset tysięcy zł. Zleceniodawcą był łódzki Oddział Nieruchomości PKP S.A.
Informacja jest do sprawdzenia przez stosowne służby!
Panie Naczelniku robicie dobrą robotę,ujawniajac te przekręty.Ja z koleji reklamuję wasze forum wśród rodziny kolejarskiej,ludzie nie sa świadomi w jakiej firmie pracują i kto nimi zarządza.pozdrawiam.
Zawsze byłem do dyspozycji ministra. Nie trzymam się stanowisk i choć formalnie nie składałem dymisji, to jeśli są lepsi kandydaci, jestem gotów ustąpić - mówi Andrzej Wach."
Jak na razie wygląda na to, że lepszych nie ma. Geniusz. No to posłuchajmy obcego człowieka, który w temacie Kreatywno-pokraczna księgowość w PKP przekonywał mnie, że nie ma specjalnie o co szat drzeć:
Cytat:
Oczywiście, że wyniki spółki były (i zawsze będą!) wykorzystywane w grze wokół PKP przez polityków, zarząd, radę i związki. Ale dopuśćcie też do siebie taką możliwość, że prezesowi, kiedy otrzymał ostateczne wyniki, ręce mogły opaść bo wcześniej wychodziło inaczej... To oczywiście wcale nie zwalnia Wacha od odpowiedzialności za wynik i blamaż z jego prezentacją - w końcu jako prezes za wyniki odpowiada.
Wpadł tu na chwilę być może, żeby się przekonać dlaczego artykuł pt: "Kreatywna rachunkowość a'la PKP" został zdjęty ze strony internetowej "Pulsu Biznesu" lub żeby udzielić odpowiedzi na sprostowanie Wrzoska? Tyle na temat fachowości Andrzeja Wacha.
Opisane w tym temacie przykłady wieloletniej "współpracy" rodzinnej firmy Wachów z pionem energetyki, spółką PKP Energetyka Sp. z o.o., z PKP PLK SA i - czego pan prezes też się nie wstydzi - z samą PKP SA nie wystarczają Wachowi, by podać się do dymisji. Nie wystarczają Grabarczykowi, by go zdymisjonować. Trzeba zatrudnić CBA, ABW i UZP. Jeden przeciętnie zdolny kontroler mógłby dostarczyć wystarczającą liczbę dowodów. Oczywiście, prokurator potrzebuje trochę mocniejsze argumenty. Musi Grabarczyk bardzo bać się kolejowych związkowców, skoro nie potrafi znaleźć następcy. Identyczny problem jak z odwołaniem Jana Janika w 1999 roku. Przez dwa lata szukano sposobu, by Kogutowi i Chyczewskiemu udowodnić, że Janik jest zwykłym aferzystą. Ale cóż, wśród związkowców też są aferzyści i to na najwyższych związkowych stanowiskach. Ale zbliża się rok 2009...
No to posłuchajmy obcego człowieka, który w temacie [...] przekonywał mnie, że nie ma specjalnie o co szat drzeć [...] Wpadł tu na chwilę być może, żeby się przekonać dlaczego artykuł pt: "Kreatywna rachunkowość a'la PKP" został zdjęty ze strony internetowej "Pulsu Biznesu" lub żeby udzielić odpowiedzi na sprostowanie Wrzoska? Tyle na temat fachowości Andrzeja Wacha.
A jednak czytuję forum dosyć regularnie, po prostu po raz pierwszy pozwoliłem sobie wziąć udział w dyskusji...
A teraz ciśnie mi się na usta proste pytanie - co Waszym zdaniem miałaby w obecnej sytuacji Grupy PKP zmienić ewentualna wymiana prezesa? Zrozumcie mnie dobrze - ani go nie bronię, ani nie oskarżam. Co dokładnie miałoby to zmienić?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum